Od autorki: w nawiasach kwadratowych umieściłam przypisy.
Zaczynając od końca
Jego pogrzeb był nie z tej ziemi. Aby się o tym przekonać, wystarczy
zajrzeć do publikacji “Malcolm McLaren’s funeral in pictures” (“Pogrzeb
Malcolma McLarena w obrazkach”) dostępnej w internetowym wydaniu
dziennika “The Daily Telegraph”. Trumna zmarłego była pokryta czymś w
rodzaju graffiti, a na jej boku widniało ogromne, białe hasło “Too Fast
To Live, Too Young To Die” - “Zbyt Szybki, Żeby Żyć, Zbyt Młody, Żeby
Umrzeć”. Przewożono ją elegancką, staroświecką karetą zaprzęgniętą w
czarne konie z efektownymi piórami na głowach. Z tyłu tejże karety
znajdowało się coś na kształt tablicy, do której przytwierdzono kwiaty
układające się w czerwony znak anarchii na białym tle.
Częścią konduktu pogrzebowego był zielony, piętrowy autobus. Przód
pojazdu posiadał oznaczenie “777 Nowhere” - “777 Donikąd”. Tył był
opatrzony wielkim, różowo-żółto-czarnym transparentem z inicjałami “MM” i
hasłem “Malcolm Was Here 1946-2010” (“Malcolm Był Tutaj 1946-2010”).
Bok autobusu przyozdobiono różową płachtą z żółtym, kaligraficznym
napisem “The Daily Terror” - “Codzienny Terror”. Nawet wnętrze kościoła,
w którym odbywała się ceremonia żałobna, nie uniknęło dziwnych
dekoracji. U stóp stojaka, na którym znajdowała się trumna, umieszczono
tablicę z kwiatami tworzącymi hasło “Cash From Chaos” - “Gotówka z
Chaosu”. Był to biały napis na tle granatowym.
Szopka pogrzebowa
Przy wspomnianym już zielonym, piętrowym autobusie kręcili się młodzi
ludzie ubrani (i uczesani) w stylu punkowym. Część z nich piła piwo i
paliła papierosy. Autor publikacji “Malcolm McLaren’s funeral…” pisze,
że ostatniej drodze zmarłego towarzyszyła muzyka rockowa: utwór “My Way”
w wykonaniu Sida Viciousa z zespołu Sex Pistols[1]. W uroczystościach
żałobnych uczestniczyli - obok zwykłych obywateli - znani
przedstawiciele branży rozrywkowej i modowej. Niektórzy celebryci (tacy
jak wokalista Adam Ant) wyglądali nad wyraz ekscentrycznie. Cała ta
pogrzebowa szopka miała miejsce w Londynie w drugiej połowie kwietnia
2010 roku. My, Polacy, żegnaliśmy wówczas ofiary katastrofy smoleńskiej.
Kim, do licha, był Malcolm McLaren? Dlaczego jego ostatnie pożegnanie
przypominało cytat z piosenki polskiej grupy Ramzes & The Hooligans
(“Zapraszam wszystkich na mój pogrzeb, to będzie bardzo wspaniała
impreza. Będzie punk rock, będzie piwo i każdy będzie mógł się naje…ć”)?
W niniejszym artykule spróbuję zwięźle przedstawić życie i twórczość
jednej z najbardziej wpływowych osób w historii brytyjskiej popkultury.
Nie będzie to szczegółowa biografia ani dogłębna analiza, tylko krótka
prezentacja niezwykłego człowieka i jego dokonań. Mój tekst jest
adresowany do ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Malcolmie McLarenie
albo mają niewielką wiedzę na jego temat.
Artysta i biznesmen
Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że Malcolm McLaren (22 stycznia 1946 - 8
kwietnia 2010) urodził się w Londynie jako syn szkockiego inżyniera.
