„Każdy ukrywa coś z tyłu głowy,
każdy chowa coś w rękawie, tak.
Wszyscy są mocno splątani –
– najciaśniej, jak tylko potrafią.
I każdy z nich
próbuje mnie udusić, tak. (…)
Każdemu z nich
zjadliwe plotki kapią z języka.
Wszyscy nie mogą się doczekać,
aż zobaczą mnie uciekającego, tak.
Każdy ma nabitą historyjkę
i przyjmuję za fakt,
iż wszyscy widzą tarczę strzelniczą
na moich plecach, tak.
Węszę spisek. Ciągle o mnie kłamią.
Prześladują mnie. Widzę was tutaj.
Czy wy nie wiecie, że dokarmiacie
moją paranoiczną osobowość?!”
Alice Cooper – „Paranoiac Personality”
[z płyty „Paranormal”, 2017 r.,
tłumaczyła Natalia Julia Nowak]
Kategoria do likwidacji
Paranoiczne zaburzenie osobowości (Paranoid Personality Disorder – PPD,
F60.0 w międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10) jest jednym z
najsłabiej zbadanych syndromów znanych współczesnej psychiatrii. Zgodnie
z tym, co mówi amerykański naukowiec Todd L. Grande, Ph.D (profesor
nadzwyczajny Wilmington University w miasteczku New Castle w stanie
Delaware, aktywny psychoedukator występujący na kanale
YouTube.com/user/RioGrande51), kategoria PPD została uwzględniona we
wszystkich wydaniach jankeskiego podręcznika
diagnostyczno-statystycznego DSM. Niestety, jej użyteczność kliniczna
coraz częściej bywa kwestionowana. Po pierwsze: literatura akademicka
dotycząca Paranoid Personality Disorder jest niesłychanie uboga,
ponieważ ludzie z tym zaburzeniem psychicznym zwykle nie chcą
współpracować z służbą zdrowia. Po drugie: niemal cały konstrukt
osobowości paranoicznej mieści się w szerszym, nowocześniejszym pojęciu
zaburzeń schizotypowych (Schizotypal Personality Disorder – STPD). Po
trzecie: kryteria diagnostyczne F60.0 częściowo pokrywają się z
kryteriami diagnostycznymi chorobliwego narcyzmu (Narcissistic
Personality Disorder – NPD). Po czwarte: osobowość paranoiczna w czystej
formie należy do rzadkości, albowiem 75% pacjentów cierpiących na PPD
ujawnia również inne perturbacje osobowościowe (zazwyczaj schizotypowe –
STPD, schizoidalne – SPD, unikające – AvPD, narcystyczne – NPD lub
pograniczne/borderline – BPD). Po piąte: F60.0 to problem łatwy do
przeoczenia, gdyż myślenie paranoiczne może towarzyszyć wielu anomaliom
umysłowym, od PTSD aż po ChAD.
Kryteria diagnostyczne ICD-10,
WHO.int/classifications/icd/en/GRNBOOK.pdf
[przełożyła Natalia Julia Nowak]
1. „Excessive sensitivity to setbacks and rebuffs” („Nadmierna wrażliwość na porażki i odmowy”)
2. „Tendency to bear grudges persistently, e.g. unforgiveness of
insults, injuries or slights” („Skłonność do uporczywego trzymania
urazy, np. niewybaczania obelg, zranień czy lekceważenia”)
3. „Suspiciousness and a pervasive tendency to distort experience by
misconstruing the neutral or friendly actions of others as hostile or
contemptuous” („Podejrzliwość oraz całościowa tendencja do
zniekształcania doświadczeń poprzez błędne interpretowanie neutralnych
lub przyjaznych działań innych ludzi jako wrogich bądź pogardliwych”)
4. „A combative and tenacious sense of personal rights out of keeping
with the actual situation” („Bojowe i wytrwałe poczucie osobistych praw,
nieadekwatne do rzeczywistej sytuacji”)
5. „Recurrent suspicions, without justification, regarding sexual
fidelity of spouse or sexual partner” („Nawracające podejrzenia,
niedające się usprawiedliwić, w kwestii seksualnej wierności
współmałżonka czy partnera seksualnego”)
6. „Persistent self-referential attitude, associated particularly with
excessive self-importance” („Uporczywe nastawienie ksobne, związane
szczególnie z nadmiernym poczuciem własnej ważności”)
7. „Preoccupation with unsubstantiated ‘conspiratorial’ explanations of
events around the subject or in the world at large” („Zaabsorbowanie
bezpodstawnymi ‘spiskowymi’ wyjaśnieniami wydarzeń wokół siebie lub w
szerokim świecie”)
Mizantropia stosowana
Według dr. Todda L. Grandego, człowiek dotknięty paranoicznym
zaburzeniem osobowości cechuje się ekstremalną podejrzliwością,
nieufnością oraz wrogością wobec gatunku Homo sapiens. Osobnik taki
wychodzi z założenia, że istoty ludzkie są z gruntu niegodziwe, a ich
motywy – brudne i cyniczne. Uważa, iż nikomu nie można wierzyć, ponieważ
każdy może się okazać zdrajcą, szpiegiem lub oszustem. Paranoik „patrzy
na ręce” wszystkim ludziom ze swojego otoczenia: rodzinie, znajomym,
sąsiadom, wspólnikom. Niestrudzenie szuka na nich „haków”, aby móc bez
skrupułów naciągać fakty pod tezę. W uniwersum PPD obowiązuje
„domniemanie winy”. Jeśli ktoś nieumyślnie wyrządza choremu szkodę, to
zostaje przezeń oskarżony o celowe działanie w złej wierze. Jednostka
paranoiczna nigdy nie przebacza realnych ani wyimaginowanych krzywd.
Chętnie wypomina bliźnim dawne potknięcia, a nawet dąży do odwetu za
doznane urazy. Z wiedzy dr. T.L. Grandego wynika, że Paranoid
Personality Disorder to jedno z niewielu zaburzeń osobowości, które
wiążą się z podwyższonym ryzykiem zachowań agresywnych względem innych
ludzi[1]. Pacjent cierpiący na F60.0 może stosować groźby karalne albo
uprawiać szeroko pojęty stalking. Rękoczyny? Człowiek paranoiczny raczej
nie zaatakuje nikogo z zimną krwią. Gdyby jednak został wyprowadzony z
równowagi, mógłby wdać się w bójkę ze swoim winowajcą. Paranoik żyjący w
stałym związku intymnym zazwyczaj jest szalenie zazdrosny o swoją
„drugą połowę”. A stąd już tylko krok do ciągłego kontrolowania
ukochanej osoby (w poszukiwaniu dowodów ewentualnej zdrady).
Błędne koło
Jak twierdzi dr Todd L. Grande, ludzie dotknięci Paranoid Personality
Disorder nie są zupełnie aspołeczni. Pod tym względem różnią się od
jednostek schizoidalnych i schizotypowych (PPD, SPD i STPD to trzy
zaburzenia osobowości zawarte w klastrze „A” psychiatrycznego
podręcznika DSM-5. Wspólnym mianownikiem tych syndromów jest ich
„dziwaczny” i „ekscentryczny” charakter)[2]. Większość paranoików wcale
nie ma pustelniczej natury ani skłonności do wyruszania na duchową
emigrację. Dlaczego więc pacjenci z F60.0 tak często bywają
wyalienowani? Ano, dlatego, że zrażają do siebie całe otoczenie
społeczne. Ten, kto widzi w innych farbowane lisy, sam w końcu zaczyna
być postrzegany jako wilk w owczej skórze. Osoby paranoiczne
nieświadomie prowokują bliźnich do negatywnych reakcji, a potem
utwierdzają się w przekonaniu, iż od samego początku miały rację (tzn.
przejrzały wszystkich na wylot). Paranoik to osobnik, do którego bardzo
trudno się zbliżyć. Unika on głośnego wyrażania swoich myśli oraz
podawania obszernych informacji na swój temat. Wyznaje bowiem zasadę
„wszystko, co powiesz, może być wykorzystane przeciwko tobie”. Jednostka
cierpiąca na PPD nie lubi się zbytnio uzewnętrzniać, lecz kiedy inni
ludzie próbują coś o niej wyartykułować, ta nierzadko traktuje to jako
zamach na swoją reputację (postawa defensywna, konfrontacyjna). Człowiek
paranoiczny uchodzi w swoim środowisku za kogoś chłodnego, oschłego,
surowego i zgryźliwego. Może jednak dobrze funkcjonować w grupie osób o
podobnych zapatrywaniach, np. wśród zwolenników spiskowej teorii
dziejów.
Obraza majestatu
Dr n. med. Sławomir Murawiec (psychiatra, psychoterapeuta, publicysta
portalu „Medycyna Praktyczna” – MP.pl) odnotowuje, iż ludzie z F60.0
generalnie nie widzą w swoim postępowaniu niczego zdrożnego. Nie uważają
się oni za paranoików, toteż nie szukają dla siebie fachowej pomocy.
Jeśli trafiają do poradni specjalistycznej, to zwykle dlatego, że ktoś
inny zmusił ich do poddania się profesjonalnym badaniom. Czasem jednak
chory wpada we własne sidła. Idzie do psychiatry lub psychologa, żeby
poprosić o radę w sprawie innej osoby, a przypadkiem dowiaduje się, iż
to on jest źródłem zgłaszanego problemu. Zdaniem dr. S. Murawca, ludzie
paranoiczni są wyjątkowo niewdzięcznymi pacjentami. Rozpoznanie
zaburzenia i propozycję psychoterapii/farmakoterapii często odbierają
jako niewybredny afront. Opinia diagnosty jawi im się jako zniewaga,
patologizacja krytycznego myślenia albo próba zdyskredytowania
antyreżimowej opozycji. Człowiek z PPD, któremu zaoferowano potrzebne
leczenie, może gniewnie odrzucić pomocną dłoń. Jeżeli – mimo wszystko –
zdecyduje się on współpracować ze specjalistą, raczej nie będzie to
oznaczało końca kłopotów. Dr Sławomir Murawiec pisze: „Pacjent z
osobowością o typie paranoicznym może się bardzo łatwo poczuć źle
traktowany jako pacjent, nieszanowany, niezrozumiany, a nawet
niesłusznie oskarżany lub oszukany. (…) Bywa, że kontakt takiej osoby z
profesjonalistami ochrony zdrowia jest gwałtownie zrywany, kiedy pacjent
ostatecznie utraci do nich zaufanie; czasami kieruje w tych
okolicznościach pod ich adresem różne skargi i roszczenia”.
Społeczna dżungla
Mgr Małgorzata Strzałkowska (psycholog, psychoterapeutka, współtwórczyni
serwisu ZaburzeniaOsobowosci.pl będącego pobocznym projektem Fundacji
im. Boguchwała Winida na Rzecz Rozwoju Psychoterapii Psychoanalitycznej)
przybliża nam hipotetyczną genezę Paranoid Personality Disorder. Wedle
tej autorki, do wystąpienia F60.0 u syna/córki nierzadko przyczyniają
się apodyktyczni rodzice. Chodzi tutaj o dorosłych, którzy wychowują
swoją latorośl „w atmosferze lęku oraz podejrzliwości wobec świata i
innych ludzi”. Opiekunowie tacy ukazują rzeczywistość społeczną jako
pełną niebezpieczeństw, a jednocześnie ignorują potrzeby emocjonalne
potomstwa i nie pozwalają mu otwarcie użalać się nad sobą. „W ten sposób
powstaje u nich [dzieci – przypis NJN] wzorzec braku podstawowego
zaufania do innych. Dziecko uczy się również, że wszystko, co wiąże się
ze słabością, jest godne potępienia i pogardy, dlatego trudno mu później
zaakceptować jakiekolwiek negatywne cechy u siebie” – tłumaczy mgr M.
Strzałkowska. Paranoik wkracza w dorosłe życie z przeświadczeniem, że
jest silny, twardy, prawy i sprawiedliwy. Jego egzystencja staje się
dramatyczną walką o przetrwanie w środowisku imitującym amazońską
dżunglę. Człowiek dotknięty PPD postrzega siebie jako rycerza bez skazy,
któremu przyszło stawiać czoło zdegenerowanemu otoczeniu. Nie ufa on
ludziom piastującym kierownicze stanowiska, toteż gromko domaga się
niezależności i respektowania swoich swobód obywatelskich. Chce być
panem własnego losu, gdyż w głębi serca czuje się uciśnioną ofiarą
systemu (trauma z dzieciństwa!).
Narcyzi? Anankaści?
Na stronie internetowej „Emocje: życie warte przeżycia” (Emocje.pro)
znajdujemy obszerną publikację „Osobowość Paranoiczna. Paranoid
Personality Disorder. PPD” składającą się z dwóch treściwych rozdziałów:
miniatury literackiej lub studium przypadku (pióra Moniki Rutke) oraz
wyczerpującego omówienia F60.0 na tle innych perturbacji osobowościowych
(pióra Marii Czarneckiej). Szczególnie ciekawa jest ta druga wypowiedź
pisemna, w której zostały przedstawione m.in. podobieństwa i różnice
między PPD a NPD. „Osoba paranoiczna, w przeciwieństwie do osoby
narcystycznej, nie jest podatna na pochlebstwa i nie przekonuje się do
innych ludzi – wyjaśnia Maria Czarnecka. – Osoba paranoiczna jest oddana
tylko wobec osób lojalnych i o tym samym systemie wartości, zaś osoba
narcystyczna jest w stanie wykorzystać każdego, aby zaspokoić swoje
potrzeby. Osoba narcystyczna spodziewa się ze strony innych podziwu, zaś
osoba paranoiczna spisku i sabotażu”. Twórczyni cytowanego tekstu
podejmuje także próbę porównania PPD z OCPD (osobowością anankastyczną,
czyli obsesyjno-kompulsywną). „Obie są racjonalne oraz mocno
kontrolujące siebie i innych. Obie mają sztywne przekonania, które
zniekształcają rzeczywistość na poziomie procesów uwagi i przetwarzania
informacji” – notuje Czarnecka. Na czym więc polega różnica dzieląca te
dwa fenomeny? Otóż anankaści nie mają większych problemów z
podporządkowaniem się władzom państwowym czy przełożonym w miejscu
pracy. Natomiast paranoicy to wieczni dysydenci, którzy widzą w swoich
zwierzchnikach skorumpowanych kłamców i krwiopijców.
Norma? Psychoza?
Mgr Lucyna Muraszkiewicz (psycholog kliniczna, długoletnia pracownica
Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, dociekliwa blogerka
poruszająca tematykę zdrowia psychicznego – SalusProDomo.pl/blog)
zapewnia, że nie każdy skryty i sceptyczny człowiek musi być od razu
pełnoobjawowym paranoikiem. Tak naprawdę, etykietka F60.0 przysługuje
tylko tym delikwentom, których nawyki mentalne rażąco wykraczają poza
ramy zdrowego rozsądku. „Za odmianę osobowości paranoicznej mieszczącą
się w granicach normy można uznać tak zwany styl czujny – stwierdza mgr
L. Muraszkiewicz. – Osoby o stylu czujnym podchodzą do innych z rezerwą i
ostrożnością, zwracają uwagę na to, co i jak inni mówią, wychwytują
podteksty, są wyczulone na niuanse konwersacji. Jednak nie odrzucają
nikogo na podstawie podejrzeń, nie doszukują się lekceważenia, a gdy
kogoś poznają, cenią sobie i szanują zaufanie, lojalność i szczerość”. Z
drugiej strony, pacjentów dotkniętych PPD nie wolno stawiać w jednym
szeregu z nieszczęśnikami cierpiącymi na urojenia prześladowcze.
Skrzywienia charakteru i stany psychotyczne to dwie różne rzeczy,
chociaż eksperci dowodzą pokrewieństwa między F60.0 a schizofrenią
paranoidalną (F20.0) i uporczywymi zaburzeniami urojeniowymi (F22). Mgr
Lucyna Muraszkiewicz: „Jeszcze inne badania wskazują na silniejszy
genetyczny związek pomiędzy paranoicznym zaburzeniem osobowości a
zaburzeniami urojeniowymi, niż obu tymi postaciami a schizofrenią
paranoidalną. Klinicyści podkreślają, że dekompensacja osobowości
paranoicznej może mieć formę psychozy paranoidalnej”[3].
Homo toxicus
Ramani Durvasula, Ph.D (psycholog kliniczna, naukowiec-dydaktyk
Uniwersytetu Stanu Kalifornia w Los Angeles, czołowa gwiazda wirtualnej
telewizji „MedCircle” – YouTube.com/channel/UCyGOloOIJWt8NlE4tnejQeA)
nie pochwala używania wyrazu „paranoja” w kontekście przesadnej
czujności i podejrzliwości względem istot ludzkich. Zdaniem uczonej,
słowo to powinno być zarezerwowane wyłącznie dla epizodów
psychotycznych, kiedy to chory traci kontakt z rzeczywistością i nie
odróżnia faktów od fikcji. Zachowanie osób dotkniętych F60.0 należałoby
raczej nazywać nadwrażliwością/przewrażliwieniem. Dr R. Durvasula mówi,
że jednostki z Paranoid Personality Disorder potrafią mocno zatruwać
życie rozsądnej części społeczeństwa. Chodzi tutaj zwłaszcza o tych
pacjentów, którzy dochrapali się stanowisk decyzyjnych, takich jak
menedżer czy dyrektor zakładu pracy. Paranoik-kierownik może mieć bowiem
obsesję na punkcie bezpieczeństwa, a co za tym idzie – zarządzać
rygorystyczne kontrole oraz wdrażać totalitarne procedury w celu
wyłapania potencjalnych rabusiów, terrorystów i dywersantów. Osobnik
cierpiący na PPD zmierza prosto do potwierdzenia swoich pochopnych
wniosków (tendencyjność). Nie zaprząta on sobie głowy weryfikowaniem
hipotez alternatywnych, czyli analizą prawdopodobieństwa cudzej
niewinności. Człowiek paranoiczny bywa też arogancki, przemądrzały,
zrzędliwy i napastliwy. Czasem umyślnie szuka zaczepki, pali za sobą
mosty albo sypie pozwami sądowymi jak z rękawa (pieniactwo). Wielu
paranoików „zalicza” pasmo nieudanych, pełnych zazdrości związków
romantycznych.
Miłość i kariera
Kerris Dillon, Ph.D (psycholog, parapsycholog, licencjonowana agentka
nieruchomości i matka-edukatorka domowa z jankeskiego stanu Iowa,
twórczyni amatorskich prezentacji multimedialnych o charakterze
popularnonaukowym – YouTube.com/channel/UCDKCsUdOTo7FUdCNDDbGQ_A)
twierdzi, że osoby dotknięte F60.0 bardzo aktywnie dążą do udowodnienia
współmałżonkowi/konkubentowi rzekomej zdrady seksualnej. Jedną ze
strategii, po które chętnie sięgają, jest przeszukiwanie „manatków”
partnera, znajdowanie losowych drobiazgów i traktowanie ich jako
niezbitych dowodów niewierności. Postępowanie takie ma więcej wspólnego z
polowaniem na czarownice niż z metodycznym ustalaniem obiektywnej
prawdy. Jeśli chodzi o sferę zawodową, pacjenci paranoiczni zdecydowanie
wolą tyrać samodzielnie aniżeli w jakimkolwiek zespole. Integracja z
grupą roboczą przychodzi im przecież niezmiernie trudno. Przywary typu
kłótliwość, konfliktowość, zarozumiałość czy niedopuszczanie odmiennego
punktu widzenia nigdy nie sprzyjają owocnej kooperacji. Mogą tylko
spowolnić pracę zespołu, a w najgorszym wypadku – całkowicie ją
sparaliżować. Niedostosowanie społeczne często prowadzi do tego, że
osobnik cierpiący na PPD wybiera wolny zawód lub stanowisko
niewymagające intensywnych kontaktów służbowych. Ale samotna harówka nie
zawsze jest szczytem ambicji takiego indywidualisty. Otóż wielu
paranoikom marzy się władza i bogactwo. Chcą oni zarządzać zasobami
ludzkimi, żeby wszystko toczyło się po ich myśli. Stołki dyrektorskie są
dla nich atrakcyjne, ponieważ dają namiastkę upragnionej niezależności.
Słowo końcowe
Według naszego ulubionego dr. Todda L. Grandego, rokowania w przypadku
osobowości paranoicznej są zazwyczaj „słabe” („poor”). Zaburzenia
osobowości z klastra „A” DSM-5 uchodzą wszak za najbardziej
terapiooporne i niereformowalne. Paranoicy z reguły nie chcą nad sobą
pracować, albowiem nie widzą takiej potrzeby. Nawet, jeśli dostrzegają
konieczność zmiany swojego postępowania, zachowują sceptyczną postawę
wobec lekarzy, terapeutów oraz samej psychiatrii i psychologii. Co tu
dużo mówić… Na paranoików nie ma rady. Trzeba się po prostu pogodzić z
ich istnieniem w takiej, a nie innej formie. Warto jednak obserwować,
czy nie wyrządzają oni nikomu krzywdy (świadomie lub nieświadomie)[4]. I
czy „paranoja niepsychotyczna” nie przepoczwarza im się w „paranoję
psychotyczną”[5].
Serdecznie dziękuję za lekturę niniejszego artykułu! Moje poprzednie
teksty z tej serii: „Schizoidia i schizoidzi. Czym jest osobowość
schizoidalna?” (listopad 2019), „Anankastia i anankaści. Czym jest
osobowość anankastyczna?” (grudzień-styczeń 2019/2020), „AvPD. Podtyp
schizoidii czy głęboka fobia społeczna?” (luty-marzec 2020).
Natalia Julia Nowak,
kwiecień-maj 2020 r.
PRZYPISY
[1] Pozostałe „agresywne” skrzywienia charakteru: osobowość
dyssocjalna/antyspołeczna (zdolna do zbrodni z premedytacją), osobowość
pograniczna/borderline (zdolna do ślepej furii) i osobowość narcystyczna
(zdolna do egoistycznej manipulacji, przemocy psychicznej oraz
obojętności na cudze nieszczęście).
[2] Nie zaszkodzi napomknąć, że przypadłości z klastra „A” DSM-5
(paranoiczna, schizoidalna i schizotypowa) bywają zaliczane do tzw.
zaburzeń ze spektrum schizofrenii (SSD – Schizophrenia Spectrum
Disorders). Czasem do tego kręgu włącza się również osobowość unikającą
(AvPD – Avoidant Personality Disorder) z wiązki „C”. W międzynarodowej
klasyfikacji chorób ICD-10 schizotypia (STPD – Schizotypal Personality
Disorder) nie jest uznawana za perturbację osobowościową, tylko za
fenomen przypominający psychozę schizofreniczną. Zauważmy, że
schizofrenia została tam oznaczona kodem F20, a zespół schizotypowy –
kodem F21. Dla ciekawskich: F22 to uporczywe zaburzenia urojeniowe
(według dawnej nomenklatury: paranoja prawdziwa), F23 to ostre i
przemijające zaburzenia psychotyczne, F24 to indukowane zaburzenia
urojeniowe (według dawnej nomenklatury: paranoja udzielona), F25 to
zaburzenia schizoafektywne. W księdze ICD-10 nie ma kodów F26 i F27.
Istnieją za to kody: F28 (inne nieorganiczne zaburzenia psychotyczne)
oraz F29 (nieokreślona psychoza nieorganiczna). Lekarska biblia ICD-10
została opublikowana online przez Światową Organizację Zdrowia
(ICD.WHO.int/browse10/2019/en). Podręcznik DSM-5 jest zaś dostępny dla
zarejestrowanych użytkowników witryny Amerykańskiego Towarzystwa
Psychiatrycznego (DSM.PsychiatryOnline.org).
[3] Skoro mowa o urojeniach – symptomach autentycznej psychozy,
należałoby ustalić, co oznaczają słówka „paranoiczny” i „paranoidalny”.
Wbrew pozorom, wyrazy te nie są synonimami… Oto długi cytat rozwiewający
wszelkie wątpliwości w tej kwestii: „Pochodzący od słowa ‘paranoja’
angielski przymiotnik – paranoid w polskiej typologii psychiatrycznej
tłumaczony jest w dwojaki sposób: jako paranoiczny lub paranoidalny. (…)
Zespół paranoiczny dotyczy usystematyzowanych, spójnych ze sobą urojeń,
najczęściej o treściach prześladowczych, wielkościowych i
hipochondrycznych – zazwyczaj urojenia dotyczą jednej tematyki. Praca z
pacjentami, u których można stwierdzić zespół paranoiczny, jest
niezwykle ciężka – zazwyczaj cechują się niskim poziomem wglądu, a co za
tym idzie nie dostrzegają w swoim sposobie zachowania braku logiki.
Osoby, których objawy tworzą zespół paranoiczny, nie mają zaburzonej
struktury osobowości. Zespół paranoidalny, podobnie jak paranoiczny,
obejmuje urojenia różnego rodzaju, rzadko kiedy tworzących
usystematyzowany kompleks. Co więcej, urojeniom często towarzyszą
halucynacje, zazwyczaj słuchowe, z nimi związane. Zarówno urojenia, jak i
halucynacje zazwyczaj występują w przebiegu epizodów psychoz, które
rzutują na zdolności poznawcze osoby chorej, nie mają zaś charakteru
ciągłego” (Katarzyna Wyspiańska, „Otoczony przez wrogów. Osobowość
paranoiczna, schizofrenia paranoidalna: różnicowanie”, Emocje.pro).
[4] Wielokrotnym mordercą, u którego zdiagnozowano m.in. Paranoid
Personality Disorder, był amerykański zabójca na zlecenie Richard
Kuklinski ps. „Iceman” (nie mylić z Ryszardem Kuklińskim ps. „Jack
Strong” – pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego i tajnym agentem CIA w
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej!). Istnieje film dokumentalny „The
Iceman and the Psychiatrist” (HBO 2003) będący zapisem dialogu między
Richardem Kuklinskim a Parkiem Dietzem, MD, Ph.D (wybitnym psychiatrą
sądowym). Pod koniec rozmowy dr Dietz rozpoznaje u Icemana
socjopatię/psychopatię oraz właśnie PPD. Co łączy osobowość
dyssocjalną/antyspołeczną (ASPD, F60.2) z osobowością paranoiczną? Na to
pytanie odpowiada nam niezawodna Maria Czarnecka (Emocje.pro): „Obie
ponad wszystko cenią sobie wolność i autonomię. Bronią jej w dominujący
sposób, odpierają próby narzucenia im zewnętrznych ograniczeń, są przy
tym zimne i zazdrosne”. Badaczka podkreśla jednak, że osoba paranoiczna –
w przeciwieństwie do klasycznego socjopaty/psychopaty – jest gotowa
bronić „tych, którzy popierają jej system wartości i są wobec niej
lojalni”. Paranoicy wykazują skłonność do fanatyzmu, a nawet mesjanizmu,
dlatego mogą postrzegać swoją działalność (także tą przestępczą) jako
rodzaj zbawczej misji, np. akcję oczyszczania świata z ludzi uznawanych
za śmieci. Uwaga: ciągotami sekciarskimi, utopijnymi i wywrotowymi
cechują się głównie pacjenci paranoiczno-narcystyczni!
[5] Dr Todd Grande podaje, że krótkie epizody psychotyczne nie są u
paranoików niczym niespotykanym. Takie przelotne psychozy – ogarniające
chorego w chwilach bardzo silnego stresu – trwają zwykle od kilku minut
do kilku godzin. Symptomami, które naprawdę powinny nas niepokoić, są
przedłużające się stany odrealnienia. Mogą one bowiem świadczyć o
początkach „paranoi prawdziwej” (uporczywych zaburzeń urojeniowych –
F22) bądź innej poważnej anomalii umysłowej. Pamiętajmy, iż wraz z
wiekiem maleje prawdopodobieństwo zachorowania na schizofrenię. Rośnie
za to ryzyko wpadnięcia w pułapkę usystematyzowanych urojeń. Jak
informuje polskojęzyczna Wikipedia, objawy psychotyczne często wskazują
też na demencję starczą: otępienie typu alzheimerowskiego,
parkinsonowskiego etc. Ale urojenia i omamy o podłożu neurologicznym (w
przebiegu schorzeń neurodegeneracyjnych) to zupełnie „inna para
kaloszy”. Organiczne przypadłości kognitywne, afektywne i behawioralne
zostały opisane w podrozdziale F00-F09 międzynarodowej klasyfikacji
chorób ICD-10.