Autor: Franz Overbeck
Tytuł: “Nietzsche. Zapiski przyjaciela”
Tłumaczenie: Tadeusz Zatorski
Opracowanie: Tadeusz Zatorski
Rok wydania: 2008
Miejsce wydania: Gdańsk
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
W poszukiwaniu prawdy
Fryderyk (Friedrich) Nietzsche to jeden z tych filozofów, którzy za
życia wzbudzali wiele kontrowersji, a po śmierci nie stracili nic ze
swojej skomplikowanej, intrygującej i niepokojącej legendy. Chociaż
Nietzsche nie żyje od ponad stu lat, jego osobowość - na równi z
wywrotowymi poglądami i enigmatycznymi hasłami - nadal interesuje opinię
publiczną. Był to przecież człowiek, który ostatnie jedenaście lat
swojego życia spędził w placówkach psychiatrycznych. W połowie lutego
2014 roku napisałam i opublikowałam recenzję ostatniej książki tego
autora - “Ecce Homo. Jak się staje, czym się jest”. Rzeczona książka to
autobiografia Nietzschego opisująca proces formowania się jego
światopoglądu (a co za tym idzie - systemu filozoficznego). Miesiąc
później zrecenzowałam film “Kiedy Nietzsche szlochał” (“When Nietzsche
Wept”) będący ekranizacją powieści Irvina D. Yaloma pod tym samym
tytułem. Yalom, amerykański pisarz i profesor psychiatrii, urodził się
jednak długo po śmierci Nietzschego, a historię opowiedzianą w powieści
wyssał sobie z palca.
Ani jedno, ani drugie dzieło (tzn. autobiografia i film) nie powinno być
przez nas traktowane jako rzetelne źródło informacji o słynnym
intelektualiście. “Ecce Homo” to książka napisana przez samego
Nietzschego, a na dodatek utrzymana w bardzo osobistym tonie. Wiadomo,
że chociaż każdy ma prawo do autoprezentacji, trudno być sędzią we
własnej sprawie. “When Nietzsche Wept” to fikcja literacka przekuta
później na fikcję filmową. Irvin Yalom, urodzony w roku 1931, nie znał
(i nie miał szansy poznać) filozofa, który żył w latach 1844-1900. A
ponieważ nie posiadał własnych obserwacji związanych z Nietzschem, mógł
opisać jedynie swoje wyobrażenie o tym myślicielu (zbudowane na
podstawie dostępnych źródeł). Jeśli interesuje nas, jaki Nietzsche był
naprawdę, powinniśmy zapoznać się ze wspomnieniami ludzi, którzy znali
go osobiście. Człowiekiem, który znał filozofa, a przez kilka lat
widywał się z nim codziennie, był protestancki teolog Franz Overbeck
(1837-1905). Nietzsche i Overbeck, mimo różnic światopoglądowych, przez
dziesięciolecia byli zaufanymi przyjaciółmi.
Dwadzieścia trzy twarze Nietzschego
W pewnej taniej, warszawskiej księgarni udało mi się kupić 76-stronicową
książeczkę “Nietzsche. Zapiski przyjaciela” Franza Overbecka w
przekładzie Tadeusza Zatorskiego (miejsce wydania: Gdańsk. Rok wydania:
2008). Książeczka, opublikowana przez wydawnictwo słowo/obraz terytoria
(nazwa firmy pisana małymi literami), składa się z dwudziestu trzech
notatek Overbecka, posłowia i podziękowania Zatorskiego, przypisów oraz
spisu treści. Przypisy, zawarte w publikacji, dzielą się na dwa typy:
te, które pochodzą od autora, i te, które dodał polski tłumacz. Nie
zawsze są to odwołania do źródeł książkowych i prasowych. Część
przypisów posiada formę krótkiej, ale ciekawej notatki uzupełniającej
właściwą treść dziełka (czytając książeczkę, warto zaglądać do tych
odnośników, żeby poszerzyć swoją wiedzę). Okładka publikacji jest miękka
i czarna (zarówno po zewnętrznej, jak i po wewnętrznej stronie). Na jej
pierwszej stronie znajduje się fotografia Fryderyka Nietzschego, a na
ostatniej - niedługi, odredakcyjny tekst informujący o zawartości
książeczki.
Zapiski Franza Overbecka powstawały na przestrzeni kilku lat. Świadczy o
tym data “16 grudnia 1899” oraz fragmenty takie, jak “piszę to w lutym
1900 roku”, “dopiero teraz (grudzień 1900 roku)”, “Berlin 1903” czy “2
maja 1905“. Wszystkie notatki, sporządzone przez teologa, są krótkie i
swobodnie napisane. Dotyczą one różnych zagadnień, ale posiadają wspólny
mianownik: w centrum uwagi autora zawsze znajduje się Nietzsche i/lub
jego twórczość. Poszczególne części książeczki są zamkniętymi
całościami, a zatem można je czytać w dowolnej kolejności (niczym hasła w
encyklopedii). Overbeck pisze o Nietzschem w rozmaitych kontekstach,
jak gdyby chciał uwydatnić bogactwo osobowości słynnego filozofa.
Przykładowe tytuły notatek: “Nietzsche (ateizm)”, “Nietzsche i
chrześcijaństwo”, “Nietzsche (samotność)”, “Nietzsche (humor)”,
“Nietzsche. Żydzi”, “Nietzsche (Antysemityzm)”, “Nietzsche i ja”. Teolog
przywołuje własne wspomnienia, przytacza słowa innych autorów oraz
polemizuje z siostrą Fryderyka Nietzschego, którą uważa za kłamczuchę i
manipulatorkę.
Polak Niekatolik
Franz Overbeck wypowiada się o myślicielu życzliwie, choć nie ukrywa, że
znajomość z nim nie należała do najłatwiejszych. Tym, co wyróżniało
autora “Tako rzecze Zaratustra”, była ogromna inteligencja, znacznie
przewyższająca intelekt samego Overbecka. Z drugiej strony, teolog
stwierdza, że o ile Nietzsche był od niego lepszy w filozofowaniu, o
tyle nie dorównywał mu jako naukowiec (dla niewtajemniczonych: FN był
profesorem filologii klasycznej). Fryderyk Nietzsche zaliczał się do
ludzi niesamowicie ambitnych. Jego ogromne aspiracje wyraźnie motywowały
go do działania. Nie był człowiekiem skromnym, odznaczał się wysoką
samooceną (jakże to sprzeczne z wizją, która wyłania się z filmu “When
Nietzsche Wept”!). Nietzsche posiadał również skłonność do przesady,
widoczną zwłaszcza w jego publikacjach. Overbeck wspomina swojego
przyjaciela jako kogoś, kto miał problemy z “poluzowaniem sobie cugli”,
ale gdy już otwierał się na świat, potrafił żartować i dobrze się bawić.
Autor “Woli mocy” był typem pustelnika, co nie zmienia faktu, że czasem
potrzebował towarzystwa.
Fryderyk Nietzsche był w prywatnym życiu równie antychrześcijański jak w
swoich książkach. Nie sprawiał wrażenia osoby, która kiedykolwiek miała
coś wspólnego z pobożnością i bogobojnością. Czy był ateistą? Wbrew
pozorom, nie jest to łatwe pytanie. Franz Overbeck nie przypomina sobie,
żeby Nietzsche kiedykolwiek powiedział, że Bóg nie istnieje. Zawsze
posługiwał się tajemniczą formułką “Bóg umarł”. Filozof niejednokrotnie
chwalił się swoimi polskimi korzeniami. Overbeck posuwa się wręcz do
stwierdzenia, że polskie pochodzenie było “przezeń fantastycznie i
skrajnie cenione”. Wyznaje również: “Ja sam dość często (…)
wysłuchiwałem powtarzanych po wielokroć opowieści Nietzschego na temat
jego polskich przodków”. Teolog pisze, że nie ma niezbitych dowodów na
to, iż Fryderyk Nietzsche faktycznie wywodził się z polskiego rodu
Nieckich. Jednakże sam myśliciel głęboko w to wierzył i był z tego
dumny. Chociaż Franz Overbeck nie chce negować polskich korzeni swojego
przyjaciela, pozwala sobie oznajmić: “Nie wątpię ani trochę w jego
niemieckość”.
Skoro dotarliśmy do tak wdzięcznego tematu, zostańmy przy nim na dłużej.
Czy Nietzsche rzeczywiście był Polakiem albo przynajmniej kimś
identyfikującym się z polskością? Fragmenty książki “Ecce Homo” (w
przekładzie Leopolda Staffa) udzielają nam pozytywnej odpowiedzi na to
pytanie. “A przecie przodkowie moi byli szlachtą polską: stąd to
posiadam we krwi wiele instynktów rasowych, kto wie? może nawet ‘liberum
veto‘? Jeśli pomyślę, jak często w drodze przemawiają do mnie jako do
Polaka i to Polacy sami, jak rzadko biorą mnie za Niemca, to mogłoby się
zdawać, że należę tylko do Niemców ‘nakrapianych‘” - pisze Nietzsche w
pierwszym rozdziale swojej autobiografii. W drugim stwierdza: “Ja sam
zawsze jeszcze nazbyt jestem Polakiem, by za Chopina nie oddać całej
reszty muzyki”. W trzecim oświadcza: “Nie napróżno zwie się Polaków
Francuzami wśród Słowian. Powabna Rosyanka nie pomyli się ani na chwilę,
gdzie mnie zaliczyć”. Zauważmy, że w książce “Ecce Homo” filozof
wielokrotnie wyszydza i obraża Niemców, jakby chciał podkreślić, że nie
utożsamia się z tym narodem.
Czy na pewno nadczłowiek?
Wróćmy jednak do książeczki “Nietzsche. Zapiski przyjaciela” Franza
Overbecka. Autor dziełka opisuje słynnego myśliciela jako człowieka
lubiącego skrajności. To właśnie zamiłowanie do ekstremizmu miało
doprowadzić Nietzschego do stworzenia koncepcji nadczłowieka. Overbeck
odrzuca tę ideę z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że powstała ona
właśnie jako efekt nierozsądnej pogoni za krańcowością. Po drugie
dlatego, że wizja nadczłowieka, przynajmniej we współczesnych czasach,
wydaje się zwykłą mrzonką. Po trzecie dlatego, że sam Fryderyk Nietzsche
miał niewiele wspólnego z głoszonym przez siebie ideałem. Teolog
krytykuje nie tylko koncepcję nadczłowieka, ale także aforyzmy swojego
przyjaciela. Przekonuje, że znaczna część tych sentencji jest słaba i
płytka. Overbeck broni jednak Nietzschego przed zakusami innych
teologów, którzy - poprzez różne chwyty sofistyczne - próbują zrobić z
autora “Zmierzchu bożyszcz” pisarza odprowadzającego czytelników z
powrotem do chrześcijaństwa. Takie traktowanie FN jest bowiem
nieuczciwe.
Franz Overbeck relacjonuje, jak wyglądały jego ostatnie cztery spotkania
z Nietzschem, które miały miejsce w czasach, gdy filozof popadł już w
chorobę psychiczną. Nie chcę ich streszczać, żeby nie zostać oskarżoną o
spoilerowanie (tzn. odbieranie ludziom przyjemności czytania). Napiszę
jednak, że są to relacje szokujące i poruszające. Kiedy je czytałam,
byłam wstrząśnięta, gdyż nie sądziłam, że choroba Fryderyka Nietzschego
prowadziła do takich sytuacji. To naprawdę smutne, że ten inteligentny,
utalentowany i starannie wykształcony mężczyzna skończył w taki, a nie
inny sposób. Overbeck nie pozostawia złudzeń: Nietzsche był człowiekiem
nieszczęśliwym. Dlaczego? Tego również nie zdradzę. Niech czytelnicy
sami sprawdzą. Są różne teorie na temat tego, co doprowadziło wybitnego
filozofa do obłędu. Wiadomo, że był on chory na syfilis, czyli chorobę
weneryczną niszczącą ciało i umysł (oczywiście, są badacze, którzy
utrzymują, że słynny myśliciel cierpiał na coś zupełnie innego). Według
Overbecka, Nietzsche już w pierwszej połowie lat ‘80 XIX wieku zmagał
się z depresją.
W posłowiu, zatytułowanym “Friedrich Nietzsche i Franz Overbeck, czyli o
filozofowaniu młotem i skalpelem”, Tadeusz Zatorski pisze o dwóch
wymienionych w tytule intelektualistach, ale koncentruje się głównie na
Overbecku. Tłumacz streszcza życiorys teologa, zwracając szczególną
uwagę na lata, w których naukowiec był bliskim sąsiadem Nietzschego
(obaj panowie, wykładowcy tej samej uczelni, mieszkali w jednej
kamienicy). Zaznacza, że chociaż Overbeck zawodowo zajmował się
chrześcijaństwem, jego stosunek do tej religii wcale nie był przychylny.
Uczony, prywatnie agnostyk, zgadzał się z tezą o rychłym końcu
chrześcijaństwa, a jego marzeniem było wprowadzenie na uniwersytety
“teologii krytycznej” (nauki mającej wyjaśniać i uzasadniać postępującą
dechrystianizację świata). Franz Overbeck, traktowany do niedawna jako
nudny przyjaciel geniusza, jest dziś odkrywany jako myśliciel o bardzo
przenikliwym umyśle. Jego książki, po latach zapomnienia, są wznawiane i
tłumaczone na obce języki. Protestancki teolog pomału wychodzi z cienia
swojego sławnego sąsiada.
Polecanka
Książeczka, którą wybrałam do recenzji, nie zawiera wszystkich notatek o
Nietzschem poczynionych przez Overbecka; informuje o tym Zatorski,
który przyznaje się do wyboru i redakcji materiału. Jest jednak ciekawa i
godna przeczytania (ze względu na temat i niezwykły punkt widzenia).
Polecam ją wszystkim, których intryguje osoba Fryderyka Nietzschego:
filozofa o tragicznym, lecz fascynującym życiorysie. Zachęcam do lektury
zarówno tekstu właściwego, jak i posłowia Tadeusza Zatorskiego. Czas,
poświęcony na ich czytanie, nie będzie czasem straconym.
Natalia Julia Nowak,
16-21 marca 2014 r.
wtorek, 25 marca 2014
wtorek, 11 marca 2014
Krótka recenzja filmowa. "Kiedy Nietzsche szlochał" Pinchasa Perry’ego
Tytuł oryginalny: “When Nietzsche Wept”
Tytuł polski: “Kiedy Nietzsche szlochał”
Reżyseria: Pinchas Perry
Rok produkcji: 2007
Gatunek: dramat psychologiczny
Fantazja profesora psychiatrii
“When Nietzsche Wept” (“Kiedy Nietzsche szlochał”) to bułgarsko-amerykański film fabularny nakręcony w 2007 roku przez Pinchasa Perry’ego. Ten trwający 105 minut dramat stanowi ekranizację powieści Irvina D. Yaloma pod tym samym tytułem. Irvin Yalom to emerytowany, amerykański profesor psychiatrii, a zatem człowiek mający dużo do powiedzenia w kwestiach związanych z psychiką, psychologią, psychoterapią i psychoanalizą. Oczywiście, film “When Nietzsche…”- jako audiowizualna adaptacja - jest zniekształcony przez interpretację reżysera i aktorów. Niemniej jednak, opiera się na wizji eksperta do spraw psychicznych. Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że Yalom jest reprezentantem egzystencjalnego nurtu w psychoterapii, czerpiącego inspiracje m.in. z filozofii Fryderyka (Friedricha) Nietzschego. Nic więc dziwnego, że postać Nietzschego, jako człowieka i myśliciela, była dla pisarza na tyle interesująca, że postanowił ją umieścić w centrum swojej powieści.
“When Nietzsche Wept” jest jedną wielką półprawdą. Głównymi bohaterami dzieła są ludzie, którzy naprawdę żyli i odnieśli sukces w XIX wieku. Nietzsche faktycznie był filozofem zmagającym się z problemami psychicznymi/psychologicznymi. Lekarze Josef Breuer i Zygmunt (Sigmund) Freud rzeczywiście zajmowali się kłopotliwym przypadkiem Berthy Poppenheim, która przeszła do historii nauki jako Anna O. Lou Salome istotnie była piękną intelektualistką i femme fatale utrzymującą kontakty z wybitnymi osobistościami epoki modernistycznej. Ona i Nietzsche de facto mieli ze sobą krótki romans (Fryderyk chciał ją nawet poślubić). Nie jest jednak prawdą, że autor “Tako rzecze Zaratustra” leczył się u doktora Breuera. Wątek ten, skądinąd najważniejszy w całej opowieści, stanowi fantazję Irvina Yaloma, przeniesioną następnie na ekrany przez Pinchasa Perry’ego. Historia opowiedziana w “When Nietzsche…” jest zmyślona, a zatem powinna być traktowana z przymrużeniem oka.
Złamane serce
Fabuła filmu (gdyż to właśnie film, a nie powieść jest tematem mojej wypowiedzi) dotyczy nietypowej intrygi uknutej przez Lou Salome, 21-letnią literatkę i uwodzicielkę mówiącą z rosyjskim akcentem. Jest wiosna 1882 roku. Panna Salome umawia się na spotkanie z cenionym, wiedeńskim lekarzem Josefem Breuerem i prosi go, żeby zajął się jej przyjacielem, Fryderykiem Nietzsche, który cierpi z powodu migreny, depresji i myśli samobójczych. Breuer jest wprawdzie fizjologiem, ale w swojej praktyce stosuje innowacyjną metodę: “talking cure“ - “terapię przez rozmowę”. Dziewczyna stawia lekarzowi jeden warunek. Breuer musi postępować w taki sposób, żeby Nietzsche wierzył, że leczona jest wyłącznie jego migrena, a nie psychika. Filozof nie jest bowiem typem człowieka skłonnego podporządkować się komuś innemu. Lou czuje się odpowiedzialna za Fryderyka, ponieważ uważa, że filozof załamał się nerwowo wskutek nieprzyjęcia przez nią oświadczyn.
Breuer nie zna swojego przyszłego pacjenta. Nigdy nie miał nawet styczności z jego dorobkiem intelektualnym. Zaczyna jednak czytać jego książki, bo - jak twierdzi Lou - stanowią one klucz do zrozumienia jego mentalności. Dzieła Fryderyka Nietzschego, jak również znajomość z samym autorem, doprowadzą wkrótce do ważnego przełomu w życiu lekarza. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Omawiajmy wydarzenia w kolejności chronologicznej. Kiedy Nietzsche przyjeżdża do Breuera, daje się poznać jako bardzo spokojny, nieśmiały, przygnębiony, skromny, wątpiący w siebie człowiek. Filozof czuje się osamotniony, ponieważ nie ma przyjaciół ani partnerki życiowej. Poza tym, nie jest rozumiany i doceniany przez opinię publiczną, która widocznie nie dojrzała jeszcze do jego nowatorskiego i wywrotowego światopoglądu. Fryderyk, jako filozof, wydaje się cyniczny, ale w rzeczywistości jest bardzo wrażliwym człowiekiem. Staje nawet w obronie konia katowanego przez woźnicę.
Wołanie z ciemnych głębin
W toku akcji okazuje się, że to nie Nietzsche potrzebuje pomocy ze strony Breuera, tylko Breuer ze strony Nietzschego. Albo inaczej: obaj potrzebują siebie nawzajem. Wiedeński lekarz zmaga się bowiem z poważnymi dylematami natury psychicznej, seksualnej i obyczajowej. Dostrzega, że coraz bardziej oddala się od swojej rodziny: żony Mathilde (w tej roli polska aktorka Joanna Pacuła) i trojga kilkuletnich dzieci. Najgorsze jednak jest to, że każdej nocy nawiedzają go seksualne koszmary z udziałem jego pacjentki Berthy Poppenheim (Anny O). Josef jest przerażony sennymi wizjami, które go dręczą. Pragnie się ich pozbyć. Z drugiej strony, to dzięki nim uświadamia sobie, że czuje się uwięziony w związku z Mathilde i znużony dotychczasowym, filisterskim życiem, w którym nie ma miejsca na prawdziwą satysfakcję i samorealizację. Breuer jest rozdarty wewnętrznie. Niby chce pójść za głosem serca i instynktu, ale wie, że nie może tego zrobić, gdyż doprowadziłoby to do katastrofy.
Fryderyk Nietzsche - jako myśliciel gloryfikujący życie, zdrowie, swobodę, drapieżność, indywidualizm i bunt przeciwko świętoszkowatości - jest dla lekarza ostatnią deską ratunku. Relacja między fizjologiem a filozofem przeradza się w niespotykany wcześniej układ. Obaj zaczynają występować w roli kurujących i kurowanych. Breuer leczy ciało Nietzschego, a Nietzsche - umysł Breuera. Mężczyźni szybko zostają przyjaciółmi, zaczynają nawet zwracać się do siebie po imieniu. Josef nie jest jednak tak samotny jak Fryderyk. Ma jeszcze jednego przyjaciela, oficjalnie ucznia, początkującego medyka zafascynowanego psychologią. Tym młodym, ale bardzo bystrym specjalistą jest Zygmunt Freud. Mimo różnicy wieku (Freud ma 25-26 lat, Breuer jest 40-latkiem), obaj panowie mają do siebie ogromne zaufanie i wspólnie dochodzą do wielu odkrywczych wniosków. Czy Josef Breuer zdecyduje się porzucić rodzinę i karierę w imię osobistego szczęścia? Jaki wpływ wywrą na niego koncepcje Fryderyka i Zygmunta?
Warto? Nie warto?
“When Nietzsche Wept” nie jest filmem dobrym. To niskobudżetowa, przeciętnie zrealizowana produkcja, o której trudno się wypowiadać z zachwytem. Efekty specjalne, które pojawiają się w scenach ukazujących sny i wizje Breuera, są po prostu marne. Uważam jednak, że całkowite przekreślenie tego filmu byłoby błędem. Omawiany twór, z racji tematyki, może być dla wielu ludzi interesujący. Na pewno znajdą się osoby, które polubią tę produkcję, ale bardziej ze względu na treść niż formę. Gra aktorska, którą możemy zaobserwować w filmie, nie powala na kolana, jednak stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Niemałe wrażenie zrobił na mnie Jamie Elman w roli młodego Zygmunta Freuda. Filmowy Freud to sympatyczny, energiczny, entuzjastyczny młodzieniec - taki jeszcze “chłopaczkowaty” i “studencikowaty”. Kreatywny, uroczy, pełen zapału, a przy tym nieskażony zawodową rutyną (w jednej ze scen stwierdza, że nie byłby w stanie przyzwyczaić się do śmierci pacjentów).
Internetowi komentatorzy, piszący, że film Pinchasa Perry’ego nie mówi zbyt wiele o filozofii Fryderyka Nietzschego, mają rację. Nie jest to produkcja przeznaczona dla filozoficznych umysłów, tylko dla miłośników psychologii i psychoanalizy. Jeśli kogoś fascynuje mroczny świat nieświadomości, symbolika snów i zawiłość ludzkich rozterek, to “When Nietzsche…” jest dla niego idealną propozycją. Ci, którzy nie znoszą takiej problematyki, powinni trzymać się od tego tworu z daleka. Film Perry’ego jest psychologiczno-psychoanalityczny od początku do końca. Właściwie, nie ma w nim nic innego. Przed przystąpieniem do jego oglądania powinniśmy więc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka tematyka nas interesuje. Jeśli tak, to seans produkcji będzie dla nas ciekawym i pożytecznym doświadczeniem. Jeśli nie, to nie warto marnować cennego czasu. Jak już wspomniałam, “When Nietzsche Wept” ma widzom do zaoferowania wyłącznie treść. Forma filmu to porażka.
Nie interesuje Cię temat? Nie ma powodu, żebyś wybrał(a) właśnie tę produkcję.
Natalia Julia Nowak,
8-9 marca 2014 roku
Tytuł polski: “Kiedy Nietzsche szlochał”
Reżyseria: Pinchas Perry
Rok produkcji: 2007
Gatunek: dramat psychologiczny
Fantazja profesora psychiatrii
“When Nietzsche Wept” (“Kiedy Nietzsche szlochał”) to bułgarsko-amerykański film fabularny nakręcony w 2007 roku przez Pinchasa Perry’ego. Ten trwający 105 minut dramat stanowi ekranizację powieści Irvina D. Yaloma pod tym samym tytułem. Irvin Yalom to emerytowany, amerykański profesor psychiatrii, a zatem człowiek mający dużo do powiedzenia w kwestiach związanych z psychiką, psychologią, psychoterapią i psychoanalizą. Oczywiście, film “When Nietzsche…”- jako audiowizualna adaptacja - jest zniekształcony przez interpretację reżysera i aktorów. Niemniej jednak, opiera się na wizji eksperta do spraw psychicznych. Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że Yalom jest reprezentantem egzystencjalnego nurtu w psychoterapii, czerpiącego inspiracje m.in. z filozofii Fryderyka (Friedricha) Nietzschego. Nic więc dziwnego, że postać Nietzschego, jako człowieka i myśliciela, była dla pisarza na tyle interesująca, że postanowił ją umieścić w centrum swojej powieści.
“When Nietzsche Wept” jest jedną wielką półprawdą. Głównymi bohaterami dzieła są ludzie, którzy naprawdę żyli i odnieśli sukces w XIX wieku. Nietzsche faktycznie był filozofem zmagającym się z problemami psychicznymi/psychologicznymi. Lekarze Josef Breuer i Zygmunt (Sigmund) Freud rzeczywiście zajmowali się kłopotliwym przypadkiem Berthy Poppenheim, która przeszła do historii nauki jako Anna O. Lou Salome istotnie była piękną intelektualistką i femme fatale utrzymującą kontakty z wybitnymi osobistościami epoki modernistycznej. Ona i Nietzsche de facto mieli ze sobą krótki romans (Fryderyk chciał ją nawet poślubić). Nie jest jednak prawdą, że autor “Tako rzecze Zaratustra” leczył się u doktora Breuera. Wątek ten, skądinąd najważniejszy w całej opowieści, stanowi fantazję Irvina Yaloma, przeniesioną następnie na ekrany przez Pinchasa Perry’ego. Historia opowiedziana w “When Nietzsche…” jest zmyślona, a zatem powinna być traktowana z przymrużeniem oka.
Złamane serce
Fabuła filmu (gdyż to właśnie film, a nie powieść jest tematem mojej wypowiedzi) dotyczy nietypowej intrygi uknutej przez Lou Salome, 21-letnią literatkę i uwodzicielkę mówiącą z rosyjskim akcentem. Jest wiosna 1882 roku. Panna Salome umawia się na spotkanie z cenionym, wiedeńskim lekarzem Josefem Breuerem i prosi go, żeby zajął się jej przyjacielem, Fryderykiem Nietzsche, który cierpi z powodu migreny, depresji i myśli samobójczych. Breuer jest wprawdzie fizjologiem, ale w swojej praktyce stosuje innowacyjną metodę: “talking cure“ - “terapię przez rozmowę”. Dziewczyna stawia lekarzowi jeden warunek. Breuer musi postępować w taki sposób, żeby Nietzsche wierzył, że leczona jest wyłącznie jego migrena, a nie psychika. Filozof nie jest bowiem typem człowieka skłonnego podporządkować się komuś innemu. Lou czuje się odpowiedzialna za Fryderyka, ponieważ uważa, że filozof załamał się nerwowo wskutek nieprzyjęcia przez nią oświadczyn.
Breuer nie zna swojego przyszłego pacjenta. Nigdy nie miał nawet styczności z jego dorobkiem intelektualnym. Zaczyna jednak czytać jego książki, bo - jak twierdzi Lou - stanowią one klucz do zrozumienia jego mentalności. Dzieła Fryderyka Nietzschego, jak również znajomość z samym autorem, doprowadzą wkrótce do ważnego przełomu w życiu lekarza. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Omawiajmy wydarzenia w kolejności chronologicznej. Kiedy Nietzsche przyjeżdża do Breuera, daje się poznać jako bardzo spokojny, nieśmiały, przygnębiony, skromny, wątpiący w siebie człowiek. Filozof czuje się osamotniony, ponieważ nie ma przyjaciół ani partnerki życiowej. Poza tym, nie jest rozumiany i doceniany przez opinię publiczną, która widocznie nie dojrzała jeszcze do jego nowatorskiego i wywrotowego światopoglądu. Fryderyk, jako filozof, wydaje się cyniczny, ale w rzeczywistości jest bardzo wrażliwym człowiekiem. Staje nawet w obronie konia katowanego przez woźnicę.
Wołanie z ciemnych głębin
W toku akcji okazuje się, że to nie Nietzsche potrzebuje pomocy ze strony Breuera, tylko Breuer ze strony Nietzschego. Albo inaczej: obaj potrzebują siebie nawzajem. Wiedeński lekarz zmaga się bowiem z poważnymi dylematami natury psychicznej, seksualnej i obyczajowej. Dostrzega, że coraz bardziej oddala się od swojej rodziny: żony Mathilde (w tej roli polska aktorka Joanna Pacuła) i trojga kilkuletnich dzieci. Najgorsze jednak jest to, że każdej nocy nawiedzają go seksualne koszmary z udziałem jego pacjentki Berthy Poppenheim (Anny O). Josef jest przerażony sennymi wizjami, które go dręczą. Pragnie się ich pozbyć. Z drugiej strony, to dzięki nim uświadamia sobie, że czuje się uwięziony w związku z Mathilde i znużony dotychczasowym, filisterskim życiem, w którym nie ma miejsca na prawdziwą satysfakcję i samorealizację. Breuer jest rozdarty wewnętrznie. Niby chce pójść za głosem serca i instynktu, ale wie, że nie może tego zrobić, gdyż doprowadziłoby to do katastrofy.
Fryderyk Nietzsche - jako myśliciel gloryfikujący życie, zdrowie, swobodę, drapieżność, indywidualizm i bunt przeciwko świętoszkowatości - jest dla lekarza ostatnią deską ratunku. Relacja między fizjologiem a filozofem przeradza się w niespotykany wcześniej układ. Obaj zaczynają występować w roli kurujących i kurowanych. Breuer leczy ciało Nietzschego, a Nietzsche - umysł Breuera. Mężczyźni szybko zostają przyjaciółmi, zaczynają nawet zwracać się do siebie po imieniu. Josef nie jest jednak tak samotny jak Fryderyk. Ma jeszcze jednego przyjaciela, oficjalnie ucznia, początkującego medyka zafascynowanego psychologią. Tym młodym, ale bardzo bystrym specjalistą jest Zygmunt Freud. Mimo różnicy wieku (Freud ma 25-26 lat, Breuer jest 40-latkiem), obaj panowie mają do siebie ogromne zaufanie i wspólnie dochodzą do wielu odkrywczych wniosków. Czy Josef Breuer zdecyduje się porzucić rodzinę i karierę w imię osobistego szczęścia? Jaki wpływ wywrą na niego koncepcje Fryderyka i Zygmunta?
Warto? Nie warto?
“When Nietzsche Wept” nie jest filmem dobrym. To niskobudżetowa, przeciętnie zrealizowana produkcja, o której trudno się wypowiadać z zachwytem. Efekty specjalne, które pojawiają się w scenach ukazujących sny i wizje Breuera, są po prostu marne. Uważam jednak, że całkowite przekreślenie tego filmu byłoby błędem. Omawiany twór, z racji tematyki, może być dla wielu ludzi interesujący. Na pewno znajdą się osoby, które polubią tę produkcję, ale bardziej ze względu na treść niż formę. Gra aktorska, którą możemy zaobserwować w filmie, nie powala na kolana, jednak stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Niemałe wrażenie zrobił na mnie Jamie Elman w roli młodego Zygmunta Freuda. Filmowy Freud to sympatyczny, energiczny, entuzjastyczny młodzieniec - taki jeszcze “chłopaczkowaty” i “studencikowaty”. Kreatywny, uroczy, pełen zapału, a przy tym nieskażony zawodową rutyną (w jednej ze scen stwierdza, że nie byłby w stanie przyzwyczaić się do śmierci pacjentów).
Internetowi komentatorzy, piszący, że film Pinchasa Perry’ego nie mówi zbyt wiele o filozofii Fryderyka Nietzschego, mają rację. Nie jest to produkcja przeznaczona dla filozoficznych umysłów, tylko dla miłośników psychologii i psychoanalizy. Jeśli kogoś fascynuje mroczny świat nieświadomości, symbolika snów i zawiłość ludzkich rozterek, to “When Nietzsche…” jest dla niego idealną propozycją. Ci, którzy nie znoszą takiej problematyki, powinni trzymać się od tego tworu z daleka. Film Perry’ego jest psychologiczno-psychoanalityczny od początku do końca. Właściwie, nie ma w nim nic innego. Przed przystąpieniem do jego oglądania powinniśmy więc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka tematyka nas interesuje. Jeśli tak, to seans produkcji będzie dla nas ciekawym i pożytecznym doświadczeniem. Jeśli nie, to nie warto marnować cennego czasu. Jak już wspomniałam, “When Nietzsche Wept” ma widzom do zaoferowania wyłącznie treść. Forma filmu to porażka.
Nie interesuje Cię temat? Nie ma powodu, żebyś wybrał(a) właśnie tę produkcję.
Natalia Julia Nowak,
8-9 marca 2014 roku
Subskrybuj:
Posty (Atom)