“Przesłuchiwanie zatrzymanych
odbywało się już po zebraniu
materiałów obciążających,
którym trzeba było nadać oprawę”
Stanisława Michalik-Kowalska
(cyt. za: Tomasz Kurpierz, IPN)
Wyjątkowa hybryda
Pewien mężczyzna, który miał nieprzyjemność obserwować jej wybryki,
zeznawał później: “Byłem świadkiem, jak kiedyś doprowadzono do
sekretariatu, w obecności innych oficerów, grupę AK-owców, którzy w
klapach cywilnych ubrań mieli miniaturki wysokich odznaczeń bojowych,
m.in. Virtuti Militari. Tych ludzi pani naczelnik wybiła po twarzy i
ordynarnie wyzywała” (źródło: “Twarze katowickiej bezpieki”, Instytut
Pamięci Narodowej, Katowice 2007. Scenariusz i opracowanie tekstów: dr
Wacław Dubiański, Marcin Niedurny, Robert Ciupa. Współpraca: Ryszard
Mozgol. Konsultanci merytoryczni: dr Adam Dziuba, dr Adam Dziurok, dr
Krzysztof Szwagrzyk). Stanisława Michalik, bo o niej mowa, była jedną z
niewielu kobiet w Polsce, które pracowały na stanowisku oficera
śledczego w stalinowskim Urzędzie Bezpieczeństwa. Nasza antybohaterka,
znana również jako “Stanisława Michalik-Kowalska” i “Stanisława
Kowalska”, nie tylko została oficerem śledczym, ale także dochrapała się
funkcji naczelnika Wydziału Śledczego Wojewódzkiego Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach. Lecz to tylko część jej
przewinień. Gdy zakończyła pracę w ubecji, znalazła zatrudnienie w
olsztyńskiej Prokuraturze Wojewódzkiej, gdzie nie zależało jej na
rzetelnym prowadzeniu spraw, tylko na imputowaniu winy podejrzanym.
Później, jakby nigdy nic, robiła karierę jako radca prawny i adwokat.
Oto wyjątkowa hybryda, indywiduum łączące w sobie najgorsze cechy Józefa
Różańskiego i Heleny Wolińskiej! Stanisława Michalik - osoba
bezwzględna, impulsywna i antyspołeczna - jest postacią mało znaną.
Uważam wszakże, iż jej przypadek zasługuje na szczególne nagłośnienie.
SPLAMIONY ŻYCIORYS
Jedynym, jak dotąd, biogramem obejmującym całe życie Stanisławy
Michalik-Kowalskiej jest artykuł Tomasza Kurpierza zatytułowany
“Stanisława Kowalska z d. Michalik (1919-1998), naczelnik Wydziału
Śledczego WUBP w Katowicach, prokurator Prokuratury Wojewódzkiej w
Olsztynie, adwokat”. Materiał wchodzi w skład periodyku “Aparat represji
w Polsce Ludowej 1944-1989” (1/2/2005, Rzeszów) wydawanego przez
Instytut Pamięci Narodowej - Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu. Pisząc o Michalik, będę więc się opierać na tym jednym
źródle. Funkcjonariuszka UB, o której rozmawiamy, nie posiada notki
biograficznej w Wikipedii, nie pamiętają o niej również popularni
publicyści historyczni. Dlatego tak cenny jest rocznik naukowy “Aparat
represji…”, który można pobrać ze strony internetowej IPN-u
(Ipn.gov.pl). Miejmy nadzieję, że to dopiero początek badań nad tym
wątkiem peerelowskiej historii.
~*~*~*~*~*~
Zgodnie z ustaleniami Tomasza Kurpierza, Stanisława Michalik wywodziła
się ze środowisk socjalistycznych. Urodziła się 19 czerwca 1919 roku w
Drohobyczu, a największy wpływ na jej etatystyczny światopogląd wywarł
ojczym - Piotr Michalik, członek PPS, z zawodu górnik. Matka Stanisławy,
Wiktoria z domu Zając, trudniła się krawiectwem i posiadała,
przynajmniej w latach 30. XX wieku, własny zakład krawiecki. W roku 1935
rodzina Michalików przeprowadziła się do Sierszy koło Trzebini. Dwa
lata później nasza antybohaterka, ukończywszy siedem klas gimnazjum,
przerwała edukację i podjęła pracę w warsztacie swojej matki. Ubóstwo, w
jakim żyli Michalikowie, spowodowało, że Stanisława, wzorem swojego
ojczyma, przystała do socjalistów. W latach 1935-1936 należała do
Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, działała na
terenie Sierszy i Gór Luszowskich. Z ruchem socjalistycznym związali
się także jej bracia - Jan i Mieczysław. Gdy armia niemiecka wkroczyła
do Polski, przyszła ubeczka kontynuowała działalność polityczną, przez
co od końca 1939 roku musiała się ukrywać przed gestapo. Okupanci
dopadli Stanisławę jesienią 1941 roku w pobliżu Wielunia, ale
aresztantka szybko im uciekła i wyjechała do odległego Sosnowca. Tam
przez niecałe dwa lata mieszkała u córki jakiegoś PPS-owca. W lipcu 1943
roku Michalik przeniosła się do Radzionkowa, lecz już miesiąc później
wróciła do Sosnowca w obawie przed spodziewaną denuncjacją. W styczniu
1944 roku kobieta ponownie została zatrzymana przez Niemców. Więziono ją
w Tarnowskich Górach, Bytomiu i Wadowicach, aż w końcu uwolniono 25
stycznia 1945 roku.
Nie wiadomo, kiedy Stanisława Michalik przeobraziła się z socjalistki w
komunistkę. Jest pewne, że wstąpiła do PPR niedługo po wyjściu z
hitlerowskiej niewoli. W szeregach peerelowskiej partii rządzącej
pozostawała aż do końca jej istnienia. Jednakże czas na aktywną
działalność partyjną znalazła dopiero po zakończeniu pracy w bezpiece.
Tomasz Kurpierz pisze, że Michalik “była m.in. członkiem Wojewódzkiej
Komisji Kontroli Partyjnej PZPR w Olsztynie, Wojewódzkiej Komisji
Kontrolno-Rewizyjnej KW PZPR w Olsztynie, Komitetu Miejskiego PZPR w
Olsztynie, egzekutywy POP przy Wojewódzkiej Radzie Adwokackiej. Pełniła
również różne funkcje (m.in. członka Zarządu Powiatowego) w Lidze Kobiet
(od 1981 r. w Lidze Kobiet Polskich), była członkiem Zarządu
Powiatowego ZBoWiD, w 1980 r. wybrano ją na członka władz wojewódzkich
Zrzeszenia Prawników Polskich w Suwałkach”. Za swoją lojalność dostała
wiele państwowych odznaczeń. Wróćmy jednak do końcówki II wojny
światowej. Już dwa dni po opuszczeniu więzienia Stanisława znalazła
zatrudnienie w Powiatowej Komendzie MO w Będzinie. Raczej nie czuła się
dobrze w roli tamtejszej sekretarki, albowiem wkrótce złożyła podanie o
pracę w będzińskim MUBP. Z bardzo ciekawym uzasadnieniem: “Praca na
tym polu zawsze mię pociągała (…). Co jest dziś nam zadaniem, to wiem,
gdyż tak partia, TUR, jak i dzieła znanych komunistycznych poetów
przygotowały mię do tego, na co czekałam aż tyle lat”. 10 lutego
1945 roku, cztery dni po rozpoczęciu pracy w UB, otrzymała stanowisko
oficera śledczego. W Warszawie na takim stanowisku pracowali Jerzy
Kędziora, Edmund Kwasek, Eugeniusz Chimczak i inni bandyci.
Nasza antybohaterka “zawodowo” zajmowała się zwalczaniem polskiego
podziemia niepodległościowego. Prowadziła śledztwa m.in. przeciwko
eneszetowcom z oddziału Antoniego Sękowskiego “Metysa“. Uczestniczyła
także w różnych działaniach operacyjnych. Józef Wargin-Słomiński,
ówczesny kierownik katowickiego WUBP, chwalił Michalik w oficjalnym
piśmie skierowanym do MBP: “Jest jedną z nielicznych kobiet znających
pracę operacyjną. (…) Jest jednym z najlepszych oficerów śledczych”. Nic
więc dziwnego, że w lutym 1946 roku przeniesiono ją z Będzina do
Katowic i uczyniono zastępcą naczelnika Wydziału Śledczego, wówczas
jeszcze funkcjonującego pod nazwą Wydziału IV A. Możliwe, że do
szybkiego awansu Stanisławy przyczynił się kapitan Józef Kowalski, szef
będzińskiego PUBP (nie mylić z MUBP), który w styczniu 1946 roku został
wiceszefem katowickiego WUBP[1]. Tak się bowiem składa, że Michalik i
Kowalski byli zakochaną parą. W 1957 roku wzięli nawet ślub i doczekali
się dwojga dzieci - syna i córki (dla Stanisławy była to już druga
rodzina. Według Kurpierza, nasza antybohaterka poślubiła w latach 30.
niejakiego Leona Ociepkę i urodziła mu syna. Ciekawe, kiedy i w jaki
sposób owo małżeństwo dobiegło końca). Po wyjeździe do Katowic opisywana
ubeczka kontynuowała działalność wymierzoną w Żołnierzy Wyklętych.
Wśród osób, które znalazły się na jej celowniku, był słynny Henryk Flame
“Bartek” - pilot WP, jeniec stalagu, partyzant NSZ. Michalik osobiście
wizytowała Podbeskidzie, żeby kontrolować dochodzenie w sprawie tego
narodowca. Pod koniec grudnia 1946 roku stalinowska oprawczyni została
mianowana porucznikiem.
1 marca 1947 roku powierzono Stanisławie Michalik funkcję naczelnika
Wydziału Śledczego WUBP w Katowicach. Wcześniej jednak zasypano ją
nagrodami pieniężnymi oraz państwowymi odznaczeniami: Brązowym Krzyżem
Zasługi (1945), Srebrnym Krzyżem Zasługi (1946) i Srebrnym Medalem
Zasłużonych na Polu Chwały (1946). Objęcie przez Stanisławę stanowiska
kierowniczego było tylko formalnością, gdyż już od pewnego czasu pełniła
ona obowiązki naczelnika WŚ. Podobnie, jak na poprzednim etapie, praca
Michalik była wysoko oceniana przez przełożonych. Tymczasem podwładni
mieli o naszej antybohaterce wyjątkowo złe zdanie. W ich opinii
Stanisława była jednostką porywczą i kłótliwą, często popadała w
konflikty z innymi ludźmi, a tych, których mogła, spontanicznie
wyrzucała z pracy. Przypisywano jej arogancję, antysemityzm,
dyktatorskie zapędy oraz manipulowanie własnym kochankiem - majorem
Józefem Kowalskim, wiceszefem katowickiego WUBP. Michalik była osobą
powszechnie nielubianą, a jeśli początkowo cieszyła się jakimś
autorytetem, to bardzo szybko go straciła. W końcu nad kobietą zawisły
czarne chmury. Okazało się, że jej brat, Mieczysław, działa w podziemiu
poakowskim i wciąż pozostaje w lesie. Fakt ten wyszedł na jaw podczas
weryfikacji drugiego brata Stanisławy, Jana, który na początku 1947 roku
rozpoczął pracę w krakowskim WUBP. Nasza antybohaterka nie miała
pojęcia o antykomunistycznych zmaganiach Mieczysława, dlatego nie można
było wszcząć postępowania dyscyplinarnego w jej sprawie. Mimo to, jak
pisze Kurpierz, “1 stycznia 1948 r. odwołano Stanisławę Michalik ze
stanowiska naczelnika i oddano do dyspozycji szefa”.
Trzy miesiące później uczyniono ją inspektorem przy kierownictwie
katowickiego WUBP, a w lutym 1949 roku podjęto decyzję o zwolnieniu jej z
pracy w bezpiece. Michalik zakończyła swoją ubecką karierę 1 maja tegoż
roku. Wkrótce wyjechała do Olsztyna, gdzie przez kilka lat pracowała w
Dyrekcji Okręgowej Poczty i Telekomunikacji (stanowisko: szef działu
Ruchu Pocztowego). W 1952 roku wysłano ją do Szwecji na czterotygodniowe
szkolenie zawodowe. Stanisława, która w 1948 roku zdała maturę i
podjęła studia w Wyższej Szkole Administracyjnej w Katowicach,
dokończyła edukację na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Uzyskawszy tytuł magistra praw, rozpoczęła służbę w Wydziale II Śledczym
Prokuratury Wojewódzkiej w Olsztynie. Pierwszą funkcją, którą tam
pełniła, był podprokurator, a drugą - wiceprokurator wojewódzki. Oto,
jak Tomasz Kurpierz opisuje te pięć lat (21 października 1952 roku - 31
października 1957 roku) z życia naszej antybohaterki: “Przełożeni w
opiniach podkreślali zarówno jej dobre przygotowanie zawodowe, znajomość
przepisów oraz chęć podnoszenia kwalifikacji, jak i bardzo konfliktowy
charakter oraz niedostateczny obiektywizm, który przejawiał się - jak to
sformułowano w opinii - m.in. ‘skłonnościami do przeceniania wartości
poszczególnych dowodów w kierunku oskarżycielskim’. Na początku 1957 r.
Komisja Okręgowa Zrzeszenia Prawników Polskich w Olsztynie zarzuciła jej
naruszenie ‘zasad praworządności ludowej’, m.in. poprzez zastraszanie i
wprowadzanie w błąd oskarżonych oraz ich rodzin. Na tej podstawie
decyzją Generalnego Prokuratora PRL z 31 października 1957 r. została
zwolniona z prokuratury”.
W styczniu 1958 roku Stanisława znalazła zatrudnienie jako radca prawny w
Wojewódzkim Zarządzie PGR w Olsztynie, a jedenaście miesięcy później
została zaliczona w poczet gołdapskich adwokatów. Od lutego 1959 roku
praktykowała przy Sądzie Powiatowym w Gołdapi. Z bliżej nieznanych
powodów, określonych przez Kurpierza mianem “względów osobistych”,
poprosiła o przeniesienie służbowe do Zespołu Adwokackiego nr 1 w
Suwałkach. Było to we wrześniu 1960 roku. Michalik pracowała w Suwałkach
aż jedenaście lat, od 1967 roku sprawowała funkcję kierownika Zespołu
Adwokackiego nr 1. Jak nietrudno odgadnąć, również tam, na
Suwalszczyźnie, dała się poznać jako osoba apodyktyczna i niekoleżeńska.
W 1971 roku Wojewódzka Rada Adwokacka w Białymstoku zwolniła naszą
antybohaterkę ze stanowiska kierownika Zespołu Adwokackiego nr 1,
skierowała ją z powrotem do Gołdapi, a przeciwko niej samej wszczęła
“postępowanie w sprawie nieprawidłowości dotyczących kwestii finansowych
zespołu oraz złego stosunku do innych adwokatów”. Stanisława przez
krótki czas kontynuowała karierę w Olecku, po czym 1 stycznia 1974 roku
wróciła do Zespołu Adwokackiego nr 1 w Suwałkach. Tam praktykowała aż do
emerytury, a nawet dłużej. W 1989 roku Michalik bezskutecznie próbowała
uzyskać zgodę na “otworzenie prywatnej kancelarii adwokackiej”. Na
początku lat 90. musiała się tłumaczyć - przed Okręgową Radą Adwokacką -
ze swojej zbrodniczej działalności w komunistycznym UB. W 1991 roku
została skreślona z listy adwokatów. Zmarła siedem lat później, nie
poniósłszy żadnej (oprócz wykluczenia z zawodu prawniczego) kary za
swoje liczne niegodziwości.
Oprawca “Inki”
Wszystko wskazuje na to, że zastępcą i następcą Stanisławy Michalik był
Józef Bik/Bukar/Gawerski - niegdysiejszy oprawca Danuty Siedzikówny
“Inki”! Dojdziemy do takiego wniosku, analizując profil Bika w
“Biuletynie Informacji Publicznej IPN” (Katalog.bip.ipn.gov.pl).
Rzeczone źródło podaje, że Bik rozpoczął swoją ubecką karierę w Gdańsku,
a potem pracował w Warszawie i Katowicach. Do górnośląskiego WUBP
trafił 1 marca 1947 roku, obejmując stanowisko zastępcy naczelnika
Wydziału Śledczego. Jak wiemy, tego samego dnia Michalik stanęła na
czele owej komórki. 1 stycznia 1951 roku Bik został szefem Wydziału
Śledczego, chociaż de facto zarządzał nim już od momentu odwołania
Stanisławy. Świadczy o tym uwaga opatrzona nagłówkiem “Inne informacje o
funkcjonariuszu i służbie” (“We wniosku o przeniesienie na stanowisko
naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Katowicach z 10.08.1950 szef urzędu
płk E. Dowkan stwierdził m.in., że: ‘od dwóch lat jest faktycznym
kierownikiem Wydziału’”). Kim był Bik? Zagadkę tego człowieka próbował
rozwikłać Piotr Szubarczyk w artykule “Nieznane oblicza Józefa
Gawerskiego”. Kopia tekstu, opublikowanego pierwotnie w “Naszym
Dzienniku”, znajduje się w serwisie Interaktywna Polska (Iap.pl). Według
Szubarczyka, oprawca “Inki” wielokrotnie fałszował własny życiorys.
Posługiwał się nawet różnymi datami urodzenia. W 1968 roku, jako Żyd,
wyjechał z Polski i zamieszkał w chłodnej Szwecji. 35 lat później
skontaktował się z IPN-em, gdyż liczył na podwyższenie emerytury za
pracę w UB[2]. Czy nie wiedział, że od dawna jest poszukiwany jako
zbrodniarz stalinowski? A może po prostu grzeszył cynizmem?
Brat Borejszy
W tytule niniejszego artykułu porównałam Stanisławę Michalik do Józefa
Różańskiego i Heleny Wolińskiej. Przypomnę więc, kim były te dwie
demoniczne postacie. Doskonałymi źródłami wiedzy o Józefie/Jacku
Różańskim (właśc. Goldbergu) są książki: “Borejsza i Różański.
Przyczynek do dziejów stalinizmu w Polsce” Barbary Fijałkowskiej
(Olsztyn 1995) i “Tortury. W Polsce 1945-1955 i współcześnie” Ryszarda
Walickiego (Warszawa 2013). Józef Różański, rocznik 1907, urodził się w
rodzinie warszawskich Żydów. Był synem syjonistycznego dziennikarza,
Abrahama Goldberga, i zbuntowanej artystki Anny Różańskiej. Jako
dwulatek trafił pod wyłączną opiekę swojej matki, która porzuciła męża
pod pretekstem walki o własną niezależność. Pięć lat później powrócił
pod skrzydła ojca i wychowywał się w atmosferze inteligenckiej. Józef
już w gimnazjum związał się z ruchem komunistycznym. Jako absolwent
prawa UW wstąpił do zakazanej KPP. Gdy został adwokatem - bo nie udało
mu się “zrobić” aplikacji sędziowskiej - bynajmniej nie zaprzestał
nielegalnej działalności. Po wybuchu II wojny światowej uciekł wraz z
żoną do ZSRR i rozpoczął zbrodniczy żywot oficera NKWD. Od 1944 roku
służył w Resorcie Bezpieczeństwa Publicznego PKWN, a trzy lata później
objął stanowisko dyrektora Departamentu Śledczego MBP. Słynął z
okrutnych tortur, jakie stosował nagminnie wobec więźniów politycznych
(lubił osobiście bić aresztowanych). Posługiwał się fałszywymi
oskarżeniami i spreparowanymi dowodami, zakulisowo decydował o wyrokach
sądowych. W 1957 roku został skazany na 14 lat więzienia za używanie
niedozwolonych metod śledczych. Zmarł 24 lata później[3].
Ciotka Idy
Żywotowi Heleny Wolińskiej - Fajgi Mindli Danielak, Felicji Danielak -
przyjrzeli się publicyści Mateusz Zimmerman (“Oskarżycielka nie
przyznaje się do winy”, Onet.pl) i Tadeusz M. Płużański (“’Ida’, czyli
zakłamana Wolińska”, Nczas.com). Czerwona bestia, znana również jako
“Lena” i “Warszawska Dolores“, przyszła na świat w roku 1919. W
dwudziestoleciu międzywojennym zafascynowała się komunizmem, co
popchnęło ją prosto do wywrotowego KZMP. Po ataku III Rzeszy na II RP
Wolińska, będąca Żydówką, znalazła się w getcie warszawskim, skąd w 1942
roku uwolnili ją bojownicy GL/AL. Helena ochoczo wstąpiła do tej
formacji zbrojnej, a potem od samego początku uczestniczyła w
“budowaniu” nowego ustroju Polski. Wysoką pozycję w stalinowskim
aparacie terroru zawdzięczała swojemu kochankowi, Franciszkowi
Jóźwiakowi, który był m.in. zwierzchnikiem MO. Nie spędziła z nim jednak
całego życia. W latach 50. powróciła do swojego cudownie odnalezionego
męża Beniamina Zylberberga vel Włodzimierza Brusa. Wolińska przeszła do
historii jako prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Miała na
sumieniu aresztowanie wielu niewinnych przeciwników politycznych. Często
działała z pogwałceniem prawa, rutynowo składała podpisy na pustych
formularzach. Po Marcu ’68 wyemigrowała wraz z Brusem do Wielkiej
Brytanii. Władze III RP przez wiele lat bezskutecznie starały się o jej
ekstradycję. Wolińska zmarła w 2008 roku w Oksfordzie. Zapamiętano ją
jako osobę niezwykle agresywną, wybuchową i wulgarną, skłonną do
urządzania bliźnim dzikich awantur. Nigdy nie okazała skruchy, a w
wywiadach prasowych szydziła z polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Natalia Julia Nowak,
31.12. - 31.01. 2016/17 r.
PS 1. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach
mieścił się przy ulicy Powstańców 31 (nie wiem, czy w okresie powojennym
nazwa ulicy brzmiała tak samo jak dzisiaj). Obecnie do budynku byłego
WUBP przytwierdzona jest tablica pamiątkowa o następującej treści:
“SPÓJRZCIE-/ OTO MURY PRZESIĄKNIĘTE ZBRODNIĄ/ W TYM GMACHU W LATACH
1939-1945/ MIAŁO SWĄ SIEDZIBĘ GESTAPO,/ A W LATACH 1945-1954/ WOJEWÓDZKI
URZĄD/ BEZPIECZEŃSTWA PUBLICZNEGO/ TU JEDNI I DRUDZY/ WIĘZILI,
TORTUROWALI I MORDOWALI/ NAJLEPSZYCH SYNÓW NARODU POLSKIEGO./ ZWIĄZEK
WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH/ OKRESU STALINOWSKIEGO/ ODDZIAŁ KATOWICE/ WRZESIEŃ
1996”. Źródło cytatu: “Katowice - tablica upamiętniająca ofiary Gestapo
i WUBP”, witryna Miejsca Pamięci Narodowej
(Miejscapamiecinarodowej.pl). Ponurą budowlę przy ulicy Powstańców 31
można zobaczyć w programie Google Street View.
PS 2. Stanisława Michalik figuruje w co najmniej trzech
elektronicznych bazach danych. Dwie z nich to katalogi Instytutu Pamięci
Narodowej: “Biuletyn Informacji Publicznej” (Katalog.bip.ipn.gov.pl) i
“Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Katowicach [1945] 1983-1990”
(Inwentarz.ipn.gov.pl). Trzecia baza danych to tabela “Funkcjonariusze”
na stronie NSZ Beskidy (Nsz.beskidy.pl/funkcjonariusze). Pierwsze źródło
definiuje naszą antybohaterkę jako “Stanisławę Michalik”, drugie jako
“Stanisławę Michalik-Kowalską”, a trzecie jako “Stanisławę Kowalską z
domu Michalik”. Warto o tym pamiętać podczas przeglądania rzeczonych
zasobów. IPN-owska sygnatura Stanisławy: IPN Ka 0173/358 (810/V).
PRZYPISY
[1] Odrobinę informacji dotyczących Józefa Kowalskiego zaczerpniemy z
kolorowej broszury “Twarze katowickiej bezpieki” (Instytut Pamięci
Narodowej 2007). Publikacja nie zawiera wprawdzie pełnego kalendarium
życia i działalności tego ubeka, ale pozwala się zorientować, “kto
zacz”. Otóż Kowalski urodził się 6 stycznia 1908 roku w Siennicy Różanej
koło Krasnegostawu. W latach 1944-1945 sprawował funkcję kierownika
PUBP w Zamościu, a w latach 1946-1949 był zastępcą szefa WUBP w
Katowicach. Zanim trafił na Górny Śląsk, stał na czele PUBP w Będzinie,
jednak o tym autorzy broszury nie napomykają… W latach 1949-1955 Józef
Kowalski pracował w WUBP w Olsztynie, piastując tam stanowisko
analogiczne do katowickiego. W 1955 roku powrócił do Katowic
(Stalinogrodu) i rozpoczął pracę jako zastępca kierownika Delegatury
Centralnego Zarządu Więziennictwa. Jego dalsze losy pozostają nieznane, a
przynajmniej nieopisane przez twórców “Twarzy katowickiej bezpieki”.
Jakim funkcjonariuszem był Kowalski? W omawianej broszurze znajdujemy
dość niepochlebny cytat charakteryzujący jego zachowanie: “W swojej
pracy miał objawy biurokratyczno-dygnitarskich nawyków, nie układał
właściwie stosunków z podwładnymi, u których nie posiadał autorytetu. Za
dużo czasu poświęcał na polowanie i mniej uwagi zwracał na sprawy
służbowe”. Niestety, nie wiadomo, do którego etapu działalności
Kowalskiego nawiązują te słowa. Podejrzewam, że chodzi w nich o lata
1946-1949, ale to tylko moja swobodna hipoteza. Okres 1946-1949 jest w
“Twarzach…” zaznaczony na czerwono, ponieważ odnosi się do tytułowej
katowickiej bezpieki. Możliwe, że przywołany cytat też dotyczy pracy
Kowalskiego w tej górnośląskiej placówce.
[2] “W roku 2003 wpadł na szalony pomysł. Doszedł do wniosku, że gdyby
jakiś urząd w Polsce potwierdził mu lata pracy w UB (1945-1953), to
dostałby wyższą emeryturę. Postanowił napisać do… IPN! W ten sposób
prokuratorzy dowiedzieli się, gdzie mieszka ich ‘bohater‘. Bik poszedł
na całość. Poza pismem do IPN złożył też pozew do Sądu Okręgowego w
Katowicach o ‘rewaloryzację’ renty!” - opowiada Piotr Szubarczyk. Takich
roszczeń nie powstydziłby się sam Anders Behring Breivik, norweski
terrorysta, któremu ciągle czegoś brakuje w luksusowym więzieniu. Józef
Bik nie dożył wymarzonej “podwyżki”. Otrzymał jednak od losu nagrodę
pocieszenia, tzn. zmarł spokojnie na emigracji, nieosądzony i nieukarany
za swoje bestialstwo. O jakim bestialstwie mowa? Szubarczyk wyjaśnia:
“Kiedy przed paroma laty były zastępca naczelnika gdańskiego więzienia
Alojzy Nowicki (…) zgodził się rozmawiać z pracownikami gdańskiego IPN,
dowiedzieliśmy się, że w roku 1946 panami życia i śmierci więźniów
politycznych w Gdańsku były dwie kreatury: Jan Wołkow syn Arona (…) oraz
naczelnik wydziału śledczego Józef Bik. Obaj większą część czasu
‘pracy’ spędzali na terenie więzienia, gdzie znęcali się nad więźniami,
zatwierdzali wyniki ‘śledztwa‘, a przede wszystkim (…) praktycznie
decydowali o wyrokach, szczególnie gdy chodziło o śmierć. (…)
Przesłuchiwał m.in. członków antysowieckich organizacji
niepodległościowych Polskie Siły Demokratyczne i Polska Tajna Armia
Wyzwoleńczo-Demokratyczna. Osobiście znęcał się nad nimi i wymuszał
‘zeznania’ o treści, którą sam ustalał. Żyjący do dziś członkowie PSD
mówią, że w czasie przesłuchań byli wielokrotnie bici nogą od stołka po
plecach, gumą po gołych piętach, kopani w jądra i bose stopy. Za takie
wyczyny awansowali Bika na kapitana”. Można przypuszczać, że Józef
Bik/Bukar/Gawerski zabrał swoje “nawyki“ do Warszawy, a następnie do
Katowic. Z pewnością kontynuował niehumanitarną działalność jako bliski
współpracownik Stanisławy Michalik.
[3] O Józefie/Jacku Różańskim (właśc. Goldbergu) pisałam szerzej w
artykule “Józef Różański - podręcznikowy przykład sadysty!”. Materiał
jest ogólnodostępny online.