Wychowywał się z babcią ze strony matki, która pochodziła z żydowskiej
rodziny handlującej diamentami. W młodości Malcolm sympatyzował z
sytuacjonistami, czyli ruchem artystyczno-społecznym, który cenił
awangardową sztukę oraz głosił poglądy zahaczające o marksizm i
anarchizm. Uczęszczał do różnorakich szkół plastycznych. Od roku 1971
prowadził sklep, w którym sprzedawał zaprojektowaną przez siebie odzież.
Współwłaścicielką sklepu, a zarazem kochanką McLarena, była Vivienne
Westwood[2]. Para projektowała również kostiumy na potrzeby spektakli
teatralnych i filmów fabularnych.
Malcolm, w przeciwieństwie do Vivienne, nie ograniczył swojej
działalności wyłącznie do branży modowej. Jeszcze w latach
siedemdziesiątych wkroczył do przemysłu rozrywkowego: został menedżerem
zespołów muzycznych. Od lat osiemdziesiątych wydawał płyty z własnymi
nagraniami. McLaren zajmował się ponadto sztukami wizualnymi,
komponowaniem muzyki do reklam i filmów, pisaniem artykułów,
współtworzeniem programów telewizyjnych i innymi pasjonującymi rzeczami.
Zmarł w wyniku choroby nowotworowej (podobno przed śmiercią zaapelował o
uwolnienie Leonarda Peltiera, działacza na rzecz Indian
północnoamerykańskich). Został pochowany w angielskiej stolicy na
Highgate Cemetery. Polecam sprawdzić, jak wygląda jego grób. Wystarczy
wpisać w Google hasło “malcolm mclaren grave” albo “malcolm mclaren
headstone”.
Punk - kontrolowana opozycja?
Robert Sankowski, autor artykułu “Człowiek, który wymyślił punka” z
wirtualnego wydania “Gazety Wyborczej”, przedstawia Malcolma McLarena
jako ojca sukcesu Sex Pistols. Pisze, że to właśnie Malcolm - sprytny
menedżer - był odpowiedzialny za wizerunek, skandale, a nawet skład
personalny tej słynnej grupy. Z artykułu Sankowskiego wyłania się jednak
negatywny obraz McLarena. Publicysta oskarża Malcolma o fałszywość i
działanie w złej wierze. Nazywa go “pozerem” i “hochsztaplerem”. Co
więcej, przytacza wypowiedzi, z których wynika, że McLaren traktował
sztukę i artystów w sposób instrumentalny. Krzysztof Varga, twórca
tekstu “Buntuj się czyli kup nasz produkt” (z elektronicznej edycji
“Dużego Formatu”), opisuje Malcolma w równie nieprzychylny sposób.
Varga, powołując się na obszerną książkę “England’s Dreaming. Historia
punk rocka” Jona Savage’a, prezentuje największe wady i grzechy sławnego
menedżera. Z artykułu “Buntuj się…” wynika, że McLaren zapoczątkował
modę na punk w celach czysto komercyjnych. “On ten nagły bunt sobie
starannie wykoncypował, a szło przecież wyłącznie o to, żeby dobrze
sprzedać ciuchy, które w swoim butiku (…) młodzieży opylał” - stwierdza
autor tekstu. Krzysztof Varga pisze, że Malcolm, żądny pieniędzy i
rozgłosu, przekraczał niekiedy granice moralne. Jako przykład podaje
fakt, że McLaren zachęcał młodych muzyków do posługiwania się symbolami
komunistycznymi i nazistowskimi. Publicysta ubolewa nad tym, że za
rzekomym idealizmem i nonkonformizmem punk rocka kryło się coś zupełnie
przeciwnego.
Bartek Chaciński, twórca artykułu “Pożegnanie z ojcem punka” (dostępnego
w wirtualnym wydaniu “Polityki”), pisze o Malcolmie McLarenie w nieco
innym tonie. Wprawdzie potwierdza, że menedżer grupy Sex Pistols
“zmanipulował” punkową subkulturę, ale przedstawia go raczej jako
człowieka kreatywnego, wszechstronnie uzdolnionego oraz zasłużonego dla
świata mody i muzyki. Chaciński podkreśla ogromną rolę, jaką sklep
McLarena i Westwood odegrał w historii punk rocka. Zauważa, że punkowy
styl, który zrobił w Zjednoczonym Królestwie taką furorę, wziął się
właśnie stamtąd. Autor “Pożegnania…” pisze ponadto, że to właśnie
Malcolm był pierwszym Brytyjczykiem tworzącym hip-hop. McLaren poznał
ten gatunek w Nowym Jorku i przeszczepił go na grunt europejski.
Twórczość muzyczna MM
Jak widać, Malcolm McLaren należał do ludzi, których można było kochać
lub nienawidzić, a których nie dało się ignorować. Generalnie, uchodził
za mężczyznę bystrego, przebiegłego i odrobinę niebezpiecznego.
Wokalista Sex Pistols, John Lydon, znany również jako Johnny Rotten,
nazwał kiedyś Malcolma “najbardziej złowrogą osobą na ziemi” - “the most
evil person on earth” (źródło: Biography.com). Trzeba jednak pamiętać,
że McLaren był nie tylko “opiekunem” zespołów muzycznych, ale także
człowiekiem, który sam zajmował się tworzeniem muzyki. Malcolm odznaczał
się zamiłowaniem do eksperymentowania. Czerpał inspiracje z
najróżniejszych stylów muzycznych, rozwijał nowe brzmienia i
reinterpretował stare. Jeśli posłuchamy jego utworów, uświadomimy sobie,
że są one bardzo eklektyczne i intertekstualne. Dużo w nich nawiązań do
innych wytworów kultury. Krótko mówiąc: typowy postmodernizm, pełen
przeróbek, aluzji, stylizacji i wybuchowych mieszanek.
Robert Sankowski, na którego powoływałam się kilka akapitów temu,
sugerował, że taki charakter muzyki McLarena świadczył o nieudolności
samego autora. “Nie potrafiąc ani śpiewać, ani pisać muzyki, sprytnie
podczepiał się pod nowe, często undergroundowe trendy” - napisał
publicysta “Gazety Wyborczej”. Możliwe, że jest w tym ziarnko prawdy.
Nie mogę jednak powiedzieć, że utwory Malcolma są beznadziejne i godne
zapomnienia. Wręcz przeciwnie: uważam, że słucha się ich świetnie, a
płyta “Fans” z 1984 roku to prawdziwa rewelacja. Wysłuchałam jej już
wiele razy. W nagrywaniu krążka wzięło udział mnóstwo ludzi, w tym Betty
Ann White i Valerie Walters, śpiewające pięknymi, operowymi głosami. Na
płycie “Fans” Malcolm wykorzystał fragmenty dwóch znanych oper, “Madama
Butterfly” i “Carmen”. Chwała mu za to, bo wzbudził we mnie
zainteresowanie tymi klasycznymi dziełami. Pierwsze z nich, autorstwa
Pucciniego, chciałabym usłyszeć/obejrzeć w całości.
Jeśli chodzi o inne albumy studyjne McLarena, miałam okazję posłuchać
“Duck Rock”, “Waltz Darling” i “Paris”. Wymienione krążki ukazywały się
kolejno w latach 1983, 1989 i 1994. “Duck Rock”, debiutancka płyta
Malcolma, to mix rapu, country, dance i muzyki afrykańskiej. McLaren, w
wywiadzie dla polskiego periodyku “Teraz Rock”, zdradził, że na swoim
krążku wykorzystał piosenki egzotycznych artystów. “Rozliczyłem się
bezpośrednio z muzykami. (…) A Afrykanerów z wytwórni płytowych
wystrychnąłem na dudków” - wyjaśnił dziennikarzowi Wiesławowi Weissowi.
Płyta “Waltz Darling” urzekła mnie umiejętnym połączeniem nowoczesnych
brzmień z wybranymi dziełami muzyki poważnej. Krążek “Paris” zaskoczył
mnie zaś wyjątkowym klimatem. Sentymentalizm, nastrojowość, czasem
niepokój, groza i tajemniczość… A do tego filmowa recytacja, elementy
jazzowe oraz nawiązania do twórczości Serge’a Gainsbourga i Jane Birkin.
Jest czego słuchać.
Trolling stulecia
Wróćmy jednak do zespołu Sex Pistols. Czym, tak naprawdę, była ta
popularna i wpływowa formacja, uhonorowana obecnością w Rock and Roll
Hall of Fame? Co kryło się za tą śmiałą grupą, rzucającą wyzwanie
elitom, kształtującą mentalność młodzieży, inspirującą innych artystów i
zmieniającą oblicze światowej kultury? Rozmawialiśmy wcześniej o
komercji… Ale czy to wszystko? Z odpowiedzią śpieszy cytowany już Robert
Sankowski, autor “Człowieka, który wymyślił punka”. Publicysta “Gazety
Wyborczej” nie pozostawia złudzeń: “McLaren zrobił jeszcze film (…), w
którym dowodził, że zespół był jego prowokacją, która miała obalić
muzyczne hierarchie”. Wynika z tego, że twórczość SeksPistoletów była
nie tylko towarem udającym kontestację, ale także skrytobójczym zamachem
na muzykę.
Bartek Chaciński, twórca “Pożegnania z ojcem punka”, również sugeruje,
że zespół Sex Pistols - a raczej trzymający go za mordę Malcolm -
prowadził muzyczną dywersję. Publicysta “Polityki” twierdzi, że
osławiony menedżer “chciał zniszczyć rock’n’rolla, pokazać, że skoro
każdy może grać (…), to cała zabawa nie ma sensu, tymczasem wykonał
pracę odwrotną”. Można powiedzieć, że kulturowy przewrót, zapoczątkowany
przez grupę Sex Pistols, był wyreżyserowanym, dochodowym spektaklem.
Przypominał on sfingowaną rewolucję z filmu “Metropolis” Fritza Langa.
SeksPistolety były jak Fałszywa Maria, charyzmatyczna przywódczyni
rewolucjonistów, która później okazała się złym robotem. McLaren był zaś
jak Rotwang - szalony naukowiec, który tego robota skonstruował i
zaprogramował.
Żeby była jasność: nie zabraniam nikomu słuchania Sex Pistols ani innych
formacji punk rockowych. Przestrzegam jednak przed apoteozowaniem tego
zespołu i przypisywaniem mu cech, których nie posiadał (idealizm,
nonkonformizm, niezależność, oddolność, spontaniczność,
niekomercyjność). SeksPistolety nie były żadnym objawieniem, tylko
muzycznym trollingiem i dobrym interesem podstępnego artysty-biznesmena.
Grupa nie miała nic wspólnego z realizowaniem jakiejkolwiek idei
społeczno-polityczno-kulturowej. Miała za to dużo wspólnego z
egoistycznymi celami pewnego rudowłosego, kędzierzawego projektanta
mody. Za wszystkim, co kojarzymy z zespołem Sex Pistols, krył się
Malcolm McLaren, który zapewne dobrze się bawił, widząc skutki
wywołanego przez siebie zamieszania.
Anarchizm w praktyce
Macie swoich “wielkich anarchistycznych buntowników”. Kilku zwykłych,
prostych chłopaków, którzy oficjalnie nawoływali do nieposłuszeństwa
wobec establishmentu, a sami byli trzymani na smyczy przez jednego
apodyktycznego dorobkiewicza. To nie w porządku, że młodych słuchaczy
Sex Pistols zachęcano do popierania idei, za którą kryła się żądza zysku
i zamętu (pomijam tutaj fakt, że anarchizm jest wynalazkiem głupim,
szkodliwym i bezsensownym. Chodzi mi po prostu o pokazanie, że wielu
naiwnych, idealistycznych nastolatków i dwudziestolatków zostało
“nabitych w butelkę“). Co do McLarena… No cóż, najpierw potraktował
SeksPistolety jak maszynkę do robienia pieniędzy. A gdy te pieniądze
zostały już zrobione, przywłaszczył je sobie i przeznaczył na własne
cele. O defraudacji majątku Sex Pistols, która znalazła swój epilog w
sądzie, można poczytać w polskojęzycznej Wikipedii. Swoją drogą…
Anarchiści pozwali kogoś do sądu?! Znowu sprzeczność!
Nie chcę być złośliwa, ale przypominają mi się fragmenty piosenki
“Policyjna anarchia” grupy Surowa Generacja: “Chcąc uniknąć walki,
anarchiści wolą donosić”, “Anarchia, rebelia pod ochroną prawa”, “Jak
oni mogą mówić o jakiejś walce z systemem, jednocześnie chowając się za
plecami policji? Jak mogą mówić o obaleniu rządu, składając zeznania,
podając rysopisy?”[3]. Malcolm (który, jak już wiemy, w młodości
opowiadał się za sytuacjonizmem) również nie był wierny swoim zasadom.
Pod koniec życia wystąpił w reklamie, w której został zaprezentowany
jako bogaty przedsiębiorca pracujący w Hollywood. Piosenką, wykorzystaną
w tym materiale, była “Anarchy in the UK” (“Anarchia w Zjednoczonym
Królestwie”) SeksPistoletów. Cynizm, zwykły cynizm. A może MM był po
prostu… anarchokapitalistą?! Jeszcze jedna ciekawostka: muzyka Sex
Pistols jest dystrybuowana w Internecie przez VEVO. Nie za bardzo wiem,
czym jest to niesławne VEVO, ale część komentatorów nie posiada się z
oburzenia.
Prawie jak Gainsbourg
McLaren, który żył na świecie ponad sześćdziesiąt lat, miał okazję
“zajmować się” nie tylko zespołem Sex Pistols, ale także wieloma innymi
formacjami. Jedną z nich była działająca w okresie New Romanticism grupa
Bow Wow Wow. Malcolm popełnił względem tego zespołu szereg niecnych
uczynków. Według anglojęzycznej Wikipedii, słynny menedżer namówił
piętnastoletnią wokalistkę Annabellę Lwin, żeby pozowała nago do
artystycznego zdjęcia. Fotografia miała się potem pojawić na okładce
płyty BWW. Kiedy rodzice Annabelli dowiedzieli się o tym fakcie,
zgłosili sprawę na policję. Jak nietrudno się domyślić, wpływowemu
McLarenowi nic nie zrobiono. A zdjęcie i tak ukazało się rok później na
okładce krążka wydanego w USA. Niestety, to jeszcze nie koniec. Zdaniem
amerykańskiego dziennikarza Davida Bixenspana, Malcolm nakłaniał
chłopaków z Bow Wow Wow do rozdziewiczenia nieletniej Lwin. Czego chciał
dojrzały McLaren od młodziutkiej, niewinnej dziewczyny?![4]
Gdy myślę o tym wszystkim, przypomina mi się przypadek wspomnianego
kilka akapitów wcześniej Serge’a Gainsbourga (1928-1991). Anglojęzyczna
Wikipedia podaje, że ten francuski artysta skomponował piosenkę “Les
Sucettes” (“Lizaki”) i napisał do niej dwuznaczny tekst. Utwór
wykonywała osiemnastoletnia piosenkarka France Gall. Było to w roku
1966, a więc jeszcze przed tzw. rewolucją seksualną. Młoda France nie
była świadoma, że perfidny Gainsbourg wrobił ją w śpiewanie utworu
mówiącego o seksie oralnym. Gdy poznała prawdę, poczuła się zdradzona,
oszukana i wykorzystana. W 1984 roku Serge nagrał - wraz ze swoją
dwunastoletnią córeczką Charlotte - zmysłową piosenkę o kazirodztwie.
Kawałek, zatytułowany “Lemon Incest” (“Cytrynowe kazirodztwo”) został
uzupełniony niezwykle kontrowersyjnym teledyskiem. Dwa lata później
Gainsbourg zrealizował film fabularny “Charlotte for Ever” (“Charlotte
na zawsze”) zawierający śmiałe sceny z udziałem jego córki.
Podsumowanie
Niniejszy artykuł miał być krótki, ale wygląda na to, że strasznie się
rozpisałam. Cóż, zdarza się. Dobrze, że przynajmniej udało mi się
odpowiedzieć na pytanie postawione w jednym z pierwszych akapitów: “Kim,
do licha, był Malcolm McLaren?”. Otóż wszechstronnie uzdolnionym i
niestroniącym od eksperymentów artystą. Opiekunem i ojcem sukcesu wielu
innych twórców. Osobą mającą duży wpływ na brytyjską i światową kulturę.
Biznesmenem z wielkim talentem do robienia pieniędzy (“gotówka z
chaosu” - “cash from chaos”). A jednocześnie człowiekiem o dosyć luźnym
stosunku do obowiązujących norm moralnych, etycznych, obyczajowych i
prawnych. Lubię jego twórczość, zwłaszcza płyty “Fans” i “Paris”. Uważam
jednak, że trzeba przyznać rację Wiesławowi Weissowi, który - na łamach
magazynu “Teraz Rock” - nazwał Malcolma McLarena “uosobieniem
przebiegłości, uosobieniem chaosu, uosobieniem zła”. MM nie był dobrym
człowiekiem, ale niewątpliwie odegrał istotną rolę w historii
popkultury. I dlatego warto o nim pamiętać.
Natalia Julia Nowak,
26 czerwca - 6 lipca 2013 r.
PRZYPISY
[1] Oczywiście, było to nagranie archiwalne, odtwarzane z jakiegoś
nośnika dźwięku. Sid Vicious nie żyje od 1979 roku. Umarł wskutek
przedawkowania heroiny. Wcześniej został oskarżony o brutalne
zamordowanie swojej kochanki, niejakiej Nancy Spungen. Dziewczynę
zadźgano nożem należącym właśnie do Viciousa. Źródło informacji:
Biography.com.
[2] Alison Boshoff, autorka artykułu “Sex Pistols manager Malcolm
McLaren dies in Switzerland aged 64” (“Menedżer Sex Pistols Malcolm
McLaren umiera w Szwajcarii w wieku 64 lat”) z internetowego wydania
bulwarówki “Daily Mail”, pisze, że Vivienne zaszła z Malcolmem w ciążę.
McLaren życzył sobie, żeby Westwood poddała się aborcji. Kobieta jednak
odmówiła i urodziła mu syna. Potomek Malcolma i Vivienne, Joe Corre,
wspomina swojego ojca raczej ciepło. Mimo to, przyznaje, że MM nie był
wzorowym rodzicem. Można o tym poczytać w reportażu “Mój ojciec -
rewolucjonista”, czyli w przedruku z “The Guardian” dostępnym na stronie
Muzyka.onet.pl.
[3] Podobne pytania wypadałoby zadać w odniesieniu do pewnej polskiej
organizacji, podającej się za narodową. “Jak oni mogą mówić o jakiejś
walce z Eurokołchozem, jednocześnie rozważając kandydaturę do Parlamentu
Europejskiego? Jak mogą mówić o obaleniu Republiki Okrągłego Stołu,
szukając dla siebie miejsca w instytucjach publicznych?” (parafraza
fragmentu piosenki Surowej Generacji).
[4] To jest bardzo (po)ważne pytanie. Zwłaszcza w kontekście faktu, że
MM fascynował się operą “Madama Butterfly“. Dzieło opowiada o dorosłym,
białym mężczyźnie, który poślubił i zapłodnił piętnastoletnią Japonkę.
Annabella Lwin też ma pochodzenie azjatyckie, a ściślej birmańskie.
Źródła informacji: polska i angielska Wikipedia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz