czwartek, 26 grudnia 2013

Synchromistycyzm. Gra skojarzeń, teorie spiskowe i pogrobowcy Junga

Nowy wspaniały wyraz

“Synchromistycyzm” (neologizm będący połączeniem słów “synchroniczność” i “mistycyzm”) to mało znane pojęcie, które w polskim Internecie pojawiło się zaledwie kilka razy. Wyraz “synchromistycyzm” jest kalką językową naśladującą angielski rzeczownik “synchromysticism” (“synchronicity” + “mysticism”). W anglojęzycznej części Internetu termin “synchromysticism” upowszechnił się na tyle mocno, że został uwzględniony w wolnym słowniku En.wiktionary.org. Opublikowana tam definicja synchromistycyzmu brzmi następująco:

“Nakreślanie powiązań w nowoczesnej kulturze (filmach, tekstach piosenek, wydarzeniach historycznych i wiedzy ezoterycznej); odnajdywanie powiązań, które mogą pochodzić ze ‘zbiorowego nieświadomego umysłu’; odnajdywanie powiązań między wiedzą okultystyczną (np. ezoterycznymi bractwami, kultami i sekretnymi rytuałami), polityką i środkami masowego przekazu”

“The drawing of connections in modern culture (movies, music lyrics, historical happenings and esoteric knowledge); and finding connections that could be coming from the ‘collective unconscious mind‘; and finding connections between occult knowledge (i.e. esoteric fraternities, cults and secret rituals), politics and mass media”


Sztuka czytania znaków

Jak wiadomo, mistycyzm to przekonanie o możliwości obcowania z wyższą duchową siłą (Bogiem, Absolutem). Ale co to jest synchroniczność? I dlaczego można się do niej zbliżyć poprzez mistycyzm? Pojęcie synchroniczności, wchodzące w skład synchromistycyzmu, wywodzi się z dorobku Carla Gustava Junga. Informują o tym redaktorzy serwisu Synchromystic.wikia.com. Żeby zrozumieć, czym jest owa jungowska koncepcja, zajrzymy do artykułu “Zjawisko synchroniczności - na czym polega?” Aleksandry Nowakowskiej (miejsce publikacji: “Zwierciadło”. Konsultacja: Jarosław Józefowicz, psychoterapeuta). Autorka definiuje synchroniczność jako “współwystępowanie zdarzeń psychicznych i faktów zewnętrznych, które dla danej osoby mają to samo znaczenie. Zdarzenia psychiczne to między innymi: przeczucia, sny, wrażenia”. Czyżby chodziło o łączenie obiektywnych fenomenów z subiektywnymi przeżyciami? O przeplatanie dwóch skrajnie różnych sfer?

Nowakowska pisze, że “osoba doświadczająca synchroniczności musi wiązać znaczeniem to, co przeżywa w psychice i co obserwuje w świecie zewnętrznym”. W ostatnim akapicie stwierdza: “Nowoczesna fizyka kwantowa coraz śmielej wyraża pogląd, że na pewnym poziomie świat jest jednością, gdzie wszystko się przenika, cząstki przechodzą w fale a fale w cząstki. (…) Jednak nie jest to nic nowego. Podobne przekonania możemy odnaleźć na przykład w filozofii starożytnych Chin (…). Wszystkie te koncepcje w dużej mierze opierają się na wierze i intuicji ich twórców, a w małej - na dowodach”. Z przytoczonych cytatów wynika, że wiara w synchroniczność prowadzi do przypisywania znaczeń zjawiskom, które (na pierwszy rzut oka) wydają się pozbawione znaczenia. Co więcej, staje się ona uzasadnieniem/wyjaśnieniem takich działań i przeżyć, jak wróżenie z fusów czy dostrzeganie wizerunku Matki Boskiej na brudnej szybie okiennej. Intrygujące i kontrowersyjne.


Obsesja teoretyków spiskowych

Każdy, kto interesuje się teoriami spiskowymi, wie, że demaskowanie synchroniczności stało się istną obsesją konspiracjonistów badających media i popkulturę. Tym właśnie jest synchromistycyzm. Analizowaniem wytworów kultury pod kątem nawiązań do wolnomularstwa, pogaństwa, okultyzmu, satanizmu, projektu MK-ULTRA itp. Istnieje wiele stron internetowych i prezentacji multimedialnych, które przekonują odbiorców, że popularne piosenki, kultowe filmy, a nawet fakty z życia celebrytów posiadają zakamuflowane znaczenia. Niezwykłe sensy, ukryte pod płaszczem fantazji lub fanaberii, mogą zostać dostrzeżone tylko przez tych, którzy posiedli odpowiednią wiedzę. Na przykład przez teoretyków spiskowych, historyków masonerii, miłośników mitologii i znawców ezoteryki.

W środowisku konspiracjonistów synchromistycyzm nie jest niczym rzadkim. Uprawia się go bardzo często, chociaż nie zawsze nazywa po imieniu. Termin “synchromistycyzm” został spopularyzowany (ukuty?) przez bloggera przedstawiającego się jako Jake Kotze. Tak przynajmniej sugeruje news dostępny w serwisie Magia.gildia.pl. Twórca notatki, Kormak, donosi: “Gościem audycji Occult Of Personality jest Jake Kotze, autor bloga The Brave New World Order. Opowie o swojej teorii synchromistycyzmu: nadzwyczajnych powiązaniach między okultystyczną symboliką a wydarzeniami na świecie (m.in. atakami na World Trade Center), ezoterycznych wątkach w programach telewizyjnych i filmach. Czy te synchroniczności zachodzą naprawdę, czy są jedynie wytworem naszej wyobraźni - a może jedno i drugie?”.


VigilantCitizen i Pseudoccultmedia

Jedną z najbardziej znanych witryn propagujących synchromistycyzm jest VigilantCitizen.com. Założyciel strony zapewnia, że próbuje “wykraczać poza wartość nominalną symboli znajdowanych w popkulturze, aby odkrywać ich ezoteryczne znaczenie” [“go beyond the face value of symbols found in pop culture to reveal their esoteric meaning”]. Co upoważnia go do tego typu działalności? Internauta wymienia kilka cech. Po pierwsze: tytuł licencjata w dziedzinie komunikacji i polityki. Po drugie: negatywne spostrzeżenia związane z pracą w przemyśle muzycznym. Po trzecie: wieloletnie zainteresowanie dziejami okultyzmu i tajnych stowarzyszeń. Administrator VigilantCitizen.com utrzymuje, że wolnomularskie i ezoteryczne symbole są stałymi elementami kultury współczesnej. Obawia się jednak, że mogą one być narzędziami masowej manipulacji.

Inną witryną, która powinna zaciekawić badaczy synchromistycyzmu, jest Pseudoccultmedia.net. Redaktor strony nawiązuje do tego zjawiska w sposób jawny i otwarty. W dziale “Disclaimer” (“Zrzeczenie się”) znajdujemy następujące oświadczenie: “Ten blog jest osobiście pisany i edytowany przeze mnie. Pierwotnie inspirowany przez synchromistycyzm; poglądy, powiązania, interpretacje i zawartość zamieszczona na tym blogu są w pełni spekulacyjne, wyrażane opinie autora (…) nie powinny być brane za stwierdzenia faktów” [“This blog is a personal blog written and edited by me. Originally inspired by synchromysticism; the views, connections, interpretations and content contained in this blog are entirely speculative, expressed opinions of the author (…) should not be taken as statements of fact”]. Niestety, nowe publikacje pojawiają się w tym serwisie coraz rzadziej.


Synchroniczność a synchromistycyzm

Synchromistycyzm nie jest dokładnie tym, o czym pisał Carl Gustav Jung (tzn. synchronicznością). W przypadku teorii Junga, mieliśmy do czynienia z szukaniem niejasnego związku między subiektywnym przeżyciem a zewnętrznym fenomenem. Jeśli chodzi o synchromistycyzm, polega on na poszukiwaniu powiązań między motywami występującymi w kulturze a szeroko pojętym światem Illuminati (wierzeniami, rytuałami, postępkami, znakami i gestami globalnej elity). Konspiracjoniści, zajmujący się analizą popkultury, opierają swoje badania na wolnych skojarzeniach, odważnych porównaniach i budowaniu nieoczywistych analogii. Wnioski, formułowane przez synchromistyków, mogą być odkrywcze i zaskakujące, a jednocześnie niepewne i nieweryfikowalne. Łatwo bowiem przekroczyć granicę między interpretacją a nadinterpretacją. Skąd wiadomo, że podejrzany symbol, zawarty w danym utworze, został wykorzystany świadomie? Skąd pewność, że w ogóle jest tam jakiś symbol? Może to tylko złudzenie nadgorliwego/paranoicznego badacza? Sceptycy (z przeciwnikami teorii spiskowych na czele) zawsze będą zadawać takie pytania.

Dobrym przykładem synchromistycyzmu jest “dostrzeganie związku” między ubiorem sławnych wokalistek a uwikłaniem tych kobiet w projekt Monarch (oczywiście, mówimy o uwikłaniu czysto hipotetycznym). Noszenie odzieży przypominającej futro drapieżnych kotów bywa postrzegane jako objaw kontroli umysłu. Jakie jest pochodzenie tego dziwnego przeświadczenia? Otóż wywodzi się ono z dylogii “The Illuminati Formula” Fritza Springmeiera i Cisco Wheeler. Cykl, o którym mowa, zawiera opisy niewiast poddawanych “programowaniu beta“ i zamienianych w “sekskociaki“ (niewolnice seksualne pełne kociej zmysłowości). Inny przykład synchromistycyzmu: jedna z dyskusji prowadzonych na stronie SynchromysticismForum.com. Internauci próbują ustalić, czy popularny motyw “kobiety w czerwieni” ma coś wspólnego z boginią Ishtar, Nierządnicą Babilońską i Szkarłatną Kobietą (bohaterką rozważań Aleistera Crowleya). Elementy synchromistycyzmu można również znaleźć w amatorskim filmie dokumentalnym “Illuminati: The Music Industry Exposed” Farhana Khana. Niewykluczone, że nagonka na Hello Kitty to także rodzaj synchromistycyzmu.


“Pszypadeg? Nie sondze!”

Jeśli chcesz uprawiać synchromistycyzm, możesz mówić, co Ci ślina na język przyniesie. Warunek jest tylko jeden: Twoje skojarzenia muszą mieć coś wspólnego z ezoteryką, pogaństwem, satanizmem, okultyzmem, masonerią i/lub kontrolą umysłu. Cała zabawa jest łudząco podobna do psychoanalizy Freuda. Różnica polega na tym, że w psychoanalizie wszystko sprowadza się do seksualności, a w synchromistycyzmie - do Illuminati i Nowego Porządku Świata. Niezwykłą sztukę analizowania popkultury można opisać za pomocą ironicznego powiedzonka “Pszypadeg? Nie sondze!”. Gdy uzmysłowisz sobie, jak często pojawiają się w mediach piramidy, trójkąty, szachownice, pojedyncze oczy, dwie kolumny, odłamki szkła, zwielokrotnione postaci, zwierzęce wzory, białe króliki, ptasie klatki, sowy, zegary, roboty, lalki, lustra, labirynty, motyle, maski, manekiny i marionetki, dojdziesz do wniosku, że wolnomularstwo faktycznie podporządkowało sobie cały świat. Dopadnie Cię wówczas “syndrom Neo“. Już nigdy nie spojrzysz na rzeczywistość tak samo jak przedtem.

Synchromistycyzm posiada zarówno zalety, jak i wady. Stosowany z umiarem, uczy spostrzegawczości i syntezy faktów (może nawet wzbudzić zainteresowanie antropologią kulturową). Stosowany bez umiaru, zaśmieca umysł i grozi poważną paranoją. Polecam go jako hobby, ale namawiam do zachowania krytycyzmu. Przestrzegam zwłaszcza przed traktowaniem analiz synchromistycznych jako “jedynych słusznych interpretacji”. Każdy, kto zajmuje się badaniem ukrytych znaczeń, musi wiedzieć, że symbole są niejednoznaczne. Powinien również pamiętać, że nie należy szukać wieloznaczności tam, gdzie ich nie ma. Ktoś może mruknąć: “Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić“. Rzeczywiście, utrzymanie zdrowego rozsądku nie jest proste. Trzeba jednak znać granice, żeby później nie narzekać na nadmiar głupich skojarzeń. Ja niedawno przyłapałam się na tym, że logo prostego programu komputerowego skojarzyło mi się z projektem Monarch. Program nosi nazwę “FreeMind” (“WolnyUmysł”), a jego emblemat przedstawia pomarańczowego motyla, zapewne monarchę. Przypadek?



PRZYKŁADOWA ANALIZA
SYNCHROMISTYCZNO-HERMENEUTYCZNA

Matrix wokół “Matrixa”



Przekonajmy się, jak dużo można “wycisnąć” z trylogii “Matrix” rodzeństwa Wachowskich. Pisząc o rzekomych “ukrytych treściach” w “Matriksie”, będę się opierać na materiałach z bloga HollywoodSubliminals.wordpress.com (wielu tamtejszych publikacjach), dyskusjach ze strony SynchromysticismForum.com (wszczętych przez użytkowników shawnsparxx i Sheep No More), nieprofesjonalnym serialu dokumentalnym “The Arrivals” (przygotowanym przez muzułmańskich konspiracjonistów) oraz prezentacjach multimedialnych dostępnych w serwisie YouTube.com (na profilach: 777alucard, ALPHAandOMEGA44, Etappendienst, illuminatipuppet333, IyanAhmath12, jchavarr1, KhazarKosherFace, PronStarKiIIuminati, TheGrowingAwareness, TheSagaciousD). Dodam też dużo własnych refleksji, skojarzeń i spostrzeżeń. Zacznę od stwierdzenia, że kultowe dzieło Andy’ego i Lany (Larry’ego) Wachowskich bywa analizowane nie tylko w sposób synchromistyczny, ale także czysto hermeneutyczny. Szukanie aluzji do Biblii i mitologii nie jest bowiem niczym osobliwym. Synchromistycyzm zaczyna się wraz z wejściem na grunt masońsko-pogańsko-ezoteryczny.

Głównym bohaterem trylogii jest Thomas “Neo” Anderson. Nazwisko i pseudonim protagonisty są znaczące. Thomas/Tomasz był jednym z dwunastu apostołów. Zasłynął z tego, że nie uwierzył w zmartwychwstanie Chrystusa i wypowiedział słowa: “Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę”. Cytat ten doskonale koresponduje z głównym wątkiem opowieści. Nazwisko “Anderson” to kontaminacja słów “andros” (“człowiek”, “mężczyzna”) i “son” (“syn”). Pseudonim “Neo” znaczy “Nowy”. A zatem główny bohater, skądinąd zbawca świata, jest Nowym Synem Człowieczym. Thomas, oddając życie za ludzkość, leży w pozycji ukrzyżowanego. Przez chwilę widać iluzję krzyża i anielskich skrzydeł. Gdy bohater umiera, inteligentna maszyna mówi: “Wykonało się” (“It is done“). Śmierć Neo, ukazana w trzeciej części cyklu, bynajmniej nie jest jedyną. W pierwszej części Anderson zostaje zastrzelony przez agenta Smitha, ale cudownie zmartwychwstaje (później zaś unosi się ku niebu. Czyżby wniebowstąpienie?). Ostatnim miastem ludzi, które zachowało się w Realnym Świecie, jest Zion/Syjon.

Neo i jego przyjaciele podróżują statkiem powietrznym “Nabuchodonozor”. Biblijny Nabuchodonozor był pogromcą królestwa Judy. Ukochana kobieta Thomasa nosi pseudonim Trinity (Trójca - jak Święta Trójca). W trylogii “Matrix” pojawia się również motyw zdrajcy. Sprzedawczykiem, istnym Judaszem, okazuje się Cypher (Lucyfer?). Filmowe imiona/pseudonimy rodem z mitów greckich: Morfeusz, Niobe, Persefona, Wyrocznia. “Neo” to anagram liczebnika “One” (“Jeden”). Pewnie dlatego, że bohater uchodzi za Wybrańca (The One). Chociaż Thomas Anderson jest figurą Chrystusa, posiada cechy everymana, czyli postaci uniwersalnej, z którą każdy może się utożsamić. Stąd już tylko jeden krok do gnostycyzmu i wiary w samozbawienie. Kolejny judeochrześcijański smaczek: w pierwszej części serii Neo zostaje nazwany “Zbawicielem” (“Savior”) i “osobistym Jezusem Chrystusem” (“personal Jesus Christ”). Trzyczęściowe dzieło Wachowskich czerpie pełnymi garściami z filozofii. Znajdziemy w nim elementy platońskie, kartezjańskie, buddyjskie, a nawet nietzscheańskie.

Przede wszystkim jest to jednak cykl kryptomasoński i kryptopogański. Tak uważają konspiracjoniści spod znaku synchromistycyzmu. Dość wspomnieć, że w trylogii występuje omawiany już motyw “kobiety w czerwieni”. Raz jest to tajemnicza pani z części pierwszej, innym razem - uwodzicielska Persefona, żona Merowinga (wypada wspomnieć, że Iluminaci są domniemanymi spadkobiercami dynastii merowińskiej). W “Matriksie” niejednokrotnie pojawia się podłoga-szachownica rodem ze świątyni wolnomularskiej. Widzimy ją choćby wtedy, gdy Neo udaje się do Morfeusza, aby zostać “oświeconym” w kwestii Matrixa. Scena, w której Anderson jest już u swojego guru, obfituje w masońskie gesty. Morfeusz prosi Thomasa o wybranie jednej z dwóch pigułek. Pierwsza z nich jest symbolem Niebieskiej Loży (Rytu York), a druga - Czerwonej Loży (Rytu Szkockiego). Kiedy Thomas budzi się w Realnym Świecie, zostaje złapany za szyję przez robota (inicjowani wolnomularze są rytualnie zmuszani do milczenia). Chwilę później robot eksponuje jedno ze swoich oczu. Wszystkowidzące Oko?

Neo zostaje odłączony od maszyny i wrzucony do wody. Ratuje go mechaniczna ręka obsługiwana przez załogę statku “Nabuchodonozor”. Bohater zostaje wyłowiony i uniesiony ku trzem światłom tworzącym trójkąt/piramidę. Oświetlają one wejście do statku. Trójka, trójkąt, piramida, światło i drzwi to symbole masońskie. Inne filmowe znaki: liczby 101 i 303. Jeśli usuniemy z nich zera, wyjdą nam wolnomularskie numery 11 i 33. Warto odnotować, że “pokój 101” stanowi aluzję do sali tortur z powieści “Rok 1984” George’a Orwella. Przypatrzmy się scenie, w której Neo i Morfeusz podłączają się do wirtualnej rzeczywistości o nazwie Construct/Konstrukt. Ciemnoskóry mistrz dwukrotnie posługuje się satanistyczną lub okultystyczną mową ciała. Staje w pozycji Baphometa, realizując układ “as above, so below” - “jak wyżej, tak niżej”. Następnie układa dłonie w kształt trójkąta lub piramidy. Później zachęca Thomasa do obejrzenia kasety video (z tyłu telewizora widnieje wielki, odwrócony trójkąt). Jeśli chodzi o Wyrocznię, ma ona w mieszkaniu zasłonę z dwugłowymi orłami.

Masoni często określają Boga mianem Wielkiego Architekta Wszechświata. W dziele Wachowskich pojawia się postać Architekta. Jest to twórca Matrixa, starszy pan z białą brodą (de facto program komputerowy). Numer 555, ukazujący się jako zielona liczba na czarnym tle, symbolizuje Hirama Abiffa, bohatera wolnomularskich legend. Pierwsza część trylogii zawiera wiele elementów uznawanych przez synchromistyków za symbole solarne. Najbardziej wyraziste z nich to: rzeźbione głowy lwów, zegar w kształcie słońca oraz złoty obraz przedstawiający trzy “słoneczniki“ (?). Nie należy również zapominać o dziwnych, słonecznych kształtach wyświetlających się na monitorach w Realnym Świecie. Gdy Thomas Anderson bije się z agentem Smithem, w tle widać graffiti “Sol” (“Słońce”). W “Reaktywacji” i “Rewolucjach” doszukano się wielu motywów przypominających Czarne Słońce. Przykład: Deus Ex Machina (Bóg z Maszyny). Niektórzy badacze twierdzą, że Czarne Słońce odnosi się do Saturna. Według jednej z teorii spiskowych, Saturn jest maszyną utrzymującą nas w wirtualnej rzeczywistości.

Rozmawiając o “ukrytych treściach” w trylogii Wachowskich, nie możemy pominąć nawiązań do kontroli umysłu. W latach ‘50 i ‘60 XX wieku Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) badała możliwość sterowania ludzkim mózgiem. Przedsięwzięcie, które przeszło do historii jako MK-ULTRA, zostało oficjalnie potępione przez Kongres i Prezydenta USA. Wielu konspiracjonistów wierzy, że szemrane eksperymenty wciąż są prowadzone, ale pod kryptonimem Monarch (nazwa projektu ma pochodzić od motyla monarchy). Projekt Monarch opiera się ponoć na dręczeniu małych dzieci. Ofiary, wskutek straszliwych doświadczeń, popadają w chorobę psychiczną zwaną dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości (DID) lub osobowością wieloraką (MPD). Dziecięca psychika ulega rozbiciu na wiele osobowości. Każda z tych osobowości zostaje później poddana intensywnemu programowaniu. Kluczowym słowem w projekcie Monarch jest “dysocjacja”. Chodzi tutaj o zjawisko psychologiczne: oddzielenie się umysłu od rzeczywistości w celu zapomnienia o traumatycznych przeżyciach.

Synchromistycy twierdzą, że temat kontroli umysłu bezustannie pojawia się w popkulturze. Zazwyczaj jest on sygnalizowany za pomocą ściśle określonych symboli. Czytelnicy, którzy pragną je poznać i zrozumieć, powinni zajrzeć do artykułu “Project Monarch: Nazi Mind Control” Rona Pattona, dylogii “The Illuminati Formula” Fritza Springmeiera i Cisco Wheeler oraz materiałów ze stron VigilantCitizen.com i Pseudoccultmedia.net. W trzyczęściowym cyklu “Matrix” pojawia się sporo motywów związanych z projektem Monarch. Stłuczone szkło, rozbite lustro, zwielokrotniona sylwetka, sobowtór, podobizna, lustrzane odbicie to symbole DID/MPD (roztrzaskanej psychiki i mnogich tożsamości). Roboty i obwody komputerowe, jakże ważne w filmach Wachowskich, często są zaliczane do tzw. triggerów (tajnych znaków umożliwiających sterowanie ofiarą poprzez indukcję hipnotyczną). Biały królik także ma związek z kontrolą umysłu. Mówi się, że dwiema baśniami, wykorzystywanymi do programowania dzieci, są “Alicja w Krainie Czarów” i “Czarnoksiężnik z Krainy Oz”.

Wróćmy do najważniejszych wydarzeń z pierwszej części trylogii. Thomas “Neo” Anderson połyka czerwoną pigułkę i zostaje zaprowadzony do pokoju komputerowego. Podchodzi do lustra, które jest tak popękane, że odbija tylko jedno z jego oczu (mamy tutaj trzy symbole: lustro, potłuczone szkło i masońskie oko). Gdy bohater pochyla głowę, lustrzany obraz się zmienia. Ukazują się dwie identyczne twarze połączone wspólnym tułowiem (metafora osobowości wielorakiej). Nagle zwierciadło ulega cudownemu scaleniu. Dwa oblicza Thomasa łączą się w jedną całość (złudzenie spójności: kontrola umysłu i DID/MPD nie są widoczne na zewnątrz). Anderson dotyka lustra i odkrywa, że szklana tafla zachowuje się jak gęsta ciecz. Odbiciem bohatera można więc manipulować, zupełnie jak umysłem ofiary projektu Monarch. Kamera pokazuje widzom Morfeusza. Mężczyzna jest filmowany w taki sposób, że jedno z jego oczu (a raczej jedno ze szkieł okularów przeciwsłonecznych) zostaje zasłonięte. Skórę Neo zalewa płynne lustro. Thomas Anderson zaczyna krzyczeć, a potem budzi się w Realnym Świecie.

Główny bohater, podłączony do maszyny za pomocą licznych przewodów, wygląda trochę jak kukiełka na sznurkach (ofiary kontroli umysłu bywają określane jako “marionetki”). Młody człowiek jest głęboko zszokowany. Równie zszokowana była tytułowa bohaterka filmu “Sybil” Josepha Sargenta, kiedy poznała prawdę o swoich traumatycznych przeżyciach i alternatywnych osobowościach. Neo przez całe życie przebywał w wirtualnej rzeczywistości. Sybil, od wczesnego dzieciństwa, zamykała się w fikcyjnych personach. On nie był świadomy, że żyje z mózgiem podłączonym do maszyny. Ona nie była świadoma, że w jej głowie istnieją liczne tożsamości i wyparte wspomnienia. Oboje egzystowali w totalnej iluzji. A może Matrix to alegoria dysocjacji?! Anderson spostrzega wielopoziomowe konstrukcje pełne żywych baterii. Na wszystkich poziomach leżą ludzie uwięzieni w czerwonych zbiornikach i podłączeni do elektronicznego molocha. Od czasu do czasu widać wyładowania elektryczne. Straszna wizja, w dodatku podobna do tego, o czym pisali Fritz Springmeier i Cisco Wheeler.

W pierwszej części “The Illuminati Formula” znajdujemy opis bazy China Lake, tj. rzekomego miejsca traumatyzacji marionetek. Autorzy donoszą: “Wielu ocalałych pamięta tysiące klatek mieszczących w sobie małe dzieci od sufitu do podłogi. Klatki były podłączone do prądu (…), toteż dzieci zamknięte w środku mogły otrzymywać do ciała przerażające elektrowstrząsy, żeby ich umysły zostały oczyszczone w celu rozszczepienia na wielorakie osobowości” [“Many survivors remember the thousands of cages housing little children from ceiling to floor. The cages were hot wired (…) so that the children who are locked inside can receive horrific electric shocks to their bodies to groom their minds to split into multiple personalities”]. Według Springmeiera i Wheeler, ofiary projektu Monarch były hipnotyzowane światłem. Miały bowiem “myśleć, że przechodzą do innego wymiaru, będąc rażonymi wysokim napięciem” [“think they are going into another dimension when they are blasted with high voltage”]. Brzmi matrixowo, nieprawdaż? Ciała podłączone do prądu i umysły oderwane od rzeczywistości… Dodajmy, że jedną z głównych barw programowania była czerwień.

Thomas “Neo” Anderson, już na statku “Nabuchodonozor”, zostaje poddany zabiegowi mającemu zregenerować jego mięśnie. Zobaczmy, jak to wygląda. W dość ciemnym pomieszczeniu, na metalowym stole, leży główny bohater, a z jego ciała wystają liczne igły. Widać różne światła, w tym świetlne punkciki. Na ekranach wyświetlają się informacje dotyczące czynności życiowych pacjenta. Czy to kolejny obraz rodem z China Lake? Fritz Springmeier i Cisco Wheeler piszą: “Stół do badań był metalowy, zimny dla ofiary, ale dobry do mycia przez asystentów. Ofiara (…) mogła zaobserwować białe kropki świecące w różnych wzorach nad drzwiami na panelu świetlnym. (…) Asystent monitorował cały scenariusz na wykresach (…). Igły były wbite w dziecko, pokój był zaciemniany, a potem rozjaśniany” [“The examining table was metal, which was cold for the victim, but easy to wash for the attendants. The victim (…) could observe white dots light up in different dot patterns over the door on a panel of lights. (…) An attendant monitored the entire scenario on charts (…). Needles were poked in the child, the room was made dark and then lit”].

Twór rodzeństwa Wachowskich uchodzi za jedno z dzieł filmowych będących przepowiedniami lub zapowiedziami zamachów 9/11. Synchromistycy odkryli, że istnieją stare filmy i kreskówki, w których pojawiają się liczby, daty, a nawet wizje dotyczące ataku na World Trade Center. Jedną z takich “proroczych” produkcji jest właśnie “Matrix”. W pierwszej części trylogii (pochodzącej z roku 1999) możemy zobaczyć paszport Neo. Data ważności tego paszportu to 11 września 2001 roku. Ta sama część cyklu zawiera wizję zniszczonych wież WTC. Mowa tutaj o scenie, w której Morfeusz pokazuje głównemu bohaterowi Realny Świat. Domniemana wróżba tragedii 9/11 znajduje się także w “Matriksie. Reaktywacji”. Produkcja miała swoją premierę w 2003 roku, ale była kręcona znacznie wcześniej. Dowodem na to jest fakt, że w filmie występuje aktorka Gloria Foster, która zmarła 29 września 2001 roku. W “Reaktywacji” pojawia się motyw wybuchającego drapacza chmur. Zdaniem licznych konspiracjonistów, wieże World Trade Center zostały wysadzone w powietrze (zobacz: “Zeitgeist” Petera Josepha).

Niejaki Rob Ager przekonuje, że pierwsza część “Matrixa” okazała się prorocza również w innych kwestiach. Według niego, film Wachowskich stanowi przepowiednię nowoczesnego autorytaryzmu. Po wydarzeniach 9/11 w Stanach Zjednoczonych drastycznie nasiliła się kontrola i inwigilacja społeczeństwa. Zniewolenie jednostki, ograniczenie prywatności, prześladowanie dysydentów, medialne manipulacje, brutalne przesłuchania, agresywna propaganda, ignorancja konformistów… To wszystko zostało zasygnalizowane już w “Matriksie”. Ager zauważa, że w dziele Wachowskich osobami walczącymi z systemem są hakerzy (odpowiednicy ruchu Anonymous?). Lider opozycji, Morfeusz, jest zaś wyzywany od terrorystów. Zdaniem Roba, reżyserzy filmu przewidzieli komputeryzację życia społecznego oraz problem ludzi spędzających większość czasu w Internecie. “Matrix” ma być apelem o odrzucenie materializmu, zachętą do zwrócenia się ku duchowości i alternatywnym stylom życia. Podsumowując: omawiana produkcja science-fiction to refleksja nad światem przełomu XX i XXI wieku.


* * * * * * * * * * * * * * * * * *
Źródła, wskazówki, wyjaśnienia
* * * * * * * * * * * * * * * * * *


Prezentacje multimedialne, z których korzystałam
podczas pracy nad powyższą analizą:

777alucard - “The Matrix Exposed!”
ALPHAandOMEGA44 - “Occult Symbolism In The Matrix”
Etappendienst - “The Matrix Decoded: Matrix Predicts WTC Destruction by Nuclear Bomb”
illuminatipuppet333 - “Saturn and Moloch Symbolism - Let’s Stop Worshipping ‘Them‘“
IyanAhmath12 - “Symbolism: The Matrix Decoded”
jchavarr1 - “Christian Symbolism in The Matrix 1 of 3”
jchavarr1 - “Christian Symbolism in The Matrix part 2 of 3”
jchavarr1 - “Christian Symbolism in The Matrix part 3 of 3”
KhazarKosherFace - „Black Sun Worship - Saturn Occult Science 101”
PronStarKiIIuminati - „Illuminati & Pre-9/11 Subliminals and Symbolism in Movies (Re-edit)”
TheGrowingAwareness - “The Matrix Scene .. Hidden parts revealed”
TheSagaciousD - “’The Matrix’ analysis by Rob Ager (pt.1 of 2)”
TheSagaciousD - “’The Matrix’ analysis by Rob Ager (pt.2 of 2)”
[wymienione filmiki znajdują się w portalu YouTube.com]

Dyskusje ze strony SynchromysticismForum.com:

Sheep No More - “The Matrix” (dział “Synchromysticism general”)
shawnsparxx - “The Woman In The Red Dress” (ten sam dział)

Publikacje z bloga HollywoodSubliminals.wordpress.com, poświęcone wszystkim trzem częściom “Matrixa”, są bardzo liczne i rozsiane po różnych kategoriach. Poszukiwanie tych materiałów należy rozpocząć od wejścia na podstrony:

/?s=matrix&x=0&y=0
/franchise/the-Matrix/
/tag/the-matrix/
/tag/the-wachowskis/

Amatorskiego serialu “The Arrivals” (którego autorami są Noreagaaa i Achernahr) proszę szukać w serwisach WakeUpProject.com i YouTube.com.

Książki/artykuły na temat projektu Monarch:

Fritz Springmeier, Cisco Wheeler - “The Illuminati Formula Used To Create An Undetectable Total Mind Controlled Slave”
Fritz Springmeier, Cisco Wheeler - “Deeper Insights Into The Illuminati Formula”
Cathy O’Brien, Mark Phillips - “Trance-Formation of America”
Brice Taylor - “Thanks For The Memories”
Ron Patton - “Project Monarch: Nazi Mind Control” (w: Brice Taylor - “Thanks For The Memories”)

O kontroli umysłu można też poczytać na stronach VigilantCitizen.com i Pseudoccultmedia.net. Informacje dotyczące historycznego projektu MK-ULTRA znajdują się w polskiej i angielskiej Wikipedii.

Czytelnicy, którzy zainteresowali się fenomenem synchromistycyzmu, mogą zajrzeć do moich tekstów o tematyce teoretycznospiskowej: “Kontrola umysłu - prawda czy teoria spiskowa?”, “Wiwisekcja Alice’a Coopera. Chrześcijanin, satanista, mormon czy mason?”, “Na tropie diabła. Tajemnice Black Sabbath”, “Saturn - planeta Szatana? Mroczne konotacje i teorie spiskowe”, “Dziwne teorie Davida Icke’a”, “Illuminati i Dajjal. Konspiracjonizm muzułmański w ’The Arrivals’”. Tym, którzy chcieliby wiedzieć więcej o DID/MPD i filmie “Sybil”, polecam mój artykuł “Krótka recenzja filmowa. ‘Sybil’ Josepha Sargenta”.

Jeśli chodzi o film dokumentalny “Zeitgeist” Petera Josepha, jest to produkcja intrygująca, ale uznawana niekiedy za masońską propagandówkę. Warto mieć to na uwadze.

Podstawowe informacje na temat trylogii “Matrix” można znaleźć w serwisach Pl.wikipedia.org, En.wikipedia.org i Filmweb.pl. Do źródeł religijnych, mitologicznych i filozoficznych (wzmiankowanych w mojej analizie synchromistyczno-hermeneutycznej) proszę dotrzeć samodzielnie.


Natalia Julia Nowak,
19-26 grudnia 2013 r.

czwartek, 28 listopada 2013

Illuminati i Dajjal. Konspiracjonizm muzułmański w "The Arrivals"

Alternatywa dla alternatywy

Teoriami spiskowymi zainteresowałam się w 2010 roku. Najpierw zwróciłam uwagę na dramatyczne ostrzeżenia dotyczące zbliżającego się chipowania ludzi (motyw “znamienia Bestii“). Później zaciekawiły mnie pogłoski oscylujące wokół Nowego Porządku Świata, Rządu Światowego, projektu Blue Beam i uchwały Codex Alimentarius. W końcu, zainspirowana przekładem pewnego artykułu, zaczęłam szukać informacji na temat kontroli umysłu i ciemnej strony show-biznesu. Tak trafiłam na amatorski film dokumentalny “Illuminati: The Music Industry Exposed” autorstwa młodego muzułmanina Farhana Khana. Seans “Illuminati…” (a następnie “Illuminated” tego samego twórcy) uważam za faktyczny moment rozpoczęcia się mojej przygody z teoriami spiskowymi.

Obecnie wiem, że Khan - jako islamski konspiracjonista - nie jest żadnym oryginałem, tylko przedstawicielem całkiem sporej społeczności. Jego produkcje mają zaś charakter wtórny (zwłaszcza w stosunku do serii “The Arrivals”, o której pragnę dziś opowiedzieć). Muzułmańscy teoretycy spiskowi jawią mi się jako “alternatywa dla alternatywy“. Znajdują się poza głównym nurtem konspiracjonizmu, ale prezentują arcyciekawe treści i wnoszą dużo do spiskowej teorii dziejów. Na czym polega ich sekret? Otóż na tym, że patrzą na świat z innej perspektywy niż chrześcijanie, ateiści czy ezoterycy. Islamscy teoretycy spiskowi, jako reprezentanci egzotycznej kultury, dostrzegają rzeczy, na które inni konspiracjoniści nie zwracają uwagi. Przede wszystkim, przełamują europo- i amerykanocentryzm.


Osiem godzin eschatologii

“The Arrivals” to ośmiogodzinny, amatorski film dokumentalny (lub, jak kto woli, serial, składający się z 50 odcinków, intro i outro) przygotowany przez Internautów o pseudonimach Noreagaaa i Achernahr. Autorzy pracowali nad nim od 1 czerwca do 7 listopada 2008 roku. Dziełko powstało w ramach szerszej inicjatywy “Wake Up Project” (Wakeupproject.com). Jest ono również kontynuacją twórczości takich autorów, jak Freedomtou czy Abdullah Hashem (Hashemsfilms). Tytuł produkcji pochodzi od angielskiego wyrazu “arrival” - “przybycie”, “przyjście”, “przylot”, “przyjazd” (litera “s” na końcu rzeczownika wskazuje na liczbę mnogą).

Noreagaaa i Achernahr opisują swój twór następująco: “Ta seria będzie badać przybycie Antychrysta Dajjala, Imama al-Mahdiego oraz Powtórne Przyjście Chrystusa” (“This Series will Investigate the Arrivals of the Antichrist Dajjal, Imam al-Mahdi, and The Second Coming of the Christ”). Szczęka opada, czyż nie? Z serią “The Arrivals” jest maleńki problem. Jak autorzy sami zauważyli, odcinki dziełka od czasu do czasu znikają z serwisu YouTube, lecz później są ponownie publikowane przez użytkowników. Jeśli ktoś chce obejrzeć/skompletować całość, może mieć z tym nie lada kłopot. Nigdy nie wiadomo, czy się czegoś nie pominie.


W sprawie niedomówień

Streszczenie, które prezentuję poniżej, nie jest pełne. I to nie tylko dlatego, że mogłam przegapić któryś z odcinków produkcji. Dokładne opisanie czegoś tak długiego, jak “The Arrivals”, zajęłoby mi zbyt dużo czasu i miejsca. To, co napisałam, już teraz wydaje mi się obszerne. A przecież skoncentrowałam się na kwestiach najistotniejszych, bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły! Co do opisów filmów Farhana Khana, można je znaleźć w moich artykułach z 2010 roku (“Farhan Khan i Zakon Iluminatów”, “Farhan Khan i Masońska Islamofobia”. Obie publikacje są ogólnodostępne w Internecie). No dobrze, oto streszczenie “The Arrivals”. Życzę przyjemnej lektury i przepraszam za niedopowiedzenia (tudzież za inne problemy, jeśli takowe wystąpią)!


NOREAGAAA & ACHERNAHR - “THE ARRIVALS”

STRESZCZENIE

Stare, muzułmańskie źródło (Sahih Bukhari cytujący Mahometa) podaje, że na Ziemię przybędzie kiedyś Dajjal. Zapowiadany osobnik, którego można utożsamić z chrześcijańskim Antychrystem, będzie miał tylko jedno oko. Istnieje grupa, która od tysięcy lat przygotowuje się na przybycie Dajjala. Ślady jej działalności prowadzą do starożytnego Egiptu, Babilonu i cywilizacji Majów. Są również obecne we współczesnym świecie. Zauważmy, że jesteśmy otoczeni symbolami piramid, trójkątów, szachownic, odwróconych krzyży i pojedynczych oczu. O co tutaj chodzi? Czy to jakiś spisek? Twórcy “The Arrivals” znają odpowiedzi na te pytania. Według świętej księgi islamu, Iblis (Szatan) próbuje zwodzić ludzi na manowce. W naszym świecie trwa nieustanna walka dobra ze złem. Musimy wiedzieć, co się dzieje wokół nas i przekazywać tę wiedzę innym. Świadomość stanowi bowiem klucz do ocalenia i wolności. Słudzy Iblisa posługują się magią/kabałą, nawiązują do króla Salomona oraz czerpią z tradycji egipskiej i babilońskiej. Kiedyś postępowali tak templariusze, a dziś - masoni i Iluminaci. Wolnomularze budują satanistyczną dyktaturę: Nowy Porządek Świata (New World Order). Można zatem powiedzieć, że islamskie proroctwo spełnia się na naszych oczach.

Wiadomo, że ten, kto chce zapanować nad światem, musi zapewnić sobie “rząd dusz”. Iluminaci czynią to za pośrednictwem mediów i popkultury. Manipulacja, propaganda, reklama, przekazy subliminalne, erotyczne podteksty, wciskanie pustej rozrywki, odwracanie uwagi od istotnych spraw, zastępowanie użytecznej wiedzy bezwartościową papką - oto masowa kontrola umysłu! Przed ogłupianiem społeczeństwa ostrzegali George Carlin i David Icke. Wolnomularze są tym bardziej perfidni, że uderzają w młode pokolenie, utrudniając mu prawidłowy rozwój psychiczny, seksualny i intelektualny. Kolejną nikczemnością jest - według autorów “The Arrivals” - robienie z Arabów i muzułmanów kozła ofiarnego. Na wymienione grupy ciągle zrzuca się winę za kłopoty Zachodu. Niestety, Noreagaaa i Achernahr sami nie są wolni od etnicznych i religijnych uprzedzeń. Podkreślają bowiem, że wielu masonów i propagandzistów ma żydowskie pochodzenie i/lub syjonistyczne poglądy. Twórcy filmu sugerują, że skoro właścicielami mediów są Żydzi, to negatywny wizerunek Arabów nie powinien nikogo dziwić (patrz: konflikt żydowsko-arabski). Naturalnie, jest to tylko teoria spiskowa. A autorzy “The Arrivals” (jako strona zaangażowana) nie są obiektywni.

Noreagaaa i Achernahr lubią jednak chrześcijan. Cytują fragment Apokalipsy Świętego Jana. Pokazują widzom brytyjski herb i demaskują jego sekretne znaczenie (biblijną symbolikę Antychrysta). Twórcy “The Arrivals” przekonują, że znaki Antychrysta/Dajjala są obecne nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w USA, Kanadzie i Australii. Nie brakuje ich na opakowaniach rozmaitych produktów. W przestrzeni publicznej stale pojawiają się również: Gwiazdy Dawida i symbol Skull & Bones. Wszystkie instytucje polityczne, biznesowe, syjonistyczne i masońskie są od siebie uzależnione, a ich jedność wyraża się właśnie we wspólnej ikonografii. Iluminaci, od czasów starożytnych, wznoszą budowle, których okultystyczne właściwości mają wpływać na ludzkie życie. Wiara w świętą geometrię wcale nie wymarła, wszak nadal buduje się piramidy i obeliski. Te konstrukcje, przywołujące negatywną energię, wytwarzają atmosferę odpowiednią dla Antychrysta/Dajjala. Siła geometrii przyczynia się do intensyfikacji wszelkich niegodziwości, jakie mają miejsce w masońskich budynkach (chodzi głównie o rytuały okultystyczne). A co z pozytywną energią będącą przeciwwagą dla wolnomularskich zaklęć? To proste: emitują ją meczety, kościoły i synagogi.

Zakon Iluminatów stanowi realne zagrożenie dla społeczeństwa. W pełni kontroluje on Stany Zjednoczone, ponieważ jest ich założycielem. Wyznawcy islamu, chrześcijaństwa i judaizmu (oprócz syjonistów) powinni się zjednoczyć przeciwko wspólnemu wrogowi. Noreagaaa i Achernahr zachwycają się tym, że Koran jest wiecznie aktualny, a występująca w nim postać faraona może być utożsamiana z różnymi osobistościami. Na przykład z królową brytyjską, którą otaczają symbole starożytnego Egiptu. Czyżby Windsorowie byli potomkami faraonów i rządzili światem od tysięcy lat? Podobizny egipskich władców i bogów, piramidy, obeliski, sfinksy spotykamy w wielu zakątkach świata. Czy to może być przypadek? Dlaczego Dubaj, wypełniony egipskimi motywami, jest również pełen znaków masońskich? Twórcy “The Arrivals” stawiają sprawę jasno: żyjemy w świecie opanowanym przez popleczników Antychrysta/Dajjala. Musimy jednoznacznie określić swój stosunek do problemu. Noreagaaa i Achernahr wybrali jasną stronę mocy. Nie są jednak pierwszymi muzułmańskimi pogromcami Illuminati. Wyprzedził ich Abdullah Hashem, młody dokumentalista, który pojawił się nawet w mainstreamowej telewizji. Człowiek ten ma już status legendy i ojca rewolucji.

Autorzy “The Arrivals” dostrzegają paralelę między własną działalnością a misją Morfeusza z trylogii “Matrix”. Chcą bowiem otworzyć ludziom oczy, pokazać im prawdę o dzisiejszym świecie. Czym jest New World Order? Takim Matrixem, który nas otacza, chociaż nie uświadamiamy sobie jego istnienia. Obejmuje on wszystkie dziedziny życia i zniewala nasze umysły. Kim jest Dajjal? Osobnikiem przekonującym, że świat doczesny jest “jedynym, w którym warto żyć”. Kto promuje materializm, konsumpcjonizm, hedonizm i bezrefleksyjność? Oczywiście, Illuminati. Ta sama klika, która posługuje się symbolem jednego oka (Dajjal ma być jednooki). Ważną agendę NWO stanowi przemysł rozrywkowy. Jego składniki to m.in. bałwochwalczy kult idoli, fascynacja mrokiem, pochwała grzechu i zepsucia, symbolika pogańska, wolnomularska, satanistyczna, okultystyczna i kabalistyczna. W mediach często pojawia się motyw kobiety w czerwieni. Powinniśmy, zgodnie z radą Morfeusza, wystrzegać się takich pań, a raczej uosabianych przez nie pokus (rozpusty, sławy, bogactwa). Nie możemy żyć w świecie iluzji tworzonym przez środki masowego przekazu. Gwiazdy są bowiem sztucznie kreowane, a hollywoodzkie filmy ukazują zniekształcony obraz rzeczywistości.

Z badań naukowych wynika, że w amerykańskiej kinematografii dominuje niekorzystny wizerunek Arabów. Niestety, wpływa to na opinię publiczną, która łatwiej akceptuje politykę Stanów Zjednoczonych wobec Bliskiego Wschodu. Taki stan rzeczy sprzyja również syjonistom (nie mylić ze zwykłymi, porządnymi Żydami!). Antyarabskie i antyislamskie treści sączą się ponadto z serwisów informacyjnych. Ludność arabską i wyznawców islamu ukazuje się jako terrorystów, dzikusów, sadystów itp. Nie mówi się, że zdecydowana większość z nich żyje, myśli i pracuje normalnie. Media nie pokazują kochających się rodzin, roześmianych dziewcząt ani bujnego życia kulturalnego. Zawsze prezentują ekstremizm, fanatyzm i patologię. Co w tym jest najdziwniejsze? To, że Arabowie i muzułmanie, opluwani po 11 września 2001 roku, prawdopodobnie są niewinni. Wiele wskazuje na to, że zamach na World Trade Center był dziełem Illuminati i władz USA. Aaron Russo twierdzi, że Nick Rockefeller - jedenaście miesięcy przed zamachem - zapowiedział wydarzenie, które w konsekwencji doprowadzi do najazdu na Afganistan i Irak. Takich poszlak jest znacznie więcej (donoszą o nich różne źródła). A Osama bin Laden może być fikcyjną postacią graną przez Tima Osmana.

Noreagaaa i Achernahr ubolewają nad faktem, że Stany Zjednoczone uchodzą za symbol wolności, demokracji i humanitaryzmu, a czynią rzeczy przeczące tym wartościom. Działania zbrojne w Afganistanie, Iraku, Libanie i Palestynie wiążą się przecież ze śmiercią i cierpieniem niewinnych ludzi. Co gorsza, wiele państw europejskich wspiera zbrodniczą politykę USA. Są one jednak w mniejszości. Większość krajów świata nie ma zaufania do Ameryki. Także wielu obywateli amerykańskich nie aprobuje decyzji swoich dygnitarzy. Polityka Stanów Zjednoczonych to po prostu NWO i syjonizm. Z innej beczki: Iluminaci ciągle karmią nas opowieściami o Niezidentyfikowanych Obiektach Latających. W rzeczywistości, większość spotkań z UFO i kosmitami to spotkania z zaawansowaną technologią militarną (amerykańską, ale częściowo opartą na odkryciach nazistów). Wolnomularstwo chce, byśmy wierzyli, że grozi nam niebezpieczeństwo z Kosmosu. Jeśli w to uwierzymy, będziemy skłonni zaakceptować Nowy Porządek Świata jako formę mobilizacji i obrony. Amerykański rząd dysponuje wynalazkami, o jakich zwykłym obywatelom nawet się nie śniło. Zna też nowoczesne metody prania mózgu i kontroli umysłu.

Twórcy “The Arrivals” są dumni z tego, że zdołali “obudzić” wielu widzów. Czują się jednak prześladowani przez system, gdyż YouTube konsekwentnie usuwa ich dzieła. Tak czy owak, zapewniają, że będą działać dalej. Noreagaaa i Achernahr podsumowują swoje ustalenia i przypominają, że toczy się wojna o wolność całej ludzkości. Cytują rzekomą wypowiedź jednego z Rockefellerów, z której wynika, że Lucyfer jest bogiem Iluminatów. Doszukują się elementów satanistycznych w popkulturze i prezentują zdjęcia znanych ludzi wykonujących gest “diabelskie rogi”. Analizują mapę Waszyngtonu, znajdując na niej pentagram i masońską sowę. Przekonują, że New World Order jest antyreligijny, więc trzeba go atakować z pozycji religijnych (ateizm na niego nie podziała). Apelują do widzów, żeby ratowali swoje dusze. Wyjaśniają islamskie pojęcia “dunya” (doczesność) i “akhira” (wieczność). Martwią się, że ludzie tak bardzo inwestują w swoje ciała. Operacje plastyczne, makijaże, fryzury, nadmierny retusz zdjęć, moda na wynaturzone piękno… A co z dbałością o wnętrze? Stajemy się robotami: sztucznymi i bezdusznymi. Nie idźmy tą drogą. Myślmy, dyskutujmy, zdobywajmy i weryfikujmy wiedzę. Elita usypia naszą czujność, a my musimy zachować trzeźwość umysłową.

Odłączyliśmy się od Matrixa, więc przyjrzyjmy się realności. Pomysł Nowego Porządku Świata nie pochodzi od istot ludzkich. Wpływowe osobistości, które budują NWO, sprzedały swoje dusze w zamian za władzę i majątek. Iluminaci są narzędziami w rękach Jednookiego Oszusta (Dajjala/Antychrysta). To autentyczny byt. Zawsze wybiera on państwo będące światowym liderem. Najpierw była to Wielka Brytania. Gdy przekazała ona pałeczkę Stanom Zjednoczonym, to właśnie USA stały się siedzibą Dajjala. Teraz wszystko wskazuje na to, że Stany Zjednoczone przekazują pałeczkę Izraelowi. A więc Izrael jest nową ojczyzną Jednookiego Oszusta. Dajjal pragnie kontrolować globalny system finansowy. Jego słudzy mają mu to umożliwić, likwidując tradycyjne pieniądze i zastępując je wirtualną walutą (koncepcja rejestrowanych transakcji dokonywanych za pomocą podskórnego chipa). Gdy wszystkie cele zostaną osiągnięte, Jednooki Oszust zmaterializuje się i przejmie władzę nad światem. Nie będzie to jednak koniec historii. Ostateczne zwycięstwo przypadnie dobrym ludziom podążającym za Imamem al-Mahdim i powtórnie przybyłym Jezusem. Zaraz, zaraz… Czy wśród światowych przywódców nie ma wyznawców islamu, chrześcijaństwa i judaizmu?

Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że Iluminaci są przedstawicielami głównych religii monoteistycznych. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom. Wiarą, wyznawaną przez naszych oprawców, jest satanizm lucyferiański. Dowód: nagranie Alexa Jonesa zarejestrowane potajemnie w Bohemian Grove. Pokazuje ono, że najważniejsze persony świata gromadzą się w wyznaczonym miejscu, żeby składać ofiary ogromnej, kamiennej sowie. Kult diabła jest tym, co łączy tajne bractwa w jedną czarnoksięską sieć. Nie dziwmy się, że nasze otoczenie jest przepełnione szatańskimi i masońskimi motywami. To nasi decydenci skrupulatnie oznaczyli swój teren. Przyjrzyjmy się pomnikowi Jerzego Waszyngtona. Czyż ojciec niepodległych Stanów Zjednoczonych nie został wyrzeźbiony w pozycji Baphometa? Typową cechą satanistów jest świętowstręt, który prowadzi do wyśmiewania religii, krzewienia antyteizmu i usuwania elementów sakralnych z przestrzeni publicznej. Islam, chrześcijaństwo i judaizm próbuje się także niszczyć od wewnątrz (poprzez podstawionych prowokatorów czyniących okropieństwa w imię Jedynego Boga). Iluminaci od wieków zawierają pakty z istotami nazywanymi w różnych wspólnotach “dżinami”, “demonami” lub “upadłymi aniołami”.

Byty, o których mowa, są na Ziemi niesamowicie aktywne. Świadczą o tym rozmaite przekazy kulturowe. Niebieski dżin (geniusz) pojawia się w kreskówkach o Aladynie. Istoty z piekła rodem przekazują globalnej wierchuszce tajemną wiedzę (“Illuminati” znaczy “Oświeceni”). Autorzy “The Arrivals” sądzą, że politeistyczni bogowie są tożsami z tymi nadprzyrodzonymi bytami. Bóstwa egipskie, sumeryjskie, majańskie, greckie i indyjskie to właśnie dżiny. Jest nawet malowidło, które przedstawia małego Krishnę jako niebieskiego chłopca na podłodze-szachownicy. Aktualnie sporą popularnością cieszy się wiara w obcych: Szaraków, Reptilian i innych. Lecz to znowu te same byty. Noreagaaa i Achernahr dokonują muzułmańskiego wyznania wiary. Oświadczają, że nie ma boga poza Allahem. Zapewniają jednak, że jest to ten sam Bóg, o którym rozprawiali Jezus i Mojżesz. Nie wszystkie dżiny są niegodziwe. Z tymi, które faktycznie mają złą wolę, kontaktują się wolnomularze poprzez skomplikowane obrzędy. Dżiny żyją w innym wymiarze. Dostają się na Ziemię przez “gwiezdne bramy”. Masońska podłoga-szachownica symbolizuje podróże międzywymiarowe, dlatego umieszczono ją w filmie “Matrix” (patrz: klatka schodowa w bloku Morfeusza).

Co do symbolu dwóch kolumn, jedna z nich ma oznaczać światło (świat ludzi), a druga ciemność (świat dżinów). Materialna rzeczywistość przeplata się z niematerialną, tak jak biel na szachownicy przeplata się z czernią. Teraz już wiadomo, dlaczego standardowym wyposażeniem lóż masońskich są kolumny i podłogi-szachownice. Demony przechodzą między kolumnami tworzącymi rodzaj bramy. Krwawy rytuał umożliwia otwarcie wrót. Ulubioną bronią Szatana jest oszukiwanie ludzi, wmawianie im bzdur dotyczących duchowości, wieczności, natury i nauki. Iblis podrzucił społeczeństwu ateizm, islamofobię, ufologię, scjentologię, mormonizm i teorię ewolucji. Iluminaci propagują te zjawiska, ale się z nimi nie zgadzają. Dla nich wiarygodna i wartościowa jest kabała (źródło wiedzy o liczbach i kształtach). Czy to jest to, w co warto wierzyć? Według twórców “The Arrivals”, nie. Trzeba wierzyć w Boga, gdyż stworzył on doskonały Wszechświat oraz wspaniałą przyrodę ożywioną i nieożywioną. Urokliwe zakątki, cudaczne zwierzęta, niezwykłe rośliny… Ten, kto szuka prawdy, odnajdzie ją w naturze. Wielkość przyrody świadczy o wielkości Allaha. OK, ale skąd ucisk, przemoc i niesprawiedliwość? Stąd, że człowiek otrzymał wolność wyboru.

Iluminaci, chcąc powstrzymać pobożną opozycję, zajadle walczą z islamem, chrześcijaństwem i judaizmem. Walka ta opiera się na ateizacji społeczeństwa, promowaniu darwinizmu, sekularyzmu i libertynizmu. Rozpowszechniana jest również teoria dotycząca interwencji kosmitów w życie na Ziemi. Tego typu przekonania pochodzą od diabła. Noreagaaa i Achernahr utrzymują, że główne religie monoteistyczne są atakowane, bo przekazują prawdę i chronią przed tyranią władców. Islam, chrześcijaństwo i judaizm to właściwie jedno. Owszem, różnią się szczegółami, ale to już wina ludzi, a nie Boga. Szkoda, że monoteiści nie chcą się zjednoczyć. Przy jerozolimskim meczecie Al-Aksa prowadzone są podejrzane wykopy. Czy ich celem jest odnalezienie skarbu Salomona (magicznej księgi zarekwirowanej poddanym)? Nie, bo znaleźli go templariusze, poprzednicy wolnomularzy. Wykopy mają doprowadzić do zniszczenia meczetu, ponieważ zajmuje on miejsce Świątyni Salomona, która była wzorem dla lóż masońskich. Mamy III wojnę światową, tym razem religijną. Na razie walczą ze sobą zwolennicy Mahometa, Chrystusa i Mojżesza. Ale to jeszcze nie jest prawdziwa wojna. Realny konflikt będzie się toczył między “rodem faraonów” a “rodem proroków“.

Jeśli chodzi o chrześcijaństwo, zostało ono mocno zinfiltrowane przez Illuminati. Z filmu “Zeitgeist” Petera Josepha dowiadujemy się, że oficjalna biografia Jezusa opiera się na historii egipskiego boga Horusa. Ów, walcząc z Setem, stracił jedno oko. Jak można było utożsamić Jezusa z Horusem?! Autorzy “The Arrivals” przypuszczają, że chodziło tu o “przygotowanie świata na akceptację jednookiego Dajjala jako prawdziwego Mesjasza”. Jezus był autentycznym prorokiem, ale jego dzieje kompletnie przeinaczono. Nawet film “Zeitgeist” to w dużej mierze dezinformacja. Prawdy o Chrystusie należy szukać w Koranie. Z drugiej strony, niedziela to faktycznie święto boga słońca. Chrześcijanie są oszukiwani, muszą czcić Dajjala podszywającego się pod Jezusa. Oko Opatrzności niczym się nie różni od Wszystkowidzącego Oka (Oka Horusa). Skąd te problemy? Stąd, że wiarę w Chrystusa rozpropagowali Rzymianie i Żydzi. Te same narody, które przyczyniły się do jego śmierci. Rzymianie stworzyli wyznanie katolickie, a Żydzi - ideologię syjonistyczną. Watykan i Izrael realizują wspólne cele. Noreagaaa i Achernahr proszą widzów, żeby się nie obrażali, bo przecież jest tylko jeden Bóg. Wyznawcy islamu, chrześcijaństwa i judaizmu powinni ze sobą współpracować.

Twórcy “The Arrivals” prezentują odbiorcom historię i główne założenia religii muzułmańskiej. Opowiadają im o Koranie, Mahomecie i Malcolmie X (człowieku, który poprawnie zrozumiał pokojowe przesłanie islamu, ale został zabity przez agresywnych islamistów). Islam, podobnie jak chrześcijaństwo, bywa obiektem manipulacji i przeinaczeń. Mahomet, na łożu śmierci, prosił o traktowanie kobiet “z dobrocią i szacunkiem”. Niestety, nie wszyscy muzułmanie stosują się do tej zasady. Kolejna sprawa: losy potomków Proroka pozostają dla wielu muzułmanów nieznane. A tak się składa, że ich dzieje były dramatyczne. Jedenastu z nich zamordowano, a dwunasty, Imam al-Mahdi, ma dopiero nadejść. Noreagaaa i Achernahr wierzą, że Mahdi stoczy walkę z Illuminati i Dajjalem. Autorzy “The Arrivals” nie pochwalają konfliktu między sunnitami a szyitami. Uważają się za muzułmanów bezwyznaniowych (i wcale nie sieją szyickiej ani sufickiej propagandy!). Wracając do głównego wątku: kim są Iluminaci? Otóż jest to rodzina, która od czasów staroegipskich rządzi naszą planetą. Czystość krwi stanowi dla niej świętość. Członkowie rodu Iluminatów mają dostęp do szczególnie naenergetyzowanych punktów Ziemi. Mogą więc “przekraczać bariery wymiarowe”.

Iluminaci są zatwardziałymi okultystami. To, że stoją ponad prawem, umożliwia im bezkarne odprawianie obrzędów. Naginanie czasoprzestrzeni - za pomocą świętej geometrii - nie jest dla nich trudnością. Wielki rytuał, jakim był zamach na World Trade Center, miał pogrążyć Ziemię w negatywnej energii. Wieże WTC przypominały masoński symbol dwóch kolumn, a razem z budynkiem nr 7 imitowały Świątynię Salomona i piramidy w Gizie. Między drapaczami chmur stała rzeźba The Sphere. Autor zaczął ją tworzyć w Bawarii (kolebce Zakonu Iluminatów). Sama rzeźba symbolizowała islamską Kaabę. Iluminaci wierzą w Boga i Szatana, ale wybierają tego drugiego, bo obiecuje im mądrość i wyzwolenie. Członkowie tej sitwy lubią także astrologię i numerologię. Liczby i fakty, związane z nowojorską tragedią, pokrywają się z tajemnymi naukami. Spójrzmy na ród Bushów (krewnych Aleistera Crowleya). George W. Bush, w dniu zamachu na World Trade Center, był prezydentem USA. Dokładnie 11 lat wcześniej jego ojciec, również prezydent, opowiedział publicznie o “wielkiej idei New World Order”. Masoni uwielbiają jedenastkę. A zniszczenie dwóch wież i The Sphere (symbolu Kaaby) było zapowiadane w popkulturze na długo przed 11 września 2001 roku.

Czym odznacza się prawdziwa Kaaba? Otóż stoi ona w najbardziej naenergetyzowanym miejscu na Ziemi. Linie energii, krzyżujące się w tym punkcie Mekki, dają niewiarygodną moc. Energia obraca się w tym samym kierunku, w którym muzułmanie krążą wokół Kaaby. Okrążanie świętego obiektu uwalnia człowieka od ograniczeń czasoprzestrzeni. No dobrze, ale dlaczego Iluminaci dokonali zamachu na WTC, The Sphere i Pentagon? Z czterech powodów: żeby rzucić wyzwanie Bogu, żeby zainscenizować zniszczenie Kaaby, żeby wpłynąć na globalną politykę i żeby stworzyć “jedną z najmroczniejszych gwiezdnych bram na Ziemi”. Dwie wieże nawiązywały do dwóch masońskich kolumn oznaczających bramę (“gate”). Pentagon przypomina zaś satanistyczną pięcioramienną gwiazdę (“star”). Star + gate = stargate (gwiezdna brama). Wypada odnotować, że Iluminaci stale atakują ludzkie czakry. Jeśli chcemy być zdrowi ciałem, duchem i umysłem, musimy odpowiednio postępować ze swoim układem rozrodczym, żołądkiem, sercem, gardłem i głową. Noreagaaa i Achernahr udzielają kilku islamskich porad dotyczących dbania o samego siebie. Tymczasem wróg pragnie, byśmy byli chorzy, zestresowani, zgorzkniali, zdegenerowani i zaniedbani duchowo.

Światowy kryzys gospodarczy to pierwszy krok do ustanowienia nowego systemu ekonomicznego opartego na chipach RFID. Zauważmy, że już teraz posługujemy się elektronicznymi pieniędzmi. Niektórzy w ogóle nie dotykają tego, co zarobili. Nasza ekonomiczna rzeczywistość jest rzeczywistością wirtualną (Matrix). Wyzwólmy się wreszcie spod panowania maszyn. Komputery i inne urządzenia odgrywają zbyt dużą rolę w naszym życiu. Żyjmy naturalnie, miłujmy przyrodę, wykorzystujmy odnawialne źródła energii. Ale miejmy oczy otwarte. Wiemy już o NWO, Illuminati i Dajjalu. Na szczęście, wkrótce nadejdzie Imam al-Mahdi, który “przygotuje świat na powrót naszego prawdziwego Mesjasza” (Chrystusa). Ród faraonów to nie wszystko. Jest jeszcze ród Abrahama. Prorok ten miał dwóch synów: Izaaka i Ismaela. Z linii Izaaka wywodził się Jezus, a z linii Ismaela - Mahomet. Mahdi będzie spokrewniony z Mahometem i Jezusem, gdyż jego ojciec będzie pochodził od Ismaela, a matka od Izaaka. Prawi ludzie, zjednoczeni przez Imama al-Mahdiego, ruszą do walki z siłami ciemności. Przygotowujmy się na te wydarzenia, ale unikajmy ekstremizmu, bo przegapimy Mahdiego i Powtórne Przyjście Chrystusa. Ekstremizm zaślepia!

Te dwie postaci, Imam i Jezus, zadadzą klęskę Dajjalowi, a pomogą im w tym umiarkowani wyznawcy islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Iluminaci jeszcze nie wiedzą, że są skazani na porażkę, toteż nieprzerwanie budują swój Nowy Porządek Świata. A jaki jest cel “The Arrivals”? Noreagaaa i Achernahr wyjaśniają: chodzi o przebudzenie jak największej liczby ludzi i poprowadzenie ich właściwą drogą. Autorzy filmu ostrzegają przed różnego rodzaju dezinformatorami, manipulatorami i szarlatanami, takimi jak choćby Zecharia Sitchin. Nie dajmy się uwikłać w New Age, fanatyzm religijny i konsumpcyjno-hedonistyczny styl życia. Są to bowiem miraże mające nam przysłaniać prawdę o świecie, człowieku i Bogu. Nie pozwalajmy sobie na łatwowierność, bądźmy krytyczni wobec polityków i papiestwa. Zaglądajmy do Koranu, Biblii i Tory. Czytajmy znaki czasu, a tych jest naprawdę wiele. Na naszych oczach dokonują się przecież trzy przybycia (arrivals): Dajjala, Mahdiego i Chrystusa. To jest sedno sprawy. O to chodzi w “The Arrivals”. Obok nas dzieją się rzeczy doniosłe, a my musimy się do nich ustosunkować. Bóg Mahometa, Jezusa i Mojżesza niebawem zatryumfuje. Iluminaci nie mają żadnych szans. Dajjal już przegrał. Racja jest po naszej stronie.

KONIEC STRESZCZENIA


Recenzenckim (nie masońskim!) okiem


Produkcja “The Arrivals” robi na widzu ogromne wrażenie. Jej autorzy prezentują osobliwe przekonania, ale czynią to w sposób niezwykle uargumentowany. Wizja świata, proponowana przez autorów, jest nietypowa, ale spójna. Skojarzenie Illuminati z Dajjalem (chociaż zaczerpnięte z innych źródeł) wydaje mi się wręcz mistrzowskie. To naprawdę ciekawe, że koncepcja popularna wśród teoretyków spiskowych ma swoją analogię w islamskich tekstach religijnych. Myślę, że powinni o tym wspominać także konspiracjoniści spoza kręgu muzułmańskiego. Noreagaaa i Achernahr są osobami bardzo charyzmatycznymi: piszą umiejętnie i przekonująco. Owszem, można im zarzucić populizm i demagogię (wszak schlebiają masom i przyganiają elitom). Nie oznacza to jednak, że są pozbawieni charakteru.

Jeśli dobrze przyjrzymy się ich poglądom, dostrzeżemy w nich pewną stanowczość. Ale jest to stanowczość wyrażana łagodnie, kulturalnie, dyplomatycznie, z poszanowaniem odmiennych postaw, wyborów i zachowań. U twórców “The Arrivals” równoważą się dwie cechy: pobożność i humanizm. Noreagaaa i Achernahr wyraźnie podkreślają, że nie chcą się angażować w spory religijne (ani z innowiercami, ani z muzułmanami). Uważają, że liczy się “wspólny grunt”, a szczegóły nie mają większego znaczenia. Odcinanie się zarówno od szyizmu, jak i od sunnizmu jest jednym z przejawów programowej niepokorności: wolnomyślicielstwa, indywidualizmu, nonkonformizmu, sceptycyzmu wobec zastanego świata. Może to także świadczyć o młodzieńczym idealizmie (buncie? naiwności? nieżyciowości?).

Produkcja “The Arrivals” została zmontowana m.in. z fragmentów filmów dokumentalnych i fabularnych, programów telewizyjnych, wywiadów, przemówień, koncertów, piosenek, zdjęć, obrazków oraz materiałów przygotowanych samodzielnie (np. nagrań z dalekich podróży). Nie jest to wyłącznie dziełko o charakterze teoretycznospiskowym. Noreagaaa i Achernahr często uprawiają publicystykę, komentują aktualne problemy polityczne, społeczne i obyczajowe. Niezłym (aczkolwiek odrobinę banalnym) pomysłem wydaje mi się nawiązanie do trylogii “Matrix”. Autorzy wykorzystują popularne motywy, a wiadomo, że widzowie chętniej identyfikują się z tym, co już znają i kochają. Jeśli chodzi o estetykę, nie jest tragicznie, ale lepiej prezentuje się film “Illuminati: The Music Industry Exposed” Farhana Khana.

“The Arrivals” to twór anglojęzyczny, lecz zawierający pojedyncze wstawki z języka arabskiego. Przykładem może być hybrydyczny komunikat: “To be continued inshallah” (“Ciąg dalszy nastąpi, jeśli Bóg pozwoli”). Noreagaaa i Achernahr piszą w taki sposób, jakby zakładali, że znaczną część odbiorców będą stanowiły osoby niewyznające islamu. Gdy wprowadzają pojęcia teologiczne, tłumaczą je na język angielski i wyjaśniają ich znaczenie. Tym, co rzuca się w oczy, jest wymieszanie terminologii islamskiej z chrześcijańską. Czarny charakter, przed którym przestrzegają autorzy, jest na przemian “Dajjalem” i “Antychrystem“. Twórcy “The Arrivals” wiedzą, że pojęcia zaczerpnięte z chrześcijaństwa są dla Europejczyków/Amerykanów bardziej zrozumiałe niż terminy muzułmańskie. Wolą zatem pisać o “Bogu” i “Szatanie” niż o “Allahu” i “Iblisie”.

Noreagaaa i Achernahr walczą z negatywnymi stereotypami dotyczącymi Arabów i muzułmanów. Sami również dają się poznać jako ludzie bystrzy, otwarci, wyedukowani, zdolni do dyskusji i współpracy. Z drugiej strony, nie ukrywają oni swoich konserwatywnych poglądów (np. niezadowolenia z powodu upadku dobrych obyczajów). Chwilami zachowują się bardzo stereotypowo, zwłaszcza wtedy, gdy krytykują USA i Izrael. Często posługują się słowem “syjonizm“. Nie odważyłabym się jednak oskarżyć ich o antysemityzm. Autorzy “The Arrivals” powtarzają, że nie mają nic przeciwko narodowości żydowskiej i religii judaistycznej. Przeszkadza im jedynie polityka izraelska i ideologia syjonistyczna. Co do chrześcijaństwa, dwaj młodzieńcy szanują tę wiarę, ale nie ufają Kościołowi rzymskokatolickiemu.

Dziełko “The Arrivals” bywa nisko oceniane przez znawców (i wyznawców) islamu. Serwis WikiIslam podaje, że o produkcji nieżyczliwie wypowiedzieli się uczeni muzułmańscy: Tariq Preston i Sulaiman Kindi. Twórcom filmu zarzuca się dowolne interpretowanie świętych pism. Według WikiIslam, Noreagaaa i Achernahr są hipokrytami, bo pozują na prawowiernych muzułmanów, a zajmują się rzeczami zabronionymi (spiskami). Poza tym, ostrzegają przed Dajjalem, zapominając, że Jednooki Oszust może demoralizować ludzi poprzez muzykę (w produkcji “The Arrivals” nieustannie słychać utwory muzyczne). Redaktor WikiIslam twierdzi, że dwaj konspiracjoniści mają problem psychologiczny. Nie mogą uwierzyć w to, że muzułmanie dokonali zamachu na World Trade Center, więc zrzucają winę na inne grupy. Ot, mechanizm obronny.


Islamska Arizona Wilder?

Dziękuję i gratuluję wszystkim, którzy zdołali przebrnąć przez niniejszy artykuł (tak jak ja zdołałam przebrnąć przed ośmiogodzinne “The Arrivals”). Ufam, że udało mi się udowodnić, iż muzułmański konspiracjonizm to zjawisko niesamowicie interesujące (i wcale nie gorsze od tego, co nazywam w myślach “głównym nurtem konspiracjonizmu”). Ci, którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę, mogą samodzielnie przeszukać serwisy Google i YouTube. Najlepiej kierować się słowami kluczowymi “Illuminati” i “Dajjal”. Polecam prezentację multimedialną “How to Recognize the Antichrist Dajjal In The Media” (“Jak rozpoznać Antychrysta Dajjala w mediach”) zamieszczoną przez użytkownika Nebulous1982.

Zachęcam również do obejrzenia materiału “Jinn speaks about Illuminati, Dajjal, Anti-Christ, False-Messiah” - “Dżin mówi o Illuminati, Dajjalu, Antychryście, Fałszywym Mesjaszu” (YouTube, KUzZ911). To ostatnie video ukazuje wywiad islamskiego duchownego z tajemniczą kobietą w czarnym nikabie. Zostaje ona przedstawiona jako osoba opętana przez złego ducha. Początkowo dialog dotyczy spraw religijnych, które mogą zainteresować chyba tylko muzułmanów i miłośników religioznawstwa. Ale później rozmowa zbacza na niebezpieczne tory. Kobieta (a raczej demon Zouzoula przemawiający jej ustami) niespodziewanie porusza temat Illuminati. Wyznaje, że Iluminatami są prezydenci i królowie, także z krajów arabskich. Odprawiają oni krwawe rytuały, np. składają ofiary z niemowląt.

Członkowie Illuminati służą dżinom i Iblisowi. Jakby tego było mało, przygotowują się na przybycie syna diabła. Duchowny pyta: “O kim mówisz?”. Kobieta/demon odpowiada: “O Dajjalu”. Intrygujące, prawda? Warto podkreślić, że muzułmanka nawiązuje do Illuminati sama z siebie. Odbywa się to na zasadzie “uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Co to ma być? Choroba? Oszustwo? Prowokacja? Prawdziwe opętanie? Przedawkowanie “The Arrivals”? A może znajomość ponurych faktów? Bohaterka nagrania przypomina mi Arizonę Wilder, skromną amerykańską pielęgniarkę, która opowiadała Davidowi Icke’owi o światowych przywódcach zamieniających się w Reptilian i spożywających ludzkie mięso. Wilder nie uchodziła jednak za opętaną, tylko za byłą ofiarę kontroli umysłu (projektu Monarch).


Natalia Julia Nowak
20-27 listopada 2013 r.

wtorek, 5 listopada 2013

Dziwne teorie Davida Icke’a

Muzyczne motto:

“Boże, zachowaj królową,
faszystowski reżim. (…)
Boże, zachowaj królową,
ona nie jest istotą ludzką”


Sex Pistols - “God Save The Queen”
(tłum. Natalia Julia Nowak)





Światem rządzą gady

W kwietniu 2013 roku ukazał się artykuł, który niejednego racjonalistę mógłby wprawić w osłupienie. Publikacja, zamieszczona w serwisie internetowym TVN24, nosi tytuł “Jaszczuro-ludzie rządzą światem? Amerykanie w to wierzą”. Prezentuje ona wyniki badań przeprowadzonych przez ośrodek Public Policy Polling z Karoliny Północnej. “12,5 miliona Amerykanów wierzy, że światem rządzi grupa zmiennokształtnych jaszczuro-ludzi” - brzmi pierwsze zdanie tekstu. Z dalszej części artykułu można się dowiedzieć, że 28% ankietowanych podziela pogląd o istnieniu “tajemniczej elity” dążącej do wprowadzenia globalnej dyktatury. 15% badanych posądza władze federalne USA o “kontrolowanie umysłów wyborców poprzez specjalne sygnały nadawane w telewizji”. Publikacja “Jaszczuro-ludzie…“ zawiera także dane dotyczące wiary Amerykanów w katastrofę statku kosmicznego w Roswell (1/5 ankietowanych) i w spisek związany ze śmiercią Johna Fitzgeralda Kennedy’ego (ponad połowa ankietowanych). Oczywiście, nie są to wszystkie statystyki zawarte w omawianym tekście. Podałam tylko kilka przykładów świadczących o popularności teorii spiskowych.


Najeźdźcy z Kosmosu

Kim są “jaszczuro-ludzie” wymienieni w tytule przytoczonego artykułu? Przekonamy się o tym, kiedy zdobędziemy wiedzę na temat poglądów rozpowszechnianych przez Davida Icke’a. Życie i twórczość tego nietuzinkowego Anglika opisuje Victor Orwellsky w tekście “David Icke i spiskowe teorie dziejów” (StrefaTajemnic.onet.pl). Icke, urodzony w roku 1952, realizował się początkowo jako bramkarz, ale musiał porzucić karierę piłkarską ze względu na problemy zdrowotne. Jako miłośnik sportu, został wyspecjalizowanym dziennikarzem telewizyjnym. Później David zainteresował się New Age i Partią Zielonych. W 1991 roku, po podróży do Peru i doznanym tam olśnieniu, zaczął głosić kontrowersyjne tezy. “Według Icke’a (…) świat jest coraz bardziej kontrolowany przez Zakon Iluminatów, w którym skupionych jest 13 dynastii pozaziemskiego pochodzenia” - donosi Orwellsky. Iluminaci, w tym członkowie rodu Windsorów, reprezentują ponoć “gadziopodobną rasę Reptilian”. Zmieniają oni swoją postać i prowadzą eksperymenty genetyczne. 300 tysięcy lat temu wyhodowali pierwszego człowieka. Reptilianie przybyli na naszą planetę z gwiazdozbioru Smoka.


“Największy sekret”

David Icke napisał m.in. książkę “The Biggest Secret”, która w 2013 roku ukazała się w polskim przekładzie jako “Największy sekret”. Co ciekawe, wydawcą tłumaczenia jest oficyna o wdzięcznej nazwie Illuminatio. Fragment polskojęzycznej wersji publikacji znajduje się w serwisie StrefaTajemnic.onet.pl (szukaj: “Gady u władzy?”). Icke wspomina w nim o “tuzinach różnych osób, które (…) widziały ludzi transformujących się w gady i z powrotem w istoty ludzkie”. Twierdzi, że do spotkania z Reptilianinem przyznaje się Cathy O’Brien: rzekoma ofiara kontroli umysłu, autorka książki “Trance-Formation of America” (napisanej razem z Markiem Phillipsem). Podobno owym Reptilianinem był George Bush senior. Zdaniem Icke’a, powołującego się na O’Brien, hollywoodzkie filmy o UFO służą do manipulowania opinią publiczną i mają związek z akcją programowania umysłów. David pisze, że elita Reptilian, znana jako Draco, jest biała i posiada skrzydła (najważniejsi Jaszczuroludzie mają “stożkowe rogi pośrodku czoła“). Przedstawiciele innych klas są bezskrzydli, a ich barwa jest zielona lub brązowa. Icke wspomina też o łuskach, szponach i pionowych źrenicach.


Skandalista podbija Polskę!

Wypada odnotować, że “ustalenia” Davida Icke’a cieszą się coraz większą popularnością, także w naszej Ojczyźnie. Polska strona internetowa, nazwana na cześć angielskiego pisarza, jest bardzo rozbudowana i często aktualizowana. Działające przy niej forum dyskusyjne posiada 2502 użytkowników, 10007 tematów i 152488 postów (stan z 5 listopada 2013 roku, godz. 11:15). W serwisie YouTube, na profilu Niezależnej Telewizji NTV, zamieszczono 47-minutowy odcinek programu “UFO? Oni już tu są!” poświęcony książce “Największy sekret”. Rozmówcą gospodarza, Janusza Zagórskiego, jest Krzysztof Rogala, administrator portalu DavidIcke.pl. Z dialogu wynika, że wiele osób, prowadzących takie same badania jak Icke, uzyskało podobne lub identyczne wyniki. Część tez Icke’a, uznawanych niegdyś za niewiarygodne, otrzymuje dziś potwierdzenie w mainstreamowych mediach. Każdy, kto ma taką chęć, może zweryfikować teorie Davida. Icke zostaje przedstawiony jako zdolny kompilator, który wyciągnął średnią z odkryć innych badaczy, dodał własne spostrzeżenia i sformułował ostateczne wnioski. Twórca “The Biggest…” jest spadkobiercą Danikena i innych pseudonaukowców.


Publicznie i prywatnie

Przeciętnemu zjadaczowi chleba koncepcje Davida Icke’a mogą się wydawać dziwne, śmieszne lub szalone. Ale… kim jest sam Icke? Co to za człowiek? Jaki styl życia prowadzi? Odpowiedzi na te pytania zawiera film dokumentalny “David Icke: Was He Right?” - “David Icke: Czy miał rację?” Normana Hulla. Polski przekład produkcji opracowała ekipa strony DavidIcke.pl. Dzieło ukazuje oficjalne i nieoficjalne oblicze Davida. Poznajemy człowieka, który swego czasu wywołał sensację i stał się obiektem nieustannych kpin. Głoszone przez niego poglądy zaszkodziły również jego dzieciom, którym zaczęli dokuczać rówieśnicy. Książki Icke’a, początkowo lekceważone, są dziś tłumaczone na obce języki. Sam autor jeździ po świecie i przemawia do tysięcy ludzi. Przyczyna tego zwrotu akcji? Spełnienie się wielu prognoz Davida. Pisarz jest nie tylko osobą publiczną, ale także kochającym mężem i ojcem. Chociaż rozwiódł się z pierwszą żoną, nadal uważa ją za swoją bliską przyjaciółkę i współpracowniczkę. David wierzy, że stereotypy związane z instytucją małżeństwa to schematy ograniczające ludzkie myślenie i postępowanie. Mimo to, rodzina jest dla niego bardzo ważna.


Strzelanie sobie w stopę

Myliłby się ten, kto by powiedział, że przekonania Icke’a (zwłaszcza w kwestiach kosmologiczno-duchowych) są w pełni aprobowane przez innych konspiracjonistów. Na krytyczne słowa dotyczące Davida zdobył się Kent Daniel Bentkowski, czyli teoretyk spiskowy piszący pod pseudonimem Kentroversy. W wywiadzie, dostępnym na stronie Magia.gildia.pl, Bentkowski stwierdza: “David Icke jest jedną z tych osób, które (…) same strzelają sobie w stopę, głosząc teorie zabijające ich wiarygodność. (…) Jego teoria o Jaszczurach podważa znaczenie 97 procent prawdziwie wartościowych informacji, które dostarcza. (…) Jego główny świadek, kobieta Arizona Wilder, została zdemaskowana i okazało się, że nie jest wiarygodna. (…) W ten sposób (…) sam na złotej tacy dostarczył argumentów swoim krytykom, którzy teraz mogą ignorować wszystko, co mówi”. Dużo w tym prawdy. Gdy Icke rozprawia o manipulacjach medialnych, odwodzeniu uczniów od samodzielnego myślenia i tego typu zjawiskach, wydaje się niezwykle mądrym i rozsądnym człowiekiem. Lecz gdy porusza temat Reptilian, burzy całe dobre wrażenie, jakie zrobił na odbiorcy.


Londyn - stolica Reptilian

Podobne refleksje towarzyszyły mi podczas oglądania filmu “Revelations of a Mother Goddess” - “Rewelacje Bogini Matki” Davida Icke’a (polskie napisy: Łukasz i Krzysztof). Produkcja jest dodatkiem do angielskiego wydania “The Biggest Secret”. Na początku materiału widzimy tętniące życiem City of London. Później naszym oczom ukazuje się Icke, który mówi, że znajduje się w “epicentrum globalnego systemu finansowego” i “centrum globalnej sieci tajnych stowarzyszeń”. David opowiada o trzynastu rodach, które - używając różnych nazwisk i krzyżując się między sobą - rządzą ludzkością od tysięcy lat. Potem omawia takie zagadnienia, jak kontrola umysłu, satanistyczne rytuały, niewygodne fakty historyczne, prawidłowości ekonomiczne, znaczenie różnych symboli czy polityka polegająca na tworzeniu i rozwiązywaniu problemów. Wygłasza poglądy antyglobalistyczne i antymilitarystyczne. Wreszcie oznajmia, że w centrum wszystkich kultur świata znajdują się gady, głównie węże i smoki. Ziemię opanowali bowiem Reptilianie, którzy zmieniają swoją postać, przełączając się na inne częstotliwości. Do gadziej rasy należą Windsorowie. Grozi nam globalny faszyzm.


Zwierzenia pani Wilder

W dalszej części “Revelations…” mamy wywiad z Arizoną Wilder, skromną Amerykanką, pielęgniarką położniczą (osobą pytającą jest Icke). Kobieta twierdzi, że pod koniec lat ’80 w jej życiu zaczęło się dziać coś dziwnego. Uzmysłowiła sobie, że ma w pamięci mnóstwo niewytłumaczalnych luk. Potem zaczęły do niej powracać wyparte wspomnienia i świadomość własnej kondycji psychicznej. Arizona jest przekonana, że praktycznie od urodzenia była ofiarą kontroli umysłu. Poddawano ją traumie w celu wywołania dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości (osobowości wielorakiej). Następnie programowano ją na Boginię Matkę, kapłankę odprawiającą satanistyczne rytuały. Uczestnicy tych rytuałów, członkowie globalnej elity, zamieniali się w Reptilian i dokonywali aktów kanibalizmu. Wilder opowiada o księżnej Dianie, która nie zginęła wskutek nieszczęśliwego wypadku, tylko została zamordowana ku czci bogini Diany. Zdradza też, że Iluminaci mają swojego wodza, Markiza de Liberaux, który przyjął imię Pindar (Fallus Smoka). Wiele mrocznych ceremonii odbywa się w belgijskim pałacu Chateau des Amerois. Jest to siedziba niejakiej Matki Ciemności.


Duchowe przebudzenie

W materiale video “Globalne Duchowe Przebudzenie Ludzkości”, przetłumaczonym na język polski przez Mikołaja Rozbickiego, David Icke rozprawia o współczesnym świecie. Mówi, że społeczeństwo jest coraz bardziej zniewalane przez garstkę despotów, ale ma jeszcze szansę na odzyskanie wolności. Ludzie zaczynają bowiem otwierać oczy na niegodziwość i zakłamanie władców świata. Pierwsze symptomy przebudzenia stały się widoczne po zamachach na WTC i wojnie w Iraku, kiedy to obywatele przestali ufać politykom i dziennikarzom. Globalna elita, chcąc zatrzymać tę mentalną rewolucję, zwiększa ilość chemii w pożywieniu i pogłębia zanieczyszczenie środowiska. Cel: utrudnić ludziom myślenie. David przekonuje, że gdybyśmy chcieli, moglibyśmy obalić obecną tyranię, albowiem mamy przewagę liczebną. Ale wróg dąży do depopulacji Ziemi. Szczepionki mają osłabiać ludzki układ immunologiczny. Sztuczne tworzenie wirusów, wykańczanie staruszków, rozbijanie wspólnot, niszczenie różnorodności, propaganda, manipulacja, eugenika - oto kolejne wyzwania XXI wieku. Kto za tym wszystkim stoi? Reptilianie, dla których ciała Iluminatów są żywymi pojazdami.


Wywiad z Davidem

Icke udzielił kiedyś wywiadu Kerry Lynn Cassidy i Billowi Ryanowi, dziennikarskiemu duetowi działającemu pod szyldem Project Camelot. Przełożeniem materiału na język polski zajęła się redakcja portalu DavidIcke.pl. Pisarz, odpowiadając na pytanie Kerry, deklaruje, że nie dysponuje siecią informatorów. Przyznaje jednak, że w czasach, gdy był dziennikarzem sportowym i rzecznikiem Partii Zielonych, doświadczył wielu paranormalnych zjawisk, takich jak wyczuwanie czyjejś obecności czy napływanie obcych myśli do głowy. David, jako człowiek nieufny wobec religii i nauki, zaczął się widywać z medium. Podczas jednego ze spotkań tajemnicza istota wywróżyła mu sławę i wielkie odkrycia. Icke zaczął pisać książki o charakterze ezoterycznym i przypłacił to utratą posady w BBC. Poczuł jednak, że musi podążać obraną drogą. Od tej pory ciągle trafia na osoby, lektury i dokumenty poszerzające jego wiedzę oraz prowadzące go do zdumiewających wniosków. Autor stara się wspinać na coraz wyższe poziomy świadomości. Wie jednak, że wymaga to odrzucenia utartych schematów myślowych. David, będąc już uodpornionym na drwiny, nie boi się negatywnych reakcji publiczności.


Oceniać? Nie oceniać?

Wiele osób, czytając o pisarzu i jego przekonaniach, będzie skłonnych twierdzić, że Icke jest chory psychicznie. Rzeczywiście, niektóre z jego “przeżyć” pokrywają się z opisami objawów chorobowych. Nie mamy jednak prawa nazywać go człowiekiem chorym, bo nie poddaliśmy go badaniom psychiatrycznym i nie mamy dostępu do jego kartoteki zdrowia. To tak jak z ludźmi podejrzanymi o przestępstwo: “Nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w I instancji” (źródło: ustawa “Prawo prasowe”, artykuł 13). Możemy oceniać twórczość i poglądy Davida, ale nie jego osobę i kondycję psychiczną. Jeśli uważamy, że teorie Icke’a są szalone, musimy wziąć pod uwagę fakt, iż nie są to wyłącznie jego teorie. Po pierwsze: jak zauważyli Zagórski i Rogala, Anglik nie wymyślił tych wszystkich tez, tylko oparł się na dorobku innych twórców i wzbogacił go o własne spostrzeżenia. Po drugie: badania przeprowadzone przez Public Policy Polling dowodzą, że przekonania Davida podziela masa ludzi. 12,5 miliona Amerykanów deklaruje wiarę w Reptilian. Pamiętajmy, że Icke ma zwolenników nie tylko w Stanach Zjednoczonych.


Charakterystyka światopoglądu

Spróbujmy się zastanowić, jaki, tak naprawdę, jest światopogląd Davida Icke’a. Brytyjski autor jawi się jako człowiek liberalny i przywiązany do wartości demokratycznych: wolności, równości, braterstwa. Nie sprawia wrażenia kogoś przesadnie tradycyjnego. Odrzuca istniejące systemy religijne, a także militaryzm, wojskowość, statolatrię i (chyba) patriotyzm. Icke jest indywidualistą. Wierzy, że każda jednostka ma prawo żyć i myśleć po swojemu. Jego poglądy są zdecydowanie antyglobalistyczne. Pisarz uważa, że globalizacja to z jednej strony postępująca centralizacja władzy na świecie, a z drugiej - proces zabijający kulturową różnorodność naszej planety. David woli to, co naturalne, od tego, co sztucznie wytworzone przez człowieka (stąd sprzeciw wobec szczepionek i GMO). Myślę, że w jego mentalności da się wyczuć wpływy Partii Zielonych, ugrupowania kojarzonego z lewicującymi ekologami. Ale Icke ma też coś wspólnego z konserwatystami. Bardzo nieufnie podchodzi do reform wprowadzanych przez rządy i organizacje międzynarodowe, nie waha się mówić o tym, co w jego odczuciu zmieniło się na niekorzyść. Istotną rolę w życiu Davida odgrywają: ezoteryka, ufologia, parapsychologia.


Moim skromnym zdaniem

Gdyby ktoś mnie spytał, jaka jest moja prywatna opinia na temat Icke’a, odpowiedziałabym, że jego poglądy można podzielić na “mądre” i “głupie”. Do “mądrych” poglądów zaliczyłabym nieufność wobec przekazów medialnych, reklamowych i propagandowych, umiłowanie samodzielnego myślenia, otwartość umysłową, demokratyzm, antyglobalizm oraz sprzeciw wobec instytucji masońskich i paramasońskich (które działają w sposób nie do końca jawny, a chcą wywierać wpływ na życie publiczne). Do “głupich” poglądów zaliczyłabym cały wątek reptiliańsko-nadprzyrodzony. David Icke nie ukrywa, że jego metodologia badawcza w dużej mierze opiera się na irracjonalnych przesłankach. Trudno jednak nie docenić faktu, że Anglik ukazuje ludziom nieprawidłowości występujące w świecie mediów, polityki, biznesu, religii i oświaty.

Jak już wspomniałam, zgadzam się z tym, co powiedział Kent Daniel Bentkowski (Kentroversy). Część tego, co głosi David, brzmi naprawdę rozsądnie. Niestety, pisarz sam podważa swoją wiarygodność, opowiadając o Jaszczuroludziach, pozaziemskim pochodzeniu ludzkości itp. Icke powinien być słuchany, ale tylko przez tych, którzy potrafią oddzielić ziarno od plew. Krytycyzm i sceptycyzm są bardzo ważne, co potwierdza sam pisarz. Ostateczny wniosek? Nie należy ani przekreślać, ani idealizować Davida. Trzeba po prostu wiedzieć, gdzie się kończy prezentacja weryfikowalnych faktów, a zaczyna opis rzeczy przyjmowanych “na wiarę”. Jeśli mamy jakieś wątpliwości, zawsze możemy poszukać innych źródeł informacji. Nie powinniśmy być fanatykami, zwłaszcza w tak kontrowersyjnych kwestiach, jak te, o których rozprawia Icke.


Natalia Julia Nowak,
1-5 listopada 2013 r.


wtorek, 15 października 2013

Saturn - planeta Szatana? Mroczne konotacje i teorie spiskowe

Wyzwanie dla naukowców

Zanim przejdziemy do roli, jaką Saturn odgrywa w kulturze, ezoteryce, okultyzmie i konspiracjonizmie, spróbujemy poznać tę planetę od strony czysto astronomicznej. Publikacja książkowa “Reader’s Digest. Ilustrowany atlas świata” pod redakcją Elżbiety Meissner i Jacka Fronczaka (Warszawa 2004) zawiera krótką wzmiankę o interesującym nas ciele niebieskim. “Druga co do wielkości planeta jest poznaczoną bladymi smugami kulą opasaną szeregiem pierścieni. Smugi powstają w atmosferze planety z mieszaniny śladowych ilości wody i amoniaku. Pierścienie powstały z pyłu i cząsteczek lodu. Budowa Saturna jest zapewne bardzo zbliżona do budowy Jowisza. Składają się na nią głównie gazy, wodór i hel” - czytamy na stronie 9. Bardziej szczegółowy opis Saturna znajdujemy w artykule Krzysztofa Ziołkowskiego opublikowanym na łamach portalu Wirtualny Wszechświat (WiW.pl).

Ziołkowski pisze, że Saturn posiada wiele księżyców, a większość z nich (np. Prometeusz, Epimeteusz, Japetos) została nazwana na cześć mitycznych tytanów, potomków Uranosa i Gai. Najwcześniej odkryty księżyc nazywa się po prostu Tytan. Serwis Astronomia.biz.pl podaje, że Saturn, szósta planeta Układu Słonecznego, obiega Słońce w ciągu 29 lat i 167 dni. Według tego samego źródła, naukowcy odnotowali już 60 księżyców gazowego olbrzyma. Zupełnie nowych informacji o planecie dostarcza nam tekst “Saturna otula ciepły koc. Dlatego planeta się nie starzeje” zamieszczony na stronie TvnMeteo.tvn24.pl. Informuje on, że ciała niebieskie, wraz z upływem czasu, zazwyczaj “stają się coraz bardziej ciemne i chłodne”. Saturn, jako swoisty ewenement, uniknął podobnego losu, bo jego “fizyczna niestabilność (…) przyczynia się do powstania warstw gazu, które zatrzymują w nim ciepło”.

Wiele ciekawostek dotyczących Saturna możemy zaczerpnąć z popularnonaukowego filmu dokumentalnego “Wszechświat. Saturn, władca pierścieni” (“The Universe. Saturn, Lord of the Rings”). Już na początku produkcji dowiadujemy się, że opisywany obiekt astronomiczny “ma swoją złowrogą prawdę”. Planeta, obserwowana z dużej odległości, sprawia wrażenie czegoś pięknego i spokojnego. W rzeczywistości jest jednak pogrążona w totalnym chaosie. Panują na niej niewyobrażalne mrozy, burze i wichury. Astronomowie, badając Saturn, bez przerwy odkrywają “nieznane, niezrozumiałe zjawiska”. Jednym z nich jest potężny cyklon szalejący na jego biegunie południowym. W nagraniach video wygląda on jak wielkie oko ze źrenicą. Na biegunie północnym znajduje się zaś idealnie równy, obracający się sześciokąt (heksagon) o “ostrym i wyraźnym“ kształcie. Uczeni nie wiedzą, co to za osobliwość.


Despota czy dobrodziej?

Saturn odziedziczył swoją nazwę po rzymskim “bogu ziarna i zasiewów” (Pl.mitologia.wikia.com/wiki/Saturn). Wspomniana postać była odpowiednikiem greckiego tytana Kronosa, syna Uranosa i Gai, który zbuntował się przeciwko swojemu ojcu, boskiemu władcy Wszechświata (Pl.mitologia.wikia.com/wiki/Kronos). Trudno nie dostrzec tutaj podobieństwa do chrześcijańskiego Szatana, który również obrócił się przeciwko Bogu Ojcu. Przypomnijmy sobie grecki mit o stworzeniu świata i wydarzeniach następujących niedługo po nim. Zajrzyjmy w tym celu na stronę Mitologia.klp.pl/a-7274.html. Według tego źródła, z pierwotnego Chaosu wyłonili się Uranos i Gaja, którzy dali życie licznym cyklopom, sturękim i tytanom (m.in. Kronosowi). Niesprawiedliwe rządy Uranosa oburzały Gaję, toteż przekonała ona Kronosa, żeby obalił panującego monarchę i został nowym władcą.

Kronos spełnił życzenie matki, ale okazał się równie okrutny i despotyczny jak Uranos. Co gorsza, połykał dzieci, które rodziła mu żona, Reja. Powód? Obawiał się, że sam zostanie obalony przez swojego syna. Reja postanowiła uratować szóste dziecko, czyli maleńkiego Zeusa. “Zabrała niemowlę na ziemię i (…) zostawiła syna na wyspie Krecie pod opieką nimf górskich. Zeus był karmiony mlekiem kozy Almatei” - czytamy na stronie Mitologia.klp.pl/a-7274.html. Ocalony królewicz, już jako dorosły mężczyzna, poprosił Reję, żeby podała królowi środek wywołujący wymioty. Tak też się stało. Kronos, wymiotując, zwrócił światu wszystkie połknięte dzieci. Wkrótce wybuchła wojna, która zakończyła się klęską Kronosa i tryumfem Zeusa. Pytanie: czy Kronos faktycznie był złym władcą? Witryna Mitologia.klp.pl podaje, że za jego czasów panował na Ziemi “złoty wiek” porównywalny z “biblijnym rajem”.

Ze strony Mitencyklopedia.w.interia.pl możemy się dowiedzieć, że Saturn był nie tylko opiekunem rolników, ale także “personifikacją czasu, który niszczy to, co zrodził”. Niektórzy postrzegali go jako założyciela miasta Saturnii. Ku czci Saturna organizowano tzw. Saturnalia. Od imienia opisywanego boga pochodzi również angielska (tudzież niemiecka, niderlandzka i starofryzyjska) nazwa szóstego dnia tygodnia. Drugim, obok Kronosa, odpowiednikiem Saturna jest fenicki Baal. Potwierdza to Grzegorz Janowski, twórca artykułu “Sanktuaria typu tofet a ofiary z dzieci” (Argonauci.info). Zdaniem Janowskiego, Baal, czyli Saturn, był gwarantem dobrobytu, którego wyobrażano sobie jako brodatego starca. Agnieszka Krzemińska, autorka tekstu “Rzeź niewiniątek” z czasopisma “Polityka”, omawia problem krwawych rytuałów odprawianych w imię Baala/Saturna. Próbuje też utożsamić to bóstwo z Molochem.


Postrach astrologów

Co o Saturnie mówi astrologia? Okazuje się, że ezoterycy, badający wpływ ciał niebieskich na życie Ziemian, podchodzą do tej planety ostrożnie i nieufnie. Według dzieła “Księga wiedzy czarodziejskiej. Przewodnik po zaczarowanym świecie Harry’ego Pottera” (autorzy: Allan Zola Kronzek, Elizabeth Kronzek) opisywany obiekt astronomiczny “ma symbolizować przeszkody, lęk i wyzwania”. Andy Collins, twórca książki “Język ciała, gestów i zachowań”, pisze o nieszczęsnej planecie następująco: “Saturn uważany jest za symbol czasu i przeznaczenia. Wiąże się ze wszystkim, co jest dla człowieka nieuniknione. Wskazuje na smutek i milczące poddanie się wyrokom losu”. Informuje ponadto, że jedna z linii na ludzkiej dłoni jest określana przez chiromantów mianem “linii przeznaczenia” lub “linii Saturna”. Podobno “linia ta określa największe zdarzenia w życiu człowieka”.

Joanna Popiołek, redaktorka kwartalnika “Zodiak”, stwierdza w swoim artykule, że Saturn ma związek z “ograniczeniami, ciężką pracą, wyrzeczeniami, obowiązkami, trudnościami zewnętrznymi i smutkiem”. Poucza, że opisywana planeta wzbudza powszechny strach, ponieważ wnosi do ludzkiego życia cierpienie, bezradność, poczucie zagrożenia oraz liczne rozczarowania, niepowodzenia, przykrości, komplikacje i ciężkie próby. Saturn wydaje się karać ludzi za grzechy, moralizować ich, zmuszać do autorefleksji i zmiany postępowania. W serwisie Jyotish.yogamaya.pl znajdujemy takie oto ciekawostki: “Według zachodniej astrologii w dawnych czasach Sater albo szatan był imieniem danym Saturnowi i oznaczał diabła, ciemność, sekret, stratę i nieszczęście. Jego natura jest zimna, sucha, śluzowa, melancholijna, ziemska i męska. (…) Saturn rządzi Sobotą. (…) Wpływ Saturna zwykle jest niekorzystny”.

Liz Greene, autorka “Saturna. Nowego spojrzenia na przeklętą planetę”, zalicza tytułowe ciało niebieskie do “planet maleficznych”. Przypisuje mu nawet “brak poczucia humoru”. Ale, podobnie jak Joanna Popiołek, podkreśla jego znaczenie dla ludzkiego oczyszczenia, wyzwolenia, samodoskonalenia i samopoznania. Wiele źródeł podaje, że niesławny obiekt astronomiczny najsilniej oddziałuje na osoby spod znaku Koziorożca (proszę zwrócić uwagę na kolejny już symbol kozy!). Wejdźmy na stronę Sollunari.pl i znajdźmy publikację “Koziorożec - opis podstawowy znaku” Krystyny Dacy. Twórczyni tekstu opisuje zodiakalne Koziorożce jako ludzi dążących po trupach do celu, ale także odpowiedzialnych, wymagających, pracowitych, ambitnych i zdolnych do wyrzeczeń. Dostrzega ich częstą potrzebę przebywania w samotności. Uznaje ich za osoby poważne, dojrzałe, solidne i zasadnicze.


Zakamuflowana opcja satanistyczna?

Zajrzyjmy teraz do artykułu “Kult Saturna. Okultystyczna symbolika” (“Saturn Worship. Occult Symbolism“ - Sites.google.com/site/MemphisMizraimBg). Tekst jest dziełem wolnomularza(y) z bułgarskiego oddziału Starożytnego i Pierwotnego Rytu Memphis-Misraim (Ancient and Primitive Rite of Memphis-Misraim). Czytając tę publikację, dowiemy się, że w zamierzchłych czasach Saturn był “najwyższym bogiem” (“supreme god”) i “władcą królów” (“ruler of the kings”). Jego symbolami były: “czarny sześcian” (“black cube”) i “sześcioramienna gwiazda” (“six pointed star”). Na Zachodzie przypisywano mu “negatywne, jeśli nie złowrogie znaczenie” (“negative, if not evil significance”). Co więcej, łączono go z Szatanem, choćby ze względu na podobieństwo imion (Saturn - Satan). Saturna kojarzono ponadto z koźlim bożkiem Panem/Faunem i kolorem czarnym (barwą diabła).

Zdaniem autora(ów) analizowanego artykułu, stowarzyszenie “Bractwo Saturna” (“Fraternitas Saturni” - “The Brotherhood of Saturn”) jest lucyferiańską lożą masońską. Uznaje ono Saturna za Demiurga i wykazuje zainteresowanie “neognostycką demonologią” (“neo-Gnostic daemonology”). Beata “Driada” Jeleniewicz, redaktorka portalu ProjektInfinitus.pl, również nawiązuje do koncepcji Saturna jako Demiurga. Wspomina także o Baphomecie, który przypomina kozła i może być utożsamiany z Saturnem. Jeleniewicz informuje o istnieniu wyjątkowego, matematycznego kwadratu zwanego “Magicznym Kwadratem Saturna” lub “Magicznym Kwadratem Masońskim”. “Jakkolwiek nie zsumujemy zawartych w nim cyfr (…) zawsze wyjdzie nam liczba 15, która wg. zasad numerologii po zsumowaniu daje nam cyfrę 6. Zatem za każdym razem po zsumowaniu cyfr we wszystkich trzech kolumnach uzyskamy kolejno 666, czyli tzw. liczbę bestii” - donosi twórczyni publikacji.

Beata “Driada” Jeleniewicz pisze, że symbole Saturna występują w wielkich światowych religiach. Zauważa, że świętym obiektem islamu jest Kaaba, czyli czarny sześcian. Krzyż, znak chrześcijański, przypomina zaś siatkę geometryczną sześcianu. Judaizmowi również nie są obce czarne sześciany. Jeleniewicz informuje, że wyznawcy religii żydowskiej używają takich sześcianów jako pudełeczek z fragmentami Tory. Autorka zwraca ponadto uwagę na heksagram, tzn. gwiazdę sześcioramienną. Jest on obecny w judaizmie (jako Gwiazda Dawida) i tantryzmie hinduistycznym (jako Wielka Yantra). Duże, wyraziste heksagramy widniały też na jednym z nakryć głowy papieża Benedykta XVI. Potwierdza to zdjęcie dołączone do tekstu Beaty. Joseph Ratzinger dawał się również sfotografować w kapeluszu zwanym “Czapką Saturna” (chodzi tutaj o kapelusz “cappello romano”, inaczej “saturno”. Zaintrygowani mogą poczytać o tym elemencie garderoby w anglojęzycznej Wikipedii).

Właściciel bloga Radtrap.wordpress.com dostarcza nam kolejnych informacji dotyczących saturnicznej symboliki. Ujawnia, że Thelema, znak używany przez zwolenników Aleistera Crowleya, opiera się na heksagramie. Blogger podaje też linki do dwuczęściowej prezentacji multimedialnej “Hexagram - True Story?” (“Heksagram - historia prawdziwa?”) dostępnej w serwisie YouTube.com na profilu AyaSophiaTV. Wynika z niej, że gwiazdy sześcioramienne były wykorzystywane do jakichś celów już osiem tysięcy lat temu. W starożytności cieszyły się dużą popularnością, o czym świadczy fakt, że znaleziono je na tablicach sumeryjskich. Nawet Stonehenge, miejsce uznawane za magiczne i tajemnicze, zostało zbudowane na planie heksagramu. Gwiazdy sześcioramienne nie były obce ludom żyjącym na Cyprze, na Krymie, na Sycylii, w Indiach, w Iranie, w Egipcie, w Bizancjum, w Mezoameryce i w wielu innych zakątkach świata. Jakby tego było mało, heksagramy są bardzo cenione przez wolnomularzy.

Twórca prezentacji daje odbiorcom do zrozumienia, że gwiazdy sześcioramienne pojawiają się niekiedy w świątyniach chrześcijańskich. Są one obecne m.in. w katedrze w Bazylei (Szwajcaria), katedrze w Walencji (Hiszpania), katedrze w Metz (Francja), katedrze w York (Anglia), katedrze w Mazatlan (Meksyk), kościele w Bodelwyddan (Walia), kościele św. Anny (Holandia) i kościele Dobrej Nadziei (USA, NJ). Zna je ponadto Stolica Apostolska - Watykan. O heksagramach uwiecznionych na sakralnych malowidłach nawet nie warto wspominać. Sześcioramienna gwiazda była znakiem rozpoznawczym Towarzystwa Teozoficznego Heleny Bławatskiej. Dziś heksagramem posługują się wyznawcy religii czarownic (Wicca). Autor prezentacji “Hexagram - True Story?” pokazuje widzom fragment wywiadu z ekspertem FBI do spraw okultyzmu. Mężczyzna mówi, że gwiazda sześcioramienna jest najmroczniejszym istniejącym symbolem, gdyż służy do przywoływania demonów.


Illuminati? Tak, to znowu oni!

Henryk Pająk, twórca książki “Lichwa: rak ludzkości”, której fragment znalazłam na stronie Wolna-Polska.pl, twierdzi, że czerwony heksagram był swoistym herbem Rothschildów, familii podejrzewanej o przynależność do Illuminati. Od tego emblematu wzięło się ponoć nazwisko Rothschild, które brzmi trochę jak “Red Shield” - “Czerwony Szyld”. Pająk potwierdza tezę, według której gwiazda sześcioramienna ma związek z kultem Saturna: “Bóg Saturn kojarzony jest z gwiazdą, ale tak Saturn jak i Astarte byli określani innymi nazwami. Jednak Saturn jest kluczem do zrozumienia długiego dziedzictwa. Rzym był pierwotnie znany jako Saturnia. Saturn wiąże się także z Lucyferem - ‘Niosącym Światło‘. W wielu okultystycznych słownikach Saturn jest tożsamy ze Złem”. Hmmm… Rzym to dawna Saturnia? Czyżbyśmy rozwiązali zagadkę saturnicznych symboli spotykanych w Watykanie i Kościele rzymskokatolickim?

Jeden z wierszy, cytowanych na stronie Mitencyklopedia.w.interia.pl, potwierdza tę hipotezę: “[Watykan] Który naprzód stolicą starą Saturnową,/ Potym straszną katedrą Kapitolinową,/ Dziś świętym Najwyższego Biskupa jest tronem” (Samuel Twardowski, “Władysław IV”). Serwis Whale.to, prowadzony przez teoretyków spiskowych, podaje, że hebrajska nazwa Saturna to “Shabbatai”. Podobno to właśnie od niej pochodzi określenie szóstego dnia tygodnia, czyli “Shabbat” (“szabat”). Od szabatu niedaleko do sabatu. Nic więc dziwnego, że znana grupa muzyczna, posądzana o propagowanie satanizmu i okultyzmu, nosi nazwę Black Sabbath (Czarny Sabat). Tym bardziej, że kolor czarny jest tradycyjnym symbolem Saturna/Szatana. W artykule zatytułowanym “Na tropie diabła. Tajemnice Black Sabbath” wymieniłam te aspekty działalności zespołu, które mogłyby zainteresować tropicieli Illuminati. Napomknęłam też o “diabelskim” geście wykonywanym przez Benedykta XVI.

Henryk Pająk, na którego przed chwilą się powołałam, opowiadał o Iluminatach także w swojej książce “Bestie Końca Czasu”. Fragment dzieła można znaleźć na stronie WezwanieDoPrawdy.pl.tl. Rzeczona książka, podobnie jak “Lichwa…”, zawiera wzmianki o Saturnie i heksagramie. Autor pisze: “Heksagramu używano w starożytnych religiach. (…) Heksagram był używany jako symbol Saturna, planety ważnej w okultyzmie i kabale. Saturn zastępuje tam często Szatana. Sześcioramienną gwiazdę uważa się za odpowiednik orientalnego Yin-Yan, lucyferiańskiego pojęcia równowagi dobra i zła. (…) Heksagram posiada konotacje magiczne, kabalistyczne, odniesienia do reinkarnacji”. Kilku nowych informacji na temat Saturna i Illuminati udziela nam niejaka Wiesława. Redaktorka witryny Vismaya-Maitreya.pl demaskuje saturniczną symbolikę związaną ze ślubem Williama Windsora i Kate Middleton. Windsorowie to kolejna dynastia rzekomo należąca do Zakonu Iluminatów.

Wiesława pisze, że William i Kate wzięli ślub 29 kwietnia, czyli tego samego dnia co Adolf Hitler i Ewa Braun (jak wiadomo, dyktator III Rzeszy był uwikłany w okultyzm). 29 dnia miesiąca pobrali się także książę Karol i Diana Spencer. Zdaniem Wiesławy, “numer 29 przypisany jest planecie Saturn. W numerologii zwany jest karmą Hioba, ponieważ jest naznaczony 29 latami cierpień i niepowodzeń w życiu”. Autorka przypuszcza, że skoro związek małżeński Diany był nieszczęśliwy, to małżeństwo Kate również będzie niewesołe. Zdecydowanie złą wróżbą jest pierścionek zaręczynowy, jaki Middleton otrzymała od Williama. Otóż wygląda on identycznie jak ten, który Diana dostała od Karola (portal CBSnews.com donosi, że jest to ten sam pierścionek!). Zaręczynowy podarunek zawiera niebieski klejnot, szafir, uznawany za kamień Saturna. Wracając do daty ślubu… Wiesława twierdzi, że okres 26 kwietnia - 1 maja ma związek z “seksualnym obrządkiem ofiar kobiet”.

W serwisie AstrologyWeekly.com ukazał się dość szczegółowy, astrologiczny artykuł Amy A.W. Bonaccorso dotyczący abdykacji Benedykta XVI. Tekst mówi o tym, że Joseph Ratzinger, zrzekając się stanowiska, znajdował się pod silnym wpływem Urana i Saturna. Twórczyni analizy przedstawia Urana jako planetę związaną z “nagłymi, nieoczekiwanymi niespodziankami” (“sudden, unexpected surprises”). Saturna kojarzy zaś z “karierą” (“career”), “życiem publicznym” (“public life”), “ojcostwem” (“fatherhood”), “ograniczeniami” (“restrictions”) i “podeszłym wiekiem” (“old age”). Bonaccorso twierdzi, że sędziwy Benedykt XVI, wbrew pozorom, jest całkiem nowoczesnym człowiekiem. Przypuszcza więc, że to modernistyczny Uran zmusił konserwatywnego Saturna do poprowadzenia Ratzingera taką, a nie inną drogą. Uwaga! Konspiracjoniści wierzą, że globalna elita umyślnie dostosowuje swoje działania do układów wynikających z astrologii i numerologii!


Anioł, sowa, Boże Narodzenie

Co jeszcze wiemy o Saturnie? Imię tego ponurego boga pojawia się na “Liście Upadłych Aniołów i Demonów” dostępnej w serwisie Satanorium.pl (podobno spis ten pochodzi ze “Słownika Aniołów - w tym aniołów upadłych” Gustava Davidsona). Wspomniane źródło definiuje Saturna w sposób niezwykle lakoniczny: “Niegdyś władca Siódmego Nieba, obecnie anioł upadły i anioł pustkowi”. Na “Liście…” widnieją również inne imiona, pod którymi czczono Saturna: Moloch i Bael (Baal). Wiedzę podobną do tej z “Listy…” przekazuje nam witryna Anioly.4ju.biz. W króciutkiej notatce “Anioł Saturn” czytamy: “Saturn w mitologii perskiej, anioł, władca siódmego nieba. W kabale Saturn jest aniołem pustkowi. W mitologii chaldejskiej był nim Adar, jeden z bogów rządzących pięcioma planetami. Milton wymienia Saturna jako jednego z upadłych aniołów”. Czy Saturn może mieć konotacje masońskie?

Jak wiadomo (np. z artykułu “Masoneria - fakty, mity, tajemnice, symbole”, Opinieouczelniach.pl), jednym z symboli wolnomularskich jest sowa. Okazuje się, że sowa i Saturn mogą się ze sobą wiązać. W tekście “Sowy na szczecińskich kamienicach” (KochamSzczecin.pl) znajdujemy opis pewnej płaskorzeźby: “Ta sowa (…) przywodzi na myśl skojarzenia masońskie. Ptak, który zdaje się mieć podwójne skrzydła (…) siedzi na kuli lub planecie - może to Saturn? Pod nią znajduje się korona, a jeszcze niżej splecione razem cyrkiel, ekierka i młotek”. Fakt, że opisana sowa jest sową masońską, potwierdza tekst “Pamiątki po szczecińskich masonach” (Wolnomularstwo.eu). Strona Whats-Your-Sign.com podaje, że w totemizmie Saturn uchodzi za władcę m.in. węży, myszy i sów. Informuje też, że sowa jest błędnie uznawana za symbol śmierci, bo w starożytności łączono ją właśnie z Saturnem.

Piotr Radziejewski, redaktor portalu Histurion.pl, omawia Saturnalia, czyli święta organizowane ku czci Saturna. Uroczystości te obchodzono w dniach 17-23 grudnia. Były to radosne, rodzinne święta pełne zabaw, uczt, życzliwości i pojednania. Podczas Saturnaliów Rzymianie stroili zielone rośliny i dawali sobie prezenty. Mieli także zwyczaj “dekorować domy girlandami i lampami”. Radziejewski pisze, że kontynuacją tradycji związanych z Saturnaliami jest znane nam wszystkim Boże Narodzenie. Naturalnie, istnieją ludzie nieprzepadający za tym dorocznym pogańsko-chrześcijańskim zwyczajem. Jednym z nich jest Piotr Zimbarder, właściciel bloga DetektywPrawdy.blogspot.com, który 24 grudnia 2012 roku opublikował notatkę “Dzisiaj cały świat obchodzi święto saturna”. W innym tekście stwierdził on, że historyczny Jezus urodził się jesienią, a w grudniu naprawdę może chodzić o rzymskiego boga.


Bohemian Grove

Spójrzmy ponownie na saturniczny symbol sowy. Otóż istnieje coś takiego jak Bohemian Club, stowarzyszenie przeznaczone dla wpływowych mężczyzn, działające nie do końca jawnie. Polskojęzyczna Wikipedia pisze o nim bardzo niewiele. Podaje, że BC, którego siedziba mieści się w Kalifornii (San Francisco, 624 Taylor Street), działa od 1872 roku i organizuje “dwu- albo trzytygodniowe zloty członków klubu, które odbywają się kompleksie Bohemian Grove”. Oficjalnym znakiem organizacji jest sowa. Anglojęzyczna Wikipedia donosi, że członkami Bohemian Club byli prezydenci Stanów Zjednoczonych (Theodore Roosevelt, Dwight Eisenhower, Richard Nixon, Gerald Ford, Ronald Reagan, George Bush senior), pisarze (Jack London, Mark Twain, Ambrose Bierce), sekretarz stanu Colin Powell, noblista Henry Kissinger, aktor Clint Eastwood, wybitny Polak Ignacy Jan Paderewski, dwaj Rockefellerowie i inni ważni dżentelmeni. Victor Orwellsky (StrefaTajemnic.onet.pl) informuje, że wielu ludzi protestuje przeciwko zjazdom klubowiczów w Bohemian Grove.

“Jest to ściśle strzeżone miejsce (…). Według doniesień nielicznych osób, którym udało się dostać do środka i być świadkami tamtejszych obrzędów, członkowie Bohemian Club składają cześć bóstwu pod postacią sowy” - wyjaśnia Orwellsky. Jednym ze szczęśliwców, którzy zdołali wejść do Bohemian Grove, jest znany dziennikarz Alex Jones. W wielkiej wyprawie towarzyszył mu kamerzysta. Z tego, co udało im się nagrać, powstał później film dokumentalny. Przyznam, że miałam okazję obejrzeć ten reportaż. Materiał udowadnia, że w Bohemian Grove faktycznie odbywa się dziwne nabożeństwo u stóp ogromnej, kamiennej sowy. Podczas ceremonii dokonuje się spalenia tzw. Troski. Nie wiadomo, co to jest. Jones, jako konspiracjonista, przypuszcza, że są to zwłoki rytualnie zabitego dziecka. Profesor Texe Marrs, poproszony przez dziennikarza o skomentowanie materiału video, twierdzi, że sfilmowane nabożeństwo przypomina m.in. obrzędy babilońskie. Zdaniem Jonesa, ceremonia zarejestrowana w Bohemian Grove odbyła się ku czci Molocha (czyli Saturna/Szatana).

Nagranie Alexa Jonesa, chociaż dokonane z dużej odległości, posiada wysoką wartość poznawczą. Przede wszystkim dlatego, że jedne teorie spiskowe potwierdza, a inne obala. Tak, to prawda, że wpływowi politycy, biznesmeni, artyści i intelektualiści potajemnie uczestniczą w pogańskich nabożeństwach. Jeśli wierzą oni w to, co robią, to nie mają prawa się nazywać ani chrześcijanami, ani ateistami, ani racjonalistami. Z drugiej strony, film Jonesa pokazuje, że główną teorię Davida Icke’a i Arizony Wilder można włożyć między bajki. Niestety… a raczej na szczęście… uczestnicy tajnych rytuałów wcale nie zamieniają się w Reptilian. W nagraniu Jonesa nie widać ani jednego człowieka przeobrażającego się w jaszczurowatego kosmitę. Gdyby ktokolwiek zmienił swoją postać, Alex Jones zapewne rozdmuchałby to do niebagatelnych rozmiarów. Tak się jednak nie dzieje. Ważna uwaga: nie ma żadnych dowodów na to, że w Bohemian Grove dokonuje się morderstwa i kremacji prawdziwego dziecka. Jones panikuje, ale nie zdołałby udowodnić, że jego obawy są słuszne.

Czy bóstwem, czczonym w Bohemian Grove, rzeczywiście jest Moloch (Baal, Kronos, Saturn, Szatan)? Illuminatus, redaktor serwisu NWOnews.pl, uważa, że równie dobrze może to być Lilith: demonica kojarzona z zabijaniem własnych dzieci, porywaniem cudzych, wywoływaniem poronień, a także z szeroko pojętą rozpustą. Autor, na którego się powołuję, uzasadnia swoją opinię faktem, że Babilończycy postrzegali sowę jako symbol Lilith. Hipoteza Illuminatusa jest jednak mało prawdopodobna, albowiem Lilith była wojującą feministką (Lilith.pl/pl/lilith.html). Dlaczego miałaby być otoczona kultem przez klub dla dżentelmenów? Poza tym, Lilith nie sprawia wrażenia odpowiedniej kandydatki na patronkę polityków, biznesmenów, artystów i intelektualistów. Bardziej podejrzana wydaje się Atena, czyli Minerwa (także lubiąca sowy). Nawet polskojęzyczna Wikipedia podaje, że “Minerwa jest symbolem Iluminatów”. Według witryny PortalWiedzy.onet.pl, Atena/Minerwa to “bogini wojny, rzemiosła, literatury, nauki, sztuki”. Strona Mitencyklopedia.w.interia.pl informuje, że Atena/Minerwa była córką Zeusa/Jowisza, a co za tym idzie: wnuczką Kronosa/Saturna.


Masoneria w Kościele

Ustaliliśmy już, że liczbą Saturna jest szóstka, która znajduje swoje odzwierciedlenie w heksagramie (gwieździe sześcioramiennej), heksagonie (sześciokącie), heksaedrze (sześcianie) i nazwach szóstego dnia tygodnia w różnych językach. Astronomiczny Saturn jest szóstą planetą od Słońca i posiada tajemniczy heksagon na swoim biegunie północnym. Mityczny Saturn został pokonany przez swoje szóste dziecko, a “Magiczny Kwadrat Saturna” (“Magiczny Kwadrat Masoński”) sprowadza się do liczb 6 i 666. Z Saturnem wiąże się kolor czarny oraz wizerunek kozy/kozła/koziorożca. Bohater naszych rozważań bywa identyfikowany z Szatanem i diabolicznymi bogami (Kronosem, Baalem, Molochem). Jest ważny dla okultystów, wolnomularzy i Iluminatów, a w astrologii oznacza wyzwania, trudności i zmartwienia. W poprzednich akapitach udało nam się zdemaskować powszechność saturnicznych symboli w najrozmaitszych kulturach i religiach. Wróćmy jednak do Kościoła rzymskokatolickiego. Przypatrzmy się obecnemu papieżowi, jezuicie Franciszkowi.

Redaktorzy katolickiej, przedsoborowej strony Msza.com.pl ujawniają w publikacji “Jorge Mario Bergoglio jako papież Franciszek”, że Bergoglio wielokrotnie pokazywał niesławny gest “6”. Ten sam, który wykonują celebryci mający niewiele wspólnego z pobożnością (np. Madonna, piosenkarka znana z prowokacji religijnych i obyczajowych). Przygotowana przez tę samą redakcję prezentacja multimedialna “Kościół rzymsko-jużNIEkatolicki“ (wersja druga, 23 czerwca 2013 roku, W8inG4DeatH, YouTube.com) zdradza, że gestu “6” używał także inny sławny jezuita, w dodatku będący wolnomularzem 33. stopnia. Czy Kościół, uznawany za instytucję antymasońską, konszachtuje z masonerią, uznawaną za instytucję antykościelną? Na pewno nie w całości. Tak czy owak, prezentacja “Kościół rzymsko-jużNIEkatolicki“ potwierdza, że nawet Jan Paweł II wykonywał masońskie gesty i posługiwał się terminem “New World Order” (“Nowy Porządek Świata”). Co z zakonem jezuitów? Serwis Whale.to przypisuje mu fascynację czernią i Saturnem. Ale to nie jest wiarygodne źródło.

Ksiądz profesor Michał Poradowski, autor książki “Problemy Drugiego Soboru Watykańskiego”, której fragment znajduje się na stronie NaszaWitryna.pl, nie ukrywa, że współpraca jezuitów z wolnomularstwem jest poważnym problemem od setek lat. “Mimo istnienia już tak wielu prac na temat masonerii jest ona nadal przez wielu katolików, zwłaszcza zakonników, uważana za instytucję bardzo pożyteczną, za coś co ich pociąga i fascynuje, a wyróżniają się w tym szczególniej jezuici i dominikanie. Wielu z nich już zaraz po ujawnieniu się masonerii w początkach osiemnastego wieku natychmiast do niej wstępowali, a nawet zakładali loże w swych własnych budynkach zakonnych, a przestrogi encyklik papieskich mało ich obchodziły” - przyznaje Poradowski. Ksiądz profesor, powołując się na wypowiedź meksykańskiego Wielkiego Mistrza Najwyższej Rady Lóż Masońskich, pisze, że “w Watykanie pracują aż trzy loże masońskie rytu szkockiego” (stan z 1993 roku). Zajrzyjmy ponownie do publikacji “Jorge Mario Bergoglio…” z witryny Msza.com.pl.

Jedna z zamieszczonych tam fotografii udowadnia, że w dniu debiutu Franciszka któryś z kardynałów pokazał gest “I love you” uważany przez konspiracjonistów za równoznaczny z “diabelskimi rogami” (sam Bergoglio wykonał dwa podejrzane gesty: “fellow craft” i “signum marrano”). Protestancki serwis Jesus-Is-Savior.com informuje, że wyeksponowanie wskazującego i małego palca stanowi aluzję do koźlich rogów. No i znów jesteśmy przy Saturnie/Szatanie, bo tak się składa, że koza, kozioł i koziorożec są symbolami tej postaci. W prezentacji “Kościół…” znajduje się fragment nagrania ukazującego młodych dominikanów, którzy tańczą i śpiewają własną wersję “Bad Romance” Lady Gagi. Dominikanie i jezuici to dwa zakony flirtujące z wolnomularstwem. Lady Gaga jest zaś kolejną artystką uwielbiającą prowokacje religijne i obyczajowe. Chętnie używa ona symboli odnoszących się do masonerii, Illuminati, okultyzmu, satanizmu i projektu Monarch (źródło: VigilantCitizen.com). Wokalistka założyła kiedyś na siebie sztuczne “pierścienie Saturna” (sprawdź: Google.pl).


Teorie z Saturna wzięte

Z jakiego powodu Saturn jest tak ważny? Wszyscy wiedzą, że starożytny świat znał mnóstwo bogów, bożków, bogiń i boginek. Dlaczego to właśnie Saturn zrobił taką karierę? Czemu światowi przywódcy, gromadzący się w Bohemian Grove, wybrali go na swój obiekt kultu? Dlaczego ślady Saturna znajdujemy w różnych religiach, kulturach i ruchach ezoterycznych (od masonerii, przez okultyzm, aż po satanizm)? Skąd się one biorą w nazwach i logach rozmaitych przedsiębiorstw? Takie pytania zadaje sobie Illuminatipuppet333, autor prezentacji multimedialnej “Symbolika Saturna i Molocha - przestańmy ‘ich’ czcić” (“Saturn and Moloch Symbolism - Let’s Stop Worshipping ‘Them’”, YouTube.com). Internauta podsuwa widzom teorię, która w moim odczuciu ma charakter… nawet nie fantastycznonaukowy, tylko czysto fantastyczny. Przekonuje, że Ziemianie, korzystając z saturnicznej symboliki, wysyłają duże ładunki energii w kierunku planety Saturn. A to się obraca przeciwko nim.

Illuminatipuppet333, inspirując się filmem “Matrix”, serią “Star Trek” i wypowiedziami fantasty Philipa K. Dicka, stwierdza, że ludzie żyją w wirtualnej rzeczywistości generowanej przez pozaziemski komputer. Maszyna, trzymająca nas w Matriksie, jest ukryta w Saturnie. Albo sam Saturn jest maszyną. Hipoteza, proponowana przez Internautę, jest tak niedorzeczna, że aż śmieszna i straszna zarazem. Przebija ona nawet pogląd, według którego członkowie globalnej elity zamieniają się w Reptilian (swoją drogą, autor prezentacji popiera ten wymysł!). Niestety, okazuje się, że Illuminatipuppet333 nie jest odosobniony w swoich przekonaniach. O koncepcji Saturna-maszyny dyskutuje się na forach internetowych poświęconych teoriom spiskowym (ProjectAvalon.net/forum4). Cytowana już Beata “Driada” Jeleniewicz pisała, że Saturn jest tożsamy z Yaldabaothem, czyli “demiurgiem” i “władcą matrixa”. Ziemianie tkwią zaś w “symulacji holograficznej wszechświata”.

Pragnę wszystkich uspokoić: Yaldabaoth nie istnieje, a w skład planety Saturn wchodzą “wodór (89%) i hel (11%) oraz znikome ilości amoniaku, metanu i wody” (Krzysztof Ziołkowski, WiW.pl). Olbrzymia kula, posiadająca wiele pierścieni i księżyców, z pewnością nie jest maszyną. Właściciel bloga Radtrap.wordpress.com, jako gorliwy chrześcijanin, nie bawi się w tego typu dywagacje. Zastanawia się jednak, skąd starożytni mogli wiedzieć, że to właśnie z Saturnem należy powiązać liczbę 6. Przecież istnienie heksagonu na Saturnie odkryto dopiero w latach osiemdziesiątych XX wieku! “Skąd wiedzieli? Kto im powiedział?” - pyta wprost blogger. A potem pisze: “Jak ludzie wierzący w teorię ewolucji (…) wyjaśnią tego typu przypadki? Regularny heksagon który jest niezmiennym wirem gazów lub otchłanią sięgającą wgłąb planety, lub obydwiema tymi rzeczami na raz. Jak teoria przypadku tłumaczy coś takiego?”. Internauta zapewne widzi w tym wszystkim wpływy demoniczne, wręcz szatańskie.

Kolejna teoria spiskowa, mająca wyjaśniać popularność Saturna, jest równie fantastyczna i sensacyjna jak ta serwowana przez użytkownika Illuminatipuppet333. Internauci, znający język angielski, mogą o niej poczytać na stronie SaturnDeathCult.com. Polskie przekłady tamtejszych tekstów są dostępne w serwisie DavidIcke.pl. Kilkuczęściowy cykl “Kult Śmierci Saturna” stanowi rozwinięcie mitu o “złotym wieku” panującym pod rządami Saturna/Kronosa. Wynika z niego, że w dawnych czasach otoczenie Ziemi wyglądało zupełnie inaczej niż obecnie. Na niebie, zamiast Słońca, świecił Saturn, ówczesny władca Wszechświata. Układy ciał niebieskich, widoczne z naszej planety, były tak niezwykłe, że stały się inspiracją dla twórców mitów i symboli. Wszystkowidzące Oko (emblemat Illuminati) pochodzi ponoć od Marsa i Wenus, które na tle ogromnego Saturna wyglądały jak źrenica i tęczówka w białku ocznym. Nie mam pojęcia, jak można wierzyć w takie bzdury…


Lęk przed odmiennością

“Tyle zachodu o jedną, głupią planetę!” - chciałoby się zawołać. Chociaż Saturn jest tylko obiektem astronomicznym, śmiało można go zaliczyć do rzeczy kontrowersyjnych. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Wiele osób odczuwa przed nim lęk pochodzący z astrologicznych uprzedzeń albo z innych źródeł. Zamieszanie wokół Saturna wynika zapewne z jego urody i odmienności od innych planet Układu Słonecznego (pierścienie!). To, co egzotyczne, często wywołuje strach, złość i reakcje obronne. Już nasi przodkowie wiedzieli, że opisywane ciało niebieskie jest nietypowe, a co za tym idzie: intrygujące. Współczesna nauka wydaje się to potwierdzać, przez co sława i legenda Saturna nieustannie rosną. Myślę, że w niniejszym artykule udało mi się udowodnić, że Saturn, choć odległy od Ziemi, jest dla ludzkości niezwykle istotny. I pewnie pozostanie taki jeszcze bardzo, bardzo długo.


Natalia Julia Nowak,
3-15 października 2013 r.