wtorek, 12 czerwca 2012

Narodowość i płeć. Kwestia urodzenia?

Nie takie proste pytania
Pytania, które spróbujemy dzisiaj rozważyć, będą odrobinę podchwytliwe. Na pierwszy rzut oka banalne, oczywiste i niezbyt rozsądne. W rzeczywistości trudne, prowokacyjne i otwarte na rozmaite odpowiedzi. Kto to jest Polak? Co to znaczy: być częścią Narodu Polskiego? Kim jest mężczyzna? Kim jest kobieta? Czy nasza narodowość i płeć są dziełem przypadku? Czy zależą wyłącznie od tego, jacy się urodziliśmy? A może to, do jakiej narodowości lub płci należymy, jest naszą osobistą decyzją? Czy ktoś, kto kiedyś był Portugalczykiem, może zostać Polakiem? Czy Polak może zamienić się w Portugalczyka? Czy mężczyzna może przeobrazić się w kobietę? Czy kobieta może stać się mężczyzną?


Biologia czy psychologia?

Na pytania, które właśnie zostały zadane, można udzielić różnych odpowiedzi. Pan Iksiński mógłby powiedzieć, że kod genetyczny jest czymś obiektywnym, namacalnym i determinującym naszą tożsamość. Pan Igrekowski mógłby stwierdzić, że liczy się tylko to, co czujemy i świadomie przyjmujemy. Na potrzeby niniejszego artykułu stworzymy dwa pojęcia określające ludzki stosunek do omawianych zagadnień. Tych, którzy wierzą, że narodowość i płeć są kwestią genów, będziemy nazywać Stronnictwem Krwi. Drugą stronę frontu, czyli głosicieli teorii przeciwnej, nazwiemy zaś Stronnictwem Kultury.


Ilu nacjonalistów, tyle przekonań

Istnieje pogląd, według którego nacjonaliści opowiadają się za klasyfikowaniem ludzi na podstawie ich pochodzenia. Prawda wygląda jednak nieco inaczej. Nie należy zapominać, że ideologia nacjonalistyczna dzieli się na szereg nurtów, które interpretują rzeczywistość na wiele sposobów. Inaczej myśli klasyczny endek, a inaczej zacietrzewiony nazbol (narodowy bolszewik). Postulaty dzisiejszego Obozu Narodowo-Radykalnego są sprzeczne z tymi, które głoszą falangiści, nawiązujący do dorobku przedwojennego ONR “Falanga”. W środowisku nacjonalistów spotkamy zarówno wyznawców Krwi, jak i wyznawców Kultury. Nie znajdziemy jednak prostej, uniwersalnej definicji Polaka.


Stronnictwo Krwi (geny są najważniejsze)

Stronnictwo Krwi to głównie ruchy nacjonalistyczno-plemienno-pogańskie. Zdaniem tej społeczności, Polakiem jest wyłącznie ten, kto pochodzi z polskiej rodziny. Nie liczy się to, z jakim Narodem ktoś się utożsamia, tylko to, jakie ma pochodzenie etniczne. Według tej koncepcji, przynależność do danej nacji nie jest kwestią osobistego wyboru. Nikt nie może nabyć ani zrzec się polskości. Stronnictwo Krwi postrzega narodowość jako coś obiektywnego, niezmiennego i niepodważalnego. Jeśli X uważa się za Polaka, mówi po polsku, miłuje Nadwiślańską Krainę, lecz ma irlandzkie pochodzenie, to dla reprezentanta Stronnictwa Krwi i tak jest Irlandczykiem. Zwolennik omawianego światopoglądu może myśleć: “Fajnie, że X kocha Polskę, ale szkoda, że dopuszcza się nielojalności względem Narodu Irlandzkiego”. Do tej kategorii nacjonalistów należą między innymi panslawiści.


Stronnictwo Kultury (uczucia są najważniejsze)

Stronnictwo Kultury zapatruje się na polskość zupełnie inaczej. Utrzymuje, że nie wystarczy mieć polskich genów, aby móc się uważać za przedstawiciela Narodu Polskiego. Na miano Polaka trzeba sobie zasłużyć. Szacunek do symboli narodowych, zainteresowanie losem kraju, poczucie przynależności do Polskiej Wspólnoty - to tylko niektóre z wymaganych cech. W światopoglądzie Stronnictwa Kultury istnieje pojęcie wynarodowienia. Oznacza ono, że nawet ktoś, kto ma ojca Polaka, matkę Polkę i dziadków Polaków, może stracić swoją polskość. Zdrada stanu, pogardliwy stosunek do Ojczyzny, całkowita asymilacja z innym Narodem - oto czynniki, które mogą sprawić, że Polak przestanie być Polakiem. Polskie geny nie mają znaczenia w sytuacji, gdy ktoś nie identyfikuje się z Narodem Polskim. Narodowość to coś więcej niż DNA i drzewo genealogiczne.


Rossmann i Mosdorf - ikony ONR “ABC”

Skoro jesteśmy już przy temacie Stronnictwa Krwi i Stronnictwa Kultury, przytoczmy pewien fakt historyczny. Ci, którzy nie interesują się przedwojennym Ruchem Narodowym, nie mają pojęcia, że najsłynniejsi reprezentanci Obozu Narodowo-Radykalnego “ABC” nazywali się Henryk Rossman i Jan Mosdorf. Osoba pisząca ten artykuł zapewnia, że jej wykładowca (wówczas profesor uczelniany, obecnie profesor zwyczajny) potwierdził, iż Mosdorf był z pochodzenia Żydem. Rossmana i Mosdorfa można ponadto znaleźć na specjalnej, internetowej liście osób publicznych mających niepolskie korzenie. Inne obcobrzmiące nazwiska związane z ONR “ABC”: Heinrich, Kemnitz, Martini, Todtleben.


Bardziej polscy od niejednego Polaka

Chociaż panowie Henryk i Jan wywodzili się z Narodu Żydowskiego, w pełni utożsamiali się z Narodem Polskim i stali na czele umiarkowanych polskich narodowców. Dla Stronnictwa Krwi jest to rzecz zdumiewająca. Dla Stronnictwa Kultury - zupełnie normalna. Kariera Rossmana i Mosdorfa jest dowodem na to, że nie wszyscy nacjonaliści oceniają ludzi na podstawie ich genów. Są bowiem tacy, dla których liczy się poczucie przynależności narodowej oraz stosunek do Polski i Polaków. Henryk Rossman i Jan Mosdorf byli bardziej polscy od niejednego rdzennego Polaka. Obaj zrobili bardzo dużo dla tutejszego Ruchu Narodowego. Rossman zmarł w roku 1937. Mosdorf dożył czasów wojny i trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Tam bezinteresownie pomagał Żydom, za co został rozstrzelany przez nazistów.


Sex i gender

Czyż z ludzką płcią nie jest tak jak z narodowością? W tym przypadku również mamy do czynienia ze Stronnictwem Krwi i Stronnictwem Kultury. Zdaniem tego pierwszego, płeć jest rzeczą obiektywną i niezmienną, którą określa się na podstawie genów i genitaliów. Zdaniem tego drugiego, płeć to kwestia indywidualnego mniemania, czyli poczucia przynależności do kobiet lub mężczyzn. Sympatyk Krwi jest przekonany, że płci - tak jak pochodzenia - nie można się wyrzec. Sympatyk Kultury utrzymuje, że geny i genitalia się nie liczą, bo tożsamość płciowa jest zakodowana w naszych mózgach. Przepiękny konflikt między tradycjonalistami od “sex” a postępowcami od “gender”! Dla niewtajemniczonych: “sex” to określenie płci biologicznej, a “gender” to synonim płci kulturowej.


Argumenty, argumenty

Ktoś, kto opowiada się za Stronnictwem Krwi, mógłby oznajmić: “Dziewczyna, która wstrzykuje sobie męskie hormony, poddaje się specjalnym operacjom i wymienia sobie dokumenty, nie przestaje być dziewczyną, bo nadal ma żeńskie DNA. Wprawdzie zostaje upodobniona do mężczyzny i przyjmuje męską rolę społeczną, ale to niczego nie zmienia”. Ktoś, kto preferuje Stronnictwo Kultury, mógłby zaś zakomunikować: “Chłopak to chłopak i chłopakiem pozostanie. Facet jest męski od A do Z. Taki się rodzi, taki dojrzewa i taki umiera. Nie może się pozbyć swojej męskości, bo jest ona częścią jego osobowości. Z chłopa nie będzie baby. Nie ma takiej opcji. To nic, że koleś przez przypadek urodził się z waginą. Ten drobny szczegół nie szkodzi jego męskiej naturze”.


Wojna dwóch porządków

Dysputa na temat “Czy mężczyzna urodzony w ciele kobiety jest mężczyzną, czy kobietą?” przypomina spór “Czy Włosi fińskiego pochodzenia są Włochami, czy Finami?”. W obu przypadkach mamy do czynienia z brakiem wspólnych, akceptowalnych dla wszystkich definicji. Brak, o którym mowa, wynika z różnic światopoglądowych: tych najgłębszych, najbardziej fundamentalnych. Stronnictwo Krwi i Stronnictwo Kultury nie mogą się ze sobą dogadać, bo reprezentują dwa przeciwstawne systemy filozoficzne. To jest wojna dwóch odmiennych porządków, dwóch wszechświatów, dwóch wykluczających się ontologii. Równie dobrze wulgarny materialista mógłby dyskutować z idealistycznym platończykiem. Kompromis nie jest możliwy, albowiem jedna opcja stanowi totalne zaprzeczenie drugiej. Ogień nigdy nie pogodzi się z wodą.


Jak w “Ferdydurke” Gombrowicza

Cóż, trzeba to po prostu zaakceptować. Bo skoro jest Filidor, to musi być również anty-Filidor (pisał o tym Witold Gombrowicz w utworze pt. “Ferdydurke”). Nieporozumienia między Stronnictwem Krwi a Stronnictwem Kultury dotyczą także formy, gęby i pupy. Społeczeństwo wymaga od nas, byśmy występowali w jakiejś formie: męskiej lub żeńskiej. Stronnictwo Krwi zaciekle broni tych form, a Stronnictwo Kultury próbuje je obalić. Krew przyprawia Kulturze gębę szaleńca, a Kultura przyprawia Krwi gębę szowinisty. Ofiary formy i gęby, po obu stronach barykady, czują się stłamszone do granic możliwości. Króluje wówczas pupa, czyli przykre uczucie upupienia. Pytanie: kto w tej awanturze ma rację? Stronnictwo Krwi, które jest jak synteza, czy Stronnictwo Kultury, które jest jak analiza? Po której stronie leży Prawda? Otóż Prawda tkwi w symetrii. Reszta jest milczeniem.



Natalia Julia Nowak,
9-10 czerwca 2012 r.



PS. Media informują czasem o losach pewnego młodzieńca, który przeżył masakrę na wyspie Utoya. Młody człowiek urodził się w Norwegii: właśnie tam mieszka i udziela się politycznie. Ma jednak polskie korzenie i umie mówić po polsku. Jak nazywają go nasi dziennikarze? Jedni określają go jako “Polaka”, a drudzy jako “Norwega polskiego pochodzenia”. Proszę spojrzeć… Nawet żurnaliści dzielą się na Stronnictwo Krwi i Stronnictwo Kultury!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Unarodowić kobiety!

Niedobór patriotyzmu - choroba społeczna
Niedobór patriotyzmu jest chorobą społeczną, która od wielu lat (mniej więcej od powstania III Rzeczypospolitej) nie daje żyć naszemu Narodowi. Schorzenie, o którym mowa, zdecydowanie częściej atakuje kobiety niż mężczyzn. Jeśli ktoś w to nie wierzy, to niech zwróci uwagę na płeć osób manifestujących swoje przywiązanie do Polski i polskości. W serwisach internetowych o profilu patriotycznym i/lub nacjonalistycznym rzadko widuje się teksty pisane przez kobiety. Zatrważająco mało pań jest również wśród komentatorów tamtejszych publikacji.


Chlubne wyjątki

Patriotyczne książki, których autorami są niewiasty, należą do rzadkości. Chlubnym wyjątkiem są tutaj tomiki wierszy Lusi Ogińskiej. Kobiety raczej nie udzielają się w narodowych i niepodległościowych zespołach muzycznych. Na scenie RAC mamy bodajże jedną formację z żeńskim wokalem - Battlefield. Użytkownicy Forumowiska podkreślają jednak, że kawałki wykonywane przez damę stanowią tylko część twórczości tej grupy. W utworach zespołu Leszek Bubel Band kobiecy śpiew pojawia się tylko na niektórych płytach (i to nie we wszystkich kompozycjach). Jeszcze rzadziej słychać damski wokal w piosenkach Horytnicy.


Kobiet jak na lekarstwo

Z patriotycznymi i nacjonalistycznymi manifestacjami także jest krucho. Obejrzenie kilku fotografii lub nagrań video pozwoli nam się przekonać, że niewiasty właściwie nie uczestniczą w takich wydarzeniach. Również na tematycznych forach internetowych osoby płci żeńskiej stanowią zdecydowaną mniejszość. Ugrupowania polityczne, odwołujące się do patriotyzmu i/lub nacjonalizmu, także nie mogą się pochwalić dużą liczbą członkiń i zwolenniczek. Znane działaczki Narodowego Odrodzenia Polski da się wyliczyć na palcach jednej ręki. Dokładnie to samo można powiedzieć o kobietach związanych z Polską Partią Narodową i mediami Leszka Bubla.


W granicach błędu statystycznego

Komitet poparcia Marszu Niepodległości? Identyczna sytuacja, czyli dosłownie kilka pań. Najgorzej jest w przypadku Falangi, gdyż udział niewiast w akcjach tego stowarzyszenia ma charakter zerojedynkowy. To znaczy: albo jest jedna kobieta, albo zero. Obozowi Narodowo-Radykalnemu, Obozowi Wielkiej Polski i Młodzieży Wszechpolskiej również nie udało się zdobyć wielkiej popularności wśród dam. Nawet umiarkowana Liga Polskich Rodzin nie jest jakoś szczególnie lubiana przez niewiasty (podobnie jak populistyczna Samoobrona i panslawistyczna Zadruga). Czy to narodowa prawica, czy to narodowa lewica - odsetek pań zawsze mieści się w granicach błędu statystycznego.


“Umarły same, a może wcale ich nie było?”

Ktoś o słabych nerwach mógłby się rozzłościć i zadać kobietom pytanie: “Czy Wasza wiara, czy Wasza duma umarły same, a może wcale ich nie było?” (cytat z utworu Horytnicy). Cóż, obojętność niewiast na sprawę narodową rzeczywiście jest rażąca i niepokojąca. Te nieliczne damy, które wykazują zainteresowanie Polską, ratują wprawdzie honor swojej płci, ale to nie zamyka sprawy. Dlaczego panie, które piszą patriotyczne/nacjonalistyczne teksty, udzielają się na forach tematycznych, przychodzą na stosowne manifestacje lub działają w odpowiednich ugrupowaniach, tak bardzo rzucają się w oczy?


Narodowcy, do roboty!

Właśnie dlatego, że jest ich mało. No, po prostu wyróżniają się z tłumu. Nie chodzi jednak o to, żeby sarkać na kobiety i wieścić rychły koniec Narodu Polskiego. Skoro niedobór patriotyzmu jest chorobą powszechną wśród dam, to trzeba się zastanowić nad profilaktyką i leczeniem tej przypadłości. My, narodowcy, musimy wziąć się w garść i rozpocząć walkę z omawianą epidemią. Pomysłów na unarodowienie i upatriotycznienie kobiet jest całkiem sporo. Wymieńmy tylko niektóre z nich.


Bank pomysłów (cz. 1)

Można otwierać patriotyczne i/lub nacjonalistyczne organizacje kobiece. Można redagować stosowne czasopisma i portale internetowe. Można dołączać do już istniejących pism dodatki dla pań. Można wzbogacać strony internetowe o podstrony przeznaczone dla niewiast. Można tworzyć narodowo-niepodległościową literaturę kobiecą. Można zakładać nowe zespoły typu Battlefield. Można częściej nagrywać kawałki z gościnnym udziałem wokalistek. Można śpiewać o ważnych sprawach w konwencji gothic rockowej i symphonic metalowej. Można drukować plakaty i ulotki z żeńskimi wizerunkami. Można czcić bohaterki znane z historii, np. Emilię Plater i Danutę Siedzikównę “Inkę”.


Bank pomysłów (cz. 2)

Można organizować kobiece Marsze Niepodległości. Można projektować sukienki, spódnice, bluzki i dodatki z ojczystymi motywami. Można wypuścić na rynek wodę kwiatową z patriotycznymi symbolami na opakowaniu. Można umieszczać takież symbole na dekoracyjnych poduszkach i ozdobnych pudełkach. Można rysować dziewczęcą mangę o tematyce narodowej. Można kupować solenizantkom patriotyki (biżuterię patriotyczną). Można zachęcać nastolatki do działalności w harcerstwie, a dorosłe kobiety do służby wojskowej. Można kręcić kobiece filmy o propolskim wydźwięku. Można promować, jako inspirujące persony, dwie zagraniczne artystki: Sagę i Maszę “Scream” Archipową.


Patriotyczne wychowanie dziewcząt

Powyższe porady dotyczą samego leczenia z niedoboru patriotyzmu. W porządku, ale co z profilaktyką? Na pewno trzeba zacząć od odpowiedniego wychowania dziewcząt. Oczywiście, szkolne programy nauczania obejmują poezję wieszczów i dzieje Państwa Polskiego, jednak są one niewystarczające. Należy, już od najmłodszych lat, uczyć dziewczynki właściwej postawy wobec rzeczywistości. Przekazywać im cenną wiedzę i zaszczepiać pożądane cnoty. Dziewczyna nie zostanie patriotką, jeśli wcześniej - czyli w dzieciństwie - nie uzbroi się w określony zestaw zalet. To zaś wymaga pewnego wysiłku ze strony nauczycieli i wychowawców. Czym skorupka za młodu nasiąknie… I tak dalej…


Kreskówka o wartościach

Średnią dziewczynkę, między piątym a dziesiątym rokiem życia, można zachęcać do oglądania japońskich (sic!) kreskówek o wojowniczkach i czarodziejkach. W latach dziewięćdziesiątych ogromną popularnością cieszyło się anime “Sailor Moon. Czarodziejka z Księżyca”. Była to opowieść o kilku nastolatkach, które zamieniały się w superbohaterki i broniły naszej planety przed nikczemnymi wrogami. Bajka posiadała nie tylko wartką akcję i ciekawy scenariusz, ale także wspaniałe przesłanie. Uczyła takich cnót, jak odwaga, sprawiedliwość, wytrwałość, lojalność, honorowość, szlachetność czy ofiarność. Poza tym, pochwalała miłość, przyjaźń, życzliwość i tolerancję.


Per analogiam

“Sailor Moon” ukazywała postacie gotowe zginąć w obronie Ziemi lub oddać swoje życie za współtowarzyszy. Wpajała widzom właśnie te wartości, które nierozerwalnie wiążą się z patriotyzmem i nacjonalizmem. Jeśli chcemy wychować swoją podopieczną na patriotkę, to włączajmy jej “Czarodziejkę z Księżyca”. Przypominajmy, że tak jak Usagi Tsukino broniła ludzkości przed Królową Beryl, tak nasi żołnierze zmagali się z brutalnymi najeźdźcami. I tak jak Czarodziejki musiały być stale gotowe do transformacji, tak my musimy być zawsze chętni do pracy na rzecz Ojczyzny.


Nie nudzić, tylko motywować

Może to dziwne i niekonwencjonalne porównania, ale na pewno rozpalą serce juniorki i pobudzą jej wyobraźnię. Żeby komunikacja z dziewczynką była efektywna, niezbędna jest atrakcyjna forma i przekonujący punkt odniesienia. Dziecka nie wolno nudzić. Trzeba je umiejętnie motywować. W tym miejscu wypada wspomnieć, że podobne do “Sailor Moon” przesłanie posiada cykl powieściowy “Animorphs” Katherine Alice Applegate. Książki te nadają się również dla chłopców, bo ich bohaterami są osoby obu płci. Seria opowiada o grupie młodzieży stawiającej opór inwazji Yeerków (kosmitów pragnących kontrolować ludzkie mózgi).


Nauka poprzez zabawę

Powieści Applegate zawierają sporo trudnych pytań i fragmentów skłaniających do refleksji. Postacie cierpią czasem z powodu konfliktu wartości, ale ostatecznie wybierają kontynuację swojej misji. Informujmy małych czytelników, że właśnie tak powinni postępować miłośnicy Polski i polskości. Każdemu patriocie winny być bliskie słowa Rachel: “Odwaga nie polega na braku strachu. Polega na tym, że boisz się śmiertelnie, ale nigdy się nie poddajesz” (KAA - “Animorphs. Reakcja”). Uczmy dzieci poprzez zabawę, wzbudzajmy w nich zachwyt i fascynację. Zróbmy coś, żeby mali ludzie - zarażeni najwyższymi wartościami - sami wkroczyli na drogę patriotyzmu. Zasiejmy w nich ziarno, które kiedyś wykiełkuje i przyniesie korzyść Matce Ojczyźnie.


Narodowa córka to narodowe wnuki

Kobiety są tą płcią, która zachodzi w ciążę i rodzi dzieci. Już sam fakt, że większość reprezentantek płci żeńskiej decyduje się na macierzyństwo, wymusza na nas konieczność patriotycznego wychowania dziewcząt. Niewiasta, która miłuje Polskę i polskość, przekazuje swój światopogląd potomstwu. Kosmopolitka - przeciwnie, robi z maluchów jednostki wynarodowione. Jeśli ktoś ma córkę i wychowuje ją na patriotkę, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że owa córka także wychowa swoje dzieci na wzorowych Polaków. Wpajanie dziewczynce odpowiednich wartości to wspaniała inwestycja, która może nie tylko się zwrócić, ale również przynieść dodatkowe korzyści. Narodowa córka to narodowe wnuki. Narodowe wnuki to narodowe prawnuki. Właśnie tego nam potrzeba!


Polki bezdzietne (singielki, lesbijki itp.)

A jeśli dama nie ma dzieci? Nie stanowi to żadnego problemu, gdyż dzięki bezdzietności ma ona więcej czasu na propolski aktywizm. Fakt, że kobieta nie musi pilnować potomstwa, czyni ją bardziej dyspozycyjną. W przypadku, gdy niewiasta jest lesbijką, pożytek dla Narodu także może być duży. Homoseksualistka może wnieść wątek niepodległościowy do organizacji i grup LGBT. Stąd już tylko jeden krok do stworzenia opcji narodowo-queerowej lub subkultury Lesbian Skinhead Girl (proszę się nie śmiać, bo na Zachodzie już od lat funkcjonuje ruch Gay Skinhead. Przydałaby się jeszcze społeczność Trans Skinhead K/M i Trans Skinhead Girl M/K). Troska o Polskę i Polaków powinna być domeną wszystkich środowisk, partii i stowarzyszeń. Manifestowanie polskości podczas parad Les-Gay-Bi-Trans winno być czymś normalnym i niewzbudzającym zdumienia.


Labrys i toporzeł

Ciekawostka: lesbijski labrys wygląda prawie tak jak zadrużny toporzeł. Czy zainspiruje to kogoś do założenia formacji lesbijsko-pogańsko-słowiańsko-narodowej? Takie ugrupowanie stanowiłoby intrygujące uzupełnienie ruchu panslawistyczno-antyklerykalnego. Mogłoby ono głosić solidarność Słowianek, otaczać kultem lokalne boginie i reprezentować interesy pań nieheteroseksualnych. Tradycją homoseksualnych poganek można by uczynić puszczanie wianków na rzekę (jedne dziewczyny rzucałyby wianki na wodę, a drugie by je łowiły). Słowianki-lesbijki mogłyby też propagować ekologizm, bo przecież rodzimowierstwo wiąże się z umiłowaniem przyrody i naturalności. Idealna muzyka dla tej części Narodu Polskiego? Pogańskie zespoły z żeńskim wokalem, np. Percival Schuttenbach.


Kobiety też mają obowiązki!

Jak udowodniono na początku niniejszego artykułu, brak zaangażowania kobiet w działalność pronarodową jest zjawiskiem powszechnym, wręcz masowym. Wspomniany problem jest tak ogromny, że w żaden sposób nie da się go zatuszować. Nieobecność lub niska frekwencja niewiast stała się normą w świecie patriotycznych i nacjonalistycznych przedsięwzięć. A przecież panie nie są zwolnione z obowiązku służenia Polsce i Polakom! Nie mają prawa być obojętne na los Ojczyzny, szczególnie teraz, gdy suwerenność Nadwiślańskiej Krainy została ograniczona przez Unię Europejską!


Wezwanie do działania

Przedstawicielki płci pięknej nie mogą biernie patrzeć, jak nasz Statek idzie na dno. Muszą aktywnie uczestniczyć w akcji jego ratowania. Na razie jest tak, że mężczyźni harują i za siebie, i za płeć przeciwną. Czy to sprawiedliwy układ? Pomysłów na walkę z niedoborem patriotyzmu u dam jest bardzo dużo. Lepsza od leczenia jest jednak profilaktyka, która powinna polegać na wychowywaniu młodzieży żeńskiej w duchu najistotniejszych wartości. Dziewczyny! Larum grają! A Wy włosy czeszecie, paznokcie malujecie… Pomyślcie o tym, że jesteście Polkami i że narodowość do czegoś Was zobowiązuje! Nie słuchajcie feministek, które dwoją się i troją, żeby zatruć Wam pojęcie patriotyzmu! Polskość i kobiecość - niech te pojęcia żyją ze sobą w zgodzie!


Natalia Julia Nowak
(Narodowa SocjalDemokratka),
31 maja - 4 czerwca 2012 r.