W nawiasach kwadratowych umieściłam numery przypisów.
Fronda poleca
Rzymskokatolicki portal Fronda.pl postawił Alice’a Coopera za wzór do
naśladowania dla Nergala, a co za tym idzie: także dla innych miłośników
mocnego uderzenia. W materiale “Alice Cooper przykładem dla Nergala” (z
9 sierpnia 2011 roku) redakcja religijnego serwisu przedstawiła
amerykańskiego gwiazdora jako człowieka cudownie nawróconego. Frondyści
opisali go jako kogoś, kto w młodości “na scenie stawiał szafot i wzywał
Szatana”, a obecnie “tego szczerze żałuje” i “mówi otwarcie o powrocie
do chrześcijaństwa”. Jednocześnie docenili jego zdolności wokalne,
wspaniałą muzykę, zasługi dla popkultury i… działalność dobroczynną na
rzecz młodzieży zagrożonej patologiami.
Do artykułu “Alice Cooper przykładem…” dołączono dwa krótkie filmiki z
portalu YouTube.com. W jednym z nich słynny rockman/heavymetalowiec
opowiada o swojej wierze w Boga i ciekawych koligacjach rodzinnych.
Okazuje się bowiem, że AC jest synem pastora, wnukiem pastora i zięciem
pastora. Co więcej, wszyscy jego przyjaciele z dzieciństwa byli “dziećmi
Kościoła” (“Church kids”). Ciepłe słowa o Cooperze można znaleźć nie
tylko na Frondzie, ale również w wirtualnym wydaniu tygodnika
“Niedziela” oraz w serwisie Bosko.pl (przeznaczonym dla młodzieży
katolickiej). W maju 2013 roku chwalił Alice’a pewien doktor teologii.
Miało to miejsce na łamach społeczno-politycznego portalu Prawica.net.
Od lekkoducha do konserwatysty
Wiarą, pobożnością i bogobojnością AC zachwycają się również
dziennikarze zagranicznych, mainstreamowych mediów. Gavin Martin,
redaktor brytyjskiej bulwarówki “Daily Mirror”, przytoczył interesującą
wypowiedź Coopera, z której wynika, że artysta nie potępia niczyjego
postępowania, dopóki dana osoba szanuje “rodziców, Boga i kraj”
(“parents, God and country”). Spencer Bright, dziennikarz tabloidu
“Daily Mail”, zaprezentował Alice’a jako człowieka miłego,
odpowiedzialnego, rodzinnego, wiernego ukochanej żonie oraz zupełnie
niepodobnego do granej na scenie postaci. Co więcej, podkreślił, że AC
“modli się i czyta Biblię codziennie” (“prays and reads the Bible every
day”) oraz prowadzi katechezy “raz w tygodniu, kiedy nie jest w trasie
koncertowej” (“once a week when he is not on tour”).
Christina Patterson z “The Independent” stworzyła reportaż opowiadający o
jej spotkaniu z Cooperem. Artysta, rozmawiając z reporterką, streścił
historię swojego nawrócenia. Wyznał, że w przeszłości był strasznym
hulaką, pijącym ogromne ilości alkoholu i prowadzącym niemoralny styl
życia. Wielu jego znajomych zmarło młodo wskutek przedawkowania używek, a
on cudem uniknął podobnego losu. Pewnego dnia przyszło mu jednak do
głowy, że gdyby teraz umarł, to trafiłby “bezpośrednio do piekła”
(“directly to Hell”). Postanowił więc całkowicie zmienić swoje życie.
Zeskromniał, zerwał z alkoholizmem i znalazł sobie konstruktywne hobby,
grę w golfa. Obecnie jest gorliwym chrześcijaninem i kreacjonistą, który
“wierzy w Stary Testament dosłownie” (“believe the Old Testament
explicitly”).
Guy Adams, inny redaktor “The Independent”, również opublikował reportaż
mówiący o życiu i nawróceniu sławnego rockmana/heavymetalowca.
Dziennikarz zaprezentował AC jako dobrego męża, kochającego ojca,
człowieka chodzącego do kościoła i popierającego amerykańską prawicę.
Ustalił, że Cooper - pod względem światopoglądowym - ma dużo wspólnego z
Partią Republikańską i Tea Party. Muzyk jest ponadto zwolennikiem
George’a Busha, przekonanym, że media nadmiernie krytykują tego
polityka. Alice solidaryzuje się z Jan Brewer, gubernatorką Arizony,
która sprzeciwia się latynoskiej imigracji, bo nowi przybysze z Meksyku
często atakują swoich rodaków mieszkających w USA od dawna. Jakby tego
było mało, Cooper przyjaźni się z republikańskim senatorem Johnem
McCainem.
Katolicka opozycja
Nie wszyscy jednak mają pozytywny stosunek do Alice’a Coopera. Weźmy na
przykład stronę internetową katolickiego Radia Maryja. Wzmianka o AC
pojawiła się tam w artykule potępiającym Przystanek Woodstock i
omawiającym problem antychrystianizmu w kulturze rockowej (ks.
Aleksander Posacki SJ - “Igranie ze światem ciemności i oswajanie zła,
czyli refleksje po festiwalu Woodstock 2008”). Cytuję odpowiednie
zdanie: “Grali wtedy na stadionach razem z bardzo znanymi,
‘inicjowanymi’ satanistami: Faith No More, Alice’em Cooperem, Ozzym
Osbournem, Megadeth i Paradise Lost”. W serwisie Katolik.pl zamieszczono
artykuł “Magia Voo Doo Stock czyli demonologia rocka” Albina Drewniaka
(pochodzący, co ciekawe, z kwartalnika “Fronda”). Autor tekstu zarzucił
Cooperowi wyuzdane zachowanie i propagowanie nekrofilii. Stwierdził też,
że AC jest… gejem.
Nie wiem, jak można napisać, że Alice to homoseksualista. Przecież ten
muzyk ma żonę i troje dzieci, a przed założeniem rodziny masowo
“zaliczał” panienki! Zresztą, wystarczy obejrzeć jego teledyski i
poczytać słowa piosenek[1]. Ileż w nich pożądania skierowanego w stronę
kobiet… Zrozumiałabym, gdyby twórca artykułu oskarżył Coopera o
“dopuszczanie się w swoim sercu cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28). Nie rozumiem
jednak, skąd sugestia, że opisywany artysta jest osobą
nieheteroseksualną. Może stąd, że czasem eksperymentował z
androgynicznym wizerunkiem? Użycie nonsensownego argumentu wygląda mi na
ignorancję lub manipulację (nastawioną na przekonanie homofobów). Ale
idźmy dalej. W wirtualnej, katolickiej encyklopedii Okiem.pl Alice
został przedstawiony jako opętany spirytysta. Przyklejono mu także
etykietkę popularyzatora szalonej, agresywnej, seksualnej muzyki.
Mormońska przeszłość
Tak czy owak, można odnieść wrażenie, że we współczesnych środkach
masowego przekazu dominuje obraz AC jako “narodzonego na nowo
chrześcijanina” (“born-again Christian”). W ostatnich latach dużo się
mówi o tym, że artysta jest głęboko wierzący i pełen szacunku dla
wartości wyniesionych z domu rodzinnego. Sam wokalista nieustannie
nawiązuje do wyznawanej przez siebie religii. Chrześcijaństwo to,
chrześcijaństwo tamto… Dziennikarze i odbiorcy mediów są oczarowani. W
tym zbiorowym, cukierkowym zachwycie zapomina się o jednym szczególe.
Niby drobnym, ale mogącym całkowicie zmienić istotę rzeczy. Chodzi o
wyznanie Coopera. “Chrześcijaństwo” to termin niejednoznaczny, który nie
mówi nic konkretnego. Jakim, dokładnie, chrześcijaninem jest opisywany
piosenkarz? Z którym Kościołem się utożsamia? W co wierzyli jego
rodzice? Czy można to gdzieś sprawdzić?
Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że Alice wychowywał się w środowisku
członków i sympatyków Kościoła Bickertonite będącego odłamem Kościoła
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Krótko mówiąc: dorastał
wśród mormonów. Sami przedstawiciele Bickertonite twierdzą, że - pomimo
wiary w Księgę Mormona - nie są mormonami. Wolą się nazywać
chrześcijanami. Jednakże fakty mówią same za siebie. Kościół
Bickertonite to część ruchu mormońskiego. W czym tkwi problem? Cytuję
fragmenty artykułu niejakiej Laurie Goodstein: “Mormoni uważają samych
siebie za chrześcijan. (…) Mimo to teologiczne różnice między
mormonizmem a tradycyjnym chrześcijaństwem są fundamentalne, co
potwierdzają eksperci od obu wyznań”. Więcej na ten temat w tekście “Czy
mormon to chrześcijanin?” (przedruku z “The New York Times”
udostępnionym na stronie Religia.onet.pl).
Czym charakteryzuje się doktryna Świętych w Dniach Ostatnich? Aby się o
tym przekonać, zajrzymy do publikacji “W co wierzą i kim są Mormoni?”
autorstwa Tomasza Gozdka. Artykuł jest dostępny zarówno na stronie
zakonu dominikanów, jak i w laickim serwisie Racjonalista.pl. Gozdek
pisze, że mormoni uznają Indian północnoamerykańskich za potomków
biblijnych Izraelitów, postrzegają ciemną skórę jako karę za grzechy,
chrzczą żywych i umarłych, uważają Lucyfera za brata Jezusa oraz wierzą w
trzy nieba. Według autora tekstu, przedstawiciele ruchu mormońskiego są
politeistami. “Na innych planetach i w innych światach żyje bowiem
niezliczona ilość bogów” - tak Gozdek opisuje przekonania Świętych w
Dniach Ostatnich. Zdaniem twórcy artykułu, mormoni wierzą, że dobrzy
ludzie sami zostaną po śmierci bogami. Nowi bogowie będą płodzić dzieci…
normalnie, płciowo.
Jakimi obywatelami są wyznawcy mormonizmu? Z odpowiedzią śpieszą Adam
Szostkiewicz i Tomasz Zalewski, autorzy tekstu “Mormoni idą na
Waszyngton” z wirtualnego wydania “Polityki”. Publicyści piszą, że
przedstawiciele omawianego wyznania “są bardziej konserwatywni w
sprawach społeczno-kulturowych” i “intensywniej pomagają sąsiadom i
innym członkom społeczności”. Według dziennikarzy “Polityki”, mormoni
wysoko cenią wartości rodzinne oraz preferują wielodzietność i
patriarchalizm. W Stanach Zjednoczonych większość mormonów opowiada się
za Partią Republikańską. No dobrze, ale czy Alice Cooper faktycznie jest
Świętym w Dniach Ostatnich? Strona FamousMormons.net donosi, że artysta
urodził się w mormońskiej rodzinie, ale jego ojciec ostatecznie zmienił
wyznanie i rozpoczął działalność w Kościele baptystycznym. Co z samym
AC? Niestety, nie wiadomo.
Wolnomularz i templariusz
Zanim przejdziemy do dalszej części artykułu, wyjaśnimy sobie kilka
faktów związanych z biografią Alice’a Coopera. Co o życiu AC mówią
serwisy En.wikipedia.org i Biography.com? Słynny rockman/heavymetalowiec
urodził się 4 lutego 1948 roku w Detroit (Michigan). Kiedy miał 12 lat,
przeniósł się wraz z rodziną do Phoenix w stanie Arizona. Prawdziwe
nazwisko artysty to Vincent Damon Furnier. Gwiazdor posługiwał się nim
aż do roku 1975, kiedy to prawnie zmienił je na Alice Cooper. Dlaczego
tak się stało? Powód jest prosty: Alice Cooper to była nazwa zespołu
muzycznego, w którym Vincent śpiewał i odnosił sukcesy od lat
sześćdziesiątych. Kiedy formacja się rozpadła, Furnier - nie chcąc
rezygnować z rozpoznawalnej nazwy - przyjął ją za swoje legalne
nazwisko[2]. Przypatrzmy się teraz czasom, w których AC był jeszcze
osobą prywatną, zwykłym Vincentem Furnierem.
Zacznijmy od faktu, że istnieje coś takiego jak ugrupowanie DeMolay
International (Order of DeMolay) funkcjonujące od roku 1919.
Anglojęzyczna Wikipedia opisuje je jako “masońską organizację
młodzieżową” (“masonic youth organisation”) przeznaczoną dla chłopców w
wieku 12-21 lat. Wchodzimy na stronę DeMolayIloilo.org, klikamy zakładkę
“DeMolay FAQs”, spoglądamy na nagłówek “Are there any famous DeMolays?”
(“Czy są jacyś sławni członkowie DeMolay?”). Pod spodem znajduje się
lista słynnych nazwisk, a na tej liście… Vincent Damon Furnier
(“Zapalony golfista, najbardziej znany jako legenda rocka ‘Alice
Cooper‘” - “An Avid Golfer, Best Known as Rock Legend ‘Alice Cooper‘”)!
Buahahahaha! Wolnomularz zdemaskowany! Odwiedzamy inną stronę poświęconą
DeMolay: Suburban740.org/demolayfamous.htm. Patrzymy… a tam znowu
Vincent Damon Furnier!
Czy Alice Cooper kontynuował/kontynuuje karierę masona w życiu dorosłym?
Strona AliceCooperEchive.com informuje, że 29 i 30 lipca 1969 roku AC
występował w “Masońskiej Świątyni” - “Masonic Temple” w Portland (stan
Oregon). Mam nadzieję, że była to nazwa sali koncertowej, a nie
określenie prawdziwego miejsca kultu. Ale to nie koniec wolnomularskiego
wątku w życiu znanego muzyka. Według witryny TheTimes-Tribune.com,
artysta śpiewał w “Masońskiej Świątyni” (“Masonic Temple”) również w
roku 2011, czyli długo po swoim rzekomym nawróceniu. Na stronie
Forums.ernieball.com jeden z użytkowników napisał: “Pamiętam, jak
oglądałem zespół Alice Cooper w Toronto w Sylwestra 1970 w Masońskiej
Świątyni. Zespół był świetny i takież było miejsce spotkania” (“I
remember seeing the Alice Cooper band in Toronto on New Years Eve 1970
at The Masonic Temple. The band was great, so was the venue”). Zaiste,
cuchnąca sprawa!
Przyjrzyjmy się uważnie ugrupowaniu, do którego należał młody Vincent
Furnier. Oto dwa cytaty ze strony DeMolayIloilo.org: “DeMolay jest jedną
z największych braterskich organizacji sponsorowanych przez
wolnomularzy” (“DeMolay is one of the largest fraternal organization
sponsored by Freemasons”), “DeMolay wywodzi swoją nazwę od Jacques’a de
Molay’a, ostatniego Wielkiego Mistrza templariuszy” (“DeMolay derives
its name from Jacques DeMolay, the last Grand Master of the Knights
Templar”). Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że stowarzyszenie DeMolay
opracowało listę siedmiu “Cnót Kardynalnych” - “Cardinal Virtues“.
Znajdują się na niej: “synowska miłość“, “cześć dla rzeczy świętych”,
“uprzejmość”, “koleżeństwo”, “wierność”, “czystość” i “patriotyzm”
(“filial love”, “reverence for sacred things”, “courtesy”,
“comradeship”, “fidelity”, “cleanness”, “patriotism”). Zdjęcia, dostępne
w Internecie, udowadniają, że członkowie DeMolay noszą dziwne szaty
oraz posługują się oznaczeniami masonów i templariuszy.
Dywagacje teoretycznospiskowe
Fakt, że Alice był w młodości wolnomularzem, to doskonały pretekst to
tego, żeby pobawić się w konspiracjonizm spod znaku “przemysł
rozrywkowy, podejrzana symbolika, Illuminati i projekt Monarch”[3]. Nie
jestem taką znawczynią tematu, jak redakcje VigilantCitizen.com i
Pseudoccultmedia.net, ale wiem już co nieco o masonach, Iluminatach i
ich rzekomym (?) wpływie na popkulturę. Zacznijmy od tego, że część
symboli, używanych przez Coopera, wygląda dość osobliwie. Widziałam
zdjęcie koncertowe, na którym AC jest odziany w niestandardową koszulkę.
Na T-shircie znajduje się czerwone koło, a w tym kole - biały,
równoramienny, chyba liliowy krzyż. Nad całą kompozycją góruje zamknięta
korona. Przeprowadziłam małe badanie i odkryłam, że istnieje coś
takiego jak Red Cross of Constantine - Czerwony Krzyż Konstantyna.
Wpiszmy to hasło w Google (po angielsku) i przejdźmy do działu
“Grafika”. Jeśli to zrobimy, wyskoczą nam obrazki przypominające
koszulkę Alice’a. Krzyż o nietypowym kształcie, często w towarzystwie
zamkniętej korony. Jak dowiadujemy się z anglojęzycznej Wikipedii, Red
Cross of Constantine to “chrześcijański zakon masonerii” (“Christian
Order of Freemasonry”). Żeby wstąpić do tej organizacji, trzeba być
chrześcijaninem oraz mieć już doświadczenie w działalności
wolnomularskiej. Cooper spełnia te wymagania. Kto wie, może Alice
udziela się właśnie w Czerwonym Krzyżu Konstantyna?[4] Widziałam
fotografię, na której wokalista ma na szyi blaszkę z krzyżem podobnym do
emblematu RCC. Są także zdjęcia i produkcje audiowizualne, w których AC
nosi symbole kojarzące się ze znakami templariuszy[5]. Przykład: jedna z
odznak na jego kurtce w humorystycznym, francuskim show “Alice Cooper a
Paris“.
Teraz kolejny kwiatek. Rok 1971, występ w telewizyjnym programie
“Detroit Tubeworks”. Alice, śpiewając utwór “I’m Eighteen”, wykonuje
masoński gest. Ustawia dłoń poziomo i wkłada ją sobie w ubranie na
klatce piersiowej (cztery palce wyprostowane, kciuk sterczący pionowo).
Można to zobaczyć w serwisie YouTube na profilu ReelinInTheYears66. Czy w
twórczości Coopera pojawiają się znaki programowania Monarch? A co z
iluminackimi gestami, takimi jak te, o których często pisze portal
Vigilant Citizen? Owszem, czasami się trafiają. W dziesięciominutowym,
trzyczęściowym teledysku “Along Came A Spider” z 2008 roku występują
następujące symbole: lalki, maski, podłoga-szachownica i pojedyncze oczy
(w tym oko-pająk na rękawiczce AC. Narząd wzroku na dłoni… Czyżby
nawiązanie do pewnego orientalnego talizmanu?).
Najważniejszym miejscem, pokazanym w video clipie, jest szpital
psychiatryczny. Może to wzbudzać skojarzenia z niesławnym projektem
MK-ULTRA. Główny bohater, grany przez Alice’a, najprawdopodobniej jest
ofiarą programowania delta: “mandżurskim kandydatem“, który ostatecznie
wyrywa się spod kontroli i obraca przeciwko swoim treserom. Śpiewane
przez Coopera słowa “They tortured every inch of me, then expect me to
forget it” (“Torturowali każdy cal mnie, potem oczekiwali, że o tym
zapomnę”) są aluzją do traumy i amnezji dysocjacyjnej. W środkowej
(drugiej) części filmiku widzimy perkusistę noszącego na szyi krzyż
templariuszy lub krzyż żelazny. W ostatniej (trzeciej) części filmiku
obserwujemy głównego bohatera prowadzącego autopsję zabitej przez siebie
kobiety. Denatka jest owinięta w czerwony (a właściwie
czerwonawobordowy) materiał.
Podobno w symbolice Illuminati czerwień oznacza “najwyższą krwawą ofiarę
i rytuał” - “ultimate blood sacrifice and a ritual” (YouTube,
truth777exposed, prezentacja multimedialna “The Amy Winehouse Sacrifice
Exposed“). Proszę zauważyć, że identyczny kolor miał worek, w którym
wynoszono zwłoki martwej Amy Winehouse (źródło: to samo). Teledysk
“Steven” z lat siedemdziesiątych zawiera lustro oraz mnóstwo
jednakowych, ludzkich postaci. Mają one maski, w dodatku podobne do
Alice’a. Pod koniec video clipu widać zwielokrotnioną sylwetkę
śpiewającego AC. Inny podejrzany teledysk: “Love’s A Loaded Gun” (1991).
W ostatniej scenie video clipu Cooper zakuwa w kajdany atrakcyjną,
uwodzicielską niewiastę. Na ścianie wisi obraz przedstawiający tygrysa.
Drapieżne koty są symbolami niewolnic seksualnych, ofiar programowania
beta (“sex kittens“ - “sekskociaki“).
Na jednym ze zdjęć z czasów “Billion Dollar Babies” widnieją m.in. takie
elementy, jak przerażone niemowlę, klatka dla ptaków, tradycyjny
zegarek czy białe króliki nawiązujące do “Alicji w Krainie Czarów”.
Okładka singla “He’s Back (The Man Behind the Mask)” z roku 1986 ukazuje
Coopera, który trzyma w dłoni maskę i za pomocą tej maski zasłania
sobie jedno oko. Kolejna fotografia, która zwróciła moją uwagę, pochodzi
z artykułu “Alice Cooper To Release Cover Album In 2014”
(Q103albany.com). Przedstawia ona Alice’a wykonującego specyficzny gest i
eksponującego jedno ze swoich oczu. Inne znalezisko: zdjęcie
ilustrujące materiał “Alice Cooper’s Maze of Terror at Universal’s
Halloween Horror Nights” (FoxNews.com). Gwiazdor, noszący ubranie z
napisem “MONARCH”, pozuje obok lalki przebranej za panterę. Po lewej
stronie widać coś co przywodzi na myśl futro tygrysa. Podsumowując:
symbole Illuminati i programowania Monarch nie są Alice’owi obce.
Jeśli ktoś nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi, powinien przeczytać
mój tekst “Kontrola umysłu - prawda czy teoria spiskowa?”. Warto
również zajrzeć na strony VigilantCitizen.com i Pseudoccultmedia.net
oraz do dylogii “The Illuminati Formula” Fritza Springmeiera i Cisco
Wheeler. Lektury uzupełniające: “Thanks for the Memories” Brice Taylor,
“Trance-Formation of America” Cathy O’Brien. Czysty konspiracjonizm, ale
dający do myślenia. Historię badań MK-ULTRA i teorię spiskową o
projekcie Monarch po prostu trzeba znać. Tym bardziej, że amerykańska
aktorka, Roseanne Barr, powiedziała na antenie telewizji Russia Today:
“Kontrola umysłu MK-ULTRA rządzi w Hollywood” (“MK-ULTRA mind control
rules in Hollywood”). Co ma Cooper do stolicy światowej kinematografii?
Całkiem sporo. Udział w filmach fabularnych, znajomości z aktorami,
współpracę z Warner Bros Records i ufundowanie litery “O” w napisie
“Hollywood” na Mount Lee w Kalifornii. Na koniec: drobna, etniczna
ciekawostka. Otóż w żyłach AC płynie krew celtycka, indiańska, romańska i
germańska. Piosenkarz może się pochwalić genami Irlandczyków, Szkotów,
Siuksów, Francuzów i Anglików (info: En.wikipedia.org). Ludzie, mający
pochodzenie celtyckie, indiańskie i celtycko-indiańskie, są ponoć
szczególnie cenieni przez CIA. Przypisuje się im bowiem wrodzone
zdolności nadnaturalne. Tak przynajmniej twierdził Robert Duncan
O’Finioan (kontrowersyjny żołnierz, pisarz i trener sztuk walki) w
rozmowie z Kerry Lynn Cassidy i Billem Ryanem, dziennikarzami Projectu
Camelot.
Twardy orzech do zgryzienia
W tytule niniejszego artykułu postawiłam pytanie: “Chrześcijanin,
satanista, mormon czy mason?”. Wypadałoby, żebym udzieliła na nie
jednoznacznej, a zarazem uargumentowanej odpowiedzi. Powiem tak:
sześćdziesięciopięcioletni wokalista Alice Cooper jest osobą
skomplikowaną i niejednoznaczną. Da się o nim powiedzieć bardzo dużo,
ale… czy na pewno bez cienia niepewności? Kilka miesięcy temu, gdy
postanowiłam zgłębić jego twórczość, natknęłam się na internetowy
komentarz, z którego wynikało, że Alice jest obecnie chrześcijaninem.
Informacja ta zaintrygowała mnie do tego stopnia, że postanowiłam
dokładnie przyjrzeć się sprawie. Początkowo dołączyłam do ludzi
wierzących bez zastrzeżeń w deklaracje Coopera. Irytowały mnie wówczas
osoby wątpiące w jego “cudowne nawrócenie” (wydawało mi się, że są to
fanatycy religijni, właściciele głów nabitych stereotypami albo po
prostu paranoicy szukający dziury w całym). Niestety, później sama
nabrałam podejrzeń. Gdy zaczęłam dogłębnie badać problem, w moim umyśle
pojawiło się jeszcze więcej pytań. Czy AC jest chrześcijaninem? On sam
mówi, że tak.
Potwierdzeniem jego deklaracji może być konserwatywny światopogląd. Ale
przecież nie trzeba być chrześcijaninem, żeby mieć prawicowe
przekonania. Gwiazdor rzekomo pochodzi z tradycyjnego, chrześcijańskiego
domu. Po sprawdzeniu faktów, okazuje się jednak, że muzyk dorastał
wśród zwolenników Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Doktryna mormońska jest jedyna w swoim rodzaju, a jej związek z
chrześcijaństwem bywa kwestionowany. Innym argumentem, potwierdzającym
zapewnienia Alice’a, jest noszenie przez niego krzyży (abstrahuję od
dziwnego wyglądu niektórych z nich). Z drugiej strony, pewien Internauta
słusznie zauważył, że samo noszenie krzyży jeszcze o niczym nie
świadczy. Ozzy Osbourne również się nimi obwiesza, a jednak nie jest
wyznawcą Jezusa z Nazaretu. Co z satanizmem? Według mnie, Cooper nigdy
nie był czcicielem szatana. Owszem, są w jego twórczości odwołania do
postaci diabła (np. w piosence i teledysku “Gimme”)[6]. Ale to stanowczo
za mało, żeby uznać go za satanistę.
No, chyba, że uważamy, iż Halloween, do którego otwarcie nawiązuje AC,
jest satanistycznym świętem. Wtedy faktycznie, większość dorobku
artystycznego Alice’a to czyste diabelstwo. Swoją drogą, to trochę
nietypowe, że człowiek kreujący się na konserwatystę i gorliwego
chrześcijanina promuje halloweenowe motywy. W Stanach Zjednoczonych, jak
również poza ich granicami, większość chrześcijańskich prawicowców
opowiada się przeciwko tradycjom związanym z 31 października. Wniosek:
Cooper jest pełen sprzeczności. Najbardziej kontrowersyjne i niepokojące
wydaje mi się to, że Alice należał kiedyś do wolnomularskiej
organizacji DeMolay International (Order of DeMolay)[7]. Później
wykonywał masońskie gesty, posługiwał się masońską symboliką i
występował w miejscach określanych jako Masońskie Świątynie. Wiele
wskazuje na to, że AC nadal konszachtuje z tajnymi stowarzyszeniami. Jak
się ma działalność wolnomularska do bycia chrześcijaninem? Przecież
masoneria to sekta religijna! Niektórzy twierdzą, że lucyferyczna!
Shock rock
Tylko jedna rzecz wydaje mi się oczywista i niezaprzeczalna. Alice
Cooper to znakomity artysta. Ma w swoim repertuarze wiele świetnych
piosenek, których można by słuchać w nieskończoność, np. “The Black
Widow“, “School‘s Out“, “Feed My Frankenstein“, “Generation Landslide“,
“Killer“, “Freedom”, “I‘m The Coolest“, “Who Do You Think We Are?“. Jego
utwory są także zróżnicowane, co świadczy o kreatywności i nieustannym
rozwoju. Większość słuchaczy kojarzy go głównie z nieśmiertelnym
przebojem “Poison”, gitarami elektrycznymi, ciemnymi ubraniami, gotyckim
wizażem, czerpaniem inspiracji z horrorów oraz widowiskowymi koncertami
łączącymi w sobie elementy spektaklu teatralnego i pokazu
iluzjonistycznego. Ten krótki opis nie jest jednak pełną charakterystyką
twórczości Alice’a.
Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale na początku lat osiemdziesiątych,
czyli w czasach Nowego Romantyzmu, Cooper eksperymentował ze stylem New
Wave. Chodził wówczas w makijażu rodem z londyńskiego klubu Blitz, a w
jego piosenkach śmiało odzywały się syntezatory. Dawno, dawno temu,
jeszcze w czasach zespołu Alice Cooper, wokalista potrafił przywdziewać
kolorowe sukienki albo pokazywać się z ogromną stokrotką na głowie.
Niewiarygodne, ale prawdziwe. Krótko mówiąc: shock rock! Twórczość AC
jest interpretowana i definiowana na wiele sposobów. W cytowanym już
artykule Gavina Martina możemy znaleźć ciekawą wypowiedź Alice’a:
“Groucho przyszedł na mój występ i zobaczył w nim wodewil, Salvador Dali
zobaczył w nim surrealizm, Vincent Price zobaczył w nim rock, horror i
komedię” (“Groucho came to my show and saw it as vaudeville, Salvador
Dali saw it as surrealism, Vincent Price saw it as rock, horror and
comedy”). Ilu ludzi, tyle opinii.
Oczywiście, muzyka, a zwłaszcza koncerty Coopera, to nie jest rozrywka
dla każdego. W osobach delikatnych, wrażliwych i staroświeckich występy
tego piosenkarza mogłyby wywołać niesmak lub przerażenie. Weźmy na
przykład show z 19 lipca 2000 roku. Alice, śpiewając utwór “Dead
Babies”, udaje, że bawi małe dziecko. Kołysze je w wózeczku, zabawia
grzechotką… Nagle wszystko ulega zmianie. Gdy Cooper wyjmuje “dziecko” z
wózka, okazuje się, że jest to potwór o dwóch głowach: jednej upiornej,
a drugiej zwierzęco-demonicznej[8]. AC zaczyna się nad “tym” znęcać, a
potem nabija “to” na miecz. Następnie zostaje obezwładniony i ubrany w
kaftan bezpieczeństwa. Występ jak uderzenie w łeb! Jeszcze bardziej
wstrząsające jest show z 31 października 1986 roku. Alice, wykonując
kawałek “Cold Ethyl”, rzuca, szarpie, potrząsa, kopie i gwałci ogromną
lalkę wyobrażającą żeńskiego trupa. “Miota nią jak szatan!” - chciałoby
się rzec, parafrazując znany cytat.
Jak bakterie
Masoni są jak bakterie: kryją się wszędzie. Ich wpływy widać nie tylko w
showbiznesie, ale także w polityce, gospodarce i religii (np. w
Kościele rzymskokatolickim. Papież Franciszek wykonywał masońskie gesty,
Benedykt XVI wzywał do utworzenia Światowej Władzy Publicznej, Jan
Paweł II posługiwał się pojęciem New World Order). Myślę, że nie
powinniśmy się obrażać na jednego Alice’a Coopera. Żeby zachować
konsekwencję, musielibyśmy bowiem obrazić się na cały świat. AC jest
zbyt zdolny i zbyt intrygujący, żeby go przekreślać. W jego przypadku
najbardziej liczy się twórczość: muzyka i aktorstwo. Bo Cooper, chociaż
określany jako wokalista, jest również doskonałym aktorem. Trzeba mieć
talent, żeby przez czterdzieści pięć lat przekonująco grać postać o
zupełnie odmiennym charakterze, temperamencie, stylu bycia i wyrazie
twarzy. Mimo to, nie powinniśmy mu bezgranicznie ufać. Z wolnomularzami -
byłymi i obecnymi - nigdy nic nie wiadomo.
W jednym z moich poprzednich artykułów (opublikowanym na początku
czerwca 2013 roku) napisałam: “Jest jeden koleś z Ameryki Północnej, o
którym chciałabym stworzyć całkiem osobny tekst. Nie wiem, kiedy to
nastąpi, bo ostatnio brakuje mi czasu na twórczość publicystyczną”.
Teraz nie jest już tajemnicą, że w powyższej deklaracji chodziło o
Alice’a. Badam jego przypadek od dłuższego czasu. I wiecie co? Im
bardziej zagłębiam się w szczegóły, tym mocniej dręczy mnie sokratejskie
uczucie “wiem, że nic nie wiem”. Nie dają mi też spokoju słowa
zaczerpnięte z powieści Henryka Sienkiewicza: “Diabeł się w ornat ubrał i
ogonem na mszę dzwoni”. Kim jest Alice Cooper? Tylko on zna prawdę na
własny temat. Nam pozostaje tylko zachwycanie się jego głosem, charyzmą i
oryginalnością.
Natalia Julia Nowak,
12-21 lipca 2013 roku
PRZYPISY
[1] Przykładowe teledyski: “Poison”, “Bed Of Nails”, “House Of Fire”,
“Hey Stoopid”, “Love’s A Loaded Gun”, “Only My Heart Talkin’”.
Przykładowe teksty piosenek: “Be My Lover”, “Cold Ethyl”, “I Like
Girls”, “You’Re My Temptation”, “Nurse Rozetta”.
[2] Dobrze, ale dlaczego grupa, w której wokalista zaczynał karierę,
nazywała się Alice Cooper? Są dwie teorie tłumaczące ten wybór.
Pierwsza: dążenie do wywołania kontrastu między niewinną nazwą a
szokującym wizerunkiem i zachowaniem. Druga: nawiązanie do nazwiska
czarownicy, która kilka wieków temu została spalona na stosie.
[3] Teoria spiskowa o projekcie Monarch jest inspirowana autentycznymi
badaniami nad kontrolą umysłu, jakie CIA prowadziła w latach
pięćdziesiątych i sześćdziesiątych (MK-ULTRA). Wielu ludzi twierdzi, że
tego typu praktyki nadal mają miejsce. Wierzą oni, że masoneria i
agencje wywiadowcze traumatyzują niemowlęta i dzieci, żeby wywołać u
nich dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, czyli osobowość wieloraką
(DID/MPD). Gdy psychika katowanego, poniżanego i zastraszanego człowieka
rozpada się na wiele osobowości, każda z nich zostaje zaprogramowana
(za pomocą hipnozy, narkotyków, elektrowstrząsów, NLP itp.) do
wykonywania określonych zadań. Według konspiracjonistów, motyw kontroli
umysłu jest w popkulturze sygnalizowany za pomocą ściśle określonych
symboli, takich jak marionetka, motyl, lalka, manekin, maska, lustro,
zegar, zamek, szachownica, czarno-białe paski, labirynt, schody, klatka
dla ptaków, styl Marilyn Monroe, uszy Myszki Miki, wzór panterki,
drapieżny kot, biały królik, pękające szkło, zwielokrotnione postaci czy
wyeksponowane/zasłonięte oko. Projekt Monarch, ze względu na brutalny
charakter, bywa nazywany “opartą na traumie kontrolą umysłu”
(“trauma-based mind control”).
[4] Jeśli wierzyć stronie WikiMapia.org, muzyk mieszka w Paradise Valley
koło Phoenix (AZ). W Phoenix jest filia Red Cross of Constantine.
Mieści się ona w budynku Grand York Rite Masonic Bodies (Ciał Masońskich
Wielkiego Rytu York) przy ulicy W Monroe Street. Źródła:
CharityBlossom.org, YellowBot.com. Według anglojęzycznej Wikipedii,
wielu templariuszy zalicza się do Rytu York. Ugrupowanie DeMolay, do
którego należał młody Cooper, także ma dużo wspólnego z tym Rytem.
Wejdźmy na stronę YorkRite.com/degrees i spójrzmy na listę organizacji
młodzieżowych. Jest tam m.in. Order of DeMolay. Komentarz dołączony do
spisu brzmi: “Ryt York jest ekstremalnie aktywny w swoim uwikłaniu w te
grupy” (“The York Rite is extremely active in its involvement with these
groups”). DeMolay otrzymuje ponadto wsparcie od Rytu Szkockiego. Cytat
ze strony ScottishRite.org: “Każdego roku (…) Ryt Szkocki wspiera
Międzynarodowy Zakon DeMolay” - “Each year (…) the Scottish Rite
supports the International Order of DeMolay”. Założyciel młodzieżówki,
Frank S. Land, reprezentował Ryt Szkocki, aczkolwiek był też nagradzany
przez Ryt York (info: En.wikipedia.org). Jeszcze jedna ciekawostka.
Oddział DeMolay w Phoenix (AZ) nazywa się Paradise Valley, czyli tak jak
obecna miejscowość Alice’a. Źródło: DeMolay.org.
[5] Jest też całe mnóstwo fotografii, na których widać, że Alice
posługuje się znakiem Czaszki i Kości (Skull and Bones). Tego jednak nie
łączyłabym z wolnomularstwem. Raczej z subkulturą rockowo-metalową i
tematyką piosenek. Inne spostrzeżenie: na okładkach płyt “Welcome To My
Nightmare” i “Welcome 2 My Nightmare” znajduje się ogromny, odwrócony
trójkąt. Ale to również może być dziełem przypadku.
[6] Żeby być uczciwą, napiszę, że ten utwór sprawia wrażenie, jakby był
napisany przeciwko szatanowi. Jego przesłanie kojarzy mi się z kawałkiem
“Deceiver of Fools” (“Oszust Głupców”) formacji Within Temptation.
[7] W działalność DeMolay był też zaangażowany (nielubiany przez
konspiracjonistów) Walt Disney, twórca m.in. Myszki Miki. Dlaczego
teoretycy spiskowi nie darzą go sympatią? Zainteresowanych odsyłam do
książki “The Illuminati Formula Used to Create an Undetectable Total
Mind Controlled Slave” („Formuła Illuminati Używana do Tworzenia
Niewykrywalnego, Totalnego, Kontrolowanego Umysłowo Niewolnika”) Fritza
Springmeiera i Cisco Wheeler. Inne przydatne źródło: czwarta część
amatorskiego filmu dokumentalnego „Kontrola umysłu. Zbagatelizowany fakt
współczesnego świata” (YouTube, Ripsonar).
[8] Nie wiem, dlaczego, ale gdy oglądałam to nagranie, przypomniał mi
się nagłówek z najpoczytniejszego polskiego dziennika: “Kate jest w
ciąży, ale w macicy rozwijają się... O MATKO!!!” (24 września 2012 roku,
wirtualne wydanie tabloidu “Fakt”).
ZAŁĄCZNIK W POSTACI GRAFIK
Alice Cooper i symbolika masonów, templariuszy, Iluminatów oraz projektu Monarch.
https://imageshack.us/scaled/large/194/cj0r.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/541/pxa9.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/43/oqdw.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/46/jwkj.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/703/b0re.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/812/bseu.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/59/i9ff.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/827/zx7s.jpg
https://imageshack.us/scaled/large/18/68g4.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz