Żeby nie było wątpliwości
Niniejszy artykuł to nic innego jak
przegląd filmów dokumentalnych poświęconych przyczynom i skutkom katastrofy
smoleńskiej. Tekst opisuje oraz komentuje kilka profesjonalnych produkcji.
Należą do nich: “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”,
“10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Autorka artykułu, czyli ja,
pisze z punktu widzenia osoby o zapatrywaniach narodowo-lewicowych
(nacjonalistyczno-socjaldemokratycznych). Jak wiadomo, światopogląd rzutuje na
odbiór oglądanych materiałów, a ten przekłada się na sposób ich
opisywania.
W artykule można się zatem natknąć na sprzeciw wobec
polityki, ideologii oraz pomysłów Prawa i Sprawiedliwości. Mam poglądy
antypisowskie, odrzucam teorię zamachu smoleńskiego, nie lubię krzyży w
miejscach publicznych i nie akceptuję pochowania Lecha Kaczyńskiego (sprawcy
ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego) na Wawelu. Uwaga: nie popieram Platformy
Obywatelskiej, Ruchu Palikota ani żadnej innej partii parlamentarnej. Jako
lewicowa nacjonalistka, nie mam w Sejmie swojej reprezentacji politycznej. W
ogóle nie znam ugrupowania, które odpowiadałoby w pełni moim przekonaniom. Tak
czy siak: życzę przyjemnej lektury!
“Brief Uit Polen“ - “List z
Polski”
(reż. Mariusz Pilis)
Polsko-holenderska produkcja
poświęcona katastrofie smoleńskiej, a raczej hipotezie zamachu terrorystycznego.
Film odznacza się dosyć oryginalną formą: narrator czyta anglojęzyczny list
skierowany do publiczności cudzoziemskiej. Już sam fakt, że w materiale
występuje narracja pierwszoosobowa, wskazuje na jego subiektywny i emocjonalny
charakter. Rzeczywiście, produkcja zawiera wyrazistą tezę, a prezentowane przez
bohatera fakty i domysły mają na celu jej potwierdzenie.
Początek “Brief
Uit Polen” przywodzi na myśl program “Nie do wiary” (czarno-niebieska
kolorystyka, niepokojąca muzyka w tle, dramatyczny ton lektora). Nadawca listu
otwarcie mówi, że nie wyklucza najmroczniejszego scenariusza, a nawet sugeruje,
że podobne odczucia posiada większość Polaków. Posuwa się również do
stwierdzenia, że nasz Naród ma “naturalną tendencję do paranoi”, która jest
“częścią polskiej duszy”. Bohater przedstawia Nadwiślańską Krainę jako państwo,
w którym ludzie masowo wychodzą na ulice i działają w organizacjach
pozarządowych, bo chcą poznać prawdę o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010
roku.
W “Liście z Polski” dużo się mówi także o Rosji, jednak zostaje ona
przedstawiona w zdecydowanie negatywnym świetle. Narrator - pragnąc udowodnić,
że kraj Putina stanowi dla nas zagrożenie - opowiada m.in. o rozbiorach i
sowieckim ataku na Polskę z 17 września 1939 roku. Wymienia też powody, dla
których Kreml mógłby być zainteresowany zgładzeniem Lecha Kaczyńskiego i jego
stronników. “Brief Uit Polen” zawiera wypowiedzi wyłącznie tych ludzi, którzy
wierzą w zamach terrorystyczny, uznają go za bardzo prawdopodobny albo wyznają
jednoznacznie antyrosyjskie poglądy.
Tomasz Sakiewicz, Andrzej Nowak,
Bronisław Wildstein, Zuzanna Kurtyka, Jacek Trznadel, Wiktor Juszczenko,
Władimir Bukowski i inni mówią właściwie to samo. Przedstawiciele drugiej strony
frontu w ogóle nie zostają dopuszczeni do głosu. Jakby tego było mało, w filmie
pojawiają się ciepłe słowa na temat “Gazety Polskiej” oraz fragmenty przemówień
Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Rząd Tuska jest ostro krytykowany, choć nie tak
bezwzględnie jak władze Federacji Rosyjskiej. Krótko mówiąc: “List…” jest
tendencyjny i mówi to, co środowiska pisowskie pragną usłyszeć.
“Solidarni 2010”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan
Pospieszalski)
Film, o którym słyszał chyba każdy. Kontrowersyjne
dzieło nakręcone i opublikowane niedługo po katastrofie smoleńskiej. Ten
półtoragodzinny dokument ukazuje niezliczonych ludzi, którzy zdecydowali się
publicznie zamanifestować swoje uczucia, refleksje, spostrzeżenia i obawy
związane z kwietniową tragedią. Prawie wszystkie ujęcia były kręcone przed
Pałacem Prezydenckim, gdzie tysiące osób zbierały się, aby oddać hołd Lechowi i
Marii Kaczyńskim.
Kolejki do trumien prezydenta i prezydentowej były
ogromne. Jeśli wierzyć zapewnieniom bohaterów, niektórzy chętni musieli stać w
“ogonkach” nawet kilkanaście godzin. Wśród zgromadzonych znajdowali się
przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, od małych dzieci, przez jednostki w
średnim wieku, aż po pomarszczonych staruszków. Oprócz zwykłych obywateli,
trafiały się znane osobistości, takie jak aktorka Katarzyna Łaniewska,
odtwórczyni roli Józefiny w telenoweli “Plebania”.
O ile pomysł na
“Solidarnych 2010” wydaje się bardzo dobry, o tyle jego realizacja może wzbudzać
wiele zastrzeżeń. W materiale wykorzystano bowiem tylko te wypowiedzi, które są
zgodne ze światopoglądem Prawa i Sprawiedliwości. Wychwalanie i idealizowanie
Lecha Kaczyńskiego, słowne atakowanie określonych mediów i osób publicznych,
demonizowanie Rosji, sugerowanie, że wypadek lotniczy był zamachem, podkreślanie
wiary katolickiej i tradycyjnych wartości, przypisywanie partii rządzącej
odpowiedzialności za katastrofę - oto stałe elementy prezentowanych wywodów.
W “Solidarnych 2010” wielu ludzi napomyka o patriotyzmie i
niepodległości Ojczyzny. Szkoda tylko, że nie pamiętają oni, iż to właśnie Lech
Kaczyński podpisał Traktat Lizboński. Dokument ten odebrał Polsce suwerenność,
ponieważ uczynił UE federacją (nowym państwem związkowym, podróbką Stanów
Zjednoczonych Ameryki). Niestety, w filmie Ewy Stankiewicz i Jana
Pospieszalskiego nie ma miejsca na jakąkolwiek krytykę zmarłego prezydenta.
Liczą się tylko głosy gloryfikujące jego postać. O fatalnych konsekwencjach
Traktatu z Lizbony nikt nie wspomina ani słowem.
“Krzyż”
(reż.
Ewa Stankiewicz)
Oficjalna kontynuacja “Solidarnych 2010” poświęcona
awanturze o Krzyż Smoleński (przepychankom, do których doszło latem 2010 roku w
Warszawie). Autorka, znajdująca się w samym centrum wydarzeń, pokazuje ludzi
okupujących Krakowskie Przedmieście, ich starcia z służbami mundurowymi oraz
konfrontacje z antyklerykalną młodzieżą. Przedstawia obrońców Krzyża jako osoby
odważne, zdesperowane, nonkonformistyczne, ale również niezrozumiane, zaszczute
i uciśnione przez władzę państwową.
W filmie, podobnie jak w “Solidarnych
2010”, można usłyszeć wiele ostrych słów dotyczących Donalda Tuska i Platformy
Obywatelskiej. Sami obrońcy Krzyża są stawiani na równi z antykomunistyczną
opozycją działającą w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Dzieło Ewy
Stankiewicz jest mocne, wstrząsające i wypełnione silnymi emocjami. Złość,
determinacja, rękoczyny, łzy, krzyki, kłótnie, szyderstwa, prowokacje - te
wszystkie zjawiska, które miały miejsce przed Pałacem Prezydenckim, są w filmie
doskonale widoczne.
“Krzyż” robi zdecydowanie większe wrażenie niż
“Solidarni 2010”, albowiem pokazuje sensacyjne wydarzenia z punktu widzenia ich
uczestniczki. Zaletą produkcji jest również to, że autorka dopuściła do głosu
przedstawicieli przeciwnej strony barykady. Wprawdzie poświęciła im mniej czasu
niż obrońcom Krzyża, ale pozwoliła zaprezentować odmienne spojrzenie na problem.
W połowie filmu słychać nawet chłopaka, który wspomina o skandalach pedofilskich
w Kościele katolickim. Przeciwnicy Krzyża nie są w żaden sposób cenzurowani, ale
Stankiewicz ukazuje ich raczej w negatywnym świetle.
“Krzyż” należy do
dzieł stronniczych, gdyż faworyzuje grupę broniącą chrześcijańskiego znaku. Mimo
to, wspomniana stronniczość nie jest aż tak skrajna jak w przypadku “Solidarnych
2010”. Widać postęp. I bardzo dobrze. Swoją drogą, przydałby się film
dokumentalny o ludziach żądających usunięcia Krzyża. Przecież oni także domagali
się suwerenności: wyzwolenia naszej Ojczyzny spod wpływów państwa watykańskiego.
Krzyż Smoleński był dla nich symbolem zniewolenia Polski i dominacji obcego
podmiotu politycznego. Trzeba umieć się sprzeciwić nie tylko Moskwie, Brukseli i
Waszyngtonowi, ale również Watykanowi i jego organizacji ponadnarodowej.
“Lista pasażerów”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan
Pospieszalski)
Bardzo smutny materiał składający się z wypowiedzi
niektórych przedstawicieli tzw. rodzin smoleńskich. W filmie, podzielonym na
dwie części, krewni wybranych ofiar wspominają swoich bliskich. Opowiadają o ich
zaletach, upodobaniach, codziennych nawykach, realizowanych projektach oraz
zasługach dla kraju lub najbliższego otoczenia. Bohaterami dokumentu są nie
tylko krewni polityków, ale również rodziny ofiar niemających nic wspólnego z
życiem publicznym. Reprezentanci rodzin smoleńskich, mówiąc o swoich bliskich,
zachowują się bardzo różnie.
Jedni nie mogą powstrzymać łez i
wzmagających się emocji, inni trzymają się dzielnie i snują interesujące
opowieści. Znaczna część bohaterów narzeka na postępowanie rosyjskich służb
publicznych. Twierdzą oni, że byli niewłaściwie traktowani podczas identyfikacji
zwłok albo że nie mogli otworzyć trumien z ciałami swoich bliskich. Część osób
porównuje kwietniową katastrofę do mordu katyńskiego. Niekiedy pojawia się wręcz
przypuszczenie, że tragedia smoleńska mogła być zaplanowaną zbrodnią. Nie ma
jednak złości ani nienawiści: dominuje gorycz, tęsknota, miłość do utraconych
ludzi oraz pragnienie kontynuacji ich misji.
“10.04.10”
(reż.
Anita Gargas)
Film, który zaskakuje rzeczowością, bogactwem treści i
doskonałością formy. Dokument na wysokim poziomie, o którym można powiedzieć, że
naprawdę próbuje rozwiązać zagadkę katastrofy smoleńskiej. To nie jest coś
takiego jak “List z Polski”, w którym narrator narzuca widzom swoje domysły i
dostosowuje fakty do gotowej teorii. Dzieło Anity Gargas stawia nie tyle tezy,
ile hipotezy. Nie ma w nim natrętnych komentarzy ani bezkrytycznego podejścia do
pewnych spraw. Są za to solidne materiały dowodowe, cytaty z ważnych dokumentów
i rozmowy z licznymi ekspertami. Najistotniejsze wydaje się jednak to, że polska
ekipa filmowa, zamiast formułować wnioski zza biurka, wyjechała do Rosji i
spotkała się z kompetentnymi ludźmi.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do
świadków katastrofy, do pracowników lotniska Siewiernyj i do przedstawiciela
Kancelarii Prezydenckiej, który 10 kwietnia 2010 roku przebywał na terenie
Federacji Rosyjskiej. W “10.04.10” można zobaczyć kilka filmików
zarejestrowanych amatorskimi kamerami, obejrzeć przydatne zdjęcia satelitarne
oraz usłyszeć nagranie rozmowy toczącej się między wieżą kontroli lotów a
pilotem Jaka-40 (samolotu, który wylądował w Smoleńsku półtorej godziny przed
katastrofą Tu-154). Jedynym elementem produkcji, który może zniesmaczać, jest
niepotrzebny wywiad z Jadwigą Kaczyńską. Jej wypowiedzi nie wnoszą nic do
dziennikarskiego śledztwa. Starsza pani wyraża po prostu swoje antyrosyjskie
uprzedzenia i niechęć do rządu Donalda Tuska.
“Mgła”
(reż.
Maria Dłużewska, Joanna Lichocka)
Tematyka okołosmoleńska z punktu
widzenia pracowników Kancelarii Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego. Bohaterowie
filmu mówią o zdarzeniach, które poprzedziły katastrofę, o swoich reakcjach na
tragedię, o postawie służb rosyjskich, o zamieszaniu wśród wpływowych polityków,
o przygotowaniach do ceremonii żałobnej i o przebiegu prezydenckiego pogrzebu.
Wspominają konflikt, który - przed 10 kwietnia 2010 roku - toczył się między
Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Opowiadają o tym, jak patrzyli na rozbity
samolot i nie mogli uwierzyć w rozmiar tragedii. Zwierzają się ze swoich uczuć i
refleksji, wyciągają wnioski z omawianego wydarzenia oraz oceniają zachowanie
Tuska i Komorowskiego.
We “Mgle” nie ma insynuacji dotyczących zamachu
terrorystycznego. Wprawdzie padają pytania o przyczyny katastrofy, ale słowa
typu “zamach” czy “spisek” w ogóle się nie pojawiają. Film nie zawiera również
stwierdzeń oczerniających władze Federacji Rosyjskiej. Bohaterowie krytykują
jednak polityków PO, gdyż uważają, że ich postawa po katastrofie była
nieodpowiednia. Przede wszystkim, są niezadowoleni ze sposobu, w jaki traktowano
Jarosława Kaczyńskiego. Wyrażają pogląd, według którego Tusk i Komorowski
starali się unikać kontaktu z bratem zmarłego prezydenta. Ogromną zaletą “Mgły”
jest ścieżka dźwiękowa w postaci muzyki rockowej/metalowej. Szkoda tylko, że nie
do końca współgra ona z problematyką i klimatem produkcji.
“Zobaczyłem zjednoczony naród”
(reż. Anna
Ferens)
Dzieło oparte na wyjątkowo oryginalnym i odważnym pomyśle.
Chodzi o kwietniową żałobę narodową widzianą oczami cudzoziemskich (europejskich
i azjatyckich) dziennikarzy. W filmie możemy usłyszeć przedstawicieli kilku
zagranicznych stacji telewizyjnych, którzy mieli okazję obserwować Polaków tuż
po katastrofie smoleńskiej. Obcy żurnaliści dzielą się z widzami swoimi
wrażeniami i spostrzeżeniami. Mówią o tym, jak bardzo zdumiała ich solidarność
Narodu Polskiego, a zwłaszcza spontaniczne, oddolne inicjatywy zmierzające do
uczczenia ofiar tragedii smoleńskiej. Dziennikarze nie mogą się nadziwić, jak
wielu ludzi manifestowało swój smutek i jak długo trwała żałobna atmosfera.
Zachwycają się ogromną ilością zniczy oraz Martą Kaczyńską, która stała się
personifikacją powszechnego bólu i przygnębienia.
Obcokrajowcy zwierzają
się również z tego, jaki - przed 10 kwietnia 2010 roku - był poziom ich wiedzy
na temat pary prezydenckiej i samej Polski. Co więcej, mówią o tym, jak ich
rodacy postrzegają Nadwiślańską Krainę i jej aktywność na arenie
międzynarodowej. W “Zobaczyłem…” pojawia się także problem mordu katyńskiego.
Okazuje się, że o ile w Czechach i Niemczech ten temat jest dobrze znany, o tyle
w Rosji i Chinach prawie nikt o nim nie słyszał. Wyznania dziennikarzy pozwalają
się przekonać, jaki wizerunek Polski, Polaków oraz polskich polityków zakorzenił
się w umysłach cudzoziemców. Film Anny Ferens może chwilami zaskakiwać. Nie
zmienia to jednak faktu, że jest on godny obejrzenia i dokładnego przemyślenia.
Ciekawostka na zakończenie
Filmy o tematyce
okołosmoleńskiej to nie tylko dzieła dokumentalne, ale też fabularne. W maju
2011 roku odbyła się premiera dramatu “Prosto z nieba” (nie mylić z serialem
telewizyjnym “Prosto w serce”!) Piotra Matwiejczyka. Niestety, film jest bardzo
nisko oceniany przez recenzentów i komentatorów. “Prosto z nieba” mówi o
rodzinach smoleńskich. Ukazuje ludzi, którzy dowiadują się o katastrofie Tu-154
i chcą wiedzieć, czy na pokładzie znajdowali się ich bliscy.
Wszystko
wskazuje na to, że twór Piotra Matwiejczyka nie będzie jedyną produkcją
fabularną poświęconą tragedii smoleńskiej. Reżyser Antoni Krauze poinformował
bowiem, że kręci własny film na ten temat. Czy uda mu się ukończyć dzieło? I czy
będzie ono lepsze od nieszczęsnego “Prosto z nieba”? Pożyjemy, zobaczymy. Na
razie musimy się zadowolić tym, co mamy.
Natalia Julia
Nowak,
15-19 sierpnia 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz