Od Autorki
Zapraszam Czytelników do lektury mojego najnowszego
artykułu, poświęconego mało znanym, ale godnym uwagi wykonawcom muzycznym.
Niniejszy tekst jest następcą moich niedawnych publikacji “Usłyszeć głos
patriotów”, “Zespół Irydion. Pokochasz go czy znienawidzisz?”, “Muzyka narodowa
od prawa do lewa”, “Nie znałeś? Poznaj! Ciekawe polskie zespoły” i “Muzyczne
oblicza słowiańskości i patriotyzmu”. Składają się na niego prezentacje
dziesięciu zespołów i jednego solisty. Charakteryzowane przeze mnie formacje to
Ludola, GreenWood, Black Velvet Band, Shannon, Piorun, Światogor, Krępulec,
Hefeystos, Strefa Mocnych Wiatrów i Fall. Opisywany solista to Dawid Hallmann
(będący także przedstawicielem innych dziedzin sztuki). Pozdrawiam i liczę na
pozytywny odbiór mojego tekstu!
Ludola
Neofolkowy
zespół muzyczny, który powinien się spodobać amatorom piosenek żołnierskich i
miłośnikom patriotycznej poezji śpiewanej. Tworzy spokojne, zazwyczaj poważne
kawałki, w których główną rolę odgrywa gitara akustyczna. Teksty utworów
traktują o takich sprawach, jak wojna, powstańcze życie, przywiązanie do
ojczystej ziemi czy szacunek do poległych żołnierzy. Muzyka grupy nierzadko
stanowi ilustrację do wierszy dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych polskich
poetów: Marii Konopnickiej, Teofila Lenartowicza, Krzysztofa Kamila
Baczyńskiego. Twórcy projektu przedstawiają się publiczności jako “ułani z
fantazją i wiejskie dziewoje”. Posługując się nazwą Ludola, nawiązują zaś do
niemego kowala z dramatu Stanisława Szukalskiego.
Jedną z najlepszych
piosenek, nagranych przez uczestników przedsięwzięcia, jest “Dusza Powstańca”
(trzeba przyznać, że jej melodia przypomina numer “Honor Legionisty”
Horytnicy!). Znakomicie brzmi również kawałek “Gdy Janeczek z wojenki wróci”,
który na oficjalnej stronie formacji został zdefiniowany jako “ułańska wersja
znanego amerykańskiego utworu, będącego amerykańską wersją znanego irlandzkiego
utworu”. Innymi piosenkami, godnymi posłuchania, są “Na Lipę Słowiańską” i
“Elegia… (O Chłopcu Polskim)”. Jak nietrudno się domyślić, zawierają one teksty
wspomnianych wcześniej autorów - Lenartowicza i Baczyńskiego. Ludola to idealna
propozycja dla tych melomanów, którym bliski jest nie tylko podziw dla
bohaterskich wojaków, ale także sentyment do słowiańskości. Wypada znać. Nie
wypada lekceważyć.
GreenWood
Wolińska kapela, grająca
muzykę inspirowaną celtyckim, a właściwie irlandzkim folklorem. Według
polskojęzycznej Wikipedii, nazwa zespołu (Zielony Las) nawiązuje do wyspy Wolin,
ponieważ dawni Słowianie używali wyrazu “wola” w odniesieniu do lasu.
Wymieszanie motywów celtyckich ze słowiańskimi jest widoczne również w tekstach
utworów. GreenWood nie waha się bowiem łączyć cudzoziemskich rytmów ze słowami
poświęconymi rodzimej historii (“Kołysanka Piastowska”) i mitologii (“Legenda o
Smoku Wawelskim”). Czasem grupa inspiruje się twórczością angielskiego pisarza
Johna Ronalda Reuela Tolkiena (“Pieśń o Nimrodel” to hymn na cześć żeńskiego
elfa z “Władcy Pierścieni”).
Formacja, założona w 2003 roku, doczekała
się licznych i znaczących sukcesów: od pozytywnego komentarza na antenie
radiowej Trójki, przez występy poza granicami Polski, aż po publikację “Ballady
o Czarnej Śmierci” w pewnym gimnazjalnym podręczniku. GreenWood to niewątpliwie
utalentowana kapela, którą powinni się zainteresować osłuchani wielbiciele
folkowych brzmień. Ale nie tylko oni. Zespół, o którym mowa, może się spodobać
wszystkim fanom melodyjnej muzyki. Piosenki Zielonego Lasu są lekkie, pogodne i
znakomicie skomponowane, zatem mają szansę podbić serca słuchaczy o
wysublimowanych gustach. Czy Czytelnicy niniejszego artykułu znajdą się w ich
gronie? Pożyjemy, zobaczymy!
Black Velvet Band
Kolejna,
po GreenWood, polska grupa rozmiłowana w klimatach celtyckich. Tej lubelskiej
formacji, funkcjonującej od 2008 roku, nie należy mylić z nowozelandzką kapelą
The Black Velvet Band, która również sięga po tradycyjne celtyckie dźwięki.
Marcin, muzyk zespołu BVB, zapewnia, że nazwa jego grupy pochodzi od starej
irlandzkiej pieśni “The Black Velvet Band” (źródło: wywiad opublikowany w
portalu internetowym FolkMetal.pl). BVB nagrywa kawałki cięższe i mniej
optymistyczne od tych, które tworzy opisany w poprzednich akapitach Zielony
Las.
Utwory formacji są melancholijne (w warstwie muzycznej) i
refleksyjne (w warstwie tekstowej). Bardzo reprezentatywnymi dziełami kapeli są
piosenki zatytułowane “Ze Śmiercią w Kości Gram” i “Jeszcze Raz”. Udowadniają
one, że twórczość Black Velvet Band słusznie bywa nazywana “heavy folkiem”.
Warto kiedyś usiąść i wsłuchać się w muzykę tego fascynującego lubelskiego
zespołu. Czas, poświęcony na poznawanie jego nagrań, z pewnością nie będzie
czasem straconym.
Shannon
Grupa z Olsztyna, która -
podobnie jak GreenWood i BVB - wykonuje kawałki wzorowane na ludowych rytmach
Celtów. W utworach Shannona nierzadko można usłyszeć poezję Roberta Burnsa,
osiemnastowiecznego poety, jednego z najwybitniejszych twórców szkockich.
Formacja ma na koncie wiele płyt, przy czym jedna z nich stanowi ścieżkę
dźwiękową do filmu fabularnego “1409. Afera na zamku Bartenstein”. Ów film to
absurdalna komedia historyczna w reżyserii Rafała Buksa i Pawła Czarzastego.
Shannon nagrał także własną interpretację znanej szkockiej piosenki o weselu
Mhairi/Mairi/Marie.
Na przełomie 2004 i 2005 roku kapela nawiązała
bliską współpracę z Ryczącymi Dwudziestkami, czyli bytomskim zespołem
wyspecjalizowanym w wykonywaniu szant. Owocem tego mariażu był projekt
artystyczny o wdzięcznej nazwie Ryczące Shannon. Zaprzyjaźnione grupy wydały
wspólny singiel zatytułowany “Ryczące Shannon Project”. Niestety, od tej pory
przedsięwzięcie wydaje się stać w miejscu. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek
zostanie ono reaktywowane. Bardziej świetlaną przyszłość można wywróżyć samemu
Shannonowi, który od 2012 roku pragnie być formacją czysto folkową.
Piorun
Grupa spod znaku neofolku i ambientu. Obecnie
działa w Gdańsku, chociaż wcześniej była związana z Chełmem. Utwory tej
słowiańsko-pogańskiej formacji brzmią głęboko, metafizycznie, a czasem również
monumentalnie i uroczyście. Dużo w nich melorecytacji oraz efektów specjalnych
pobudzających człowieczą wyobraźnię. Niekiedy pojawiają się głośne okrzyki typu
“Sława!”. Kapela chętnie korzysta z tradycyjnych instrumentów, które upodabniają
jej muzykę do autentycznych pieśni ludowych.
Jedynym długogrającym
albumem zespołu jest krążek “Stajemy Jak Ojce” z roku 2004. Oprócz niego, grupa
zdołała wydać dwie EP-ki (“Wicher w Okowach Nocy”, “Goreją Wici Wojenne”) i
płytę nagraną wspólnie ze Starą Pieśnią (“Z Pieśnią na Ustach… Z Mieczem W
Dłoni!”). Godnymi wyróżnienia utworami Pioruna są kawałki “Nam Ojczyzny Nie
Wydrzecie”, “Biały Rumak Bożyca” i “Do Boju!”. Ciekawie brzmi także “Nadbużański
Świt” przywodzący na myśl jakieś radosne, pogańskie święto. Można posłuchać.
Światogor
Rodzimowiercza kapela z Koszalina istniejąca
od 2003 roku. Komponowane przez nią piosenki mają charakter black/pagan
metalowy, ale zawierają również elementy folkowe i różnego rodzaju urozmaicenia
(tętent końskich kopyt, odgłosy bitwy, śpiew ptaków). Z autoprezentacji,
opublikowanej na oficjalnej stronie zespołu, wynika, że Światogor nie zalicza
się do grup szczęśliwych. Formację od samego początku prześladował pech.
Nieudany debiut, utrata sali prób, problemy finansowe, brak czasu, liczne zmiany
personalne, trudności ze znalezieniem wydawcy - oto kłopoty, z którymi musiała
się borykać kapela. Obecnie Światogor jest zespołem mało znanym, ale
posiadającym wierne grono wielbicieli. Miejmy nadzieję, że jego zła passa
wkrótce się skończy i że najlepsze dopiero przed
nim.
Krępulec
Grupa, której utwory noszą znamiona
neofolku, martial industrialu, postindustrialu, muzyki eksperymentalnej i
mrocznego ambientu. Dobra propozycja dla ludzi, którzy słuchają takich
wykonawców, jak Von Thronstahl, Triarii, a nawet Death in June i NON (Boyd
Rice). Dzieła z repertuaru Krępulca są ponure, surowe, hipnotyzujące, monotonne
i zdolne do wprawiania odbiorców w specyficzny nastrój. Bardzo rzadko trafiają
się utwory mocne, dynamiczne i energetyzujące. Muzyka formacji często jest
łączona z fragmentami starych przemówień albo z tradycyjnymi pieśniami
wojskowymi. Świetnym nagraniem Krępulca jest niewesoły, spokojny, wprowadzający
w trans “Pogrzeb w PRL-u”. Dominuje w nim gitara akustyczna, do której czasem
przyłącza się akordeon. Wspaniała kapela, ale nie na każde ucho. Projekt
przeznaczony dla osób twardych, lecz niestroniących od filozofowania.
Hefeystos
Zadziwiający, niebanalny i nowatorski
zespół, który działał w latach 1994-2000. Twórca romantycznych, emocjonalnych,
chwytających za serce kawałków, stanowiących wymieszanie rocka awangardowego z
różnymi odmianami metalu (pagan, black, gothic). Ci, którzy lubią liryczne
teksty o uczuciach, patetyczną melorecytację, wzruszającą wokalizę, rzewne
melodie, tragizm, teatralność i podniosłość, powinni się zapoznać z dokonaniami
tej grupy. Reprezentanci subkultury gotyckiej z pewnością docenią mroczną,
melodramatyczną, miłosną piosenkę “Głos z Ogrodów Niwy”, którą można postawić w
jednym szeregu z “A Rose For The Dead” Theatre of Tragedy. Fani Lacrimosy i
Dreams of Sanity zauważą, że w utworze “W Krainie Drzew” wokalista śpiewa niemal
tak jak Tilo Wolff w końcówce “The Phantom of the Opera”. Mistrzostwo Polski!
Kto nie słuchał, powinien żałować!
Strefa Mocnych
Wiatrów
Warszawska formacja wykonująca nietypowy gatunek muzyczny,
jakim jest maritime (morski, marynistyczny) rock. Powstała w roku 2004, ale
pierwsze CD opublikowała dopiero w 2007. Teksty piosenek, granych przez Strefę,
mówią o żeglarzach, o rybakach, o wikingach, o morskich bitwach, o przygodach
Robinsona Crusoe etc. Utwory zespołu zawierają liczne nawiązania do mitologii
nordyckiej, jednak częściej pojawiają się w nich treści chrześcijańskie w
postaci odwołań do Boga, krzyża i modlitwy. Strefa Mocnych Wiatrów to grupa w
pełni profesjonalna, gdyż na jej czele stoi doświadczony artysta i mecenas
sztuki Dariusz “Grzywa” Wołosewicz. Twórczość SMW ma charakter rozrywkowy,
jednak trzeba przyznać, że jest ona dojrzała i przemyślana. Kawałki nie są ostre
ani ciężkie, zatem nadawałyby się do emisji radiowej. Krótko mówiąc: kawał
porządnej muzyki!
Fall
Bardzo dobra formacja założona w
2008 roku w Olsztynie. Najczęściej jest szufladkowana jako kapela grająca
depressive black metal i doom metal, chociaż na jej oficjalnym profilu w
serwisie Myspace widnieje opis “Ambient/Down-tempo/Metal”. Nazwa zespołu,
pochodząca z języka angielskiego, może oznaczać spadanie, opadanie, wpadanie,
ale także jesień (w angielszczyźnie amerykańskiej). Długie, powolne,
przytłaczające piosenki przypadną do gustu ludziom, szukającym grobowych
brzmień, w których można topić smutki i niepokoje. Nie jest to jednak lek na
chwilową chandrę, tylko na dotkliwą, wszechogarniającą, przedłużającą się
melancholię. W tej dołującej muzyce da się wyczuć bezsilność, rezygnację,
wypalenie i utratę nadziei. Osoby, które stosunkowo niedawno pokonały depresję,
powinny trzymać się od niej z daleka. Po co? Żeby uniknąć nawrotu tej strasznej
choroby.
Dawid Hallmann
Antykomunistyczny bard
nazywający siebie m.in. “muzykiem neofolkowym“, “sługą kontrrewolucji“,
“zwolennikiem krajowców wileńskich” i “pokornym uczniem Mistrza Herberta”. Jest
również autorem wierszy, twórcą filmów, rzeźbiarzem, grafikiem i uczestnikiem
projektu artystycznego TMA. Nagrywa poważne, akustyczne pieśni, w których
dominują tematy związane z historią Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. W jego
repertuarze znajdziemy utwory o powstaniu warszawskim, zbrodni katyńskiej,
martyrologii Żołnierzy Wyklętych, wojnie polsko-bolszewickiej i innych istotnych
wydarzeniach. Dzieła Dawida Hallmanna to zdecydowanie propozycja dla ludzi
dorosłych: dojrzałych emocjonalnie, doświadczonych życiowo, posiadających
odpowiednią wiedzę i rozumiejących problematykę polityczną. Twórczość mądra,
ambitna i godna szacunku. Czapki z głów!
Natalia Julia
Nowak,
20-25 września 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz