Nie takie proste pytania
Pytania, które spróbujemy dzisiaj
rozważyć, będą odrobinę podchwytliwe. Na pierwszy rzut oka banalne, oczywiste i
niezbyt rozsądne. W rzeczywistości trudne, prowokacyjne i otwarte na rozmaite
odpowiedzi. Kto to jest Polak? Co to znaczy: być częścią Narodu Polskiego? Kim
jest mężczyzna? Kim jest kobieta? Czy nasza narodowość i płeć są dziełem
przypadku? Czy zależą wyłącznie od tego, jacy się urodziliśmy? A może to, do
jakiej narodowości lub płci należymy, jest naszą osobistą decyzją? Czy ktoś, kto
kiedyś był Portugalczykiem, może zostać Polakiem? Czy Polak może zamienić się w
Portugalczyka? Czy mężczyzna może przeobrazić się w kobietę? Czy kobieta może
stać się mężczyzną?
Biologia czy psychologia?
Na
pytania, które właśnie zostały zadane, można udzielić różnych odpowiedzi. Pan
Iksiński mógłby powiedzieć, że kod genetyczny jest czymś obiektywnym, namacalnym
i determinującym naszą tożsamość. Pan Igrekowski mógłby stwierdzić, że liczy się
tylko to, co czujemy i świadomie przyjmujemy. Na potrzeby niniejszego artykułu
stworzymy dwa pojęcia określające ludzki stosunek do omawianych zagadnień. Tych,
którzy wierzą, że narodowość i płeć są kwestią genów, będziemy nazywać
Stronnictwem Krwi. Drugą stronę frontu, czyli głosicieli teorii przeciwnej,
nazwiemy zaś Stronnictwem Kultury.
Ilu nacjonalistów, tyle
przekonań
Istnieje pogląd, według którego nacjonaliści opowiadają się
za klasyfikowaniem ludzi na podstawie ich pochodzenia. Prawda wygląda jednak
nieco inaczej. Nie należy zapominać, że ideologia nacjonalistyczna dzieli się na
szereg nurtów, które interpretują rzeczywistość na wiele sposobów. Inaczej myśli
klasyczny endek, a inaczej zacietrzewiony nazbol (narodowy bolszewik). Postulaty
dzisiejszego Obozu Narodowo-Radykalnego są sprzeczne z tymi, które głoszą
falangiści, nawiązujący do dorobku przedwojennego ONR “Falanga”. W środowisku
nacjonalistów spotkamy zarówno wyznawców Krwi, jak i wyznawców Kultury. Nie
znajdziemy jednak prostej, uniwersalnej definicji
Polaka.
Stronnictwo Krwi (geny są
najważniejsze)
Stronnictwo Krwi to głównie ruchy
nacjonalistyczno-plemienno-pogańskie. Zdaniem tej społeczności, Polakiem jest
wyłącznie ten, kto pochodzi z polskiej rodziny. Nie liczy się to, z jakim
Narodem ktoś się utożsamia, tylko to, jakie ma pochodzenie etniczne. Według tej
koncepcji, przynależność do danej nacji nie jest kwestią osobistego wyboru. Nikt
nie może nabyć ani zrzec się polskości. Stronnictwo Krwi postrzega narodowość
jako coś obiektywnego, niezmiennego i niepodważalnego. Jeśli X uważa się za
Polaka, mówi po polsku, miłuje Nadwiślańską Krainę, lecz ma irlandzkie
pochodzenie, to dla reprezentanta Stronnictwa Krwi i tak jest Irlandczykiem.
Zwolennik omawianego światopoglądu może myśleć: “Fajnie, że X kocha Polskę, ale
szkoda, że dopuszcza się nielojalności względem Narodu Irlandzkiego”. Do tej
kategorii nacjonalistów należą między innymi panslawiści.
Stronnictwo Kultury (uczucia są najważniejsze)
Stronnictwo Kultury zapatruje się na polskość zupełnie inaczej.
Utrzymuje, że nie wystarczy mieć polskich genów, aby móc się uważać za
przedstawiciela Narodu Polskiego. Na miano Polaka trzeba sobie zasłużyć.
Szacunek do symboli narodowych, zainteresowanie losem kraju, poczucie
przynależności do Polskiej Wspólnoty - to tylko niektóre z wymaganych cech. W
światopoglądzie Stronnictwa Kultury istnieje pojęcie wynarodowienia. Oznacza
ono, że nawet ktoś, kto ma ojca Polaka, matkę Polkę i dziadków Polaków, może
stracić swoją polskość. Zdrada stanu, pogardliwy stosunek do Ojczyzny, całkowita
asymilacja z innym Narodem - oto czynniki, które mogą sprawić, że Polak
przestanie być Polakiem. Polskie geny nie mają znaczenia w sytuacji, gdy ktoś
nie identyfikuje się z Narodem Polskim. Narodowość to coś więcej niż DNA i
drzewo genealogiczne.
Rossmann i Mosdorf - ikony ONR
“ABC”
Skoro jesteśmy już przy temacie Stronnictwa Krwi i Stronnictwa
Kultury, przytoczmy pewien fakt historyczny. Ci, którzy nie interesują się
przedwojennym Ruchem Narodowym, nie mają pojęcia, że najsłynniejsi reprezentanci
Obozu Narodowo-Radykalnego “ABC” nazywali się Henryk Rossman i Jan Mosdorf.
Osoba pisząca ten artykuł zapewnia, że jej wykładowca (wówczas profesor
uczelniany, obecnie profesor zwyczajny) potwierdził, iż Mosdorf był z
pochodzenia Żydem. Rossmana i Mosdorfa można ponadto znaleźć na specjalnej,
internetowej liście osób publicznych mających niepolskie korzenie. Inne
obcobrzmiące nazwiska związane z ONR “ABC”: Heinrich, Kemnitz, Martini,
Todtleben.
Bardziej polscy od niejednego
Polaka
Chociaż panowie Henryk i Jan wywodzili się z Narodu
Żydowskiego, w pełni utożsamiali się z Narodem Polskim i stali na czele
umiarkowanych polskich narodowców. Dla Stronnictwa Krwi jest to rzecz
zdumiewająca. Dla Stronnictwa Kultury - zupełnie normalna. Kariera Rossmana i
Mosdorfa jest dowodem na to, że nie wszyscy nacjonaliści oceniają ludzi na
podstawie ich genów. Są bowiem tacy, dla których liczy się poczucie
przynależności narodowej oraz stosunek do Polski i Polaków. Henryk Rossman i Jan
Mosdorf byli bardziej polscy od niejednego rdzennego Polaka. Obaj zrobili bardzo
dużo dla tutejszego Ruchu Narodowego. Rossman zmarł w roku 1937. Mosdorf dożył
czasów wojny i trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Tam bezinteresownie
pomagał Żydom, za co został rozstrzelany przez nazistów.
Sex i
gender
Czyż z ludzką płcią nie jest tak jak z narodowością? W tym
przypadku również mamy do czynienia ze Stronnictwem Krwi i Stronnictwem Kultury.
Zdaniem tego pierwszego, płeć jest rzeczą obiektywną i niezmienną, którą określa
się na podstawie genów i genitaliów. Zdaniem tego drugiego, płeć to kwestia
indywidualnego mniemania, czyli poczucia przynależności do kobiet lub mężczyzn.
Sympatyk Krwi jest przekonany, że płci - tak jak pochodzenia - nie można się
wyrzec. Sympatyk Kultury utrzymuje, że geny i genitalia się nie liczą, bo
tożsamość płciowa jest zakodowana w naszych mózgach. Przepiękny konflikt między
tradycjonalistami od “sex” a postępowcami od “gender”! Dla niewtajemniczonych:
“sex” to określenie płci biologicznej, a “gender” to synonim płci kulturowej.
Argumenty, argumenty
Ktoś, kto opowiada się za
Stronnictwem Krwi, mógłby oznajmić: “Dziewczyna, która wstrzykuje sobie męskie
hormony, poddaje się specjalnym operacjom i wymienia sobie dokumenty, nie
przestaje być dziewczyną, bo nadal ma żeńskie DNA. Wprawdzie zostaje upodobniona
do mężczyzny i przyjmuje męską rolę społeczną, ale to niczego nie zmienia”.
Ktoś, kto preferuje Stronnictwo Kultury, mógłby zaś zakomunikować: “Chłopak to
chłopak i chłopakiem pozostanie. Facet jest męski od A do Z. Taki się rodzi,
taki dojrzewa i taki umiera. Nie może się pozbyć swojej męskości, bo jest ona
częścią jego osobowości. Z chłopa nie będzie baby. Nie ma takiej opcji. To nic,
że koleś przez przypadek urodził się z waginą. Ten drobny szczegół nie szkodzi
jego męskiej naturze”.
Wojna dwóch porządków
Dysputa na
temat “Czy mężczyzna urodzony w ciele kobiety jest mężczyzną, czy kobietą?”
przypomina spór “Czy Włosi fińskiego pochodzenia są Włochami, czy Finami?”. W
obu przypadkach mamy do czynienia z brakiem wspólnych, akceptowalnych dla
wszystkich definicji. Brak, o którym mowa, wynika z różnic światopoglądowych:
tych najgłębszych, najbardziej fundamentalnych. Stronnictwo Krwi i Stronnictwo
Kultury nie mogą się ze sobą dogadać, bo reprezentują dwa przeciwstawne systemy
filozoficzne. To jest wojna dwóch odmiennych porządków, dwóch wszechświatów,
dwóch wykluczających się ontologii. Równie dobrze wulgarny materialista mógłby
dyskutować z idealistycznym platończykiem. Kompromis nie jest możliwy, albowiem
jedna opcja stanowi totalne zaprzeczenie drugiej. Ogień nigdy nie pogodzi się z
wodą.
Jak w “Ferdydurke” Gombrowicza
Cóż, trzeba to po
prostu zaakceptować. Bo skoro jest Filidor, to musi być również anty-Filidor
(pisał o tym Witold Gombrowicz w utworze pt. “Ferdydurke”). Nieporozumienia
między Stronnictwem Krwi a Stronnictwem Kultury dotyczą także formy, gęby i
pupy. Społeczeństwo wymaga od nas, byśmy występowali w jakiejś formie: męskiej
lub żeńskiej. Stronnictwo Krwi zaciekle broni tych form, a Stronnictwo Kultury
próbuje je obalić. Krew przyprawia Kulturze gębę szaleńca, a Kultura przyprawia
Krwi gębę szowinisty. Ofiary formy i gęby, po obu stronach barykady, czują się
stłamszone do granic możliwości. Króluje wówczas pupa, czyli przykre uczucie
upupienia. Pytanie: kto w tej awanturze ma rację? Stronnictwo Krwi, które jest
jak synteza, czy Stronnictwo Kultury, które jest jak analiza? Po której stronie
leży Prawda? Otóż Prawda tkwi w symetrii. Reszta jest milczeniem.
Natalia Julia Nowak,
9-10 czerwca 2012
r.
PS. Media informują czasem o losach pewnego młodzieńca,
który przeżył masakrę na wyspie Utoya. Młody człowiek urodził się w Norwegii:
właśnie tam mieszka i udziela się politycznie. Ma jednak polskie korzenie i umie
mówić po polsku. Jak nazywają go nasi dziennikarze? Jedni określają go jako
“Polaka”, a drudzy jako “Norwega polskiego pochodzenia”. Proszę spojrzeć… Nawet
żurnaliści dzielą się na Stronnictwo Krwi i Stronnictwo Kultury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz