„Może wszystko już wiesz
Może wszystko już masz
Jesteś pewny, że to szczęście
Nie masz czasu na sen
Nie masz czasu na seks
Wciąż od życia chcąc więcej
Zachłanna jest ta gwiazda
Dla której gubisz radość chwil
Liczy się wciąż niepewność
Którą przynoszą dni”
Bajm – „O Tobie”
[z płyty „Szklanka wody”, 2000 r.]
Anankastic Personality Disorder
[F60.5 w klasyfikacji ICD-10]
Temat, który poruszam w niniejszym artykule, jest niezwykle bliski
mojemu sercu, ponieważ sama mam zdiagnozowane anankastyczno-unikające
zaburzenie osobowości (OCPD + AvPD). O osobowości unikającej wspominałam
już w moim poprzednim tekście zatytułowanym „Schizoidia i schizoidzi.
Czym jest osobowość schizoidalna?”. Teraz wypadałoby wyjaśnić, o co
chodzi z anankastią i anankastami. Na początek należy odnotować, że
interesujące nas zaburzenie psychiczne posiada wiele nazw, które
wprowadzają pewien zamęt pojęciowy. W międzynarodowej klasyfikacji
chorób ICD-10 (stosowanej m.in. w Polsce od lat 90. XX wieku) używa się
terminu „anankastic personality disorder” – „anankastyczne zaburzenie
osobowości”. W podręczniku diagnostyczno-statystycznym DSM-5
(obowiązującym w Stanach Zjednoczonych Ameryki od 18 maja 2013 r.)
występuje zaś określenie „obsessive-compulsive personality disorder” –
„obsesyjno-kompulsywne zaburzenie osobowości”. Podręczniki DSM-I (1952) i
DSM-III (1980) podsuwały zwięzłą nazwę „compulsive personality
disorder” – „kompulsywne zaburzenie osobowości”. O tym, że warto
promować wyraz „anankastyczny”, świadczy fakt, iż wielu Anglosasów myli
„obsesyjno-kompulsywne zaburzenie osobowości” (OCPD) z „zaburzeniem
obsesyjno-kompulsywnym” (OCD). Ten ostatni fenomen to po prostu nerwica
natręctw, czyli odprawianie kuriozalnych rytuałów w celu odparcia
nawracających myśli o niepokojącej treści. Osobowość anankastyczna NIE
jest tożsama z owym uciążliwym schorzeniem psychicznym. To ekstremalna
anankastia – rodzaj patologii ludzkiego charakteru.
Kryteria diagnostyczne ICD-10
[cyt. za: polskojęzyczna Wikipedia]
1. „nadmiar wątpliwości i ostrożności”
2. „pochłonięcie przez szczegóły, regulaminy, inwentaryzowanie, porządkowanie, organizowanie lub schematy postępowania”
3. „perfekcjonizm (przeszkadza w wypełnianiu zadań)”
4. „nadmierna sumienność z zaniedbaniem przyjemności i relacji interpersonalnych”
5. „przesadna pedanteria i przestrzeganie konwencji społecznych”
6. „sztywność i upór”
7. „irracjonalne sądzenie, że inni dokładnie podporządkują swe działania
sposobom działania pacjenta lub nieracjonalna niechęć do przyzwalania
innym na działanie”
8. „natarczywe, niechciane myśli i impulsy”
Człowiek z zasadami
Dr n. med. Sławomir Murawiec poświęcił osobom anankastycznym jeden ze
swoich artykułów zamieszczonych na stronie internetowej „Medycyna
Praktyczna” (MP.pl). W tekście tym możemy przeczytać, że anankasta już
na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie kogoś surowego i drobiazgowego.
Jego twarz emanuje wiecznym skupieniem, a mowa ciała wskazuje na
permanentną samokontrolę i brak spontaniczności. Osobnik dotknięty F60.5
zwykle stara się zachowywać w sposób niebudzący żadnych zastrzeżeń.
Jest powściągliwy w okazywaniu emocji, uważny podczas wypełniania
codziennych obowiązków oraz niesłychanie wrażliwy na to, jak inni ludzie
oceniają jego działania tudzież osiągnięcia. Człowiek anankastyczny
poważnie podchodzi do życia i wykonywanej pracy, chętnie snuje „plany
awaryjne” na wypadek wszelkich nieszczęść. W swoim otoczeniu uchodzi za
pedanta/perfekcjonistę z tendencją do pracoholizmu. Przywiązuje ogromną
wagę do szczegółów – nie spocznie, dopóki nie poczuje, iż wszystko
zostało dopięte na ostatni guzik. Anankasta to typowy fundamentalista
moralny, który przestrzega swoich zasad bez względu na okoliczności
zewnętrzne. I tutaj sielanka się kończy. Według dr. S. Murawca,
jednostka z omawianym zaburzeniem psychicznym „stara się mieć wszystko
pod kontrolą, zarówno w stosunku do samej siebie, jak i w zakresie (…)
oczekiwań dotyczących postępowania innych osób. (…) Natomiast ci, którzy
nie są równie sumienni i nie przejmują się tak normami postępowania,
mogą wywołać u osoby anankastycznej dużą złość i chęć wpasowania ich
postępowania w obowiązujące reguły”.
Prawie jak autyzm
Naomi Fineberg, MRCPsych – brytyjska lekarka ze specjalizacją z
psychiatrii – opowiada o ludziach anankastycznych w swoim krótkim
wywiadzie dla amerykańskiego psychiatry Erica Hollandera, MD
(YouTube.com/user/SpectrumNeuroscience). Mówi tam, że skrajna anankastia
może być cnotą, lecz i przywarą osoby cierpiącej na tę przypadłość.
Wiele cech anankastycznych (choćby staranność i dokładność) jest mile
widzianych w kulturze euroatlantyckiej oraz preferowanych przez
ambitnych rekruterów. Niestety, istnieje też druga strona medalu:
jednostki anankastyczne tak bardzo dbają o detale, że pracują w żółwim
tempie i nierzadko mają problem z finalizacją misternego projektu. Co
więcej, koncentrują się na wykonywanym zleceniu do tego stopnia, iż nie
potrafią równolegle realizować innych zadań (brakuje im elastyczności
koniecznej do efektywnego wypełniania licznych obowiązków). Kiedy
zostają oddelegowane do zrobienia czegoś ważnego, oczekują, że wszystko
pójdzie zgodnie z założeniem, a warunki umowy nie ulegną nawet
najmniejszej korekcie. Jeśli jednak dochodzi do niespodziewanej zmiany
planów, czują się totalnie zbite z tropu. Odczuwają wtedy lęk i złość,
które można porównać tylko do frustracji osób z zespołem Aspergera –
łagodnym zaburzeniem ze spektrum autyzmu. Anankaści nienawidzą
wszystkiego, co niepełne i niedoskonałe, nie tolerują chaosu w żadnej
formie. Gdy spotykają kogoś, kto w ich mniemaniu zachowuje się zbyt
swobodnie, arbitralnie go dyskredytują. Są sztywni, niereformowalni,
zatwardziali. Mają intruzywne myśli i multum rozterek wewnętrznych.
Ułomność czy supermoc?
Todd L. Grande, Ph.D (profesor nadzwyczajny Wilmington University w
amerykańskim stanie Delaware, autor wyjątkowo merytorycznego wideobloga o
zagadnieniach psychiatrycznych – YouTube.com/user/RioGrande51) opisuje
skrajną anankastię jako jedyne zaburzenie osobowości, które z definicji
przynosi choremu sporo korzyści. Jest to równocześnie strategia
adaptacyjna, która na pozór wygląda zupełnie niegroźnie dla postronnego
obserwatora. Osobowość anankastyczna wydaje się zjawiskiem społecznie
akceptowalnym, ponieważ współczesna cywilizacja faworyzuje ludzi
produktywnych i dobrze zorganizowanych. W wielu środowiskach ceni się
takie atrybuty, jak dystans emocjonalny czy umiejętność panowania nad
własnymi reakcjami. Pomagają one przecież w budowaniu wizerunku
rzetelnego profesjonalisty. Jeżeli ktoś ma skłonność do pracoholizmu, to
jest wymarzonym najemnikiem dla każdego wyzyskiwacza, gdyż dobrowolnie
zrezygnuje z niejednego urlopu. A jeśli stawia obowiązki służbowe ponad
relacjami interpersonalnymi, raczej nie przyniesie firmie wstydu w
postaci jakiejś seksafery. Dodatkowe zalety anankastów: punktualność,
puryzm językowy, szanowanie powagi sytuacji. Cóż może być złego w takim
„pozytywnym” zaburzeniu psychicznym?! Otóż jednostki anankastyczne są
niezbyt koleżeńskie, mają piekielne braki w dziedzinie komunikacji
niewerbalnej oraz ciężko znoszą słowa krytyki. Empatia zdecydowanie nie
jest ich mocną stroną. Osoby dotknięte F60.5 bywają bardzo
nietolerancyjne względem ludzi epikurejskich i ekstrawertycznych. Nie
aprobują żadnych zachowań impulsywnych.
Ofiarny fanatyk
Kati Morton, LMFT (psycholog kliniczna, terapeutka małżeńsko-rodzinna
prowadząca swój gabinet w kalifornijskim mieście Santa Monica, a zarazem
właścicielka poradnikowego kanału YouTube.com/user/KatiMorton)
twierdzi, że jednostki anankastyczne odczuwają przymus robienia
wszystkiego w „jedyny słuszny sposób”. Mają swoje ulubione metody
postępowania, których trzymają się jak rzep psiego ogona i nie rezygnują
z nich nawet wówczas, gdy inni ludzie postępują inaczej albo proponują
sensowne alternatywy. Z punktu widzenia otoczenia anankaści są
zamkniętymi umysłowo „betonami”, z którymi trudno się żyje, a jeszcze
trudniej kooperuje. Czasem tak bardzo „fiksują się” na preferowanych
zasadach działania, że zapominają, po co właściwie je stosują. Kiedy
przygotowują jakieś dzieło, poprawiają je mnóstwo razy, ale nigdy nie są
zadowoleni z efektu końcowego. Można powiedzieć, iż szukają dziury w
całym. Anankasta to człowiek obowiązku – jeśli wierzy, że jest do czegoś
zobligowany, na pewno to uczyni. W imię tego, co uznaje za swoją misję,
wyrzeknie się każdej przyjemności, choćby zasłużonego odpoczynku i
ciepłych relacji z najbliższymi osobami. Tutaj dochodzimy do kolejnej
cechy jednostek anankastycznych, czyli do pryncypializmu w kwestiach
etycznych bądź ideologicznych. Ortodoksja ta nie wypływa bezpośrednio z
norm przyjętych w danej kulturze lub religii. Modelowy pacjent z F60.5
myśli samodzielnie. Jeżeli zostaje nieugiętym radykałem, to dlatego, że
tak mu podpowiada własna intuicja. Opinia współwyznawców czy towarzyszy
partyjnych nie ma tu znaczenia.
Dyktator i dusigrosz
Ramani Durvasula, Ph.D (psycholog kliniczna, wykładowczyni California
State University w Los Angeles, niezastąpiona gwiazda wirtualnej
telewizji „MedCircle” – YouTube.com/channel/UCyGOloOIJWt8NlE4tnejQeA)
uważa, iż sednem anankastycznego zaburzenia osobowości jest pragnienie,
aby uzyskać pełną kontrolę nad własnym życiem. A ponieważ życie składa
się z wielu różnorodnych elementów, anankasta próbuje kontrolować
wszelkie aspekty swojego istnienia – zarówno wewnętrzne (myśli, emocje,
popędy), jak i zewnętrzne (porządek w mieszkaniu, zawartość lodówki,
pory spożywania posiłków). Z tej przemożnej potrzeby stabilizacji wynika
dążenie do „ustawienia” wszystkich i wszystkiego zgodnie z subiektywnym
poczuciem doskonałości. To zaś często spotyka się z oporem innych
ludzi, którzy prędzej czy później zaczynają postrzegać chorego jako
apodyktycznego narcyza. Relacje osoby anankastycznej z resztą świata –
współmałżonkiem, dorastającą latoroślą, przyjaciółmi, sąsiadami – bywają
zatem napięte. Jednostki dotknięte F60.5 przejawiają specyficzny
stosunek do dóbr materialnych. W ich mniemaniu pieniądze są po to, by je
odkładać na czarną godzinę. Nieuchronną konsekwencją takiego
rozumowania jest powielanie błędów Ebenezera Scrooge’a z „Opowieści
wigilijnej” Charlesa Dickensa (1843). Bohater przywołanego utworu
dysponował imponującymi oszczędnościami, lecz był zbyt skąpy, żeby z
nich skorzystać albo oddać je biednym. Człowiek anankastyczny może
uznawać każdy niekonieczny wydatek za zgubną rozrzutność. Dotyczy to
nawet drobnych upominków dla kogoś umiłowanego.
OCPD vs OCD
Wróćmy na chwilę do podobieństw i różnic między osobowością
anankastyczną (obsesyjno-kompulsywnym zaburzeniem osobowości, OCPD) a
nerwicą natręctw (zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym, OCD). Wypada
pochylić się nad tą kwestią, bo – jak zauważył dr T.L. Grande – około
25% „natręctwowców” wykazuje także symptomy F60.5. Tracey Marks, MD
(afroamerykańska lekarka, specjalistka w dziedzinie psychiatrii,
gospodyni edukacyjnego profilu YouTube.com/user/MarksPsych) tłumaczy, że
perturbacje osobowościowe tkwią w samym rdzeniu ludzkiego „ja”. Są one
czymś, z czym dana osoba zwyczajnie się identyfikuje. Wpływają bowiem na
to, kim ktoś jest, za kogo się uważa, jaką ścieżką podąża oraz w jaki
sposób buduje więzi ze światem zewnętrznym. Patologie osobowości
stanowią cząstkę „natury” konkretnego człowieka. Natomiast zaburzenia
lękowe – chociażby nerwica natręctw – są powierzchowne i dają się
pacjentowi odczuć jako coś obcego, kłopotliwego, niepożądanego. Gdy
dopadają swoją ofiarę, dręczą ją bez litości. Jednostka anankastyczna i
osobnik z natręctwami mogą zachowywać się podobnie, ale za tymi
działaniami stoją całkiem inne motywy. Jeśli anankasta długo się myje i
sprawdza wszystko kilkanaście razy, to dlatego, iż po prostu preferuje
taką nadgorliwość. Tymczasem „natręctwowiec” czyni tak z powodu
horrendalnego lęku i niepohamowanego przymusu wewnętrznego. Znerwicowana
osoba męczy się ze swoimi obsesjami i kompulsjami, jednak nie potrafi
ich w pełni kontrolować. Nie lubi tego, co sama robi. Wie, że postępuje
absurdalnie, lecz jakoś nie może się powstrzymać.
Brenda aka Terminator
Dr Todd L. Grande opisywał kiedyś casus anankastycznej księgowej z
nerwicą natręctw (OCPD + OCD), której współpracownicy nadali przezwisko
„Terminator” ze względu na nieokazywanie uczuć, niebranie urlopów, ślepe
przestrzeganie dyscypliny tudzież efektywność w ustalaniu
nieprawidłowości finansowych. Była to wykształcona dama po
pięćdziesiątce, stara panna, która od dziecka kochała weryfikować, czy
„kasa się zgadza” i czy dobra ruchome są bezpieczne. Dyrekcja chwaliła
ją za solidność i skrupulatność, a szeregowi pracownicy – postrzegali
jako wyrachowane i antypatyczne indywiduum. Brenda (bo takim imieniem
„ochrzcił” ją dr Grande) nie znosiła rzeczy w jakimkolwiek stopniu
uszkodzonych. Pewnego dnia jej samochód został naruszony wskutek
parkingowej stłuczki. Cóż kobieta wówczas uczyniła? W ciągu tygodnia
wymieniła auto na zupełnie nowe: kupiła ten sam model w tym samym
kolorze! Gdy terapeutka Brendy poznała ów motoryzacyjny sekret, zapewne
nie posiadała się ze zdumienia… Pełną historię „Terminatora” można
usłyszeć w filmiku „Obsessive-Compulsive Disorder & OCPD
Presentation Analysis” (YouTube). Ciekawostka: bezceremonialne
wyrzucanie podniszczonych przedmiotów NIE jest objawem
charakterystycznym dla skrajnej anankastii. Osoby z tym syndromem
zdradzają raczej tendencję do szaleńczego zbieractwa – syllogomanii.
Wstrzymują się z usuwaniem nawet zawadzających rupieci, ponieważ
„wszystko może się jeszcze przydać”. Takie chomikowanie doskonale
koresponduje z typowo anankastycznym skąpstwem, drastycznym
ograniczaniem wydatków na siebie i bliźnich.
Cluster „C” (DSM-5)
Ehsan Gharadjedaghi, Psy.D (psycholog kliniczny osiadły w kalifornijskim
hrabstwie Orange, pomysłodawca branżowego projektu „TherapyCable” –
YouTube.com/user/TherapyCable) omawia F60.5 w kontekście tzw. klastra
„C” wyodrębnionego w amerykańskim podręczniku
diagnostyczno-statystycznym DSM-5. Chodzi tutaj o trzy zaburzenia
osobowości, które zostały uznane przez tamtejszych psychiatrów za
„lękliwe” i „strachliwe”. Są to: osobowość unikająca („avoidant” –
AvPD), osobowość zależna („dependent” – DPD) i osobowość anankastyczna
(„obsessive-compulsive” – OCPD). Nieszczęśnicy dotknięci przypadłościami
z wiązki „C” egzystują w chronicznej trwodze. Jednostki unikające boją
się upokorzenia i odrzucenia, toteż wolą tkwić w permanentnej izolacji
społecznej niż wyjść do ludzi i doświadczyć spodziewanej krytyki. Z
obawy przed wyśmianiem/potępieniem usiłują nie zwracać na siebie uwagi,
ale w głębi serca tęsknią za zwykłymi interakcjami społecznymi.
Jednostki zależne odczuwają strach przed samodzielnością i podejmowaniem
ryzyka. Uwielbiają być wyręczane w dokonywaniu codziennych wyborów,
dzięki czemu mogą uniknąć ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje.
Robią z siebie niezaradne dzieci, którym stale trzeba „matkować” lub
„ojcować”. Jednostki anankastyczne lękają się utraty panowania nad
własnym losem. Przeraża je przyszłość – ta wielka niewiadoma, która może
przynieść dużo frasunku. W miarę możliwości próbują więc być
przewidujące: przygotowują się psychicznie i materialnie na przyszłe
kryzysy oraz niedostatki. Wykazują iście surwiwalową mentalność.
Oszukać przeznaczenie
Zajrzyjmy teraz do artykułu „Osobowość anankastyczna” opatrzonego stopką
redakcyjną „opr. aw/aw”. Tekst ten, opublikowany w rzymskokatolickim
serwisie Opoka.org.pl, bazuje na książce „Oblicza lęku. Studium z
psychologii lęku” niemieckiego psychologa i psychoanalityka Fritza
Riemanna (wydanie oryginalne – Monachium 1961, wydanie polskie –
Warszawa 2005). Z lektury owego artykułu wynika, że człowiek
anankastyczny szczególnie boi się przemijania, czyli upływu czasu
niosącego za sobą nieuchronne zmiany we wszystkich sferach ludzkiego
istnienia. Świadomość faktu, iż w życiu nie ma nic stałego, doprowadza
anankastę do frustracji i rozpaczliwych prób zatrzymania rzeczy znanych.
Dochowywanie wierności starym zwyczajom jest wyrazem buntu przeciwko
efemeryczności ziemskich spraw – budowaniem domu na skale, który ma
trwać pomimo niszczycielskiego działania sił przyrody. Upieranie się
przy tym, co sprawdzone i umiłowane, daje wszak namiastkę
ponadczasowości. Niestety, takie postępowanie wiąże się również z
licznymi skutkami ubocznymi, a zwłaszcza z zaprzepaszczeniem wielu szans
na korzystne przeobrażenia. Jeśli wyrobiliśmy w sobie nawyk odrzucania
nawet rozsądnych sugestii, to sami podcinamy sobie skrzydła. Mroczne są
ponadto konsekwencje ciągłego niezdecydowania. Bywa, że anankasta tak
długo zwleka z podjęciem jakiejś decyzji, iż rozważana przezeń opcja
przestaje być aktualna. Zdaniem Fritza Riemanna, za anankastyczną
niechęcią do zmian kryje się… wyolbrzymiony strach przed śmiercią. Walka
z przemijaniem to nieświadome dążenie do nieśmiertelności.
Gombrowiczowska symetria
Jeszcze inny obraz F60.5 wyłania się z naukowego opracowania
„Niedojrzałość emocjonalna i moralna a zaburzenia osobowości”
pochodzącego z periodyku „Studia Psychologica”, nr 5/2004 (cyfrową
wersję tej publikacji udostępniono w elektronicznym archiwum
Bazhum.muzhp.pl). Twórca artykułu – dr Włodzimierz Strus z Uniwersytetu
Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – przedstawia osobowość
anankastyczną jako absolutne przeciwieństwo osobowości dyssocjalnej
(F60.2). Według badacza, skrajna anankastia i socjopatia/psychopatia są
względem siebie symetryczne niczym dwie strony tego samego medalu.
Zarówno jednostki anankastyczne, jak i dyssocjalne mają ogromny problem z
własnym superego. Sęk w tym, że u tych pierwszych jest ono zbyt
rozbudowane, a u tych drugich – prowizoryczne. O ile anankasta ujawnia
„skrupulanckie” sumienie i nadwrażliwość moralną, o tyle
socjopata/psychopata wydaje się pozbawiony hamulców i nieczuły wobec
zastanych norm społecznych. Człowiek cierpiący na F60.5 nadmiernie się
kontroluje, żyje w nieustannej obawie przed konsekwencjami swoich
poczynań. Delikwent z F60.2 działa pod wpływem impulsu, nie bierze na
siebie żadnej odpowiedzialności i nie odczuwa strachu przed karą za
swoje przewinienia. Jednostka anankastyczna wstydzi się własnej
seksualności, próbuje ją trzymać na wodzy. Jednostka dyssocjalna nie zna
takich dylematów – jest po prostu hedonistyczna. Anankaści i
socjopaci/psychopaci różnią się niczym Filidor i Anty-Filidor z
„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza (1937). Ale obie grupy ludności są
niedojrzałe emocjonalnie.
3 x M
Kiedy myślę o anankastycznym zaburzeniu osobowości, natychmiast
przychodzi mi do głowy Maryla Cuthbert – adopcyjna matka Ani z Zielonego
Wzgórza. Bohaterka ta została wykreowana przez Lucy Maud Montgomery w
1908 r. „Maryla była to wysoka i szczupła kobieta o ostrych konturach
członków. Jej ciemne włosy o niewielu siwych pasmach zwinięte były stale
w gruby węzeł, w morderczy sposób przeszyty dwiema metalowemi
szpilkami. Czyniła wrażenie osoby o ciasnym poglądzie na świat i bardzo
wymagającej. Jednakże nieznaczny jakiś rys wokoło ust, leciutko tylko
naznaczony, wskazywał, że gdyby był cokolwiek bardziej rozwinięty,
zdradzałby niewątpliwie skłonność do wesołej ironji” – czytamy w
pierwszym rozdziale powieści (tłum. Rozalia Bernsztajnowa, Warszawa
1921, pisownia oryginalna, cyt. za: Pl.wikisource.org). Osobą dotkniętą
F60.5 była też zapewne Mildred Ratched, despotyczna pielęgniarka
oddziałowa z książki „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya (1962) i
oscarowego filmu Milosa Formana pod tym samym tytułem (1975). Fabuła
„Lotu…” ukazuje historię konfliktu między tą pedantyczną pracownicą
szpitala psychiatrycznego a zbuntowanym, socjopatycznym pacjentem o
nazwisku Randle Patrick McMurphy. Cech anankastycznych można by się
także doszukiwać u prof. Minerwy McGonagall, opiekunki Gryffindoru w
szkole magii Hogwart. Wspomniana postać występuje w powieściach o Harrym
Potterze autorstwa Joanne Kathleen Rowling (1997-2007) i w kinowych
adaptacjach tego cyklu prozatorskiego (2001-2011). McGonagall to bardzo
mądra czarownica, lecz surowa i restrykcyjna.
Żelazna dziewica
Urodziłam się 19 lutego 1991 r. na Kielecczyźnie. Jako nastolatka byłam
„czarną owcą” w moim środowisku rówieśniczym. Nie tylko dlatego, że
chętnie ubierałam się na czarno, ale przede wszystkim dlatego, iż
zachowywałam się inaczej niż większość moich znajomych. Zawsze pilnie
się uczyłam, odrabiałam lekcje i respektowałam grono pedagogiczne. Co
gorsza, nie chodziłam na imprezy, nie podrywałam chłopaków i nie
oglądałam materiałów XXX. Te wszystkie „zbrodnie” wystarczały, żeby być
„na cenzurowanym” od końca podstawówki aż do egzaminu maturalnego. Na
studiach wypruwałam sobie żyły, aby zaliczyć komplet przedmiotów z
najwyższym możliwym dla mnie wynikiem. Dzięki swojej determinacji
trzykrotnie pobierałam stypendium rektora za wysoką średnią ocen: dwa
razy na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach (500 zł
miesięcznie) i raz na Uniwersytecie Warszawskim (550 zł miesięcznie). Co
zrobiłam z zarobionymi pieniędzmi? Nie, nie roztrwoniłam ich na
luksusy/hulanki. Umieściłam je na lokacie bankowej, żeby się powoli
mnożyły i zabezpieczały finansowo moją przyszłość. Nigdy nie umówiłam
się z nikim na randkę ani nie poszłam z nikim do łóżka. Nie uznaję seksu
przedmałżeńskiego i nie popełniłabym takiego czynu nawet dla
„niewinnego” eksperymentu. Hołduję tradycyjnej zasadzie „jak kocha, to
poczeka” (min. 3 lata). Nie chcę mieć nieślubnych dzieci, więc nie
dopuszczam się głupstw, których skutkiem mogłaby być ciąża i oddanie
noworodka do okna życia. Jestem dumna, zimna, przezorna i zapobiegliwa.
Irracjonalne „błędy młodości” omijają mnie szerokim łukiem.
Natalia Julia Nowak,
grudzień-styczeń 2019/2020
PS 1. Z tymi „Terminatorami” to faktycznie jest coś na rzeczy.
Osobowość anankastyczna została u mnie zdiagnozowana w 2009 r.,
osobowość unikająca – w 2019 r. Kiedyś na studiach licencjackich
(2010-2013) życzliwa koleżanka wyjawiła mi, że studentka X w prywatnych
konwersacjach nazywa mnie robotem. Później sama usłyszałam to określenie
(„robot”) na własne uszy. Hmmm…
PS 2. Funkcjonuje ciekawy wideoblog poświęcony w 100% osobowości
anankastycznej, czyli północnoamerykańskiemu „obsesyjno-kompulsywnemu
zaburzeniu osobowości”. Projekt nosi tytuł „OCPD: My Life in Debris”, co
w tłumaczeniu na polszczyznę oznacza „OCPD: Moje Życie w Gruzach”
(YouTube.com/ocpdmylifeindebris). Założycielem tego vloga jest niejaki
Darryl – prawdziwy anankasta ze Stanów Zjednoczonych. O swoim OCPD
wielokrotnie opowiadała też znerwicowana, kanadyjska wideoblogerka Emma,
właścicielka amatorskiego kanału „EmmAnxiety”
(YouTube.com/channel/UCWwm_9iH0k3inBrknkE9oag). Inna anankastka
zamieszczająca swoje audiowizualne miniprodukcje na YT: „Let’s Talk
Mental Health” – „Porozmawiajmy o Zdrowiu Psychicznym”
(YouTube.com/channel/UC9LuPdpWmojRJqSzKPgm0ag).
PS 3. W akapicie „Gombrowiczowska symetria” pisałam o
rozbieżnościach między osobowością anankastyczną a osobowością
dyssocjalną. Nie zaszkodzi odnotować, że ta ostatnia jest znana w USA
jako „antyspołeczne zaburzenie osobowości” (ASPD – „antisocial
personality disorder”). Twórcy podręcznika DSM-5 przyporządkowali
dyssocjalność/antyspołeczność do klastra „B”. Obejmuje on cztery
zaburzenia osobowości, które na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie
„dramatycznych”, „emocjonalnych” i/lub „niekonsekwentnych” (oto ich
lista: ASPD – osobowość antyspołeczna, NPD – osobowość narcystyczna, HPD
– osobowość histrioniczna, BPD – osobowość pograniczna/borderline).
Ludzie dyssocjalni bywają nieoficjalnie dzieleni na socjopatów i
psychopatów. W serwisie YouTube znajdziemy wiele krótkich filmików
demaskujących podobieństwa i różnice między socjopatami a psychopatami,
np. „What is the Difference Between Sociopathy and Psychopathy?”
(YouTube.com/user/RioGrande51), „Sociopath vs Psychopath: What’s the
Difference?” (YouTube.com/user/Psych2GoTv), „Sociopath vs Psychopath –
What’s The Difference?” (YouTube.com/user/TheInfographicsShow),
„Difference between a psychopath and a sociopath”
(YouTube.com/user/businessinsider).
PS 4. Jeśli wierzyć anglojęzycznej Wikipedii powołującej się na
badania Belindy Board i Katariny Fritzon z University of Surrey
(południowo-wschodnia Anglia), istnieją trzy perturbacje osobowościowe,
które częściej spotyka się u Brytyjczyków na stanowiskach kierowniczych
niż u pacjentów Broadmoor Hospital – pilnie strzeżonego zakładu dla
niepoczytalnych przestępców. Tymi trzema „elitarnymi” patologiami są:
osobowość narcystyczna, osobowość histrioniczna i osobowość
anankastyczna. Chyba nikogo to nie dziwi!
PS 5. Nurtuje mnie następujące pytanie… Czy Władysław Gomułka,
pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego PZPR w latach 1956-1970, nie był
jednym z sukcesywnych anankastów? Do takich refleksji skłania mnie
seans fabularyzowanego dokumentu „Towarzysz Wiesław. Od agitatora do
dyktatora” (reż. Piotr Boruszkowski, TVP 2014). Co się tyczy spisu
fikcyjnych postaci z F60.5, należałoby do niego dodać Artura,
protagonistę sztuki teatralnej „Tango” Sławomira Mrożka (1964).
Zauważmy, że antagonistą tego autorytarnego młodzieńca jest lokalny
degenerat Edek – socjopata, osobnik dyssocjalny/antyspołeczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz