„Zapytasz ją, gdzie jest sens
wśród szarych dni szarego przemijania.
Ona, Alicja, to wie.
Szczęśliwa jest, choć żyje całkiem sama.
Jej oczy bramą na tamten świat,
co się jak kameleon zmienia.
Serce niezwykłe… Odczuwać tak…
Jak struna drży, gdy grają jej marzenia.
(…) Opisujesz jej swój dziwny strach,
który nie daje myślom odlecieć.
Ona, uśmiechnięta, odpowie tak:
– Po drugiej stronie lustra jest lepiej”
Closterkeller – „Alicja”
[z płyty „Cyan”, 1996 r.]
Schizoid Personality Disorder (SPD)
[F60.1 w klasyfikacji ICD-10]
Schizoidalne zaburzenie osobowości (chorobliwa schizoidia – styl
charakteru) przejawia się nieodpartą potrzebą zachowania psychofizycznej
przestrzeni osobistej oraz emocjonalnego dystansu wobec innych ludzi.
Potrzeba ta skutkuje trwałą preferencją samotnictwa, niechęcią do
budowania głębokich więzi międzyludzkich, nieangażowaniem się w
istniejące relacje interpersonalne, a także tendencją do skrytości,
tajemniczości, małomówności i bujania w obłokach. Jednostka schizoidalna
jest nieprzystępna i introwertyczna – niemal zawsze zamyka się w sobie,
męczy się podczas spotkań rodzinnych/służbowych, umyślnie izoluje się
od otoczenia oraz nie znosi, gdy inni ludzie „zawracają jej gitarę”. Jak
nietrudno odgadnąć, schizoid najlepiej czuje się we własnym
towarzystwie i doskonale potrafi się sobą zająć. Do jego ulubionych
aktywności należą: rozmyślanie, fantazjowanie i oddawanie się
jednoosobowym pasjom, takim jak twórczość artystyczna, działalność
badawcza czy spędzanie całych dni przed ekranem komputera (no-life).
Mimo że czasem odzywa się w nim tęsknota za przyjaźnią, miłością lub
odrobiną szaleństwa, prawie nigdy nie jest ona na tyle silna, żeby
wychodziła poza sferę wstydliwych marzeń i abstrakcyjnych refleksji.
Schizoid – chociaż niepospolicie wrażliwy – zazwyczaj zaspokaja swoje
sekretne pragnienia w bogatym, acz niedostępnym dla innych ludzi
królestwie wyobraźni. Jednostki dotknięte SPD zwykle nie mają żadnych
przyjaciół oprócz krewnych pierwszego stopnia. I choć niekiedy czują się
samotne, świadomie nie dopuszczają do siebie nikogo obcego.
Kryteria diagnostyczne ICD-10
[cyt. za: polskojęzyczna Wikipedia]
1. „brak lub znikome działania służące przyjemności”
2. „chłód emocjonalny”
3. „ograniczona zdolność wyrażania emocji wobec innych”
4. „niezainteresowanie pochwałami i krytyką”
5. „brak zainteresowania doświadczeniami seksualnymi”
6. „preferencja samotnictwa”
7. „pochłonięcie introspekcją”
8. „brak bliskich związków”
9. „niewrażliwość wobec norm społecznych”
Dwie twarze mizantropa
Dr n. med. Sławomir Murawiec, autor zwięzłego artykułu „Osobowość
schizoidalna” opublikowanego w serwisie internetowym „Medycyna
Praktyczna” (MP.pl), opisuje schizoidów jako outsiderów posiadających
dwa oblicza. Jedno z nich istnieje na użytek świata zewnętrznego i
pozwala chorym przetrwać w większości sytuacji społecznych. Drugie – ma
charakter ściśle tajny i ujawnia się tylko wtedy, gdy schizoid przebywa w
samotności lub w towarzystwie nielicznych zaufanych osób. Według dr.
Murawca, jednostka dotknięta skrajną schizoidią „często robi wrażenie
chłodnej emocjonalnie, pochłoniętej własnymi przemyśleniami i sprawami. W
czasie spotkania nie wyda się kimś serdecznym i łatwo nawiązującym
kontakt. Przeciwnie, najczęściej jest odbierana jako mało empatyczna i
mało uczuciowa, jako emocjonalnie zdystansowana. (…) Jej ubiór będzie
najczęściej poprawny, czasami może być ekscentryczny, ale nie będzie
podążał za najnowszymi trendami mody”. Pod tą twardą skorupą i pozorną
obojętnością na cudze dole-niedole kryje się jednak istota łagodna,
marzycielska oraz skłonna do filozoficznych rozważań, która panicznie
boi się naruszenia jej psychicznej i cielesnej integralności. Surowa
maska, jaką nakłada na siebie schizoid, pełni funkcję czysto ochronną.
Bo gdy nie można zamknąć się w czterech ścianach, trzeba po prostu
zamknąć się w sobie… Tak jak to czynił Winston Smith, główny bohater
powieści „Rok 1984” George’a Orwella (1949). „Nic nie było twoje oprócz
tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką” – czytamy w
owej literackiej antyutopii.
Pro publico bono
Mgr Katarzyna Synówka, twórczyni tekstu „Schizoidalne zaburzenia
osobowości” (zamieszczonego na stronie ZaburzeniaOsobowosci.pl
prowadzonej przez Fundację im. Boguchwała Winida na Rzecz Rozwoju
Psychoterapii Psychoanalitycznej), próbuje scharakteryzować niespokojne
wnętrze osoby schizoidalnej. Zdaniem autorki, schizoid jest człowiekiem
niepewnym własnej tożsamości, pozbawionym zaufania do samego siebie, a
zarazem podejrzliwym względem innych istot ludzkich. Obawia się on, że
mógłby nieumyślnie skrzywdzić kogoś bliskiego lub samemu doświadczyć
traumy wskutek toksycznej relacji interpersonalnej. Celowo wybiera więc
samotność jako formę „mniejszego zła”. Jednostka schizoidalna czuje się
niezręcznie z powodu faktu, że nie potrafi przezwyciężyć swoich dziwnych
zahamowań. Martwi się, że coś z nią jest nie tak, a to prowadzi ją do
konkluzji, iż powinna – dla dobra wspólnego – trzymać się z daleka od
społeczeństwa (błędne koło!). Schizoid postrzega siebie jako osobnika
groźnego i przypisuje tę cechę również innym przedstawicielom gatunku
Homo sapiens. Trzymanie bliźniego na dystans i odgradzanie się od jego
emocji daje choremu złudzenie bezpieczeństwa, ale w dłuższej
perspektywie skutkuje poczuciem wyobcowania oraz wątpliwościami
dotyczącymi sensu dalszej wegetacji. Człowiek schizoidalny odbiera sobie
szansę na rozwinięcie wielu umiejętności społecznych i faktycznie czyni
siebie niezdolnym do prawidłowego funkcjonowania w jakiejkolwiek
wspólnocie. Konsekwencją takiego postępowania jest tylko pogłębienie
alienacji i dylematów egzystencjalnych.
Aspołeczni i aseksualni
Todd L. Grande, Ph.D (pracownik naukowy Wilmington University w
amerykańskim stanie Delaware, właściciel popularnego wideobloga o
zdrowiu psychicznym – YouTube.com/user/RioGrande51) poświęcił jednostkom
schizoidalnym kilka krótkich filmików. Jak wynika z wiedzy uczonego,
schizoidzi są wybitnymi samotnikami, którzy „nie pragną” („no desire”)
bliskich relacji z innymi ludźmi. Osobom tym jest po prostu wygodnie w
stanie permanentnej izolacji i nie usiłują one zmienić swojego losu. Nie
oznacza to bynajmniej, że wszyscy schizoidzi są ekonomicznie
bezproduktywni. Przeciwnie, wielu z nich posiada stałe zatrudnienie (np.
w charakterze stróża nocnego) i wzorowo wypełnia swoje obowiązki
zawodowe. Wbrew obiegowej opinii, schizoidzi nie są pozbawieni życia
emocjonalnego. Owszem, spektrum dostępnych dla nich uczuć jest węższe
niż u większości społeczeństwa, lecz absolutnie nie czyni ich to
lodowatymi biorobotami. Tym, co wielu schizoidom nastręcza poważnych
trudności, jest wyrażanie własnych stanów wewnętrznych. Niektórzy
zmagają się z tzw. płaskim afektem, czyli minimalną/zerową ekspresją
odczuwanych emocji. Ludzie dotknięci skrajną schizoidią często bywają
niewrażliwi na krytykę i pochwały ze strony otoczenia, a przynajmniej
sprawiają wrażenie obojętnych cyników. Generalnie, nie zawierają oni
małżeństw – decydują się na życie z rodzicami albo w pojedynkę. Wielu
schizoidów nie chce nawet słyszeć o zdobywaniu jakichkolwiek doświadczeń
erotycznych z innymi istotami ludzkimi (!). Ten specyficzny aseksualizm
jest jednym z kryteriów diagnostycznych SPD.
Cluster „A” (DSM-5)
Ehsan Gharadjedaghi, Psy.D (działający w USA psycholog kliniczny,
inicjator edukacyjnego projektu „TherapyCable” –
YouTube.com/user/TherapyCable) omawia ekstremalną schizoidię w
kontekście innych zaburzeń osobowości zaliczanych (w amerykańskim
podręczniku diagnostyczno-statystycznym DSM-5) do klastra „A”. Wiązka ta
obejmuje patologie charakteru postrzegane przez zdrową część populacji
jako „dziwaczne” lub „ekscentryczne”. Należą do nich: osobowość
paranoiczna – PPD, osobowość schizoidalna – SPD i osobowość schizotypowa
– STPD (uwaga: w Europie schizotypia nie jest uznawana za zaburzenie
osobowości, tylko za „zaburzenie typu schizofrenii”! Stary kontynent
korzysta z międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10!). Jak podaje dr
E. Gharadjedaghi, ludzie dotknięci zaburzeniami z klastra „A” egzystują w
przewlekłej alienacji, lecz wynika to z różnych przyczyn. Jednostki
paranoiczne zrywają kontakty z otoczeniem, bo są nadmiernie podejrzliwe
wobec swoich bliźnich, czują się atakowane i zaszczute, mają głowy
wypełnione niezliczonymi teoriami spiskowymi. Jednostki schizotypowe są
wykluczane i stygmatyzowane, gdyż wypowiadają się w niezrozumiały
sposób, myślą kategoriami magicznymi lub metafizycznymi, opowiadają o
swoich rzekomych doświadczeniach ze sferą nadprzyrodzoną (tzn. o
pseudohalucynacjach?). Jednostki schizoidalne wycofują się z życia
towarzyskiego, ponieważ uzmysławiają sobie, że nie reagują tak jak
większość ludzkości. Nie cieszy ich i nie porusza to samo, co innych
ludzi, mają po prostu odmienne zainteresowania i wyobrażenia o świecie.
Dawniej i dzisiaj
Wielu ciekawostek o schizoidach dostarcza nam trzyczęściowa prezentacja
multimedialna pt. „Schizoids” (YouTube.com/user/darknightseeker). Nie
znam personaliów jej autora, ale wszelkie poszlaki sugerują, iż jest to
jakiś nauczyciel akademicki – ścieżka dźwiękowa brzmi, jakby została
nagrana podczas wykładu na wyższej uczelni. W materiale, o którym mowa,
DarkNightSeeker informuje swoich słuchaczy, że pojęcie schizoidii
istnieje w psychiatrii od dawna, jednak kiedyś było ono znacznie szersze
niż obecnie. Przykładowo, w 1925 r. Ernst Kretschmer podzielił
schizoidów na dwa typy: „nadwrażliwy” i „niewrażliwy”. Ten pierwszy
odpowiada kryteriom diagnostycznym współczesnego „unikającego zaburzenia
osobowości” (AvPD), które w tamtych czasach nie stanowiło odrębnej
jednostki nozologicznej[1]. DarkNightSeeker podkreśla, że jeszcze w
latach 70. XX wieku pojęcie schizoidii obejmowało też niektóre objawy
zaburzeń schizotypowych. Gdy ukazał się rewolucyjny podręcznik DSM-III
(1980), z osobowości schizoidalnej powstały następujące kategorie
medyczne: SPD, STPD i AvPD. Twórca omawianej prezentacji podważa słynny
aseksualizm schizoidów. Wysuwa hipotezę, iż chodzi w nim o odrzucenie
aktów płciowych opartych na miłosnej namiętności, a nie o brak
zainteresowania fizyczną przyjemnością (chociaż dorośli z SPD faktycznie
są mniej hedonistyczni od swoich zdrowych rówieśników!). Niektórzy
schizoidzi się żenią albo wychodzą za mąż, lecz nie potrafią zapewnić
swojej żonie lub swojemu mężowi emocjonalnego ciepła. Nawet w takich
związkach pozostają oziębli, szorstcy.
Pasywni nudziarze
Tematowi schizoidalnego zaburzenia osobowości przyjrzała się także
psycholog kliniczna Kati Morton, LMFT (licencjonowana terapeutka
małżeńsko-rodzinna z Kalifornii, która zamieszcza swoje audiowizualne
miniprodukcje na kanale YouTube.com/user/KatiMorton). W filmiku
poświęconym SPD kobieta raportuje, że – według aktualnej edycji DSM –
skrajna schizoidia składa się z dwóch podstawowych elementów. Pierwszym z
nich jest tendencja do nieangażowania się w relacje interpersonalne,
natomiast drugi komponent to ograniczona ekspresja emocjonalna względem
napotykanych istot ludzkich. Te dwie słabości natury psychicznej
przekładają się na konkretne zachowania chorego: preferencję samotnictwa
i powściągliwość w okazywaniu uczuć. Zgodnie z tym, co ustalili autorzy
DSM-5, dojrzałe SPD zaczyna się zwykle we wczesnej dorosłości
(aczkolwiek pierwsze anomalie mogą być widoczne już w okresie
niemowlęcym, o czym wyraźnie mówił DarkNightSeeker!). Zdaniem mgr K.
Morton, schizoidzi jawią się otoczeniu jako bierni flegmatycy, których
trudno wyprowadzić z równowagi i którzy wiodą monotonne życie bez
większych aspiracji. Zdecydowanie nie są oni karierowiczami
uczestniczącymi w wyścigu szczurów. Nie są też rodzinni: nie pielęgnują
więzi z własnymi krewnymi. W stresujących sytuacjach mogą popadać w
kilkuminutowe/kilkugodzinne epizody psychotyczne, ale rzadko oznaczają
one początek schizofrenii. Mimo licznych podobieństw osobowość
schizoidalna nie może być mylona z zaburzeniami ze spektrum autyzmu
(ASD). Ludzie cierpiący na SPD nie zdradzają pędu do powtarzalności.
Schizophrenia Spectrum Disorders (SSD)
Według jednej z teorii dotyczących zdrowia psychicznego, patologie
charakteru z klastra „A” przypominają pewne aspekty zaburzeń
schizofrenicznych. DarkNightSeeker zwrócił uwagę na fakt, iż schizoidia
jest podobna do negatywnych/deficytowych objawów schizofrenii, a
schizotypia – do symptomów pozytywnych/wytwórczych. Jak twierdzi
psycholog kliniczna Ramani Durvasula, Ph.D (wykładowczyni Uniwersytetu
Stanu Kalifornia w Los Angeles, która systematycznie udziela wywiadów
dla wirtualnej telewizji „MedCircle” –
YouTube.com/channel/UCyGOloOIJWt8NlE4tnejQeA), istnieją twarde dowody na
genetyczny związek między schizofrenią a innymi zaburzeniami z tego
samego spektrum psychopatologicznego. Badania empiryczne pokazują, że
problemy spod znaku SSD często występują w obrębie jednej rodziny
biologicznej. Jeśli jesteś schizofrenikiem, to masz spore szanse na to,
iż Twoje dzieci okażą się schizoidalne bądź schizotypowe. Jeżeli zaś
rozwinęło się u ciebie SPD lub STPD, musisz wiedzieć, że Twoje potomstwo
będzie szczególnie zagrożone zapadnięciem na schizofrenię. Oczywiście,
dziedziczna predyspozycja to jeszcze nie wyrok skazujący… Wracając do
schizoidalnego zaburzenia osobowości: dr R. Durvasula poucza, że
przeciętnemu zjadaczowi chleba schizoid może się jawić jako osoba
pogrążona w depresji. Wygląda on bowiem na człowieka apatycznego, który
stracił zainteresowanie całym światem. Ale to tylko pozory. W
rzeczywistości jednostka dotknięta SPD wcale nie rozpacza z powodu
swojej pustej wegetacji. Jej domniemana „pochmurność” to de facto
bezbarwna indyferencja.
Karuzela tożsamości
Joanna Zbroniec, BSc [Hons] (absolwentka rozszerzonych, licencjackich
studiów psychologicznych oraz studiów podyplomowych z zakresu
psychologii stosowanej i coachingu, brytyjska twórczyni internetowa
znana z branżowego kanału „MindMastery” – YouTube.com/user/1Eruanis),
skłania się w kierunku ciekawej koncepcji dotyczącej umysłowości
schizoidów. Koncepcja ta głosi, że „prawdziwe ja”, którego schizoid
strzeże jak oka w głowie, tak naprawdę nie istnieje. Osoba z SPD nie
posiada spójnej, klarownej, ugruntowanej tożsamości, a zatem nie wie,
kim jest i dokąd zmierza. Schizoidalne „ja” wydaje się rozbite na drobne
kawałki. Naturalnie, nie wygląda to aż tak drastycznie jak w przypadku
schizofrenii czy DID/MPD. Powoduje jednak, że w zależności od etapu
życia lub sytuacji zewnętrznej schizoid może różnie postrzegać siebie,
innych ludzi i swoje miejsce we wszechświecie. Jednostka cierpiąca na
SPD ma tendencję do występowania w czterech karykaturalnych rolach: jako
Władca, Niewolnik, Zdrajca albo Wygnaniec. Żadna z nich nie jest pełna
ani trwała. Zmieniają się one niczym pory roku i wpływają na stosunki
chorego ze środowiskiem społecznym. Czasem schizoid bywa narcystyczny,
apodyktyczny i egoistyczny, innym razem – bezradny, ofiarny i zahukany.
Niekiedy ogarnia go mizantropia i bunt przeciwko ludzkości, a niekiedy
pragnienie, żeby rzucić wszystko i udać się na emigrację wewnętrzną.
Teorię czterech tożsamości, na którą powołuje się lic. J. Zbroniec,
ukuły same osoby schizoidalne. Podano ją na stronie samopomocowej
SelfInExile.com (red. nacz. Rachel).
Fritz Riemann o schizoidach
Dość nieprzychylny obraz schizoidów wyłania się z książki „Oblicza lęku.
Studium z psychologii lęku” niemieckiego psychoanalityka Fritza
Riemanna (wydanie oryginalne – 1961, wydanie polskie – 2005). Z
poglądami wyrażonymi w tym dziele zapoznaje nas autor artykułu „Osoba
schizoidalna a miłość” zamieszczonego w rzymskokatolickim[2] serwisie
Opoka.org.pl (stopka pod tekstem: „opr. aw/aw”). Możemy tam przeczytać,
że pierwsze oznaki schizoidii bywają widoczne już w dzieciństwie (gdy
dziecko ewidentnie nie radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami) albo w
okresie adolescencji (gdy nastolatek ciągle filozofuje w samotności i
nie wykazuje zainteresowania romantycznymi uniesieniami). Problemy
jednostki schizoidalnej ulegają nasileniu u progu dorosłości, kiedy
głównym dylematem schizoida staje się konflikt wewnętrzny między
napięciem seksualnym a strachem przed bliskością z drugim człowiekiem.
Część osób dotkniętych SPD sięga wówczas po najgorsze rozwiązanie:
decyduje się na przypadkowe kontakty płciowe z nieznajomymi partnerami.
Niektórzy schizoidzi tworzą sztuczne układy intymne, w których druga
osoba jest dehumanizowana oraz traktowana jako instrument do
zaspokajania własnych popędów. W tych atrapach związków osoby
schizoidalne bywają podłe wobec swoich partnerów – nieczułe, podejrzliwe
i sarkastyczne. Nierzadko wyżywają się na nich, jakby „druga połówka”
stanowiła idealny obiekt do rozładowywania stłamszonego gniewu.
Jednostka cierpiąca na SPD jasno oddziela uczucia od erotyzmu. Uważa, że
można miłować bez spółkowania i spółkować bez miłowania.
Schizoidzi w kulturze
Stereotypowym, indyferentnym, cynicznym schizoidem, w dodatku mocno
oderwanym od rzeczywistości, jest sławetny „motylek, co ma wszystko w
d…” – antybohater wulgarnej, humorystycznej animacji internetowej z
przełomu tysiącleci (albo z początku XXI wieku). Owad ten ujawnia 100%
symptomów SPD podanych w oenzetowskiej księdze ICD-10. Rozpoznanie
schizoidalnego zaburzenia osobowości można by także postawić 29-letniej
Valancy Jane Stirling, protagonistce zakręconej powieści „Błękitny
Zamek” Lucy Maud Montgomery (1926). Przywołana książka opowiada o losach
aspołecznej, zakompleksionej, marzycielskiej starej panny, która na
wieść o swojej śmiertelnej chorobie gwałtownie przechodzi z trybu
Niewolnika w tryb Zdrajcy. Według twórcy trzyczęściowej prezentacji
multimedialnej „Schizoids” (czyli użytkownika portalu YouTube.com o
pseudonimie DarkNightSeeker), jednym ze schizoidów jest odważny Bruce
Wayne – Batman, Człowiek-Nietoperz, Mroczny Rycerz. Myślę, że owa
etykietka pasuje zwłaszcza do klasycznej, hollywoodzkiej wersji tego
superbohatera, którą zaproponowano w filmach „Batman” (1989) i „Powrót
Batmana” (1992) z Michaelem Keatonem w roli głównej. Przykład utworu
muzycznego o fenomenie schizoidii? Piosenka „Gdybyś był” poprockowej
grupy Łzy (2006). „Ale ty jesteś zimny jak lód, obojętny jak głaz.
Wolisz być sam, zupełnie sam. Ale ty jesteś zimny jak lód, obojętny jak
głaz. Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat” – śpiewa wokalistka
Ania Wyszkoni. Osobą mówiącą w przytoczonym tekście jest uczuciowa
kobieta zakochana w schizoidalnym mężczyźnie.
Natalia Julia Nowak,
listopad 2019 roku
PS 1. Bonnie Evans, PhD – brytyjska historyk psychologii,
badaczka sprzymierzona z londyńskim King’s College i Queen Mary
University of London – pisze, że „w latach 40. i 50. XX wieku diagnozy
schizofrenii, psychozy i autyzmu u dzieci były stosowane zamiennie”
[źródło: „How autism became autism: The radical transformation of a
central concept of child development in Britain”, Journals.SAGEpub.com].
Zdaniem uczonej, dopiero w latach 70. specjaliści nauczyli się
odróżniać zaburzenia ze spektrum autyzmu (ASD) od zaburzeń ze spektrum
schizofrenii (SSD). Nie zmienia to jednak faktu, że – jak donoszą
lekarki Yael Dvir, MD i Jean A. Frazier, MD – „istnieją zarówno
kliniczne, jak i biologiczne związki między autyzmem a schizofrenią”
[źródło: „Autism and Schizophrenia”, PsychiatricTimes.com]. Jeśli
zajrzymy do międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10, przekonamy się,
że zespół Aspergera – uwzględniony w rozdziale F84 razem z autyzmem
dziecięcym i zespołem Retta – obejmuje pojęcia „schizoidalnego
zaburzenia wieku dziecięcego” („schizoid disorder of childhood”) i
„psychopatii autystycznej” („autistic psychopathy”). Informacja dla
niewtajemniczonych: księga ICD-10 jest ogólnodostępna online w języku
angielskim [ICD.WHO.int/browse10/2016/en]. Funkcjonuje ponadto witryna
internetowa ICD10.pl z rozpoznaniami wszelkich schorzeń w językach
polskim, angielskim i łacińskim.
PS 2. Dotychczas znalazłam dwa amatorskie wideoblogi prowadzone
przez osoby, które podobno zostały zdiagnozowane jako schizoidzi: „Queen
Spacegoat” (YouTube.com/user/piikaachoo) i „Stuff and Stuff”
(YouTube.com/channel/UCZXUs03Ayf1Wcb4DEkHMBhA).
PRZYPISY
[1] Człowiek z AvPD (rozwinięcie akronimu: „avoidant personality
disorder”) świadomie izoluje się od społeczeństwa, ale postępuje tak na
skutek zaniżonej samooceny i paraliżującego strachu przed wyśmianiem,
upokorzeniem tudzież odrzuceniem. Taki ktoś cierpi z powodu swojego
osamotnienia i zastoju życiowego, jednak nie potrafi się przełamać i
wyjść ze swojej strefy komfortu. W praktyce trudno rozstrzygnąć, gdzie
przebiega granica między schizoidią a unikaniem. Symptomy AvPD i SPD
często idą ze sobą w parze… Anglojęzyczna Wikipedia zawiera nawet hasło
„Schizoid avoidant behavior” („Zachowanie schizoidalno-unikające”).
Przykładem postaci z przewagą cech unikowych jest podmiot liryczny z
piosenki „Creep” artrockowej formacji Radiohead (1992). Cytuję fragment
rzeczonego utworu: „Gdy byłaś tu wcześniej, nie mogłem spojrzeć ci w
oczy. Jesteś jak anioł, twoja skóra doprowadza mnie do płaczu. Unosisz
się niczym piórko w pięknym świecie. Chciałbym być kimś szczególnym, ty
jesteś kimś cholernie szczególnym. Ale jestem oblechem, jestem
dziwadłem. Co, do diaska, tutaj robię? Nie przynależę tutaj”. Pozwolę
sobie zakpić, że młodzi dorośli z AvPD, fobią społeczną lub „chorobliwą
nieśmiałością” to wymarzeni klienci dla różnej maści „coachów kariery” i
„trenerów rozwoju osobistego”. Pytanie za sto punktów: po co wydawać
pieniądze na jakichś nowomodnych „mistrzów motywacyjnych”, skoro można
skorzystać z darmowej pomocy psychiatry albo psychoterapeuty?! Tego
rodzaju usługi są w Polsce dostępne w ramach Narodowego Funduszu
Zdrowia.
[2] Warto wiedzieć, że Kościół rzymskokatolicki uznaje osoby
schizoidalne za niezdolne do małżeństwa z przyczyn natury psychicznej.
Oznacza to, iż nie mogą one wziąć ślubu wyznaniowego… przynajmniej
dopóty, póki nie zostaną całkowicie wyleczone (a taki scenariusz wydaje
się mało realistyczny, ponieważ zaburzenia osobowości z klastra „A”
DSM-5 uchodzą za najbardziej oporne i niereformowalne!). „Nie może
zawrzeć ważnego małżeństwa – które ze swej istoty jest międzyosobową
relacją – osoba, która absolutnie nie jest zdolna wejść w taką relację
ze swym współmałżonkiem. Osoby schizoidalne nie potrafią nawiązać
międzyosobowej relacji polegającej na dawaniu siebie i przyjmowaniu” –
pisze anonimowy adwokat kościelny na stronie Poradni Rodzinnej „Salomon”
[„Osobowość schizoidalna a nieważność małżeństwa”, PoradniaSalomon.pl].
Wcześniej w tej samej notatce padają następujące stwierdzenia:
„Schizoidia to brak syntonii. Syntonia zaś to cecha osobowości, która
umożliwia współprzeżywanie, współodczuwanie (empatię) z innymi ludźmi.
Ludzie schizoidalni mają nikłe możliwości nawiązania bezpośrednich
kontaktów uczuciowych z innymi. Żyją w izolacji psychicznej, w swoim
świecie przeżyć wewnętrznych. (…) Tego rodzaju zaburzona osobowość
cechuje się brakiem potrzeby bliższych związków uczuciowych z innymi
osobami, nie wyłączając członków rodziny, brakiem uczucia zadowolenia z
kontaktów emocjonalnych z innymi. (…) Człowiek z osobowością
schizoidalną żyje w swoim własnym świecie. Jego problemy i przeżycia są w
centrum uwagi, nie zaś potrzeby drugiej strony czy też dziecka”. Z słów
adwokata kościelnego wynika, że sakramentalne małżeństwo zawarte przez
schizoida jest nieważne w oczach Boga i może zostać oficjalnie
unieważnione przez sąd biskupi.