Tytuł: “Śmierć Rotmistrza Pileckiego”
Reżyseria: Ryszard Bugajski
Instytucja sprawcza: Teatr Telewizji (TVP)
Rok realizacji: 2006
Gatunek: tragedia (historyczna, biograficzna)
Dobre złego początki
Telewizyjny spektakl stworzony przez Ryszarda Bugajskiego: reżysera,
który w latach osiemdziesiątych nakręcił słynny film “Przesłuchanie” z
Krystyną Jandą w roli głównej. Bugajski jest również twórcą filmu
“Generał Nil” (2009) mówiącego o tragicznych losach generała Augusta
Emila Fieldorfa “Nila”. “Śmierć Rotmistrza Pileckiego” to prosty pod
względem formy, ale niezwykle poruszający spektakl poświęcony powojennym
dziejom rotmistrza Witolda Pileckiego aż do jego egzekucji w 1948 roku.
Pierwszy fragment, będący swoistym prologiem, ukazuje Pileckiego, który
udał się do generała Władysława Andersa, żeby prosić go o zgodę na
prowadzenie działalności wywiadowczej w Polsce Ludowej. Wydarzenie to ma
miejsce we Włoszech w 1945 roku. Ta jasna i pogodna scena wyraźnie
kontrastuje z tym, co widzimy później. Czyli z mrocznymi pomieszczeniami
ubeckiego więzienia oraz ponurą salą rozpraw w Rejonowym Sądzie
Wojskowym w Warszawie. Optymizm i entuzjazm, wypełniające głównego
bohatera, wkrótce zamienią się w cierpienie i bezradność.
Spektakl w spektaklu
Spektakl koncentruje się na pokazowym procesie, jaki komuniści wytoczyli
rotmistrzowi Pileckiemu (przypomnijmy: Pilecki uczestniczył w wojnie
polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej i powstaniu warszawskim, a w
1940 roku pozwolił się zamknąć w oświęcimskim obozie koncentracyjnym,
żeby prowadzić tam sekretną misję. Po wojnie wrócił do Polski, aby
gromadzić informacje o nowym ustroju politycznym i przekazywać je
polskim władzom emigracyjnym)[1]. Procesie, który sam w sobie jest
spektaklem, gdyż jego finał jest z góry przesądzony i znany wszystkim
zainteresowanym. Reżyser nie oszczędza widzom drastycznych szczegółów.
Mogą oni zobaczyć, jakie metody stosują przesłuchujący wobec
przesłuchiwanego i jakie ślady zostają na ciele torturowanego człowieka.
Bardzo sugestywne są także ludzkie krzyki dochodzące zza ścian.
Rozprawa sądowa przebiega w nieprzyjemnej atmosferze: Pilecki jest
traktowany z pogardą, a jego merytoryczne argumenty są ucinane lub
przeinaczane. Adwokat nie tylko mu nie pomaga, ale wręcz wyrządza mu
krzywdę.
Czerń i biel
“Śmierć Rotmistrza Pileckiego” to opowieść o niesprawiedliwości
stalinowskiego sądownictwa, które nie jest nawet sądownictwem, tylko
areną, na której komuniści rozprawiają się ze swoimi przeciwnikami
politycznymi. Dzieło ukazuje również rozbuchaną do absurdu (niekiedy
wręcz do śmieszności) biurokrację panującą w totalitarnym systemie. W
jednej ze scen przełożony nie może wpuścić własnej żony do swojego
gabinetu, gdyż nie przyniosła ona przepustki z podpisem jego
podwładnego. Czasem biurokracja jest jednak używana świadomie w celu
utrudnienia życia niewygodnym obywatelom (małżonka Pileckiego nie może
wejść do sali rozpraw, ale obca dziennikarka - jak najbardziej).
Spektakl Bugajskiego obfituje w kontrasty, które wydają się tworzyć
szachownicową, czarno-białą rzeczywistość. Po jednej stronie barykady
mamy szlachetnych, odważnych, prawdomównych, kulturalnych, honorowych,
religijnych, “staroświeckich” wyznawców przedwojennego etosu. Po
drugiej: podłych, tchórzliwych, kłamliwych, ordynarnych, przewrotnych,
zeświecczonych, “postępowych” zwolenników nowej rzeczywistości.
Historyzm maski?
Konserwatywny charakter dzieła jest ewidentny i wyrazisty. Są nawet
fragmenty, które sugerują, że reżyser stosuje istny historyzm maski.
Weźmy na przykład scenę, w której Józef Różański (niesławny pułkownik,
krwawy oficer śledczy, wysoko postawiony zbrodniarz i sadysta)[2] mówi
do Pileckiego: “Hołduje pan ideałom, które się zestarzały”. Czy te słowa
odnoszą się wyłącznie do Witolda Pileckiego i innych Żołnierzy
Wyklętych, czy także do współczesnych patriotów, którzy bywają posądzani
o staroświeckość i nienowoczesność? Takich “tekstów” i aluzji jest
bardzo dużo. Bugajski daje do zrozumienia, że chociaż czasy się
zmieniły, nadal mamy w Polsce podział na “takich jak Pilecki” i “takich
jak Różański”. Uważam, że w dużej mierze jest to prawda. Faktycznie mamy
dzisiaj patriotów i antypatriotów, obrońców suwerenności i zwolenników
kierowania się niepolskimi interesami. Ale taka zerojedynkowa wizja
świata jest - na dłuższą metę - szkodliwa. To, że ktoś np. nie jest
katolikiem, nie musi oznaczać, że przypomina Różańskiego. Uproszczenia,
zastosowane w spektaklu, kojarzą mi się ze słowami Jarosława
Kaczyńskiego: “My jesteśmy tu, gdzie wtedy. Oni tam, gdzie stało
ZOMO”[3].
Aparatczyk z ludzką twarzą
Jedyną postacią, której nie da się uznać za jednowymiarową, jest sędzia
Jan Hryckowian: komunistyczny aparatczyk, który sprawia wrażenie kogoś
niewzruszonego, lecz tak naprawdę jest człowiekiem rozdartym
wewnętrznie[4]. Hryckowian, niegdyś żołnierz Armii Krajowej, wydaje
obecnie wyroki na innych działaczy AK. Nie jest jednak do końca
przekonany o słuszności swojego postępowania. Jego żona mówi zaś, że
Hryckowian krzyczy przez sen i wykazuje inne objawy niepokoju.
Stalinowski sędzia ujawnia swoje “prawdziwe” (?) oblicze w rozmowie z
matką młodego człowieka sądzonego razem z Pileckim. Mówi: “Gdyby to ode
mnie zależało, pani syn nigdy by kary śmierci nie dostał”. A od kogo
zależy życie i śmierć oskarżonych patriotów? Od Różańskiego, który w
jednej ze scen wyznaje: “Hryckowian to figurant i zrobi dokładnie to, co
ja mu każę”. Sędzia Hryckowian niewątpliwie jest postacią negatywną:
tchórzem i zdrajcą, być może zastraszonym i zmanipulowanym. Ale posiada
on resztki empatii i człowieczeństwa, których brakuje Różańskiemu.
Hryckowian wierzy (lub chce wierzyć), że Witold Pilecki zostanie
ostatecznie ułaskawiony przez Bolesława Bieruta.
Szukanie dobra w innych
No dobrze, a jak jest przedstawiony tytułowy bohater? Zetknęłam się
kiedyś z opinią, według której Ryszard Bugajski ukazał Witolda
Pileckiego jako człowieka niesamowicie naiwnego. I że taka wizja
bardziej szkodzi pamięci rotmistrza niż jej pomaga. Moim zdaniem,
bohater spektaklu został zaprezentowany jako ktoś absolutnie dobry i
szukający dobra w innych. Jako ktoś, kto wychodzi z założenia, że skoro
sam jest uczciwy i bezgrzeszny, to inni też tacy są. Mogłabym nawet
zaryzykować stwierdzenie, że główna postać “projektuje” na bliźnich
własną szlachetność. Najlepiej widać to w rozmowach Pileckiego z
Różańskim. Rotmistrz przypuszcza, że jego interlokutor jest, w głębi
serca, taki sam jak on. Może dziwny, może zagubiony… Ale to przecież
polski oficer! “Tak zostałem wychowany. Że ludziom się ufa. (…) Ufa się
zwłaszcza tym, którzy noszą mundur oficera” - przyznaje Pilecki. Główny
bohater wykazuje rozczarowanie faktem, że zachowanie pułkownika przeczy
stereotypowi oficera, jaki zakorzenił się w jego umyśle. “Myślałem, że
(…) ma pan wrażliwą duszę” - mówi rotmistrz, kiedy Różański wyśmiewa
jego list napisany w formie lirycznego wiersza[5].
Prawda i nieprawda
Oglądając spektakl, warto zwrócić uwagę na zastosowane w nim ciekawe
rozwiązania formalne. Aktor Marek Probosz wciela się tutaj w podwójną
rolę. Nie tylko gra Pileckiego, ale również pełni funkcję narratora,
którego głos słyszymy w jednej z pierwszych scen. Probosz dwukrotnie
pojawia się na planie jako zwykły, współczesny człowiek, oprowadzający
widzów po miejscach związanych z historią rotmistrza. Wygląda to tak,
jakby za jego wystąpieniami kryło się przesłanie: “Hej, ja jestem tylko
aktorem. Nie patrzcie na mnie. Patrzcie na Pileckiego, który istniał
naprawdę i został zabity przez władze komunistyczne”. Innym
interesującym zabiegiem jest wykorzystanie w spektaklu autentycznych
nagrań z czasów drugiej wojny światowej i powojennej odbudowy kraju.
Podkreślają one, że cała historia wydarzyła się naprawdę. No, prawie
cała. Jeśli wierzyć polskojęzycznej Wikipedii, “Śmierć Rotmistrza
Pileckiego” zawiera kilka błędów merytorycznych. Mimo tych nieścisłości,
dzieło jest godne obejrzenia. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą
produkcją.
Natalia Julia Nowak,
17-20 kwietnia 2014 r.
PRZYPISY
[1] Witold Pilecki (ur. 13 maja 1901 r., zm. 25 maja 1948 r.) - oficer
kawalerii Wojska Polskiego, syn Juliana i Ludwiki, bohater narodowy. W
2013 roku został pośmiertnie awansowany na pułkownika. Już jako
nastolatek, w okresie pierwszej wojny światowej, podejmował działania o
charakterze narodowowyzwoleńczym (udzielał się w nieuznawanym przez
zaborców harcerstwie). W 1920 roku walczył z bolszewikami, a w 1939 -
bronił Ojczyzny przed hitlerowskim najeźdźcą. Najważniejsze lata w
biografii Pileckiego to 1940-1943. Właśnie wtedy żołnierz przebywał w
niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Nie trafił tam jednak
przypadkowo. Witold Pilecki umyślnie dał się złapać, ponieważ chciał
zorganizować w lagrze ruch oporu (wkrótce mógł już kierować więzienną
organizacją konspiracyjną). W 1943 roku uciekł z obozu, a rok później
wziął udział w powstaniu warszawskim. Po powstaniu trafił na krótko do
niewoli niemieckiej, ale został wyzwolony przez wojska amerykańskie. Gdy
wojna dobiegła końca, Pilecki udał się do Włoch, a potem powrócił do
Polski, gdzie został aresztowany i zamordowany przez komunistów. Źródła:
Pilecki.ipn.gov.pl, RotmistrzPilecki.pl, 1944.pl, PolskieRadio.pl,
Pl.wikipedia.org.
[2] Józef Różański aka Jacek Różański (ur. 13 lipca 1907, zm. 21
sierpnia 1981 r.) - pułkownik NKWD, kierownik Departamentu Śledczego
MBP, brat propagandzisty Jerzego Borejszy. W rzeczywistości nazywał się
Josek Goldberg i pochodził z żydowskiej rodziny o poglądach
syjonistycznych. Był, jak na ironię, prawnikiem. Co bardziej ironiczne:
adwokatem. Już w czasie II wojny światowej zajmował się prześladowaniem
Polaków tudzież donoszeniem na swoich współtowarzyszy-komunistów.
Prawdziwą karierę zrobił jednak po wojnie: prowadził wiele śledztw
przeciwko podziemiu niepodległościowemu i miał wpływ na wydawane wyroki
(w tym wyroki śmierci). To właśnie on przyczynił się do zabicia Witolda
Pileckiego i Augusta Emilia Fieldorfa “Nila”. Zasłynął ze stosowania
sadystycznych tortur, takich jak wybijanie zębów, wyrywanie włosów,
miażdżenie palców, zrywanie paznokci, przypalanie ogniem czy polewanie
zimną wodą. Po upadku stalinizmu został skazany na pięć lat więzienia, a
następnie na czternaście (nie odsiedział całego wyroku). Zmarł na raka,
przepracowawszy jakiś czas m.in. w Mennicy Państwowej. Źródła:
WarszawskaGazeta.pl, JerzyRobertNowak.com, Historia.wp.pl, Rp.pl,
Pl.wikipedia.org.
[3] Oczywiście, chodzi mi tutaj o doszukiwanie się we współczesności
analogii do Polski Ludowej. Mam wrażenie, że Bugajski właśnie takich
analogii poszukuje. Niektóre kwestie, wypowiadane w przedstawieniu,
naprawdę brzmią jak nawiązania do III RP. A może mi się tylko wydaje?
Jeśli tak, to sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana i
niejednoznaczna. Możliwe, że jestem w jakiś sposób ukierunkowana, ale
dostrzegam w spektaklu Bugajskiego coś więcej niż faktografię
historyczną. Coś podobnego do uniwersalizmu i koncepcji odwiecznej walki
dobra ze złem. Nie wiem jednak, czy to wszystko nie jest zbyt proste.
Oto definicja historyzmu maski: “Tak zwany kostium historyczny, mający
na celu zmylenie cenzury poprzez ukrycie politycznej aktualności utworu
przy pomocy umieszczenia akcji utworu w odległej przeszłości” (cytat z
polskojęzycznej Wikipedii).
[4] Jan Hryckowian (ur. 15 października 1907 r., zm. 18 marca 1975 r.) -
oficer Ludowego Wojska Polskiego, przewodniczący składu sędziowskiego w
procesie Witolda Pileckiego. Przyszedł na świat w Stanach
Zjednoczonych, ale jeszcze przed II wojną światową przeniósł się do
Polski. Ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Gdy wybuchła
wojna, rozpoczął działalność w ZWZ-AK i bardzo dobrze sobie radził
(odznaczono go Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi). Żona
Hryckowiana, Stanisława, była adiutantką generała Fieldorfa i doczekała
się Krzyża Virtuti Militari. W 1945 roku Jan Hryckowian dobrowolnie (?)
przyłączył się do komunistów. Później, już jako sędzia, wydawał
niesprawiedliwe wyroki na Żołnierzy Wyklętych (co najmniej 16 z nich
skazał na śmierć). Źródła: Ivrozbiorpolski.pl, Niezalezna.pl,
Pl.wikipedia.org.
[5] Witold Pilecki naprawdę napisał wierszowany list do Józefa
Różańskiego. Skan tego tekstu można znaleźć na IPN-owskiej stronie
poświęconej rotmistrzowi
(Pilecki.ipn.gov.pl/dokumenty/zalaczniki/9/9-15452.jpg).