Dependent Personality Disorder
(F60.7 w klasyfikacji chorób ICD-10)
Zależne zaburzenie osobowości (Dependent Personality Disorder – DPD)
jest jedną z trzech perturbacji osobowościowych przyporządkowanych do
klastra „C” amerykańskiego podręcznika diagnostyczno-statystycznego
DSM-5 (2013). Pozostałe dwa fenomeny z tej „lękliwej” i „strachliwej”
wiązki to osobowość unikająca (Avoidant Personality Disorder – AvPD)
oraz osobowość obsesyjno-kompulsywna (Obsessive-Compulsive Personality
Disorder – OCPD)[1]. Todd L. Grande, PhD (jankeski specjalista w
zakresie doradztwa zdrowia psychicznego, mieszkaniec stanu Delaware,
gospodarz edukacyjnego wideobloga YouTube.com/c/ToddGrande) poucza, że
zagadnienie „patologicznej/nieadaptacyjnej zależności” jest w
psychologii i psychiatrii znane od czasów freudowskich. Nowoczesna
kategoria kliniczna Dependent PD została jednak oddana do użytku dopiero
w roku 1980, czyli w momencie publikacji psychiatrycznej biblii
DSM-III. Razem z DPD „zadebiutował” wówczas koncept AvPD wyodrębniony z
tradycyjnego pojęcia schizoidii[2]. Jak zauważa dr T.L. Grande,
osobowość zależna to aberracja traktowana przez naukowców „po
macoszemu”. Nie należy ona do modnych tematów badawczych, a poza tym
uchodzi za zbędną etykietę diagnostyczną, której usunięcie z fachowych
podręczników nie byłoby żadną stratą dla świata. Zdaniem dr. Grandego,
problem F60.7 zasługuje na ponowne odkrycie przez ekspertów, gdyż
nierzadko wiąże się z opłakanymi konsekwencjami społecznymi bądź
zdrowotnymi. Mowa tutaj o samobójstwach, samookaleczeniach, zaburzeniach
odżywiania, doświadczaniu (i stosowaniu!) przemocy domowej etc.
Kryteria diagnostyczne ICD-10,
WHO.int/classifications/icd/en/GRNBOOK.pdf
1. „Encouraging or allowing others to make most of one’s important
life decisions” | „Zachęcanie innych lub pozwalanie im, aby podejmowali
za jednostkę większość istotnych decyzji życiowych”
2. „Subordination of one’s own needs to those of others on whom one is
dependent, and undue compliance with their wishes” | „Podporządkowywanie
własnych potrzeb potrzebom osób, od których jest się zależnym, oraz
przesadna uległość wobec ich życzeń”
3. „Unwillingness to make even reasonable demands on the people one
depends on” | „Niechęć do stawiania nawet uzasadnionych wymagań ludziom,
od których jest się zależnym”
4. „Feeling uncomfortable or helpless when alone, because of exaggerated
fears of inability to care for oneself” | „Poczucie dyskomfortu lub
bezradności, kiedy jest się samemu, z powodu obawy przed niezdolnością
do zatroszczenia się o siebie”
5. „Preoccupation with fears of being left to take care of oneself” |
„Zaabsorbowanie lękiem przed byciem opuszczonym i zmuszonym do
zatroszczenia się o siebie”
6. „Limited capacity to make everyday decisions without an excessive
amount of advice and reassurance from others” | „Ograniczona zdolność do
podejmowania codziennych decyzji bez nadmiernej ilości porad i upewnień
ze strony innych osób”
Lęk separacyjny
Dr n. med. Sławomir Murawiec – warszawski psychiatra, psychoterapeuta i
rzecznik prasowy Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego – pisze o
Dependent Personality Disorder w swoim popularnonaukowym artykule
„Osobowość zależna” opublikowanym w serwisie „Medycyna Praktyczna”
(MP.pl). Według tego lekarza, pacjent dotknięty DPD „ma wewnętrzne
poczucie niezdolności do samodzielnego istnienia bez drugiego
człowieka”. Jednostka taka jest pozbawiona elementarnej pewności siebie
tudzież głęboko przeświadczona o swojej społecznej nieudolności. Wierzy
ona, że gdyby przyszło jej samotnie stawiać czoło wyzwaniom dorosłego
życia, odpadłaby w przedbiegach z wyścigu o chleb powszedni. Osobnik
zależny postrzega siebie jako bezbronne dziecko, które stale potrzebuje
kogoś silniejszego, kto umiejętnie pokieruje jego losem. Pierwsze objawy
F60.7 bywają widoczne już w okresie dojrzewania, kiedy to nastolatek
nie podejmuje żadnych prób uniezależnienia się od rodziców. Człowiek
cierpiący na Dependent PD praktycznie nigdy nie nabywa realnej
samodzielności. Gdy osiąga pełnoletność, nadal oczekuje, że to inni będą
za niego decydować i odpowiadać. Jeśli pacjent z DPD opuści rodzinne
gniazdo, szybko znajdzie sobie zastępczego „rodzica” w absolutnie
dowolnej postaci (np. partnera intymnego). Osoba zależna panicznie boi
się porzucenia na pastwę losu oraz zwykłego przebywania w samotności.
Kiedy doświadcza fizycznej separacji od swoich bliskich, kompulsywnie do
nich wydzwania lub esemesuje. Nieprzerwany kontakt z zaufanymi ludźmi
daje jej złudną namiastkę bezpieczeństwa.
Umywanie rąk
Z tekstu dr. Sławomira Murawca wynika, że jednostka obciążona Dependent
Personality Disorder nie potrafi niczego uczynić bez wiedzy/zgody innych
osób. Nie zrobi ona najmniejszego kroku naprzód, dopóki nie zostanie
utwierdzona w przekonaniu, iż jest to słuszne i mile widziane przez jej
opiekunów. Człowiek z DPD nie czuje się wystarczająco mądry, aby
dokonywać jakichkolwiek wyborów w życiu codziennym ani w sytuacjach
ekstremalnych. Wmawia sobie, że ma nader ograniczone horyzonty, dlatego
każdy swój ruch musi konsultować z szanowanymi przez siebie
autorytetami. Osobnik cierpiący na F60.7 bezustannie pyta bliźnich o
zdanie. Nakłania ich, żeby mu doradzali albo oceniali jego dotychczasowe
sposoby działania. Ilekroć dochodzi do wniosku, iż dana sprawa go
przerasta, mobilizuje innych do rozstrzygania dylematów za niego.
Pacjent obarczony Dependent PD łatwo poddaje się woli ludzi
dominujących. Z uśmiechem na twarzy wykonuje ich polecenia, nawet wtedy,
gdy w głębi serca nie pochwala ich decyzji. Skąd ta ofiarna
służalczość? „Jeśli ma się poczucie bycia zależnym od innych, to trudno
wyrażać wobec nich te wszystkie emocje, które mogłyby zakłócić lub
podkopać taką relację – wyjaśnia dr Murawiec. – Osoby z zależnym typem
zaburzeń osobowości mają trudność z okazywaniem niezadowolenia i
rozczarowania postępowaniem tych, od których są zależne, wyrażaniem
niezgody na coś. Raczej zgodzą się na rzeczy, które uważają za
niewłaściwe, niż zaryzykują utratę pomocy i przewodnictwa”. Jak widać,
człowiek dotknięty DPD jest całkowicie wyzuty z cnoty asertywności.
Diagnostyka różnicowa
Mgr Vivian Natalia Fiszer, psycholog i psychoterapeutka z warszawskiego
Mokotowa, omawia problem F60.7 w opracowaniu pt. „Osobowość zależna,
zaburzenie osobowości zależnej, DPD” (Emocje.pro). Specjalistka zwraca
uwagę na fakt, że Dependent Personality Disorder często idzie w parze z
Borderline Personality Disorder[3]. Badania prowadzone przez różnych
uczonych dowodzą bowiem, iż 16-50% borderowców spełnia też kryteria
diagnostyczne Dependent PD. Mgr Fiszer (powołująca się na dorobek
wybitnego znawcy tematu – Theodore’a Millona, PhD, DSc) pomaga nam
dostrzec granicę oddzielającą BPD od DPD. Według mokotowskiej
profesjonalistki, typowy osobnik z Borderline PD „okazuje złość i
nieprzewidywalne, bardzo intensywne emocje, może próbować kontrolować
partnera (by uniknąć porzucenia), w silnym stresie może tracić kontakt z
rzeczywistością”. Natomiast pacjent z F60.7 „nie pozwala sobie na
okazywanie negatywnych emocji, dobrze funkcjonuje, dopóki ma opiekę i
wsparcie, biernie czeka na to, co będzie”. Mgr Vivian Fiszer podkreśla,
że Dependent PD musi być różnicowane nie tylko z Borderline PD, lecz
również z Avoidant PD i Histrionic PD. Osoby zależne, podobnie jak
unikające, są nieśmiałe, zakompleksione oraz nadwrażliwe na krytykę.
Człowiek z AvPD odczuwa jednak wyraźną potrzebę autonomii, a człowiek z
DPD chce żyć pod czyjąś pieczą. Zarówno ludzie zależni, jak i
histrioniczni rozpaczliwie zabiegają o cudzą atencję. Ci pierwsi robią
to z poczucia niezdolności do samodzielnej egzystencji, a ci drudzy po
prostu uwielbiają być w centrum zainteresowania.
Millonowskie warianty
Mgr V.N. Fiszer opisuje cztery nieoficjalne typy F60.7 zaproponowane
przez dr. Theodore’a Millona. Osoby zależne-niedojrzałe nie wykraczają
poza ramy Dependent PD, czyli nie zdradzają symptomów żadnych innych
perturbacji osobowościowych. Są infantylne, pogodne i beztroskie, nie
zaprzątają sobie głowy myśleniem o przyszłości. Kochają towarzystwo
dzieci, ponieważ instynktownie znajdują z nimi wspólny język.
Przypominają Piotrusia Pana – desperacko nie chcą dorosnąć. Ludzie
zależni-usłużni mają w sobie coś z histrioników. Pragną być powszechnie
lubiani, dlatego zachowują się w sposób lizusowski. Wielu spośród nich
błyszczy wspaniałym poczuciem humoru. Do ich największych wad należą:
łatwowierność, podatność na sugestię tudzież skłonność do zatracania się
w miłości. Jednostki zależne-nieefektywne sprawiają wrażenie odrobinę
schizoidalnych. Wegetują w ciągłej apatii, ignorują realny świat, nie
mają na nic siły ani ochoty. Są bezbarwne, ospałe, pozbawione
tożsamości. Marzą tylko o tym, by móc trwać w swojej strefie komfortu.
Pacjenci zależni-zaniepokojeni (o cechach AvPD) jaskrawo kontrastują ze
stereotypowymi nosicielami DPD. „Większość z nich prowadzi pasożytniczy
żywot na koszt różnych instytucji. (…) Taka osoba bardzo boi się utraty
opieki, ten głęboki lęk może owocować wybuchami złości wobec tych,
którzy nie spełniają jej oczekiwań dotyczących opiekowania się nią. (…)
Osoby zaniepokojone stronią od ludzi, czują się odizolowane i samotne.
Starają się być miłe i spokojne, ale wewnątrz odczuwają masę negatywnych
emocji” – tłumaczy mgr Fiszer.
Zgubione „ja”
Mgr Katarzyna Dyl-Matuszko, krakowska psycholog i psychoterapeutka, jest
twórczynią artykułu „Osobowość zależna” dostępnego w serwisie
ZaburzeniaOsobowosci.pl (witryna internetowa działa pod patronatem
Fundacji im. Boguchwała Winida na Rzecz Rozwoju Psychoterapii
Psychoanalitycznej). Autorka odnotowuje w swoim tekście, że
nieszczęśnicy obciążeni Dependent Personality Disorder identyfikują się
ze swoimi opiekunami do tego stopnia, iż gubią przy tym poczucie
własnego „ja”. Pacjent cierpiący na DPD nieświadomie utożsamia się z
osobą, która rzekomo podtrzymuje go przy życiu. Kiedy myśli o rozłące z
nią, doznaje potwornego strachu, lecz tak naprawdę obawia się utraty
cząstki samego siebie. Jeśli ktoś wbił sobie do głowy, że nie zdoła
przetrwać bez aktywnej figury rodzicielskiej, to odsunięcie od niej
oznacza dla niego zagładę. Mgr Dyl-Matuszko stwierdza: „Osoby zależne
zgłaszają się na terapię (…) w momencie, gdy z jakiegoś powodu przestają
czuć się bezpiecznie – może to być rozpad związku, utrata bliskiej
osoby zapewniającej wsparcie, życiowa konieczność podjęcia bardziej
odpowiedzialnych zadań – wtedy często pojawiają się lęki, ataki paniki,
depresja, objawy somatyczne[4], które są bezpośrednią przyczyną szukania
pomocy. Może to też być moment, gdy ten sposób nawiązywania relacji
staje się zawodny lub zbyt trudny, albo prowadzi do problemów”. Zdaniem
krakowskiej psychoanalityczki, jedynym ratunkiem dla ludzi obarczonych
F60.7 jest żmudna psychoterapia. Niestety, zawsze istnieje ryzyko, iż
klient mimowolnie uzależni się od swojego terapeuty.
Nadopiekuńczość i autorytaryzm
Mgr Lucyna Muraszkiewicz, psycholog kliniczna z Warszawy, przedstawia
zagadnienie Dependent Personality Disorder na oficjalnej stronie Centrum
Medycznego Salus Pro Domo („Osobowość zależna”, SalusProDomo.pl).
Specjalistka poświęca dłuższy fragment różnym koncepcjom dotyczącym
genezy DPD. Dowiadujemy się z niego, że teoria psychodynamiczna upatruje
źródeł F60.7 w „nadmiernej pobłażliwości rodziców” względem przyszłego
nosiciela Dependent PD. Psychologia kognitywno-behawioralna proponuje
zaś nieco inne wytłumaczenie owego zjawiska. Wedle tej szkoły myślenia,
rodzice osoby zależnej nie ufali swojemu dziecku lub zdradzali skłonność
do martwienia się na zapas. Prawdopodobnie żywili oni przekonanie, iż
przychówek musi być trzymany pod kloszem, bo w przeciwnym wypadku zrobi
sobie krzywdę. Rodzina taka mogła również dusić w zarodku wszelkie
przejawy dziecięcego buntu, aby zapobiec ewentualnym kłopotom
wychowawczym w przyszłości. Nurt interpersonalny wskazuje na
rodzicielską nadopiekuńczość w pierwszych latach życia dziecka oraz
późniejszą autorytarną kontrolę nad nim. Sugeruje dodatkowo, że
przesadna troska rodziców o syna/córkę może wynikać z ich własnych
dylematów. „Koncentracja uwagi wokół niego [potomka – przyp. NJN]
wypełnia pustkę emocjonalną pomiędzy małżonkami, a niekiedy chroni przed
rozpadem małżeństwa” – wyjaśnia mgr Muraszkiewicz. Do rozwoju F60.7
częstokroć przyczynia się samotne macierzyństwo. Bywa przecież tak, iż
dla pełnoletniej latorośli „porzucenie samotnej matki i odejście w
dorosłość (…) staje się wyzwaniem nie do pokonania”.
Przemoc domowa
Robert F. Bornstein, PhD („The Complex Relationship Between Dependency
and Domestic Violence: Converging Psychological Factors and Social
Forces” – „American Psychologist” 2006, SemanticScholar.org) dokonał
przeglądu licznych raportów z badań nad związkiem między przemocą domową
(w heteroseksualnych układach romantycznych) a fenomenem rozmaicie
pojmowanej zależności. Szeroko zakrojona kwerenda wykazała, że cechy
charakteru z kręgu Dependent Personality Disorder rzadko są przyczyną
długotrwałego grzęźnięcia kobiet w patologicznym małżeństwie bądź
konkubinacie. Najczęstszy powód, dla którego maltretowane żony/konkubiny
zwlekają z opuszczeniem brutalnego męża/konkubenta, to poczucie
finansowej zależności od sprawcy złego traktowania. Studia nad zdrowiem
psychicznym ofiar nadużyć potwierdzają jednak, iż nasilenie agresji
fizycznej ze strony partnera jest wprost proporcjonalne do natężenia
symptomów DPD u katowanej partnerki. Wyjątkowo zależne niewiasty
(skrajne przypadki F60.7) potrafią znieść bardzo wiele, byle tylko nie
stracić swojego „anioła stróża”. Podobne skłonności dostrzeżono zresztą u
pań z Borderline PD oraz Avoidant PD[5]. Przyjrzyjmy się teraz
ustaleniom w kwestii mężczyzn – „damskich bokserów”. Naukowcom NIE udało
się wyśledzić powiązań między okrucieństwem wobec towarzyszki życia a
pełnoobjawowym Dependent Personality Disorder. Udowodnili oni natomiast,
że subkliniczne rysy F60.7 (umiarkowane tendencje w kierunku zależności
od innych ludzi) są dodatnio skorelowane z gotowością do regularnego
terroryzowania partnerki intymnej.
Self-Defeating/Masochistic PD
Steven K. Huprich, MA i Mark A. Fine, PhD („Self-Defeating Personality
Disorder: Diagnostic Accuracy and Overlap with Dependent Personality
Disorder” – „Journal of Personality Disorders” 1996,
GuilfordJournals.com/loi/pedi) wzięli pod lupę czysto akademicki
konstrukt Self-Defeating/Masochistic Personality Disorder, czyli świeżą
kategorię kliniczną zaproponowaną w jankeskim podręczniku DSM-III-R
(1987). Koncept ten nigdy nie został usankcjonowany jako dopuszczalna
etykieta diagnostyczna, ponieważ decydenci z Amerykańskiego Towarzystwa
Psychiatrycznego (APA) uznali jego kryteria za pokrywające się z
kryteriami Dependent PD, Borderline PD i Avoidant PD. Poza tym, część
środowiska eksperckiego podnosiła larum, że Self-Defeating/Masochistic
Personality Disorder[6] mogłoby w przyszłości służyć do piętnowania Bogu
ducha winnych ofiar przemocy domowej. Steven Huprich i Mark Fine
postanowili samodzielnie sprawdzić użyteczność pojęcia SDPD oraz
domniemaną zbieżność tego tworu z DPD, BPD i AvPD (szczególny nacisk
położyli jednak na F60.7). Panowie zrealizowali eksperyment z udziałem
118 praktykujących psychologów (doktorów nauk – PhD, PsyD, EdD) ze stanu
Ohio. Uczestnicy projektu zostali poproszeni o ewaluację sześciu
kazusów zaburzeń osobowości. Badanie dowiodło, iż psycholodzy
postrzegają SDPD jako byt samoistny, który w pewnych aspektach wyraźnie
odbiega od wzorca DPD. Niestety, rozpoznawanie tego syndromu przychodzi
im trudniej niż diagnozowanie Dependent PD czy Borderline PD. Z
wykrywaniem SDPD lepiej radzą sobie profesjonaliści płci żeńskiej.
Zbędne etykiety?
Robert F. Bornstein, PhD („Reconceptualizing Personality Pathology in
DSM-5: Limitations in Evidence for Eliminating Dependent Personality
Disorder and Other DSM-IV Syndromes” – „Journal of Personality
Disorders” 2011, GuilfordJournals.com/loi/pedi) donosi, że grupa robocza
pracująca nad rozdziałem DSM-5 o perturbacjach osobowościowych
lobbowała u władz APA za nieuwzględnieniem w tymże rozdziale pięciu
rzekomo zbędnych etykiet diagnostycznych: Dependent PD, Schizoid PD,
Paranoid PD, Histrionic PD oraz Narcissistic PD. Zespół redakcyjny
uzasadniał swój pomysł dwoma wątpliwymi argumentami. Primo, kategorie te
są niechętnie wykorzystywane w praktyce klinicznej i zwykle nie
stanowią priorytetu dla terapeutów pomagających klientom z
dolegliwościami psychicznymi. Secundo, literatura akademicka
potwierdzająca rację bytu owych konstruktów jest dziwnie uboga. Dr
Bornstein wysuwa szereg kontrargumentów w obronie zgłoszonych do
likwidacji konceptów. Uczony nie zaprzecza, że Dependent PD i Histrionic
PD rzadko występują bez żadnych innych anomalii umysłowych. Ale
dokładnie to samo można powiedzieć o Borderline PD i Schizotypal PD,
których nikt nie próbuje wykreślić z DSM. Pacjenci obarczeni DPD i HPD
przynoszą ogromne straty finansowe placówkom medycznym zajmującym się
ich psychogennymi somatyzacjami. Dlaczego demaskowanie takich jednostek
miałoby być mniej ważne niż rozpoznawanie „ekonomicznych” nosicieli
OCPD, AvPD i ASPD (Antisocial/Dissocial PD)? Ludzie zależni często
przejawiają skłonności samobójcze. Nie należy zatem bagatelizować ich
bolączek.
Słowo końcowe
To chyba wszystko, co trzeba wiedzieć o Dependent Personality Disorder.
Serdecznie dziękuję każdej Osobie, która poświęciła swój czas na lekturę
niniejszego artykułu! Oto spis moich poprzednich tekstów z tej serii:
„Schizoidia i schizoidzi. Czym jest osobowość schizoidalna?” (listopad
2019), „Anankastia i anankaści. Czym jest osobowość anankastyczna?”
(grudzień-styczeń 2019/2020), „AvPD. Podtyp schizoidii czy głęboka fobia
społeczna?” (luty-marzec 2020), „Paranoja i paranoicy. Czym jest
osobowość paranoiczna?” (kwiecień-maj 2020), „STPD. Zaburzenie
osobowości czy schizofrenia subkliniczna?” (czerwiec-lipiec 2020), „HPD.
Narcystyczny celebrytyzm czy kobieca psychopatia?” (sierpień-wrzesień
2020).
Doszłam do wniosku, że subkliniczne (a w skrajnych przypadkach:
kliniczne) rysy Dependent PD i Self-Defeating/Masochistic PD mogą
wyjaśniać postawę życiową niektórych bohaterów „Lotu nad kukułczym
gniazdem” – bestsellerowej powieści Kena Keseya (wydanej w roku 1962)
oraz nagrodzonego pięcioma Oscarami filmu Milosa Formana pod tym samym
tytułem (1975). Mam tu na myśli dobrowolnych pacjentów szpitala
psychiatrycznego, którzy boją się despotycznej pielęgniarki oddziałowej,
siostry Mildred Ratched, ale jeszcze bardziej przeraża ich perspektywa
„wyjścia na wolność” i wzięcia odpowiedzialności za własny los.
Rygorystyczna, pedantyczna, biurokratyczna siostra Ratched jest
reprezentatywną egzemplifikacją Obsessive-Compulsive (Anankastic)
Personality Disorder, jednak nie można u niej wykluczyć również
Narcissistic Personality Disorder. Jej postępowanie względem
protagonisty, buntowniczego socjopaty Randle’a Patricka McMurphy’ego,
przypomina mi maksymę Antona Szandora LaVeya: „Jeżeli ktoś cię zaczepia,
poproś go, żeby przestał. Jeżeli nie przestanie, zniszcz go” (cyt. za:
En.wikipedia.org/wiki/LaVeyan_Satanism). Oczywiście, przetrzymywanie
McMurphy’ego w psychiatryku to haniebny błąd lekarzy zmanipulowanych
przez mściwą pielęgniarkę. Miejsce dyssocjalnego/antyspołecznego bandyty
jest w zakładzie karnym, nie wśród schizofreników i ChAD-owców.
Natalia Julia Nowak,
październik-grudzień 2020 r.
PRZYPISY
[1] W międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10
(ICD.WHO.int/browse10/2019/en) Obsessive-Compulsive PD nosi miano
osobowości „anankastycznej” („anankastic”). Pamiętajmy, że OCPD (F60.5)
nie powinno być mylone z OCD (F42), pospolitą nerwicą natręctw! Jeśli
chodzi o Avoidant PD (F60.6), księga ICD-10 określa to zjawisko
następująco: „anxious [avoidant] personality disorder” – „lękliwe
[unikające] zaburzenie osobowości”. Czyżby wyraz „anxious” (wymieniany
jako pierwszy, przed słówkiem „avoidant” umieszczonym w nawiasie
kwadratowym) był nazwą preferowaną?!
[2] Aktualnie w DSM figurują dwa zbliżone do siebie konstrukty: Schizoid
Personality Disorder i Avoidant Personality Disorder (etykiety zawarte
kolejno w klastrach „A” i „C”). Niestety, praktyka kliniczna udowadnia,
iż granica oddzielająca SPD (F60.1) od AvPD (F60.6) często bywa płynna.
Informują o tym anglojęzyczni wikipedyści w notatce poświęconej
„zachowaniu schizoidalno-unikającemu”
(En.wikipedia.org/wiki/Schizoid_avoidant_behavior). Wypada wspomnieć, że
Avoidant Personality Disorder – zupełnie jak klasyczna schizoidia –
prawdopodobnie jest łagodnym zaburzeniem ze spektrum schizofrenii.
Zainteresowanych Czytelników odsyłam do intrygującej pracy naukowej
„Avoidant Personality Disorder is a Separable Schizophrenia Spectrum
Personality Disorder even when Controlling for the Presence of Paranoid
and Schizotypal Personality Disorders: The UCLA Family Study” (autorzy:
D.L. Fogelson, K.H. Nuechterlein, R.A. Asarnow, D.L. Payne, K.L.
Subotnik, K.C. Jacobson, M.C. Neale i K.S. Kendler). Ostateczna wersja
tego artykułu ukazała się w 2007 r. na łamach czasopisma „Schizophrenia
Research”. Maszynopis tekstu został zaś udostępniony online (w roku
2008) przez amerykańską instytucję National Center for Biotechnology
Information (Ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1904485). Tym, którzy
chcieliby wiedzieć więcej o Schizoid Personality Disorder, polecam
trzyczęściową prezentację multimedialną „Schizoids” anonimowego jutubera
ukrytego pod pseudonimem DarkNightSeeker
(YouTube.com/user/darknightseeker). Bardzo merytoryczne są ponadto
filmiki: „Understanding Schizoid Personality vs Autism Spectrum” (Tracey
Marks, MD – YouTube.com/c/DrTraceyMarks) i „Schizophrenia vs.
Schizotypal vs. Schizoid Personality Disorder: the Differences” (Ramani
Durvasula, PhD – YouTube.com/c/MedCircle).
[3] W klasyfikacji chorób ICD-10
(WHO.int/classifications/icd/en/GRNBOOK.pdf) oficjalnym ekwiwalentem
Borderline Personality Disorder jest Emotionally Unstable Personality
Disorder (osobowość chwiejna emocjonalnie). Koncept EUPD (F60.3) dzieli
się na dwa podtypy: „impulsive” – „impulsywny” (F60.30) i „borderline” –
„pograniczny” (F60.31). Odmiana „impulsywna” stanowi okrojoną wersję
odmiany „pogranicznej”. Amerykańscy psychiatrzy, którzy na co dzień
korzystają z ksiąg DSM-5 i ICD-10-CM, nie uznają podziału BPD/EUPD na
F60.30 i F60.31. Dla nich istnieje wyłącznie F60.3 jako spójna całość
(zobacz: ICD.codes/icd10cm/F603).
[4] Zaburzenia lękowe (zespół lęku uogólnionego, zespół lęku napadowego,
fobia społeczna, agorafobia) to przypadłości szeroko rozpowszechnione w
grupie pacjentów cierpiących na Dependent PD. Niezliczone badania
naukowe wskazują, że również zaburzenia somatoformiczne (somatyzacje) i
zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia) są pozytywnie skorelowane z
DPD. Trochę rzadziej u jednostek dotkniętych F60.7 spotyka się kliniczną
depresję, a sporadycznie – uzależnienia od substancji psychoaktywnych.
Więcej ciekawych faktów podaje Robert F. Bornstein, PhD w materiale
zatytułowanym „Comorbidity of Dependent Personality Disorder and other
Psychological Disorders: An Integrative Review” („Journal of Personality
Disorders” 1995, GuilfordJournals.com/loi/pedi).
[5] „Watson et al. (…) obtained a strong relationship between DPD
symptom levels and severity of physical abuse within the abused sample
(…). Significant correlations were also obtained between severity of
abuse and symptom levels of borderline personality disorder (…) and
avoidant personality disorder” | „Watson i wsp. (…) uzyskali silny
związek między poziomami objawów DPD a dotkliwością nadużyć fizycznych w
próbie badanych z doświadczeniem nadużyć (…). Istotne korelacje
uzyskano także między dotkliwością nadużyć a poziomami objawów
pogranicznego zaburzenia osobowości i unikającego zaburzenia
osobowości”. Cytowane wyżej słowa dr. Roberta Bornsteina odnoszą się do
następującego źródła: C.G. Watson, M. Barnett, L. Nikunen, C. Schultz,
T. Randolph-Elgin i C.M. Mendez – „Lifetime prevalences of nine common
psychiatric/personality disorders in female domestic abuse survivors”
(„Journal of Nervous and Mental Disease” 1997, Journals.lww.com/jonmd).
[6] Angielski imiesłów/przymiotnik „self-defeating” oznacza z grubsza
„pogrążający się”, „pogarszający swoją sytuację”, „dokonujący
samozaorania/autosabotażu” albo „daremny”, „bezowocny”, „nieskuteczny”
(Dictionary.cambridge.org/dictionary/english/self-defeating). Listę
symptomów „osobowości samopogrążającej się – masochistycznej” (wedle
DSM-III-R) wyszperamy w archiwach anglojęzycznej Wikipedii
(En.wikipedia.org/wiki/Self-defeating_personality_disorder).
ANEKS
Międzynarodowa klasyfikacja chorób ICD-10 (ICD.WHO.int/browse10/2019/en)
oznajmia, że współczesna kategoria diagnostyczna Dependent Personality
Disorder obejmuje takie przestarzałe konstrukty, jak osobowość
„asteniczna” („asthenic”), „nieadekwatna” („inadequate”), „pasywna”
(„passive”) czy „samopogrążająca się” („self-defeating”). Spróbujmy
„rozgryźć” pierwsze trzy spośród wymienionych konceptów!
W przedpotopowym podręczniku DSM-I (1952) znajdujemy dwa zdania
dotyczące osobowości „nieadekwatnej” („inadequate”). Oto interesujący
nas fragment rzeczonej publikacji: „Such individuals are characterized
by inadequate response to intellectual, emotional, social, and physical
demands. They are neither physically nor mentally grossly deficient on
examination, but they do show inadaptability, ineptness, poor judgment,
lack of physical and emotional stamina, and social incompatibility” |
„Takie jednostki charakteryzują się nieadekwatną odpowiedzią na
wymagania intelektualne, emocjonalne, społeczne i fizyczne. Podczas
badania nie wykazują rażących deficytów fizycznych ani umysłowych, ale
prezentują niezdolność adaptacyjną, nieudolność, słaby osąd, brak
fizycznej i emocjonalnej wytrzymałości oraz niedopasowanie społeczne”.
Dwie strony dalej czytamy o „pasywno-zależnym” („passive-dependent”)
podtypie osobowości „pasywno-agresywnej” („passive-aggressive”). Jest on
zdefiniowany w następujący sposób: „This reaction is characterized by
helplessness, indecisiveness, and a tendency to cling to others as a
dependent child to a supporting parent” | „Ta reakcja charakteryzuje się
bezradnością, niezdecydowaniem i tendencją do lgnięcia ku innym ludziom
niczym zależne dziecko ku wspierającemu rodzicowi”.
Księga DSM-II (1968) zawiera omówiony już koncept osobowości
„nieadekwatnej” („inadequate”), a ponadto wprowadza kategorię osobowości
„astenicznej” („asthenic”). Cytuję definicję tej drugiej
psychopatologii: „This behavior pattern is characterized by easy
fatigability, low energy level, lack of enthusiasm, marked incapacity
for enjoyment, and oversensitivity to physical and emotional stress.
This disorder must be differentiated from ‘Neurasthenic neurosis’
(q.v.)” | „Ten wzorzec zachowań charakteryzuje się łatwą męczliwością,
niskim poziomem energii, brakiem entuzjazmu, znaczną niezdolnością do
odczuwania uciechy tudzież nadwrażliwością na presję fizyczną i
emocjonalną. To zaburzenie musi być różnicowane z ‘nerwicą
neurasteniczną’ (zob.)”.
Gdyby ktoś pytał: cyfrową kopię podręcznika DSM-I zamieszczono na
stronie internetowej „Turk Psikiyatri”
(TurkPsikiyatri.org/arsiv/dsm-1952.pdf). Wirtualny egzemplarz DSM-II
można zaś przejrzeć w serwisie dla niepokornych pacjentów „Mad in
America – Science, Psychiatry and Social Justice”
(MadInAmerica.com/wp-content/uploads/2015/08/DSM-II.pdf).