sobota, 23 lutego 2013

Krótka recenzja filmowa. "Kłopotliwy chłopak" Juliana Jarrolda

OD AUTORKI

Z przyjemnością zawiadamiam, że rozpoczynam nowy cykl publicystyczny. Moim celem jest stworzenie serii krótkich recenzji filmowych. Teksty, które zamierzam napisać, mają się składać z kilku akapitów (oraz, oczywiście, podstawowych informacji na temat analizowanych produkcji). Pod recenzjami będę umieszczać ciekawostki dotyczące opisywanych dzieł.

Nie narzucam sobie ograniczeń związanych z gatunkiem, problematyką, długością, przeznaczeniem czy rokiem produkcji filmów. Stawiam sobie tylko jeden warunek: mają to być dzieła fabularne. Jeśli kiedyś zdecyduję się omówić spektakl Teatru Telewizji, w tytule mojego artykułu znajdą się słowa “Krótka recenzja teatralna”.

Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do lektury pierwszego tekstu!


Natalia Julia Nowak





Tytuł oryginalny: “Worried About the Boy”
Tytuł polski: “Kłopotliwy chłopak”
Reżyseria: Julian Jarrold
Rok produkcji: 2010
Gatunek: dramat, obyczajowy, biograficzny



Zbuntowany nastolatek

Półtoragodzinny film telewizyjny ukazujący wybrane wątki z życia brytyjskiego wokalisty Boya George'a (pisałam o tym piosenkarzu w artykule zatytułowanym “Pete Burns i Boy George. Kongenialność czy konkurencja?”). Czas akcji obejmuje lata 1980-1982. Czas fabuły jest jednak znacznie szerszy. Głównego bohatera poznajemy jako nastolatka, ucznia szkoły średniej, niezrozumianego przez otoczenie miłośnika mody i makijażu. Zachowanie chłopaka mocno odbiega od tzw. mieszczańskiego stylu życia, zatem wszyscy zastanawiają się, co z młodzieńca wyrośnie.

George, który ma już dosyć presji społecznej, przeprowadza się do pewnego squatu. Jego nowi współlokatorzy są równie nietypowi jak on. Przykładowo, najlepszy przyjaciel bohatera, Peter Robinson, jest artystą kopiującym wizerunek i zachowanie Marilyn Monroe. Wkrótce George rozpoczyna pracę w klubie Blitz, czyli w miejscu spotkań londyńskiej cyganerii artystycznej.


Sex, drugs & music

Ludzie, spotykani przez chłopaka, odznaczają się ekscentryzmem i ekstrawagancją. Są utalentowani i kreatywni, ale również dekadenccy: pogrążeni w rozmaitych nałogach, skłonni do przygodnego seksu itd. Główny bohater, zainspirowany karierą swoich znajomych, postanawia zostać gwiazdą. Oczywiście, sława i chwała nie spłyną na niego od razu. Dużo wody w Tamizie upłynie, zanim George osiągnie sukces jako wokalista zespołu Culture Club. Wcześniej spotka go wiele rozczarowań, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym.

Ten krótki okres, lata 1980-1982, stanowią właściwą akcję filmu “Worried About the Boy”. Logiczny ciąg wydarzeń jest jednak przecinany migawkami z… przyszłości, czyli z roku 1986. Pokazują one, że już za kilka lat główny bohater zamieni się w cierpiącego narkomana, egzystującego na granicy życia i śmierci. No i znowu wszyscy będą się zastanawiać, co z tego delikwenta wyrośnie.


Twór przeciętnej jakości

Produkcja, którą wybrałam do recenzji, jest w Polsce znana jako “Kłopotliwy chłopak”. Tytuł ten nie jest wiernym przekładem tytułu oryginalnego. “Worried About the Boy” to w dosłownym tłumaczeniu “Zmartwieni o chłopaka” lub “Zmartwieni o Boya”. Myślę, że dokładny przekład tytułu lepiej oddawałby sens omawianego filmu. Dzieło Juliana Jarrolda opowiada bowiem o ludziach, którzy niepokoją się postępowaniem George'a. Główna postać na każdym kroku słyszy: “Martwimy się o ciebie”. Najpierw mówią tak rodzice i pedagodzy, a potem także fani i dziennikarze.

Jeśli chodzi o samą produkcję, stanowi ona twór przeciętnej jakości. Forma nie powala na kolana, treść wydaje się uboga, całość sprawia wrażenie filmu niskobudżetowego. Poziom artystyczny jest mniej więcej taki, jak w fabularyzowanych dokumentach. Niby mamy wierne odtworzenie realiów epoki, a jednak brakuje w tym wszystkim polotu.


Minusy i plusy

Największe wady filmu to zła kompozycja i brak proporcji. Reżyser poświęca dużo uwagi pracy Boya w klubie Blitz, a inne ważne wątki z jego życia traktuje “po łebkach”. Co do największej zalety filmu, jest nią gra aktorska nastoletniego Douglasa Bootha. Młody aktor doskonale imituje mimikę, gestykulację, a nawet głos i sposób mówienia Boya George'a. Niewątpliwym plusem dzieła są także kostiumy i charakteryzacje. Wygląd głównego bohatera i jego kolegów dorównuje prezencji pierwowzorów.

Wracając do wad… Mam jeszcze jedną, bardzo subiektywną uwagę. Otóż w filmie pojawia się wiele sławnych postaci. Jest George, jest Marilyn, jest Jon Moss, jest Steve Strange, jest Kirk Brandon, jest Billy Idol, jest David Bowie… A gdzie Pete Burns, frontman grupy Dead or Alive?! Przecież on również bywał w klubie Blitz i znał głównego bohatera (później nawet z nim rywalizował)! Dlaczego postać Burnsa nie występuje w dziele ani razu?! Skandal i hańba! Ja się tak nie bawię!



- * - * - * - * - * -

CIEKAWOSTKI

- * - * - * - * - * -




Kto dał szansę Boyowi?

Jedną z postaci, pojawiających się w filmie, jest Malcolm McLaren (grany przez Marka Gatissa). Człowiek ten, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Malcolm Robert Andrew Edwards, był muzykiem, publicystą, artystą wizualnym, projektantem mody, działaczem społecznym i popularyzatorem kultury. Pracował m.in. jako menedżer punk rockowej formacji Sex Pistols. Opiekował się ponadto grupą Bow Wow Wow, z którą przez krótki czas współpracował George. Malcolm McLaren lubił różnorakie eksperymenty artystyczne. Zdarzało mu się np. tworzyć nowoczesne, popularne wersje klasycznych arii operowych (posłuchaj: “Madam Butterfly“, “Carmen“).

W latach dziewięćdziesiątych nagrał - wraz z francuską aktorką Catherine Deneuve - zmysłowy utwór pt. “Paris, Paris”. Zmarł na raka 8 kwietnia 2010 roku (jak podaje oficjalna strona dziennika “The Daily Telegraph“, jego ostatnie słowa brzmiały “Uwolnić Leonarda Peltiera!”). Nie dożył premiery filmu “Worried About the Boy”. Pierwsza emisja produkcji odbyła się w maju 2010 roku.


The Blitz Kids

Klub Blitz mieścił się w londyńskiej dzielnicy Covent Garden. Święcił tryumfy na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Muzycy, skupieni wokół tego klubu, tworzyli nieformalny ruch artystyczny zwany The Blitz Kids (Dzieci Blitz). Byli oni nonkonformistycznymi indywidualistami i wyróżniali się szokującym, androgynicznym wyglądem.

Wspólnymi siłami wypracowali nowy nurt w kulturze brytyjskiej: New Romantic. Niektóre z Dzieci Blitz stały się po latach międzynarodowymi gwiazdami. Przykładem może być główny bohater filmu “Kłopotliwy chłopak” - Boy George.


Specjalnie dla TV

Analizowana produkcja powstała na zlecenie brytyjskiej telewizji publicznej (BBC). Według anglojęzycznej Wikipedii, dzieło jest częścią cyklu filmów na temat lat osiemdziesiątych. Filmowa biografia BG została wyświetlona w programie drugim TV brytyjskiej.



Natalia Julia Nowak

 

czwartek, 7 lutego 2013

Pięć filmów o katastrofie smoleńskiej

Od autorki

Niniejszy artykuł jest kontynuacją mojego tekstu “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych” z sierpnia 2012 roku. W rzeczonym tekście krótko opisałam produkcje “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”, “10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Tym razem postanowiłam omówić filmy “Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”, “Anatomia upadku”, “Pogarda”, “Przebudzenie” i “Córka”. Liczę na pozytywny odbiór mojej publikacji!

Natalia Julia Nowak



“Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”
(reż. Su Rynard)


Fabularyzowany dokument, który - jeszcze przed premierą - wywołał w Narodzie Polskim dużo kontrowersji. Film, przygotowany przez kanadyjską wytwórnię Cineflix Productions, jest jednym z odcinków dwunastego sezonu serialu “Katastrofa w przestworzach” (znanego na świecie jako “Mayday”, “Air Crash Investigation”, “Air Emergency” i “Air Disasters”). Oglądając ten twór, należy pamiętać, że jego scenariusz, nastrój i dynamika opierają się na schemacie wspólnym dla wszystkich części cyklu. Schemat ten został pokrótce omówiony w polskojęzycznej Wikipedii: “Każdy z odcinków przedstawia historię zazwyczaj jednego, tragicznego lotu. Odtworzona zostaje atmosfera na pokładzie oraz napięcie towarzyszące pilotom w kokpicie. Dzięki zapisom z czarnych skrzynek następuje drobiazgowe ustalenie wszystkich szczegółów tragedii. Opis wydarzeń uzupełniają relacje pilotów, ekspertów lotnictwa (…) oraz ocalałych pasażerów i świadków zdarzeń”.

“Śmierć prezydenta” to nic innego, jak dane z raportów MAK (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego) i Jerzego Millera zaprezentowane według podanego wyżej szablonu. Część fabularna, stanowiąca rekonstrukcję wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, ukazuje zachowanie ludzi przebywających w prezydenckim Tu-154M. Oprócz tego, pokazuje czynności pracowników wieży kontroli lotów w Smoleńsku oraz prace polskich i rosyjskich ekspertów badających przyczyny kwietniowej tragedii. Część dokumentalna składa się głównie z wypowiedzi obywateli polskich i rosyjskich. Nie są to jednak “ocaleni pasażerowie” (gdyż katastrofy smoleńskiej nikt nie przeżył) ani “świadkowie zdarzeń”, tylko dziennikarze i osoby sprawujące ważne funkcje publiczne. Uwagę polskiego odbiorcy mogą przykuwać: Jerzy Miller i Konstanty Gebert. Ten drugi, znany także pod pseudonimem Dawid Warszawski, jest publicystą “Gazety Wyborczej“, głosicielem kontrowersyjnych poglądów, synem dwojga komunistycznych agentów - Bolesława Geberta i Krystyny Poznańskiej (źródło: Jerzy Robert Nowak, “Czerwone dynastie”, s. 41-45).

Opisywany film z serii “Katastrofa w przestworzach” stanowi idealny przykład zjawiska infotainment, czyli łączenia suchej, dziennikarskiej informacji z szeroko pojętą rozrywką. Chociaż produkcja mówi o sprawach wielkiej wagi, ogląda się ją z przyjemnością i wypiekami na twarzy. Część fabularna przypomina dobry film sensacyjny, a potem również detektywistyczny. Mimo, że zna się skutki nieszczęśliwego lotu polskiego tupolewa, do samego końca ma się nadzieję, iż dzielna załoga (i równie dzielna wieża kontroli lotów) zdoła uratować Lecha Kaczyńskiego i jego świtę. Potem, gdy się ogląda rekonstrukcję prac polskich i rosyjskich ekspertów, doznaje się uczucia zaintrygowania, zupełnie jakby chodziło o jakąś mroczną i fascynującą tajemnicę. Twórcy filmu umiejętnie dawkują emocje i stosują liczne zwroty akcji. Kiedy widz myśli, że niestrudzeni tropiciele prawdy rozwiązali smoleńską zagadkę, okazuje się, że któryś z elementów układanki nie pasuje do pozostałych i trzeba zacząć wszystko od nowa. Niby znakomite, ale założę się, że osoby, które przeżywały katastrofę smoleńską jak osobistą tragedię, będą tą konwencją głęboko zniesmaczone.

“Śmierć prezydenta” jest adresowana do masowego odbiorcy, zatem wszystkie fakty i hipotezy prezentowane są w atrakcyjnej i zrozumiałej formie. Przystępny język, połączony z wyrazistą częścią fabularną, sprawia, że nawet dziecko nie miałoby problemów z przyswojeniem większości informacji. To, o czym piszę, dotyczy także przytaczanych w filmie faktów historycznych i politycznych. Pamiętajmy: analizowana produkcja jest przeznaczona dla widzów z całego świata. Nie wszyscy cudzoziemcy są znawcami polskiej przeszłości i teraźniejszości, zatem trzeba im wytłumaczyć, czym była zbrodnia katyńska i jak układały się relacje polsko-rosyjskie po II wojnie światowej. Dla nas, Polaków, jest to banał. Dla obcokrajowców może to być jednak nowość. Kolejny szczegół, o którym wypada wspomnieć, to niezwykle uspokajający charakter “Śmierci prezydenta”. W filmie wielokrotnie pojawia się zapewnienie, że hipoteza zamachu terrorystycznego została dawno wykluczona, a publikowane w mediach teorie spiskowe wynikają głównie z antyrosyjskich uprzedzeń. Z omawianego odcinka “Katastrofy w przestworzach” jednoznacznie wynika, że tragedia smoleńska była wypadkiem lotniczym spowodowanym nieodpowiedzialnym postępowaniem załogi. I to dla wielu ludzi (zwłaszcza sympatyków Prawa i Sprawiedliwości) jest kontrowersyjne.


“Anatomia upadku”
(reż. Anita Gargas)


Film dokumentalny wyprodukowany przez Niezależne Wydawnictwo Polskie, czyli tę samą firmę, która wydaje “Gazetę Polską” i “Gazetę Polską Codziennie”. Dzieło stanowi kontynuację filmu “10.04.10” opisanego przeze mnie w artykule “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych”. “Anatomię upadku” można uznać za przeciwieństwo zrecenzowanego wcześniej filmu “Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”. O ile w kanadyjskiej produkcji zanegowano (a właściwie wyśmiano) teorie spiskowe dotyczące zamachu terrorystycznego, o tyle w “Anatomii…” przedstawiono hipotezę wybuchu jako ponurą prawdę. Już na początku dzieła zostaje postawiona teza, według której samolot Tu-154M zaczął się rozpadać jeszcze w powietrzu. Dalsza część filmu zawiera argumenty mające potwierdzić tę ryzykowną i zatrważającą teorię. Produkcja, choć niewątpliwie tendencyjna, jest arcyciekawa i doskonale zrealizowana. Jestem sceptycznie nastawiona do rewelacji rozpowszechnianych przez Niezależne Wydawnictwo Polskie, ale muszę przyznać, że “Anatomia upadku” zasługuje na obejrzenie i przemyślenie.

Dzieło Anity Gargas stanowi rozbudowaną krytykę polskiego rządu, który nie do końca poradził sobie z wielkim wyzwaniem, jakim było śledztwo smoleńskie. Film demaskuje błędy, zaniechania i nieścisłe wypowiedzi wpływowych osobistości oraz prezentuje rozbieżność między oficjalną wersją wydarzeń a wspomnieniami naocznych świadków. Kierowca autobusu, przepytywany przez reporterkę, utrzymuje, że przelatujący nad drogą tupolew znajdował się w normalnej pozycji. Tymczasem z raportów MAK i Millera wynikało, że maszyna była wówczas odwrócona do góry kołami. Mężczyzna, który obserwował pędzące ambulanse, twierdzi, że nie dojechały one na miejsce tragedii, gdyż zostały zawrócone. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zapewniał zaś, że do celu dotarło kilka karetek pogotowia. W “Anatomii upadku” można usłyszeć wielu naukowców, którzy uważają, że teoria wybuchu jest bardzo prawdopodobna i próbują opisać przebieg domniemanej eksplozji. Pojawia się również profesor, który uczestniczył w pracach komisji Millera i ocenia działalność tego organu zdecydowanie negatywnie.

Ważnym wątkiem filmu jest sprawa szczątków ofiar katastrofy. Kobieta, będąca żoną tragicznie zmarłego generała, opowiada o tym, jak bolesna była dla niej konieczność organizacji “dochówku” męża. Tak się bowiem złożyło, że dwa tygodnie po pogrzebie żołnierza znaleziono w Smoleńsku fragmenty jego ciała. Lekarz, który zajmował się szczątkami ofiar, wyraża zdumienie faktem, że zmarli byli identyfikowani wyłącznie wzrokowo i że nie sprawdzano ich kodu genetycznego. W filmie “Anatomia upadku” zostaje także poruszony temat wraku samolotu, który zaczęto badać z dwuipółletnim opóźnieniem. Naturalnie, nie brakuje również wzmianek o trotylu i osławionym artykule Cezarego Gmyza (chodzi o publikację “Trotyl na wraku tupolewa” wydrukowaną w ogólnopolskim dzienniku “Rzeczpospolita”). Antoni Macierewicz, udzielający wywiadu dla Anity Gargas, twierdzi, że na zniszczonym samolocie Tu-154M znaleziono “bardzo liczne ślady materiałów wybuchowych“. Pułkownik Ireneusz Szeląg z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sfilmowany podczas konferencji prasowej, wypowiada zaś słowa: “Nie powiedziałem, że nie było trotylu. Powiedziałem, że nie stwierdzono trotylu”.

Niesamowicie wymowny jest tytuł opisywanego filmu. Te dwa wyrazy, “anatomia upadku”, można rozmaicie interpretować. Na pewno kojarzą się one z drobiazgową analizą charakterystyczną dla nauk ścisłych. Skoro mamy do czynienia z “anatomią upadku”, to znaczy, że katastrofa lotnicza będzie “rozkładana na czynniki pierwsze” aż do uzyskania odpowiedzi na wszystkie pytania. “Anatomia upadku” przywodzi na myśl dokładne badanie kawałków rozbitej maszyny i sposobu ich roztrzaskania. Z drugiej strony, “anatomia” może się kojarzyć z sekcją zwłok, co doskonale koresponduje z poruszonym w filmie tematem szczątków ofiar. Rzeczownik “upadek” można rozumieć zarówno dosłownie, jak i metaforycznie. “Upadek” to prosty fakt, że prezydencki tupolew spadł na ziemię 10 kwietnia 2010 roku. Ale “upadek” to również określenie porażki, jaką poniósł rząd Donalda Tuska. “Upadek” - bo polskie służby nie funkcjonowały tak, jak powinny. “Upadek” - bo polscy politycy nie poradzili sobie w kontaktach z Federacją Rosyjską. W tym kontekście “anatomia upadku” oznacza ustalanie, jak i dlaczego Rzeczpospolita Polska poniosła klęskę. Trafne i poetyckie.


“Pogarda”
(reż. Maria Dłużewska, Joanna Lichocka)


Film, który w 2012 roku został uhonorowany Główną Nagrodą Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Produkcja utrzymana jest w klimacie przypominającym dokumenty “Mgła” i “Lista pasażerów” opisane przeze mnie w artykule “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych”. Twór Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej opowiada o stosunku polskich polityków i dziennikarzy do przedstawicieli tzw. rodzin smoleńskich. Występujące w filmie osoby twierdzą, że na każdym kroku są upokarzane przez reprezentantów władz państwowych i pracowników głównonurtowych mediów. Wyznają, że okrutnie cierpią, kiedy słyszą lub czytają opinie, według których członkowie załogi (i generał Andrzej Błasik) byli odpowiedzialni za katastrofę z 2010 roku. Mówią, że ich krewni są odzierani z należnego im szacunku, a oni sami - posądzani o histerię, agresję, chciwość i upolitycznianie kwietniowej tragedii.

“Pogarda” ma charakter wybitnie oskarżycielski, gdyż zarzuca politykom lekceważenie rodzin smoleńskich oraz niewłaściwe traktowanie obywateli wyrażających publicznie swoją żałobę. Oskarża też najważniejsze osoby w państwie o uległość wobec Rosji i niedążenie do odkrycia prawdziwych przyczyn katastrofy. Dziennikarze (zarówno polscy, jak i zagraniczni) zostają w filmie posądzeni o manipulowanie opinią publiczną, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji i nagminne obrażanie żałobników. Nastrój dzieła doskonale podkreśla muzyka metalowa i marszowa: ciężka, poważna, patetyczna, wypełniona goryczą, gniewem i dumą. “Pogarda” ma niewiele wspólnego z dziennikarskim obiektywizmem, albowiem Dłużewska i Lichocka przedstawiają tematykę smoleńską w sposób jednostronny i emocjonalny. W filmie bezwzględnie krytykuje się Platformę Obywatelską, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, broni się zaś środowisk kojarzonych z prawicą i centroprawicą (np. obrońców krzyża z Krakowskiego Przedmieścia).


“Przebudzenie”
(reż. Joanna Lichocka)


Dzieło, które można postawić w jednym szeregu z produkcjami “Solidarni 2010”, “Krzyż” i “Zobaczyłem zjednoczony naród” (pisałam o nich w “Tematyce okołosmoleńskiej…”). Mówi ono o żałobie z kwietnia 2010 roku, a także o ruchu społecznym, który z tej żałoby wyewoluował. Bohaterami “Przebudzenia” są ludzie angażujący się w rozmaite akcje związane z upamiętnianiem ofiar katastrofy i dążeniem do odkrycia jej tajemnicy. Osoby, które wypowiadają się do kamery, to nie tylko zwykli obywatele, ale również przedstawiciele elit gospodarczych i intelektualnych. Jednym z mówców jest Wojciech Wencel - poeta i publicysta, niegdyś związany z katolickim periodykiem “Fronda” (wiersze Wencla są w “Przebudzeniu” kilkakrotnie cytowane). Film jest mocno przesiąknięty duchem religijnym i romantycznym. Od czasu do czasu można więc usłyszeć dziwne poglądy, na przykład to, że dusze wybitnych Polaków wiedzą o organizowanych akcjach, a nawet w nich uczestniczą. Oprócz nawiązań do katolicyzmu, pojawiają się nawiązania do twórczości Adama Mickiewicza, co może zdumiewać, gdyż utwory Wieszcza znajdowały się na Indeksie Ksiąg Zakazanych.

Produkcja, podobnie jak opisana wcześniej “Pogarda”, prezentuje racje tylko jednej strony politycznego sporu. Działacze Platformy Obywatelskiej i młodzi antyklerykałowie z Krakowskiego Przedmieścia są przedstawiani w negatywnym świetle, a Jarosław Kaczyński i jego partia - w pozytywnym. Zmarły prezydent, Lech Kaczyński, zostaje ukazany jako wspaniały człowiek i wielki patriota. Zupełnie zapomina się o fakcie, że nie wszystkie jego decyzje były zgodne z polską racją stanu (weźmy na przykład ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Człowiek, będący żarliwym patriotą, nie podpisałby dokumentu przekazującego część suwerennych uprawnień państwa w ręce instytucji ponadnarodowej. Nie ugiąłby się pod żadnym szantażem, nie przestraszyłby się żadnej kary. Broniłby polskich interesów mimo wszelkich przeciwności losu). Dzieło Joanny Lichockiej, chociaż pozbawione obiektywizmu, może zachwycać natchnionym i uduchowionym charakterem. Momentami jest ono naprawdę poruszające. Nie ma w nim agresji, co nie zmienia faktu, że czasem pojawiają się śmiałe stwierdzenia. Inną zaletą filmu jest piękna ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiada Michał Lorenc, ten od kompozycji “Wyjazd z Polski”.


“Córka”
(reż. Maria Dłużewska)


Krótki, dwudziestodwuminutowy film, którego jedyną bohaterką jest Marta Kaczyńska-Dubieniecka, córka Lecha i Marii Kaczyńskich. Dzieło było kręcone 16 kwietnia 2010 roku, a więc jeszcze w czasie żałoby narodowej. Akcja dokumentu rozgrywa się w apartamencie zmarłej pary prezydenckiej, z którego Marta zaczyna już zabierać rzeczy ojca i matki. Kobieta, oprowadzając ekipę filmową po mieszkaniu, w niezwykle ciepły sposób opowiada o prywatnym życiu swoich rodziców. Zdradza, co Kaczyńscy robili w poszczególnych pomieszczeniach, jakie mieli zwyczaje i czym się interesowali. Przedstawia dziennikarzom sukę Lulę i kota Rudolfa, wyjaśniając, jak te zwierzęta trafiły pod opiekę Lecha i Marii. Marta mówi nieco o przeszłości swoich rodziców, przytacza ich wypowiedzi, prezentuje różnorakie pamiątki. Pokazuje także zdjęcia: starsze i nowsze. Kaczyńska-Dubieniecka dużo mówi o emocjach, jakie towarzyszą jej w tych trudnych chwilach. Jest to wszak osoba, która kilka dni wcześniej została sierotą. Kobieta krytykuje sposób, w jaki dziennikarze odnosili się do żyjącego Lecha Kaczyńskiego. Podoba jej się za to postawa zwykłych Polaków, którzy - zgromadzeni przed Pałacem Prezydenckim - oddają hołd zmarłej parze.


Natalia Julia Nowak,
3-7 lutego 2013 roku